Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Uśmiechnął się nieznacznie pod nosem. Ciągle spoglądał na leżąca z góry. Zaiste była to dziwna sytuacja - leżała beztrosko przy tym niebezpiecznym trakcie, wydawał niczym się nie przejmować. Musiała się czuć bardzo pewnie albo po prostu nie zdawała sobie sprawy z czyhającego niebezpieczeństwa. Chociaż gdy w tych momentach, w których otworzyła oczy wydawało mu się, że dostrzegł nich coś nieludzkiego, ale nie był pewny co, a tym bardziej czy w ogóle coś dostrzegł.
-Bardzo niebezpieczne miejsce na odpoczynek - powiedział spokojnie. - Łatwo też się zgubić. Trakt niby prosty, ale mnóstwo rozgałęzień może zwieść wprost do leśnego labiryntu, w którym ciężko o orientację.
Offline
Mieszkaniec stolicy
- O niebezpieczeństwo się nie martwię. - powiedziała równie zpokojnie. - Jednak właśnie o orientacji myślę... - dodała po chwili, nie zmieniając w ogóle pozycji. Jedyne co się zmieniło to to, że patrzyła na nieznajomego z nieukrywaną ciekawością, a w jej oczach na ułamek sekundy zapłonął płomyczek. - Poszukuję kogoś, kto mógłby mnie nauczyć właśnie orientacji w terenie... Nie znasz może kogoś takiego? - zapytała spokojnie, uśmiechając się uwodzicielsko.
Offline
Jej uwodzicielski uśmieszek lekko go zmieszał. A może mu się tylko przewidziało, a jeżeli nie to po prostu nie będzie sobie nim zawracać uwagi.
-Nie mogłaś lepiej trafić - odpowiedział jej z lekką nutką dumy w głosie. - Całe życie spędziłem na tułaczkach leśnych labiryntach, puszczach i tak dalej. Orientuję się w lesie jak mało kto. Można wręcz powiedzieć, że jestem człowiekiem lasu. Nawigację i orientację w terenie mam we krwi. - Nie mógł sobie odpuścić zachwalania samego siebie. - Z chęcią Cię nauczę tego i owego, byś zawsze odnajdywała się w tym świecie. I głupi ja - dodał po chwili energicznie. - Jestem Lejsu, zakonny tropiciel i treser.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Aleera poruszyła się na słowa Lejsa - uniosła tułów i podparła się na łokciu, a jej włosy spłynęła wodospadem ciemnoczerwonych loków na ramiona. Uśmiechnęła się przyjaźnie do Lejsa.
- Aleera... - przedstawiła się. - Miło mi. I wybacz, że nie wstanę... Akuratnie moja ciało odczuwa silny pociąg do ziemi... - dodała i uśmiechnęła się rozbawiona swoimi słowami. Ale, ale...!
- Co za to chcesz? Nie mam pieniędzy, żeby Ci zapłacić za naukę, a za darmo to nawet w mordę się nie dostanie, bo trzeba sobie zasłużyć...- powiedziała, patrząc prosto w oczy Lejsowi, przy czym musiała lekko unieść głowę do góry.
Offline
Anioł przyleciał tu najszybciej jak potrafił. Zawisł w powietrzu jakieś dziesięć metrów nad ziemią machając szkarłatnymi skrzydłami. Był tyłem do Aleery i łowcy więc nie widział ich ani nie słyszał przez wszechobecne grzmoty. Był od niech oddalony o jakieś 50 metrów. Wyciągnął ręce ku niebu i zaczął ponuro chichotać, aż w końcu przeszedł do szaleńczego śmiechu.
- NO NARESZCIE! MYŚLAŁEM, ŻE CAŁKIEM ZAPOMNIELI O SWYM SŁUDZE... ILE MOŻNA BYŁO CZEKAĆ NA JEDNĄ GŁUPIĄ BURZĘ?! - krzyknął do nieba i znowu zaczął się śmiać. Dawno nic go tak nie ucieszyło jak porządna burza z nieskończoną ilością gromów i piorunów oraz wielką ulewą. Nie po to przeczytał większość dzieł z biblioteki by jak idiota nic z tego nie mieć. Czekał cierpliwie miesiąc, potem drugi i trzeci, ale bogowie chyba mieli niezły ubaw patrząc na Anioła wyczekującego porządnej burzy. Potem przestał liczyć czas, aż wreszcie... stało się. Gigantyczna burza o jakiej tylko mógł marzyć. Po kilku minutach uspokoił się i wreszcie zaczął się rozglądać. Nie zwracał uwagi na dwójkę osób na drodze nawet jeśli jedną z nich była smoczyca tak dla niego ważna. Teraz wreszcie przyszedł czas trochę poszaleć i dać upust swoim dziwactwom. Zaczął latać rozglądając się w które miejsca uderzają pioruny. Nareszcie wiedza książkowa mu się przyda. Zaczął szukać tych miejsc i żywiołaków które właśnie wtedy powinny się narodzić. Wiedział, że najprawdopodobniej będzie jedynym bo któż jest równie szalony by codziennie patrzeć w niebo wyczekując burzy i wertować stare księgi? Miał nadzieję, że teraz wreszcie wyjdzie na swoje.
Offline
Bogowie są niczym
Słysząc odgłosy zbliżającej się burzy Arghez będąc niedaleko, miał zamiar schronić się przed deszczem w swoim dawnym mieszkaniu. Tak więc wyszedł z lasu trafiając prosto na trakt. Pierwszą rzeczą która przykuła jego uwagę była Aleera z Lejsu który po chwili zdążył odejść [w końcu odszedł z forum]. Następnie chciał przyjrzeć sie obecnemu stanowi chmur, więc kolejną osobą która nie mogła umknąć jego uwadze okazał się Arevis. Upadły nie wiedział co on tam robi, ale chciał się o tym przekonać. Stanął więc na uboczu drogi i patrzył w niebo.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Została sama. Mówi się trudno. I zbierało się na burzę, co jej wcale nie przeszkadzało. Lubiła gdy ciężkie krople deszczu obijały się o jej ciało. I powietrze, które towarzyszyło temu zjawisku także bardzo ją pociągało. Było zupełnie inne od śmierdzącego powietrza, które zwykła spotykać w różnych karczmach.
Coś przykuło jej uwagę, dlatego też wstała na nogi i przyglądała się owemu dziwactwu, które latało za piorunami. Jakie było jej zdziwienie, gdy poznała w tym dziwactwu Arevisa, tego nie opiszą żadne słowa. A gdy zobaczyła Argheza, stojącego niedaleko, uśmiechnęła się.
Postanowiła na razie się nie odzywać, tylko przyglądać na zmianę mężczyznom. Zaplotła ręce pod piersiami i cały czas uśmiechała się pod nosem. Zapewne niedługo Arevis się dowie o jej błogosławionym stanie. Przerzuciła wzrok na Argheza, po czum zaśmiała się cicho i ponownie wodziła wzrokiem za Aniołem.
Offline
Bogowie są niczym
Gdy tylko Aleera zauważyła Upadłego, ten zdecydował się do niej podejść. Powolnym krokiem podszedł do smoczycy.
- Witam! - Ukłonił się lekko wracając wzrokiem na Arevisa - Czy przyszły tatuś ma zamiar zbierać żywiołaki?
Arghez zaśmiał się głośno, może nie do tego stopnia by Anioł mógł go usłyszeć ale Upadły zawdzięczał donośnemu głosowi dziękować powinien za tak samo donośny śmiech.
- I z tego powodu lata... Haha... Wśród piorunów? Haha! I będzie łapać żywiołaki do fiolek...? HAHA!
Offline
Mieszkaniec stolicy
Aleera uśmiechnęła się, gdy Arghez podszedł do niej.
- Witaj, Arghezie... - przywitała się, jak na grzeczną Smoczycę przystało. - On jeszcze nie wie, że będzie ojcem, więc niech się cieszy wolnością póki może... - powiedziała złośliwie i uśmiechając się pod nosem wrednie. Spojrzała na latającego Arevisa i nie mogła się nie zaśmiać.
Offline
Bogowie są niczym
- Chyba nie wie też to co wiem ja, i chyba Ty też... Jako smok latasz często WŚRÓD lub POD chmurami burzowymi?... No właśnie. Nad nimi i to dość wysoko, to żadne zagrożenie... Ale jeśli piorun uderza zwykle w najwyżej położone miejsce, to będziemy mieli pieczeń, nie świadomą bycia ojcem... No i ogółem bycia żywym... A na dodatek chyba nie wie jak zachowują się żywiołaki po narodzeniu, prawda?
Upadły zaśmiał się ponownie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Aleera uśmiechnęła się. Sama kiedyś latała za piorunami i jakoś nic się jej nie stało. Wiedziała jednak, że jest to dość niebezpieczne. A właściwie bardzo niebezpieczne. Znała jednak rzeczy niebezpieczniejsze, a przykładem może być chociaż wkurzanie Argheza.
- Tak się składa, że ja też nie. Słyszałam kiedyś o tym czymś, jednak ignorowałam to. Czy mogę prosić Cię o wyjaśnienie? - zapytała, wodząc dalej wzrokiem za Arevisem. - I czy nie powinniśmy tego przerwać?
Offline
Bogowie są niczym
- Jeśli ma plan, to nie przerywajmy tego... Jednak w razie czego niech się cieszy że to ja tu jestem. Ale... Od początku.... - Arghez odchrząknął jakby zaraz miał wygłosić ważne przemówienie - Więc... Jak zapewne wiesz, żywiołaki powstają poprzez uderzenie pioruna. Tak sile wyładowania energii powodują ich "narodziny" Jeśli piorun uderzy w wodę, to żywiołak właśnie będzie w głównej mierze stworzony z wody. Jeśli w płomień, będzie on zrobiony z ognia. Jeśli w glebę to z ziemi i skał, a jeśli nie trafi w nic, tak na prawdę i tak trafi w powietrze... Żywiołaki tuż po narodzinach są najsłabsze. Ich ciała nie są ustabilizowane więc teoretycznie nie panują nad niczym. Ciskają wodą, płomieniami czy innym cholerstwem we wszystkie strony póki odpowiednio nie osłabną... Niby wtedy można próbować je złapać... Ale jeśli taki stwór namierzy sobie cel... Szybko nie odpuści. Właściwie póki się nie wyczerpie lub nie zniszczy celu... Na szczęście silna interakcja umysłowa jest w stanie zniszczyć żywiołaka lub odpowiednio nad nim zapanować...
Upadły po wypowiedzeniu całej kwestii spojrzał na Aleerę by upewnić się że wszystko zrozumiała... W co wątpił...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Patrzyła ciągle za latającym jak pijany Smok Arevisem, uśmiechając się od czasu do czasu czule.
Przeniosła wzrok na Argheza i uśmiechnęła się, tym razem przyjaźnie.
- Rozumiem. - powiedziała. - A takie cholerstwo to przydatne jest? Znaczy się na pewno przydatne, ale w jaki sposób można je wykorzystać? - zapytała po chwili i ponownie przeniosła wzrok na Arevisa. I zaczynała odczuwać dziwne uczucie w sercu. Ktoś inny zapewne nazwałby to niepokojem, ale nie ona.
Offline
Bogowie są niczym
- Zależy od tego... Jaki jest on duży, silny i oczywiście jakiego jest typu... Mniejszych rozmiarów żywiołaki powietrza są powszechnie używane przez Alb-Tern do konstrukcji wszelakich maszyn, nawet golemów. Te większych rozmiarów, typu ognia wykorzystuje się w hutach. Co do wodnych nie mają żadnego ważnego zadania... Ziemne zaś są używane tylko w jednym celu, w tym samym co wszystkie. Jako własne "zwierzęta". Jako ochroniarze czy pomoc w ataku... Ale jest jeden problem... Nie da się nad nimi panować... Teoretycznie...
Upadły nie odrywał teraz wzroku od Aleery. Po kolei wymieniając poszczególne żywiołaki w myślach wciąż wyobrażał sobie reakcję Arevisa na "cudowną wiadomość".
Offline
Mieszkaniec stolicy
Ona zaś nie odrywała wzroku od Arevisa, coraz bardziej się o niego martwiąc. Nagle opuściła wzrok i wbiła go w ziemię.
Rozwijało się w niej nowe życie i ona była za nie odpowiedzialna. A dziecko nie może dorastać bez ojca...
Podniosła wzrok i patrzyła troskliwym i nieco wystraszonym wzrokiem na Arevisa. Denerwowała się.
- Teoretycznie? - zapytała po chwili Argheza nie odrywając wzroku od latającego Anioła.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |