Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Wampirzyca znów aktorsko przystawiła dłoń do czoła udając podirytowanie.Coś tam burknęła pod nosem po chwili spoglądając na dziewczynę.Na policzkach Save wyskoczył lekki rumieniec ,a na twarzy ukazał się rozbawiony uśmiech.Od razu odgoniła od siebie te złe i niemoralne myśli.
-Zacznijmy od tego ,że się przedstawię.Jestem Save Valentine i takie tam bzdety.-Po chwili przejechała po dziewczynie wzrokiem dość krytycznie znów cicho chichocząc pod nosem.-Wiesz.Przydasz mi się i to bardzo.
Ostatnio zamieszkałam jeśli można tak to ując w Klasztorze.Mieści się on w Puszczy Pahwatów i jest starsznie zapuszczony dlatego nazywają go odciętym klasztorem.Jeśli pomożesz mi z okiełznaniem kurzu i innych wrogów czystości innymi słowem pomożesz to wszystko ogarnąć jest możliwość ,że za dobrze wykonaną pracę będę wstanie nawet Ci dopłacić.To jak ?-wampirzyca uśmiechnęła się przyjaźnie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Dziewczyna uśmiechnęła się. Chyba jest jednak szansa, że się jej upiecze.
- Świetnie. I tak miałam poszukać jakiegoś zajęcia a opuszczony klasztor w puszczy brzmi, hmm ciekawie. A tak ogólnie to nazywam się Freena. No, to możemy iść tam choćby i zaraz, chyba że masz jakieś inne zajęcie. Polowanie na pływaków i kłusowników na przykład... - mimo okazywanego zapału do pracy Freena dość sceptycznie podchodziła do zadania. W końcu, gdyby miało być proste, bojowniczka o prawa narybka chyba nie proponowałaby go jej....
Offline
Uśmiechnęła się życzliwie po czym zrobiła dość dziecinną minę myśląc przez chwilę.Zrobiła w powietrzu kilka kółeczek palcem po czym spojrzała na dziewczynę.
Chrząknęła jak gdyby miała ogłosić jakąś ważną nowinę.
-A więc Freeno...powiedzmy ,że możesz przyjść nawet i teraz.Ja będę czekać w klasztorze.
Uprzedzę ,Cię już teraz ,że będziemy mieli jeszcze dwóch pomocników.Więc chyba nie będzie tak trudno...
Aż kręci mi się w głowie od tych wszystkich roztoczy mieszkających w moim niby domu..a blee.-Puściła oczko do Freeny dość uradowana ,że sama nie będzie musiała się bawić w sprzątaczkę.
Odwróciła się na pięcie idąc w kierunku klasztoru.
-Będę na Ciebie czekać.Tylko się nie spóźnij!
Offline
Mieszkaniec stolicy
Freena wzruszyła ramionami.
- Mówiłam, że nie mam innych zajęć. Pójdę od razu z tobą. - Przyłączyła się do Save - to w jaki sposób zostałaś właściwie właścicielką tego coraz bardziej intrygującego mnie przybytku? - spytała, by zacząć rozmowę.
Offline
Save z pozoru była cichą osobą.Nie lubiła rozmów czy hałasu jednak to zależnie od ludzi z którymi przebywała.
Jedni ją męczyli inni denerwowali.Aż czasami chciała by wykrzyczeć jak bardzo tego nienawidzi.Najchętniej zamknęła by się w domu na cztery spusty unikając życia.Jednak to wszystko zależało od ludzi z którymi przebywała.Dla Save istnieli ludzie którzy mieli na nią dziwny wpływ.Otaczali ją ciepłem i pozytywizmem.
Działali ukojająco niczym popołudniowa cherbata.Do dziś znała tylko jedną taką osobę.
Westchnęła uśmiechając się do dziewczyny by zacząć opowiadanie.Tak od siebie.Bo Save tylko z pozoru była cichą osobą.Aż się rwała by ktoś o coś ją zapytał.Prawie na wszystko miała odpowiedź.
-A więc zacznijmy od tego ,że pomyślałam iż trzeba się już usadowić.Może w moim wieku to dość poważne myśli ,lecz nie lubię być w ciągłym ruchu.Klasztor odkąd sięgam pamięcią był pusty oraz zakurzony.Uważam ,że jest to idealne miejsce jak dla mnie oraz mojej przyjaciółki.I tak nigdzie się nie wybieram a taki kącik zawsze mi się przyda.-westchnęła zamykając na chwile oczy zastanawiając się jak by ułożyć słowa by nie wyszło to dość dziwnie.-Chodzi szczególnie o to ,że osobom w wieku mojej przyjaciółki potrzebny jest dach nad głową a nie szwendanie się po karczmach.Odkupiłam go za dość przyzwoitą sumkę patrząc też na to w jakim stanie się znajduje.Wiem ,że nie jest to dość wielka historia -Odwróciła głowę w stronę Freeny a na jej twarzy wyskoczył dość melancholijny uśmiech.
-Już jesteśmy...-spojrzała na stary klasztor z wielką dumą.
(Klasztor jest tu http://zakonswiatla.pun.pl/viewtopic.php?id=412&p=30)
Offline
Bankier
Po wyjściu z karczmy nie wiedział zbytnio gdzie idzie. Zioła dawały o sobie znać... Jednak gdy dotarł do stawu, nie zdziwił się wcale. Choć był tu pierwszy raz, spodobało mu się to miejsce. -To miejsce świetnie nadaje się na koniec... -Powiedział sam do siebie. Cieszyło go że nie ma nikogo w pobliżu i nikt nie będzie mu przeszkadzał. Usiadł ciężko przy drzewie opierając się o jego pień. Przytulił się do własnych mieczy i zamknął oczy. Wsłuchiwał się w cichy szum wody i plusk ryb pływających w stawie. Słuchał wiatru i śpiewu ptaków. -To naprawdę dobre miejsce... -Powtórzył usypiając i pozwalając ziołom dokończyć rozpoczęty wcześniej proces...
Offline
- Kier, ty nadrzewny głuptaku! Gdzie jesteś? - Finua szła brzegiem stawu rybnego, rozglądając sie za rudą kitą w
trawie. - Kier!
Kier zaś pędził przed siebie, czując obcy zapach, który jednak wyraźnie sugerował człowieka. Ciekawska wiewiórka nie mogła przepuścić okazji, by poznać kogoś nowego. W pewnej chwili gryzoń stanął na zadnich łapkach i zapiszczał, dzięki czemu jego pani mogła go zlokalizować i pobiec za podopiecznym, który pognał jeszcze szybciej w kierunku dziwnej woni. Wreszcie zatrzymał się przy młodym mężczyźnie, gdzie zaczekał na cygankę.
- Tu jesteś! A... co u licha? Panie? - Dziewczyna przyklęknęła przy siedzącym człowieku, potrząsając go delikatnie za ramię. W pierwszej chwili uznała, że obcy spity był do nieprzytomności, co jednak nie przeszkadzało jej zapytać. - Wszystko w porządku? Pomóc Ci, panie? Panie? - Wróżbitka stała się nieco ostrożniejsza, zauważając dwa miecze przy piersi nieznajomego. Mimo faktu, że z jakiegoś powodu wydawał się on Łapie niebezpieczny, obrzuciła go uważnym spojrzeniem, szukając wzrokiem czegoś, co mogłaby ukraść nieprzytomnemu.
Ostatnio edytowany przez Finua (2009-08-27 21:43:36)
Offline
Bankier
Kto go znowu niepokoi? Czy nie można w spokoju nawet odejść z tego świata... Shiro otworzył powoli oczy by sprawdzić czego chce ta denerwująca istota z mokrym nosem... - Czego?! - Zapytał niezbyt miło i przyjrzał się istocie. A właściwie dwóm... Tak dziwnie i wcale do siebie nie podobne. - Czym mogę służyć? - Zapytał zdecydowanie milej i przytomniej. Jednocześnie przykładając dłoń do ust co stłumiło trochę to co mówi. Drugą rękę skierował zaś w okolice buta...
Offline
- Wybaczcie, panie... Wszystko w porządku? - Cyganka natychmiast cofnęła obie dłonie, widząc, że nieznajomy się przebudził. Starała się nie pokazywać po sobie, jak bardzo żałowała, że nie zdążyła nic ukraść. - Przechodziłam tędy z moim przyjacielem i to on was odnalazł. Myślałam, żeście się spili do nieprzytomności, albo się co stało. Mogę wam jakoś pomóc?
Dziewczyna wciąż klęczała przy mężczyźnie, zabrała jedynie ostrożnie Kiera z jego piersi. Ruch dłoni obcego w kierunku jego buta zwrócił jej uwagę i sama położyła jedną rękę na udzie, gdzie pod ciężką spódnicą trzymała schowany sztylet. Co prawda nie umiała się nim zbytnio posługiwać i musiałaby cofnąć się by go dobyć, jednak zawsze była to jakaś broń. Cyganka postanowiła zapewnić jakoś nieznajomego o swoich, bądź co bądź, dobrych zamiarach i posadziła wiewiórkę na własnym ramieniu, by móc wolnymi już palcami zbadać temperaturę na czole mężczyzny, co też zaczęła ostrożnie robić.
- Jestem Finua, panie. A wy?
Offline
Bankier
Przymrużył oczy. - A co taka ładna dziewczynka jak ty, może zrobić dla kogoś takiego jak ja?- Odetchnął głęboko. -Nic dla mnie nie możesz zrobić. Po za tym radził bym Ci się oddalić bo zaraz się zacznie.- Znów przysłonił usta. Zakaszlał a na dłoni pojawiło się sporo krwi. -Tak po za tym, jestem Shiro... Zakonny medyk.
