Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bankier
Chłopak ziewnął głośno i przeciągnął się tworząc prawdziwą kakofonię "strzelających" kości. Najczęściej odzywały się okolice szyi i barków a także knykci. Najwidoczniej była to rutynowa czynność, jaką wykonywał Shiro po przebudzeniu, bowiem niewielką zwracał na to uwagę. Następnie przyjrzał się bliżej swemu ciału, a właściwie tym fragmentom, które był w stanie zobaczyć... Był nagi, ale akurat to nie bardzo go zdziwiło, bowiem nader dobrze pamiętał ostatnią noc... Zadziwił go raczej stan własnych nóg i dłoni, do których lepiły się najróżniejsze paprochy i kurz. Najwidoczniej jedna skórka rozłożona na ziemi, była zbyt mała, by pomieścić oboje, a tarzanie się po ziemi, gdy jest się spoconym musiało dać taki właśnie efekt.
Daray przekręcił głową, szukając swym wzrokiem Nikoletty. Był bowiem cholernie ciekawy jak ona wygląda. Dostrzegł ją niedługo później. I choć była już całkowicie ubrana, to jej twarz była umazana wystarczająco sporo, by Młodzieniec mógł dopowiedzieć sobie resztę. Gdy było ciemno, u obojga królował zmysł dotyku, ale Chłopak nie przypuszczał wtedy jeszcze, że pozostawią na sobie tak wyraziste sprawy. Zapewne sama podłoga zawierała w sobie wystarczająco wiele poszlak, by ktoś postronny domyślił się wszystkiego wyłącznie patrząc nań...
Tak więc gdy Nikoletta patrzyła na niego wyczekująco, Shiro zaczął się głośno śmiać a najbardziej bawiło go to, że Amazonka nawet nie zdawała sobie sprawy, z czego...
Offline
Zmarszczyła brwi, doprawdy nie wiedząc, o co tym razem mu chodzi. Zwróciła się z powrotem do ognia, siedząc na podłodze ze skrzyżowanymi nogami i grzebiąc w palenisku patykiem. Po chwili na jej ustach wykwitł na poły tajemniczy, a na poły perfidnie zadowolony i tryumfujący uśmieszek. Jej egoistyczne JA zaczęło brać górę. Motykarz taki zimny i bezwzględny dał się uwieść dzikiej dziewczynie! Ale przecież tej dziewczynie nikt nie potrafi się oprzeć...
- Nie zimno ci tak zupełnie nago? - zapytała kąśliwie nie czekając, aż uraczy ją jakimkolwiek słowem.
Dalej jednak patrzyła w ogień, podziwiać jej plecy i zmierzwione włosy.
Offline
Bankier
Shiro śmiał się jeszcze długo po jej uwadze. Przestał dopiero po to, by zaczerpnąć tchu i wytrzeć łzy z kącików oczu, tworząc przy okazji smugi na swej twarzy. Odczekał chwilę, ciesząc się sporymi dawkami tlenu, lecz po dwóch minutach w końcu podniósł się na równe nogi. Tu znów przeciągnął się, prezentując swoje ciało w pełnej krasie. Spojrzał też na podłogę, co ponownie przywołało uśmiech na jego twarz. Było bowiem dokładnie tak, jak się spodziewał. Natomiast fakt że Nikoletta tego nie zauważyła tak samo jak brudu na jej ciele, świadczył iż ubierała się w pośpiechu, a jej głowę zaprzątało coś nietypowego. A dla Daraya zapewne i zabawnego... Shiro bowiem uznał że nadszedł czas na dalszy ciąg zabawy Amazonką. Powoli podszedł do niej i przyklęknął tuż za plecami Dziewczyny. W następnej chwili przytulił się do niej całym ciałem, a dłońmi pochwycił jej talię. Swój podbródek oparł na ramieniu Asasynki, by móc mówić wprost do jej ucha...
-Owszem, zimno mi. Czy myślisz, iż jesteś w stanie coś na to poradzić?
Offline
Zerknęła na niego w miarę możliwości.
- Wątpisz? - w jej głosie brzmiała zmysłowość, ta sama jaka również wstąpiła w uśmiech na twarzy Amazonki.
Odwróciła się gwałtownie, wplatając we włosy Daray'a dłoń, która jeszcze przed sekundą trzymała patyk. Jej wargi przylgnęły do ust Wojownika, darząc go namiętnym pocałunkiem, który z pewnością podwyższył temperaturę.
- Żebyś nie miał cienia wątpliwości - powiedziała po chwili, przeciągając każde słowo i zaglądając Shiro głęboko w jego czarne oczy.
Offline
Bankier
Chłopak uśmiechnął się szeroko i przymknął na chwilę powieki. Cieszył się zarówno tym gestem, jak i faktem iż jedna z jego teorii się potwierdziła. Gdy kości zostały rzucone dając jednoznaczny wynik, napędziły machinę, której koła zębate już wkrótce powinny zacząć się zazębiać. To zaś z kolei poruszy odpowiednie piony na szachownicy...
-Zaiste już teraz nie mam ani nawet namiastki prawa by wątpić...- Spojrzał Asasynce w oczy nic niemówiącym wzrokiem i pogłaskał policzek wierzchem dłoni. W tym momencie zwykły śmiech przeistoczył się ten iście sarkastyczny.
-Wydaję mi się jednak iż najpierw powinniśmy się umyć. Obydwoje wyglądamy jak kocmołuchy...- Nie pozwalając Nikol na jakikolwiek docinek, powstał i zwrócił się do niej plecami. Następnie ruszył w poszukiwaniu dobrze znanemu sobie naczyniu z wodą... Nie wydawał się zbyt skrępowany swoją nagością, a już na pewno nie bardziej niż podczas wspólnej wizyty w łaźni... To mogło oznaczać bardzo wiele, ale Amazonce nie mogło powiedzieć praktycznie nic...
Offline
Gdy się odwrócił, ona z kolei przewróciła oczyma. Rękawem koszuli otarła twarz, włosy przeczesała palcami. Ją często widywano w takim czy podobnym stanie. Po bieganiu po lesie czy pijatyce w Karczmie, kiedy zdarzało się spać pod stołem na brudnych deskach podłogi.
Sama jednak wstała i sięgnęła po nóż. Zrozumiała tę małą aluzję rzuconą przez Darayawusa. Przypięła pasek z bronią, ściągnęła troki koszuli, zawiązała rzemienie. Chwyciwszy za skórznie, naciągnęła je na stopy, a po namyśle założyła też płaszcz mimo pogodnego dnia.
- Weź się ubierz i zgaś ogień. Nie chcę żeby mi się chałupa spaliła, byłoby szkoda - była gotowa do wyjścia i - jak najbardziej - odpoczynku w gorącej wodzie łaźni.
Offline
Bankier
Młodzieniec podparł się pod boki i z namacalną wręcz dezaprobatą, spojrzał na Nikolettę.
-Sama sobie zagaś. Nie przypominam sobie, żeby role się odwróciły. Tak więc to ty masz słuchać moich poleceń. Nie na odwrót...- Jeśli to był jakiś test, to Wojownik rozgryzł go od razu. Jeśli nie, to i tak wyszło na jego. Ot odgórna sprawiedliwość losu... Faktycznie jednak Shiro zaczął ubierać się, a właściwie próbował. O ile bowiem odnalezienie płaszcza i koszuli odbyło bez przeszkód, to jednak odszukanie tych części ubioru, których "pozbył" się w nocy, okazało się trudniejsze... Spodnie zresztą odnalazł po paru chwilach, jednak z gatki zniknęły bez śladu... Zaprawdę zabawnie musiał wyglądać paradując tak nago, w poszukiwaniu zguby... W końcu więc postanowił ubrać po prostu spodnie...
Gdy wreszcie udało mu się skompletować na sobie cuchy, ruszył w stronę swojej broni... Wyglądało na to, że potrwa to jeszcze chwilę... A może po prostu Daray robił to specjalnie?
Offline
Jeszcze się odwrócą - pomyślała, po czym wzięła dzban z resztą wody i zalała ogień, który z sykiem, rozpaczą i bez skutku walczył z mokrym żywiołem. Kątem oka obserwowała poczynania Wojownika. Bawiło ją to swoiste zagubienie Shiro, lecz musiała przyznać, że spodziewała się nieco innej reakcji młodzieńca. Wydawało jej się, że ktoś tak uciekający od cielesności i związanych z nią uciech, będzie wystraszony i zawstydzony. Okazało się jednak inaczej i Nikola była tym zaskoczona. Tym bardziej, kiedy bankier paradował nago w jej obecności... A to heca!
Ocknąwszy się z zadumy, dogasiła żar i spostrzegła, że obiekt jej przemyśleń już się odział, a jedyne co mu pozostało - to broń. Zamierzał zabrać wszystko, żeby nie miał po co wracać. W sumie Amazonka nie prowadziła przytułku, żeby komukolwiek wynajmować swoje dotychczasowe mieszkanie.
- Ale drzwi po sobie zamknij - wstała od paleniska i ruszyła ku wyjściu.
Offline
Bankier
Shiro zachichotał odprowadzając Amazonkę wzrokiem za drzwi. Następnie zaczął istny rytuał wyekwipowania swojej broni. Najpierw zaczął od łańcucha zastępującego mu pas, potem dokładał ostrza od najmniejszego, po sporej wielkości dwa miecze... Całość zajęła mu jakieś dziesięć minut, jednak nie martwił się tym. Właściwie to po części chciał, by Nikoletta musiała czekać. Przez chwilę chodził mu po głowie nawet pomysł, by zobaczyć ile dziewczyna wytrzyma bez sprawdzania. Logicznie jednak stwierdził, że Asasynka prędzej pójdzie sama, niż pokaże że jej zależy na towarzystwie... Pod tym względem byli bardzo podobni.
Motykarza zarzucił na siebie w końcu płaszcz i wziął włócznię do rąk. Dopiero wtedy odetchnął z ulgą. Bez swojej zbroi czuł się jak chory bez leków, ale broń zastępowała mu powietrze w tym metaforycznym względzie. Nikol zaprawdę mogła czuć satysfakcję, iż przy niej całkiem zapomniał o swoich mieczach, ale cóż... Daray nie zamierzał jej tego mówić. Po prostu wyszedł z chatki, zamykając drzwi zgodnie z poleceniem. Rozglądnął się też czy Dziewczyna jeszcze tu jest...
Offline
Tak, była. Właśnie znikała w gęstwinie drzew. Puszczę znała jak własną kieszeń, mimo że kieszeni nie posiadała. Doskonale znała ścieżki prowadzące zarówno do tak zapomnianych zakątków jak Opuszczony Klasztor, Stary Mur, jak i drogę do Quidsors, a stamtąd już prosto do Łaźni. Oczywiście, znała też różne skróty.
Natomiast Shiro? Bez niej mógłby się błąkać, choć tak naprawdę Nikola nie liczyła, że za nią pójdzie ani, że jest im razem po drodze. Właściwie spodziewała się, że zechce odpocząć od jej towarzystwa, co zresztą w owej chwili umożliwiła... Jak to zwykła mawiać - "Nie lubię się narzucać".
Tak czy owak...w końcu to inni, nawet i sam Daray, w którymś momencie zacznie narzucać się jej. W tej czy innej sprawie...dla tego lub innego celu...
Offline
Bankier
Chłopak długi czas wpatrywał się w dal za Nikolettą, mimo iż ta już dawno znikła mu z oczu. Uśmiechał się leciutko, widząc postawę, jaką zaprezentowała mu Amazonka. To nawet nieco ułatwi mu sprawę w przyszłości...
Młodzieniec sprawdził jeszcze raz, czy drzwi są zamknięte i ruszył słabo widoczną ścieżką w stronę miasta. Mimo że dość dobrze znał brzegi Puszczy, to wolał nie ryzykować zgubienia się, kosztem paru minut...
Darayawus nadal miał w planach zatrzymanie się w łaźniach, by dokładnie odświeżyć swoje ciało, ale także i ubranie. W końcu mógł bowiem zażyć nieco luksusu... Ciesząc się na ciekawą przyszłość, maszerował więc raźno, pogwizdując nawet...
Offline
Leed idąc już nieco długo, bojąc się, że wskazówki Nikoli były złe odetchnął z ulgą, gdy zauważył chatkę. Całe szczęście... W końcu ona była pijana, mogła wywieść go gdzieś w pole. Nie znał tych terenów za dobrze, ale miał nadzieję, że jeszcze zdąży nim odejdzie. Podszedł do drzwi nieco bliżej i popchnął je delikatnie.
-A więc to tu przebywasz...
Od razu wzrokiem wypatrzył łóżko i pomógł kobiecie usiąść na nim. Płaszcz położył obok niej, a miecz oparł o ścianę. Wyprostował się i ściągnął szal. Rzucił go na skrzynię. Rozejrzał się jeszcze kilka razy dookoła obserwując każdy szczegół kryjówki. W głowie dalej pojawiały się myśli, co by było, gdyby nie zareagował w sali. Nie widział jednak jakiegoś szczególnie dobrego zakończenia. Leed był nawet nieco zadowolony z siebie, że zapobiegł prawdopodobnej, nie miłej walce. Oczyma powrócił teraz do Nikoletty.
*Nie wiem, czy powinienem zostawiać ją teraz samą...*
Uśmiechnął się lekko, nie wiedząc co może teraz zrobić.
Offline
Przez całą drogę Nikoletta śmiała się, odchylając bezwładnie głowę to w tył, to w przód. Szła niepewnie i lekko stawiając kroki i opierając się całym ciężarem ciała o wojownika. Jaką ulgę musieli odczuć oboje, gdy wreszcie znalazła się na łóżku.
W środku starej chaty było zimno jak w psiarni i dość ciemno. Nikoli widać nie przeszkadzało wielce, gdyż położyła się na przykrytej wilczymi futrami pryczy, wtulając się w sierść.
Leed mógł pomyśleć, że śpi, gdy leżała tak nieruchomo. Po chwili jednak dziewczyna uniosła lekko głowę i spojrzała na niego z udawanym wyrzutem.
- Chyba mnie tu tak nie zostawisz? Zimno mi...
Offline
*No tak... Ogień...*
Wyszukując wzrokiem piecyk od razu do niego podszedł. Rozkojarzony jednak tym wszystkim zapomniał o krzesiwie. Obrócił więc głowę w stronę amazonki, w celu zapytania, lecz zanim je zadał zauważył krzesiwo na stole. Wrócił do niego i chwycił w nieco już zmarznięte dłonie. Znów zrobił obrót i kucając rozpalił ogień. Przedmiot położył gdzieś obok i wyprostował się.
-Podejdź, szybciej się nagrzejesz.
Uśmiechnął się lekko, próbując udawać zatroskanego. Musiał jakoś wyrobić sobie dobrą opinię. Sam usiadł koło ognia, wtapiając wzrok w płomyki.
Offline
Podejdź, podejdź...jakby to było takie łatwe.
Mimo wszystko blask ognia i bijące od niego ciepło przyciągały ją jak ćmę...Zsunęła się więc z łóżka - dość niechętnie i niespiesznie. Będąc na czworaka czuła się pewniej i tak też podeszła bliżej piecyka. Nadal jej postać spowijał półmrok, a oczy błyszczały, gdy wpatrywała się uważniej w sylwetkę Leed'a. Właściwie, czemu się nią tak przejął? Właściwie - co nadal tu robi?
Te myśli były sygnałem, że Nikoletta powoli zaczynała trzeźwieć...
Podeszła jeszcze bliżej ognia, a co za tym idzie - i asasyna, przyglądając mu się dalej. Jego twarzy, rysom, tajemniczym oczom. Na jej obliczu odmalowało się skupienie...milczała i "badała" go, wreszcie zatrzymując wzrok na jego ustach na dłuższą chwilę.
W końcu jednak zwróciła spojrzenie na ogień, myśląc o czymś usilnie. Przysunęła się jeszcze...znajdując się niebezpiecznie blisko Leed'a...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |