Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Gryf… kraknął zadowolony.
Fakt faktem, był czarny jak noc, miał czerwony dziób i skrzydła aż nazbyt ptasie, ale zwykłe, wronie krakanie było aż nazbyt zabawne. Oczywiście, całą trójka wiedziała, ze jako takie gryfy potrafią naśladować ptaki i zwierzęta czworonożne, ale krakanie w chwili gdy oni próbowali się dogadać… To było troche tak, jak gdyby wierny pies szczeknął w czasie przyjęcia – pocieszne, ale i rozpraszające.
Offline
***
Szli milcząc w zasadzie, bo i mówić nie było o czym. A Nikoletta wolała podróżować w ciszy. Wówczas wszystkie jej zmysły koncentrowały się na otoczeniu, mając się na baczności. Nie ufała nikomu. Nigdy nie wiadomo, który z przyjaciół wbije Ci nóż w plecy, a z wrogów - w serce. Wszak tych pierwszych bardziej należy się obawiać.
Mimo wszystko mało kto nachodziłby amazonkę. Ciągnęła się za nią zła sława. Ona nie znała Litości. Ani dla wrogów. Ani dla przyjaciół.
Gdy wreszcie na Trakcie pojawiło się rozwidlenie, gdzie jedna ze ścieżek prowadziła do Legowiska, a druga w stronę Terenów Rolniczych, dziewczyna zatrzymała się i odrzuciwszy kosmyki końskiego ogona z ramienia, powiedziała:
- To co? Na Farmę? - spojrzała pytająco na Flapjacka.
Offline
Ekena przez cały czas szła spokojnie przy nodze Amazonki, co mogło wyglądać nieco dziwnie, jednak nie obchodziło jej to. Przyzwyczaiła się do ludzkich spojrzeń, nawykła też do udawania zwykłego zwierzęcia jak i trzymania sie blisko ludzi w tych formach. Wielka kocica usiadła na ziemi, podnosząc wzrok na Nikolettę i Flapjacka.
-Gdybyście czegoś potrzebowali, transportu, albo czegoś... wiecie gdzie mnie szukać. Swoją drogą, kupcie mi jakieś zioła na napar, może być nawet mięta, czy melisa, jeśli będą mieli coś takiego na stanie. - W umysłach obojga ludzi pojawiły się słowa wypowiedziane głosem nieco niższym i bardziej zachrypniętym od głosu polimorfki, jednak wciąż rozpoznawalnym. Jedynym niepasującym szczegółem był fakt, że nie słyszeli żadnych słów, pojawiły się one bezpośrednio w ich myślach.
Offline
Szedł parę metrów za Nikolettą i Ekeną. Zatrzymał się tuż przy Amazonce. Skinął głową na prośbę Albinoski. Następnie przeniósł wzrok na Nikol.
-No chyba taki był plan
Uśmiechnął się pod nosem. Zdjął kaptur z głowy i złapał się za szyję z grymasem bólu na twarzy. Kilka razy rozciągnął pokręcił głową, rozciągając skórę i łatę na szyi. Pogładził się po materiale i znów spojrzał na Amazonkę
-A więc którędy teraz? Jeszcze nie znam tych terenów.
Offline
Nie uwielbiała, gdy ktoś porozumiewał się z nią telepatycznie. Bolała ją od tego głową.
- Zobaczymy, co da się zrobić. A teraz...tędy - cóż Nikola zawahała się nad wyborem drogi.
Sama była tu dość dawno, mimo że patrolowała te tereny nie raz. Jednak ostatnio przesiadywała w Karczmie lub wałęsała się po piętrach Wieży.
Gdy i oni, i Ekena oddalili się od skrzyżowania, amazonka łypnęła okiem na mężczyznę. Miała wrażenie, że Flapjack bawi się z nią poprzez te półsłówka, wyraziste spojrzenia i wyważone gesty.
- Plan, Samvelu? Jaki znów plan? - zapytała ze swobodą i nieskrywaną ciekawością, zręcznie maskując własne pomysły na owy plan.
Offline
Spojrzał na Nikolettę "spod byka" i kolejny już raz uśmiechnął się. Lubił się uśmiechać. Prawdopodobnie wyglądało to paskudnie, ale jednak lubił to robić. Chociaż w sumie nigdy nie widział siebie uśmiechniętego.
-Idziemy na farmę zapalić Lauryt.... czyż nie taki był plan?
Jeszcze bardziej się uśmiechnął.
-Mam nadzieję, że zdobycie tego zielska nie będzie zbyt... kosztowne?
Jego uśmiech zmienił się w bardziej cyniczny. Nie miał pieniędzy na jedzenie, a tym bardziej na Lauryt. Musiał więc go zwyczajnie ukraść.
Offline
Podniosła do góry prawą brew, uśmiechając się ironicznie.
- A czyja wyglądam na kogoś, kto śpi na pieniądzach. Proszę cię - pokręciła głową. - Nie mam zamiaru płacić jakimś wieśniakom za liście laurytu. Wystarczy, że za dracjum żądają horrendalnych cen.
Jeśli Flapjack myślał, że nawet i uśmiech czyni go paskudnym - mylił się. Bo w zasadzie amazonka mogłaby to samo powiedzieć o sobie. A ona tak nie uważała - ani o sobie, ani o Samvelu. Zresztą to, co ona sobie uważała, również dla siebie zachowywała. Przynajmniej na razie.
- Tak w ogóle to paliłeś kiedyś lauryt? Wiesz, co to za uczucie? Czy raczej...jesteś nowicjuszem? - zapytała zaczepnym tonem.
Offline
Spojrzał na Nią kamiennym wzrokiem
-Paliłem wszystko...
Po chwili na twarzy kolejny raz już pojawił się uśmiech
-..ale laurytu nie.
Rzeczywiście już wiele... "rzeczy" w swoim życiu wypalił, jednak lauryt nie należał to nich. Dlatego coraz bardziej chciał poczuć dym w swoich ustach. Miał tylko nadzieję, że w jakiś sposób skręci lauryt, a nie będzie palił z fajki, mimo iż bardzo często palił właśnie z fajki, to tego nie lubił. Znacznie bardziej wolał spalić coś... własnej roboty.
Offline
Nieco szczelniej okryła ramiona płaszczem. Zanosiło się na deszcz. Wyszli z Karczmy dobrze po świcie. Wtedy było jeszcze pogodnie, lecz teraz zbierały się chmury.
- To możesz mieć niezapomniane wrażenia - powiedziała, patrząc w niebo. - Zdarzyło mi się palić lauryt kilka razy. Za każdym z tych razów było...inaczej. Może przez długie odstępy w czasie... Zdecydowanie bardziej wolę alkohol i dracjum... Ale dość o mnie. Pospieszmy się, Samvelu, nim zacznie się ulewa. Nie podobają mi się te chmury.
Nikola ruszyła raźno przed siebie. Byli blisko Terenów Rolniczych. Na Farmie zaś musieli bardzo uważać. Nie wiedziała, czy ktoś tam urzęduje i czy zarządca owy nie ma na służbie kilku psów. No i należałoby znaleźć grządkę z laurytem...
O ile takowa istniała...
Offline
Popatrzył na niebo, a następnie zwrócił się do Amazonki z uśmiechem
-Z cukru raczej nie jesteśmy, a co nas nie zabije to nas wzmocni
Szedł cały czas za nią. Jedną rękę miał schowaną pod płaszczem. Ową ręką gładził końcówki strzał. Coraz szybciej uchodził z niego dobry nastrój. Coraz bardziej też zaczął się denerwować...
Offline
Na trakcie pojawił się wczesnym rankiem wóz kryty barwionym w fantazyjne wzory płótnem. Ciągnęły go dwa bułane koniki, nieco przysadziste i ogólnie rzecz biorąc bardzo przyjaźnie wyglądające. Na koźle siedziała dwójka ludzi. Starzec, trzęsący się niemożebnie wspierał się na kosturze. Obok niego rumiana i uśmiechnięta niziołkini w średnim wieku powoziła bardzo zręcznie źrebcami.
Zatrzymali się na rozwidleniu. Wyglądali jakby szukali sobie kogoś na przewodnika.
Offline
Wyszedł spokojnym krokiem na spotkanie. Stanął nie za blisko. Kaptur zarzucony miał na głowę tak, aby nie było widać twarzy. Nie chciał ich wystraszyć swoimi łatami.
-Witajcie mili ludzie. Mogę wam w czymś pomóc?
Ukłonił się lekko. Jakoś nigdy nie miał ochoty nikomu pomagać. Ale tym razem miał nadzieję, że dostanie jakieś wynagrodzenie. W końcu choć trochę dukatów by się przydało...
Offline
-O, dobry człowieku!- kobieta na koźle uśmiechnęła się, cmoknęła na koniki i wprawnie nimi kierując, podjechała bliżej.- Toć my przewodnika szukali. Pierwszy raz my w tych stronach i potrzeba nam wiedzieć na do Wieży Gwiezdnej zawitać. Czy pokażesz li nam strony te?
Mówiła z silnym Ar-rendorskim akcentem, aczkolwiek jej mowa mimo pewnych niedomagań brzmiała niezywkle śpiewnie i przyjemnie dla ucha.
-Odwdzięczym się naturalnie, w godny sposób, wedle zasług.- wszystko potwierdziła uśmiechem i szczerym spojrzeniem.
Offline
-Ah tak, Gwiezdna Wieża
Złapał się za brodę. Stał tak zastanawiając się
-Ruszajmy póki widno
Powiedział wskazując prawdopodobną drogę. Ruszył powoli w stronę owej Wieży. Miał tylko nadzieję na normalną podróż, bez żadnych niespodzianek. Chciał ich doprowadzić do Wieży, odebrać nagrodę i... i nie zastanawiał się co dalej. Po paru krokach spojrzał za siebie patrząc, czy jego tymczasowi pracodawcy idą za nim.
Offline
-Pan może na koźle posiedzi? Wszak szybciej konnicą pójdzie jak pieszo?- zaproponowała niziołkini uśmiechając się dobrodusznie.- Toć i nie zmęczym dobrodzieja zbytnio. To jak będzie?
Starzec przysypiał obok niej na koźle, jednak po drugiej stronie było rzeczywiście trochę wolnego miejsca. No i była to całkiem niezła okazja na zaspokojenie potencjalnej ciekawości i zajrzenie do środka wozu.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |