Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Przez moment przeraził się kiedy nagle wiedźma zmieniła się w materialną postać i poczęła spadać.
Zawrócił ostro w dółi pomknał w stronę czerwonej postaci. Zaledwie cztery metry nad puszczą zdążył ją złapać i wzbić lekko w górę.
Dostrzegł zagajnik z którego wystartowali.
-No... brzdącu. Lecimy na ziemię.
Oznajmił i zaśmiał się lekko.
Kiedy wlatywali do zagajnika pełnego brzóz, powiedział.
-I nie waż mi się robić tego więcej razy.
Po czym będąc już na ziemi zabawnie pomachał palcem. Pocałował ją w czółko.
-Tymczasem mamy caaaały dzień. Tylko mi powiedz na co mas ochotę.
Powiedział i odetchnął. Zmęczył się.
Offline
-A ja ty sobie udajesz omdlenia to jest dobrze.- prychnęła, ale uśmiechnęła się od razu.
Roześmiała się słysząc pytanie Anioła.
-Lepiej mnie nie pytaj na co mam ochotę, bo byś się albo przestraszył, albo stwierdził, że jestem panną lekkich obyczajów.- wytknęła język.- Ale od biedy chyba dobrze by było zahaczyć o Karczmę. Przydałoby Ci się coś zjeść, po dźwiganiu moich kilku dodatkowych kilogramów.
Spojrzała na niego błyskając radośnie zielonymi oczyma. Splotła ręce z tyłu przybierając wygląd małej, niewinnej dziewczynki. Na twarzy błąkał jej się delikatny uśmiech.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Dark popatrzył na nią podejrzliwie.
-Panną lekkich obyczajów? Taak. A masz racje z tą karczmą. Twoje kilka kilogramów nieźle mnie zmęczyło.
Powiedział i zaśmiał się lekko.
Objął ją ręką i począł iść w stronę Wieży.
-A więc... Kierunek karczma!
Powiedział i wskazał wierzę niczym kapitan.
Uśmiech gościł na jego twarzy. A brzuch rzeczywiście domagał się posiłku. I to dużego.
Popatrzył na bezchmurne niebo.
-Wiesz. Chyba wolałem jak było kilka chmurek.
Powiedział i począł iść z nią dalej. Do karczmy.
Offline
Fedra poprowadziła elfkę do Brzozowego Zagajnika. Słońce chyliło się już ku upadkowi oraz wiał lekki wietrzyk.
-Musiałam wyjść z karczmy ponieważ...poczułam głód. Nie martw się nic Ci nie grozi, po prostu muszę zapolować, a potem możemy się udać w dalszą drogę. Pozwól, że się kawałek oddalę. Nie jestem przyjemnym widokiem, gdy poluję.
Po tych słowach ruszyła szybko w gęstwinę drzew. Szukała woni pum, lub innych drapieżników, roślinożercy ją nie interesowali, mieli gorszą krew. Po kilku chwilach poczuła woń niedźwiedzia, była naprawdę głodna, więc wyszczerzyła się w uśmiechu. Ruszyła tropem zwierzęcia. Niedźwiedź akurat pił wodę w rzece. To był idealny moment. Z nadnaturalną prędkością rzuciła się na drapieżnika. Zwierz nie poddał się bez walki, próbował zrzucić wampirzycę z karku, lecz ta trzymała się mocno. Ukazała kły i wbiła w szyję włochatego zwierza. Jeszcze kilka chwil i grizzly padł martwy. Fedra wyjęła sztylet żeby wykroić sierść, nie chciała pić krwi z nią w ustach. Po zakończeniu tej czynności pochyliła się nad wielkim ciałem i zaczęła pić pyszną krew. Po posiłku obmyła się w rzece. Kiedy skończyła wróciła do Adaminy. Zastała elfkę siedzącą pod drzewem.
-Wybacz, że to tak długo trwało, ale nie jest łatwo powalić niedźwiedzia. Możemy już iść. Tylko dokąd?
Offline
Adamina siedziała pod drzewem i czekała. W końcu zaszeleściły krzaki, z których wyszła Fedra. Była lekko potargana, ale i uśmiechnięta, pewnie się najadła.
-Niedźwiedzia? Takiego dużego? Prawdziwego? Jejku. Chyba bym się trochę bała. Hm, dokąd możemy pójść? Sama nie wiem, może do takiej innej karczmy? Albo na moją grządkę? Może chcesz trochę ziółek? A jeśli nie w te miejsca to już nie wiem gdzie. W sumie pójdzemy do tej karczmy, a potem możemy rozejrzeć się gdzieś indziej.
Elfka zaczęła wychodzić z lasu mając obok siebie wampirzycę, coraz bardziej lubiła tą mroczną kobietę.
Offline
Blondwłosa dziewczyna wbiegła na polanę, potykając się o jakiś korzeń. Upadła, ale miękka trawa jeszcze pokryta rosą stłumiła odgłos upadku. Po paru minutach leżenia , usiadła na ziemi podkulając nogi. Jej zmysły wariowały, w głowie kłębiły się tysiące myśli. Wczorajsze wydarzenie w karczmie, nie dało jej zmrużyć oka przez calutką noc. Wykorzystała ten czas ciemności by móc odreagować. Robiła to co zwykle, gdy była zła czy przerażona. Trenowała, szlifowała swoje umiejętności, ale teraz bała się jak dawniej, o życie swoich przyjaciół, bliskich i nawet zaczęła się bać o własne życie, a temu wszystkiemy była winna druga krew płynąca w jej żyłach... Krew jej prawdziwego Ojca... Upadła Anielica schowała twarz w kolanach, ukrywając przed światem swoje słone łzy, które spływały po jej policzkach.
Offline
Człowiek
Elf stałna na drzewie za Aniołem. Przez dłuzszą chwilę obserwował ją nie wydając z siebie żadnego dźwięku. W końcu zeskoczył z drzewa i wolnym krokiem pomaszerował w stronę Hidoi Czemu wczoraj uciekłaś tak niespodziewanie z karczmy?Elf usiadł przyklęknął obok dziewczyny i pogładził ją po włosach. Nie miał przy sobie ani miecza, ani łuku. Był tylko w normalnych ciuchach.
Offline
Westchnęła ironicznie. Nie chcąc go okłamywać, wolała przemilczeć troszeczkę sprawę.
Bo tak burknęła pod nosem, Żadne inne słowa mie wpadły jej do głowy, miała tylko nadzieję że go nie uraziła. Jeszcze mocniej podkuliła kolana opierając na nich podbródek. W jej oczach, odbił się cały zagajnik, w którym się znajdowali. Kątem oka spojrzała na Samuel'a, w przyszłości napewno powie mu całą prawdę, ale to nie nastąpi, ani dzisiaj, ani jutro...
Offline
Człowiek
Objął ją jednym ramieniem. Nie chcesz to nie mów. Rozumiem cię doskonale Uśmiechnął się do niej. Nie jesteś głodna? od wczoraj nic nie zjadłaś. Gdzie spędziłaś noc? Elf cały czas patrzył na Anielicę z uśmiechem i cały czas ją przytulał. Pomyślał, że ostatnio stał się bardziej czuły. Spojrzał na jej nogę i w końcu powiedział A jak tam noga? Popatrzył się w ziemię. Potem znowu zwrócił się do niej Przepraszam za to że wczoraj do Ciebie strzeliłem...
Offline
Dziewczyna uśmiechnęła się do Elfa Za dużo pytań Samuel... Za dużo... Głodna, nie jestem... Nieważne gdzie spędziłam noc, tylko jak spędziłam... Samotnie trenując w puszczy... A z nogą, jest już ok. odparła spokojnie. Po czym wtuliła się w ukochanego. Znowu czuła ciepło bijące od niego, na nowo poczuła się bezpieczna, a to wszystko przez tego Łowce, którego tak bardzo kocha...
Offline
Człowiek
To dobrze Elf usiadł na trawie i położył głowę Anielicy na swoich nogach cały czas przeczesując jej włosy ręką. Obejrzał ciało Anielicy. Nigdy mu się nie przyglądał. Uśmiechnął się lekko, prawie nie widocznie. Był zadowlony że obok siebie ma taką piękną, zgrabną i seksowną kobietę. Wiedział też że seks z nią jest czymś wspaniałym. Popatrzył w oczy anielicy. Jego ręka cały czas gładziła kosmyki włosów dziewczyny.
Offline
Hidoi podniosła się na łokciach składając delikatny pocałunek na wargach Elfa. Kocham Cię... To zdanie mogłaby wymawiać co sekunde, przez cały dzień... Delikatnie gładziła dłonią policzek Łowcy, rysując koniuszkiem palca wskazującego serca. Zaśmiała się cicho, łapiąc Samuel'a za kołnierz. Musnęła ponownie jego wargi i odsunęła sie rozbawiona.