Ostatnio edytowany przez Darayawus Shiro (2009-08-27 22:20:03)
Offline
- Co się u diabła ma zacząć? Zmykaj, Kier! - Cyganka zestawiła wiewiórkę na ziemię, jedną ręką odwiązując z bioder jaskrawą, cieniutką chustę. - Wiem, jak to wygląda, ale chociaż jest czysta. Co wam, panie?
Dziewczyna odepchnęła dłoń Shiro od ust, które następnie przetarła mu materiałem trzymanym w ręce, przyglądając się uważnie mężczyźnie.
- Nigdzie zmykać nie będę. Los mnie nie ostrzegał przed niebezpieczeństwem, więc zostanę gdzie mi sie podoba. A już na pewno nie pójdę, aż mi nie powiecie, co wam i jak mogę wam pomóc. Jak jesteście medykiem, to chyba wiecie, co wam jest? - Może i słowa wróżbitki brzmiały trochę jak przekomarzanie nadąsanego dziecka, ale jej ton i spojrzenie wyrażały upór i coś na kształt troski. - Potrzebujecie pomocy, panie. I nie próbujcie zaprzeczać, bo widzę!
Offline
Bankier
Podniósł palec wskazujący by pokazać jej żeby poczekała. Przechylił się na drugi bok i począł malowniczo wymiotować mieszaniną krwi, żółci i pozostałością po ziołach. Gdy wreszcie skończył, otarł twarz liściem i odrzucił do go z niesmakiem. Do dziewczyny zaś rzekł.
-Ostrzegałem.. Dlaczego nigdy nikt mnie nie słucha... I owszem, masz racje. Bardzo dobrze wiem co mi jest. Nie możesz mi pomóc, nikt nie może. Jednak dziękuje za dobre chęci.- Pierwszy raz się do niej uśmiechnął, trochę blado ale szczerze.
Offline
- Ja nikogo nie słucham. Ani nie muszę, ani mi nie wypada jako wróżbitce. A wy nie gadajcie głupot! Zawsze można pomóc. Tylko musicie mi powiedzieć, co wam i co trzeba zrobić. Struliście się czym? - Dziewczyna poprawiła chustę w dłoni i przetarła ponownie usta Shiro czystym kawałkiem, po czym spojrzała nad nim na wymiociny. - Diabli... Czemu ja sie nigdy na ziołach nie skupiałam?! Co żeście zjedli, czy wypili? Wiecie? Jak mi powiecie łaskawie, to może sobie przypomnę i odtrutkę znajdę.
Finua uśmiechnęła się lekko do mężczyzny, przytrzymując jedną ręką Kiera przed zbadaniem zarówno obcego dla niego człowieka jak i najbliższego otoczenia.
- Siedź, głupi! - Łapa syknęła na wiewiórkę, która zareagowała, gryząc ją w palec do krwi, po czym uciekła w trawę, skąd wspięła się na pobliskie drzewa. - A niech cię... rudy czarcie! - Cyganka pogroziła gryzoniowi zranioną ręką i zwróciła swoja uwagę ponownie na medyka. - Powiedzcie mi, jak wam pomóc. Żeby ulżyć chociaż trochę. Mnie tak nauczono, że ja nie mogę tak was po prostu zostawić. Całe życie będę sobie w brodę pluła jak mi tu teraz zemrzecie!
Offline
Bankier
Czystą dłonią pogłaskał ją lekko w policzek. - Nie jesteś damą z dworu, co? Po za tym kto tu mówił o umieraniu... Właśnie przechodzę proces leczenia.- Wskazał kciukiem na wymiociny.
-Niezbyt przyjemną jak widać... Jednak nie mam na co się uskarżać. Sam sobie zawiniłem... -Westchnął ciężko i podrapał się po głowie. -Na prawdę nie masz nic lepszego do roboty jak doglądanie przypadkowo spotkanego człowieka?
Offline
- Hm... mogę poszukać najbliższej wsi i liczyć, że nie poszczują mnie psami. Jak mnie nie poszczują, mogę spróbować zarobić wróżbą. Jak nie będą chcieli mnie spalić, to mogę spróbować zarobić. A że jak już zacznę, to Kier coś ukradnie to i tak poszczują mnie psami. Albo mogę latać za tym małym czartem i spróbować odwdzięczyć mu sie za ugryzienie. Więc mogę równie dobrze tu posiedzieć i spróbować pomóc. A swoją drogą... co sie wam stało? A umieranie... - Tu na twarzy Łapy pojawił się lekki rumieniec, który natychmiast zasłoniła włosami. - Żeście tak gadali, że wam już nikt pomóc nie może...
Dziewczyna szybko uśmiechnęła się szeroko, jak to miała w zwyczaju, zerkając kątem oka na skaczącego po gałęziach Kiera.
- Żeście o damach dworu wspominali. Mnie cyganie wychowali. Na wróżbitkę. Więc ręce to przy sobie trzymajcie! - Finua pogroziła palcem Shiro, ale mimo wszystko cofnęła się nieco, przysiadając na trawie i zdejmując z ramienia torbę w której zaraz zaczęła grzebać. - Diabli... nawet wody nie mam, żebyście mogli usta przepłukać.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |