Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
-Mogę paniom towarzyszyć? Samemu nudno nad wyraz, a i nie opuszczę towarzystwa tak pięknych dam. Poza tym po drodze mogłybyście trafić na coś paskudnego, co w swej złej naturze pobrudziłoby juchą wasze szaty. I przy zabijaniu takiej poczwary zmęczyć mogłybyście się.- Smenciciel wyszczerzył śnieżnobiałe zęby w uśmiechu i stanął obok Skimirry.
Offline
Uśmiechnęła się lekko do Nikoletty, po czym przeniosła wzrok na Smenciciela.
-Wybacz, drogi panie, ale sądzę, że będzie to typowo... damska wyprawa. Mógłbyś się nudzić w naszym towarzystwie, rozmowy o bielidłach i tkactwie nie są zbytnio pasjonujące.- uśmiechnęła się.- Dlatego teraz zapewne Cię opuścimy. Jednak... Znajdź mnie, gdy wrócę.
Mrugnęła do Smoka, po czym spojrzała pytająco na Nikolettę. Miała wrażenie, że towarzystwo Smenciciela nie będzie jej niezbędne, jednak nigdy nic nie wiadomo. Czekała na reakcję Nikoletty, kalkulując w myślach swoje zasoby many i zdolności do ewentualnego pojedynku. W końcu Adramelech był nekromantą, jednak już z nie takimi sobie radziła. W najgorszym wypadku jej sił starczy z pewnością na tyle, by przetrwać pierwszy atak i uciec.
Offline
Nikoletta zwróciła wzrok na Smoka.
- Ski ma rację. To typowo damska wyprawa. Nie obawiamy się nekromanty, przynajmniej nie ja. Idziemy? - zapytała wiedźmę.
Amazonka była pewna, że Adramelech nic jej nie zrobi. Prawie pewna...
Odrwóciła się i skierowała ku wyjściu z Ogrodu.
Offline
-Bywaj Smencicielu. Jak już mówiłam, znajdź mnie kiedyś. Przyjemnie się z Tobą rozmawia.- mrugnęła do Smoka i ruszyła za Nikolettą, uśmiechając się lekko pod nosem.
Wyszła, ostatni raz jeszcze rzucając okiem na ogród powoli pogrążający się w jesieni, szarzejący pod wpływem natury, która usypiała, zwinięta pod drzewem życia.
***
Ogród niesamowicie zarósł. Wcześniej już był dość zaniedbany. Jednak to co panowało tu teraz, było wręcz nie do zaakceptowania. Pnącza zakrywały niemal całą przestrzeń, pomiędzy nienaturalnie rozrośniętymi bylinami, a koronami miniaturowych drzew posadzonych tutaj. Znikły alejki i ławki. Wszystko pokrywał nieprzenikniony las.
Offline
...Zatrzymała się na piątym piętrze, zmęczona wspinaczką po schodach. Miała bardzo słabą kondycję. Ogólnie jako nimfa była słabowita fizycznie. Postanowiła zatem je zwiedzić, skoro doń dotarła. Miejscem, które przyciągnęło jej uwagę był ogród...Nigdy nie widziała ogrodów Mistrzyni Zakonu. Teraz wyglądał on strasznie. Zarośnięty, zapuszczony, zaniedbany. Gdzie alejki, gdzie ławki, fontanna? gdzie rabaty z kwiatami, klomby usiane różami? Gdzie ozdobne krzewy, drzewa wiśni i jabłoni? Pachnące bzy? Grządki konwalii?
Tyle o nich słyszała. Marzeniem było je zobaczyć, lecz teraz? Tylko chaszcze. Sol weszła pomiędzy drzewa o grubych pniach. Skoncentrowała nieco woli i po chwili cała jej postać zamigotała bladym światłem. Ruszyła poprzez mrok. Wiatr zerwał się nagle. Zaczynała się śnieżyca...
Offline
Nimfa mogła być zawiedziona wyglądem ogrodu, jego stanem, ale inne zdanie na ten temat miała sowa ukryta w ziemnej noże.
Ptak był oszołomiony, jak wszystkie na Zakonie, ale był też wojownikiem. Coś przeszkodziło mu w spokojnym przezimowaniu i nie podobało mu się to. Choć nie mógł latać, to jednak dziobem odgarnął śnieg zalegający w wejściu do nory i wyszedł na zewnątrz. Pierwsze na co trafił, była jedna z tych dwunożnych istot, które kiedyś zaglądały na jego tereny łowieckie.
Rozwarł dziób i krzyknął ostrzegawczo, jednak zawroty głowy powróciły i sowa straciła równowagę. Leżał teraz bezbronny, trzepocząc skrzydłami w śniegu...
Offline
Posłyszawszy krzyk, nimfa cofnęła się w przestrachu. Jedną dłoń w piąstkę zawierając do serca przycisnęła. Zaraz też, nieopodal, coś spadło z drzewa w biały puch, wznosząc płatki śniegu do góry.
Mimo przerażenia podeszła bliżej. Ujrzała w zaspie bezradnie szamoczącego się ptaka.
Sol nie znała się na gatunkach zwierząt. Nie wiedziała zatem, czy dany ptak jest agresywny czy nie. Jednak żal jej się zrobiło istoty i duchu zaczęła przeklinać samą siebie. Za to, że nic nie umiała. Nic prócz czarowania swą urodą. Tylko tyle dała jej Matka Natura. a teraz - gdyby znała podstawy medycyny, bądź obchodzenia się ze zwierzętami...
Ostrożnie podeszła do słabnącego ptaka. Był ogromny. Kucnęła przy nim, niepewnie wyciągając ramię, dotknęła skrzydła.
Offline
Sowa doszedł do wniosku, że już po nim. Nie umiał formułować myśli, ale wiedział, że nei ma wystarczająco sił by walczyć, czy uciekać. Nie mógł zrobić nic, co podpowiadał mu instynkt, więc czekał. Czekał leżąc nieruchomo i patrząc w śnieżną zaspę.
Choć czuł jak dwunożna sie zbliża, zabrakło mu sił na ostatni okrzyk wojownika. Był gotów, gotów do ostatnich chwil swego sowiego życia i tylko czekał już, by poczuć kły zatapiające się w jego odkrytym brzuchu.
Offline
Lecz Sol była równie wystraszona jak sowa. Brak reakcji ptaka, a przynajmniej reakcji agresywnej, zachęcił ją do pomocy biednemu zwierzęciu. Przysunęła się bliżej, pewnej położyła dłoń na ciele sowy. Ku zdziwieniu ptaka nie zatopiła w niej swych zębów, nie rozszarpała na strzępy. Wręcz przeciwnie zaczęła głaskać delikatnie, a potem przemówiła miękkim głosem:
- Spokojnie, nie chcę zrobić ci krzywdy... - nie łudziła się, aby ptak zrozumiał jej słowa. - Spróbujmy...
Odwaga przyszła do nimfy, która uchwyciła sowę pod boki, topiąc palce w piórach i z całych sił, których miała niewiele, chciała podnieść zwierzę, by nie leżało dziobem w zaspie.
Offline
Strach ustąpił miejsca zaskoczeniu. Czyżby istota, która przyszła zatopić w nim kły miała się nim okrutnie bawić? Sowa na znak protestu niemrawo poruszył skrzydłami. Wolał zostać zabity natychmiastowo, a nie cierpieć męki długich godzin agonii. Zamknął nawet oczy by nie widzieć tego, co miało nadejść i zwiesił głowę. Zawsze istniała jeszcze szansa, że stał się obiektem zaciekawienia. Jeżeli przekona napastnika, że jest martwy, być może ten znudzi się i zostawi go w spokoju.
Jedynym co wzbudzało jego wątpliwości był dziwny, przyjemny dźwięk, który docierał do niego od strony drapieżcy. Dziwnie nie pasował do całej tej sytuacji i uspakajał.
Offline
Widząc, że sowa stawia opór, Sol zirytowała się nieco. Nie należała d osób cierpliwych. A już na pewno nie chciała nikogo uszczęśliwiać na siłę. Ostatni raz spróbowała pomóc zwierzęciu wstać.
- Chcę ci tylko pomóc - powtórzyła łagodnie i dla dodania słowom wagi, jej postać zajaśniała intensywniej, lecz na krótko. Blask winien ptaszysku przypominać chłodne światło gwiazd, które prowadziły go nocą na łowy. Jeśli nie zechce sobie pomóc...nimfa odejdzie, nie tracąc czasu na czcze starania.
Offline
Sowa nie był głupim ptakiem, ta dwunożna nie chciała go zjeść. Widział kiedyś, gdy był jeszcze małym pisklakiem, jak locha wychowywała nie tylko swoje warchlaki, ale i małego psa, który przyplątał się do niej i uznał za swoją matkę. Karmiła go własną piersią i broniła przed knurami... Może i jemu, biednemu, nierozumiejącemu swego stanu sowie się tak poszczęściło?
Wykręcił głowę, tak jak to sowy mają w zwyczaju, o nieprawdopodobny kąt niemal 160 stopni i popatrzył na Sol swymi przenikliwymi oczami.... Było w tym spojrzeniu jakieś niewymowne pytanie... Nim jednak nimfa zdążyła je zrozumieć, ptak zaczął pocierać głową o jej skórę, w geście miłości... lub przekupstwa.
Offline
Zachichotała, gdyż pióra łaskotały ją w skórę.
- Nie, nie chcę cię skrzywdzić. Pomóż mi trochę - mówiła z rozbawieniem w głosie - a oboje postawimy cię na nogi.
Przez głowę nie przeszło Sol, ażeby sowa przymilała się w miłosnym geście. Raczej była to oznaka wdzięczności bądź...sama nie wiedziała już czego. Ptak spojrzał na nią dziwnym przenikliwym wzrokiem.
Pochwyciła go mocniej i wreszcie udało jej się postawić zwierzę.
- Chyba nie było tak strasznie, co? Mam nadzieję, że nie połamałeś sobie skrzydeł. Możesz lecieć dalej, na łowy...
Nimfa uśmiechnęła się z zamiarem odejścia. W sumie powrotu na schody. Miała iść na najwyższe piętro, z ukrycia popatrzeć cóż się tam dzieje. Tyle było jeszcze do zwiedzania...
Offline
Sowa rozpostarł skrzydła, ale był to tylko pusty gest. Jakaś siłą mieszała mu w głowie, nie pozwalając na skoordynowanie ruchów i myśli, na chwile obecną, został przykuty do ziemi i zdawał sobie z tego sprawę.
Nieporadnie, bo ptasie nogi nie zostały stworzone do biegu, ruszył za dwunożną, która wydala mu się jedynym gwarantem bezpieczeństwa. Był zwierzęciem honorowym i inteligentnym, wiedział czego chce.
Sowa nie był dużym ptakiem, ważył ledwo sześć funtów, ale głos miał donośny. Za hukał z całych sił, wkładając w to całe oburzenie zaistniałą sytuacją i swoją niemożnością lotu, jednocześnie wystawiają prawą nogę do przodu, zupełnie jak tresowane, cyrkowe sowy z południa...
Offline
Na odgłos huku sowy, odwróciła się gwałtownie i wtedy spostrzegła, że ptak idzie za nią. Cofnęła się o krok wyciągając wyprostowane ramiona.
- O, nie, nie. Nie możesz iść tam, gdzie ja idę. Tu jest twoje miejsce - chciała powstrzymać zwierzę.
Po pierwsze, nimfa nie wyobrażała sobie bycia właścicielem dzikiego zwierzęcia. Jako dziecko Natury, uważała, że są one wolne i niezależne.
Po wtóre, sowa stanowiłby dla niej, a właściwie jej profesji, spory kłopot. Zwłaszcza teraz.
- Zostań tu, a obiecuję, że będę przychodzić do Ogrodu, by cię odwiedzić - kłamstwo. - A teraz pozwól mi odejść...
To rzekłszy skierowała się w stronę, z której przyszła, a światło gwiazd migotało wokół niej.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |