Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Jęknął gdy przechodziła mu do palcach i wstając powiedział już z łatwością. Wypluł skręta.
- Mówiłem jej do ciężkiej cholery. Ledwo się machnęła! Musze zapamiętać żeby jej nigdy więcej nic nie dawać... - podszedł do Silv i starając się ochronić ja przed upadkiem obrócił za romiona i podstawił jej otwarta dłoń przed oczy - Ile widzisz palców demonico? - Do Tin zaś rzekł - Może jestem zboczeńcem ale nie nekrofilem. Ona jest chyba dziesięć razy starsza ode mnie. Ty to co innego... - ostatnie zdanie mruknął ciszej choć dosłyszalnie.
Offline
Jej wzrok spoczął na twarzy planisty, i pozostał tam przez dłuższą chwilę. Uśmiech trochę zbladł, a brwi ściągnęła w zamyśleniu.
- Dałeś się jej... machnąć? - spytała, unosząc do góry brew. - Ciekawe. Teraz mamy lekko... nieobecną drowkę, nieprzytomnego wampira... Kto następny?
Elfka zarzuciła na ramiona płaszcz, siłując się z broszą. Mimo iż sytuacja wyglądała jak wyglądała, to cieszyła się z tego spotkania.
Offline
- Szczerze mówiąc mi to obojętne - wzruszył ramionami - Ostrzegałem ją. A teraz proponuje sobie usiąść na trawce i porozmawiać - uśmiechnął się ciepło - Ona sobie poradzi. Nie takie rzeczy demonica robiła. - Jak powiedział tak zrobił. Raz jeszcze zwrócił się do Tin pokazując na ziemie koło siebie - Można panią zaprosić? - powiedział ciągle uprzejmie się uśmiechając.
Offline
Piekielnica
-yyyy...
Drowka usmiechnela sie nieobecnie. Spojrzała na palce. Zaczeła liczyc cicho. Z wielkim wysiłkiem. Widac było, ze sprawia to jej trudnośc. Zmarszczyła swe brwi srogo i wyglądała jakby się wściekła.
- Przestań machac tym łapskiem, to policzę!
Popchneła go mocno w bok i sama upadła na trawę. Zaryła swym biodrem w podłoże. na szczęście lekko, gdyż trawa tu była bujna.
- Co za łotr! Co za kretyn!
Wypluwała słowo za slowem, probujac wstac. Po kilku probach dała sobie spokój. Ułożyła się, na zieleni i ucichła.
Offline
- Tak szczerze, to zaczynam się jej bać... - mruknęła, kierując się w stronę Araviala. - Ależ można - dodała już głośniej, odwzajemniając uśmiech. Westchnęła i przysiadła obok planisty, zakrzyknąwszy coś do Silver.
- Pora wstawać, śpiochu... Albo się upić, jak kto woli!
Elfka zaśmiała się cicho, zerkając w stronę towarzysza. Odchyliła się do tyłu, i oparła na dłoniach, spoglądając do góry. Jednak jej oczy nie ujrzały nieba, skrytego za gęstym sklepieniem utworzonym z gałęzi okolicznych drzew.
- Gdzie ostatnio przebywałeś, Ar? - spytała, przerywając ciszę.
Ostatnio edytowany przez Tinúviel (2008-09-13 19:48:54)
Offline
Piekielnica
Drowka wstała. Głowa ją bolała przeokrutnie. Chwyciła się za głowę i z sykiem podeszła do jakże uroczej pary.
- Jesli jeszcze raz będziesz mnie podpuszczał do tego bym z tobą jarała to przysiegam, ze osobiście wsadzę ci w twój chędożony tyłek całą serię smoczych grotów. A potem zabiorę cię do knajpy dla homoseksualistów.
Kobieta znów nadepneła na jego palce. I znów przypadkiem. Poczłapała gdzieś w dal, masując swą biedna głowę. Pod drzewem wzieła swój koszyk. Spojrzała na lauryt ponuro. Po chwili namysłu, podpaliła drzewo. teraz wszyscy będą chodzic najarani....
Offline
Sam był już pod lekkim wpływem laurytu wiec dym nie mógłby mu zaszkodzić. Dla Tin wyciągnął z lnianej torby chustę i podał.
- Zasłoń usta. Ja spróbuje to zgasić zanim cała puszcza spłonie. - Wstał i począł otwierać portal. Po długiej i wyczerpującej inkantacji z niewielkiego owalu trysła solidna struga wody gasząc i wzbijając chmury pary. Bezduszny wrócił do Tin i usiadł. - Co robiłem? Kręciłem się po lesie, szukając co ciekawszych spraw... Poza tym praca nad równaniami i cholerne papiery. A że znalazłem drzewa laurytu - obejrzał się tęsknie na spopielony krzak - to postanowiłem tu nieco przystać.
Offline
Zaskoczona obrotem sytuacji, nawet nie zdążyła porządnie się przestraszyć czy zakrzyknąć za oddalającą się drowką. Zasłoniwszy usta chustą, z zaciekawieniem i fascynacją przyglądała się poczynaniom planisty. W końcu, gdy zasiadał obok niej i skończył mówić, postanowiła się odezwać.
- Chyba mogę Ci tylko współczuć... - Rzuciła cicho, słysząc o jego interesujących zajęciach. - Lauryt... Pomaga zapomnieć, oderwać się choć na chwilę? - spytała, z pozoru nie zainteresowana, jak gdyby chciała tylko podtrzymać rozmowę. Tak naprawdę z uwagą czekała na odpowiedź towarzysza.
Ostatnio edytowany przez Tinúviel (2008-09-14 13:33:07)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Smenciciel uśmiechnął się. Na szczęście nie stał pod wiatr, więc nie groziło mu zjaranie się lauryntem. Zobaczył ogień i dopiero teraz dopadło go pytanie...Może Aravial bądź Mangel mogą mu pomóc odzyskać Smoczy oddech? Smenciciel spojrzał na planistę. Potrzebował olbrzymiego wyładowania magicznego, większego niż te duchy które przez niego przeleciały. Wtedy na chwilę odzyskał łuski...
Offline
Pozorny brak zainteresowania Tin na chwilę zbił go z tropu. Nie... Musiała udawać.
- Nie do końca. Unikam utraty świadomości w skutek używek. Byłem kiedyś alkoholikiem... Lauryt... Widzisz moja... - z trudem dobierał słowa - specyficzność i obeznanie z magią Sił Witalnych dały mi pewną, nietypową świadomość ciała i umysłu. Nie mogę się równa tym, którzy władają psionikom, ale skupiając się i kierując odpowiednio moc mogę utrzymywać ciało z dala od negatywnych skutków słabego narkotyku. A także utrzymywać większą cześć myśli w trzeźwości. Czy wręcz pobudzać pozostałą część do wyjątkowej bystrości i zdolności koncentracji. - uśmiechnął się z ulga bowiem skończył wykład - Na przykład Smenciciel zastanawia się teraz czy zacząć zawracać mi czymś rzyć...
Offline
Tropicielka