Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Spojrzała na przybysza - jego płaszcz był mokry. Erufailë nawet nie uchwyciła momentu, w którym zaczął padać deszcz, ale teraz słyszała, jak cicho bębni o szyby.
- Co to dokładnie ma być? - zapytała, spoglądając na Nekromantę.
Na brak ruchu ostatnio nie mogła narzekać. Nawet przyjemne było takie "urwanie głowy"... Choć coś co łatwo przyszło, łatwo pójdzie - uśmiechnęła się do siebie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Adramelech zauważył Elfkę. Przyjrzał jej się. Miał nieodparte wrażenie, że już ją spotkał, może i nawet rozmawiał. Nie będąc pewnym przeszedł do celu wizyty.
- Pas, dość gruby i szeroki. Chodzi o mocny materiał, bycza skóra może? Stalowa zapinka też by się przydała, takie rzeczy to tuta, czy też u kowala?
Nekromanta mówiąc do elfki patrzył prosto w jej oczy. Czarne, pozlepiane od deszczu włosy, których kilka kosmyków opadało na zielonkawą twarz z kilkoma pojedynczymi małymi bliznami. Widok tego Człowieka przestraszał nieczęsto płochliwe osóbki, a zimne spojrzenie sprawiało, że osoby o słabym charakterze odwracały wzrok. Czekał na odpowiedź, świdrując spojrzeniem ekspedientkę, zrazu po to, by skojarzyć jej twarz z obrazami w pamięci, ale też dlatego, że taki już Adramelech był.
Offline
Choć z niejakim trudem, wytrzymała jego spojrzenie i nie odwróciła wzroku. Znała go skądś - i nawet pamiętała, skąd. Wtedy, jak przybyła do Zakonu, spotkała ich przy Zwierciadle Rusałek - jego, Tinuviel i jeszcze kilka osób.
- Z mocnym materiałem nie ma problemu, ale zapinkę trzeba będzie zamówić u kowala.
W szufladach pełno było tego typu rzeczy; zapinek - nie zapinek, ćwieków, klamer, ale jeśli chodziło o stal - nic takiego nie mogła znaleźć w zakładzie.
Pasy. Nie ma to jak mocny, skórzany pas - uśmiechnęła się do siebie, przypominając sobie, że większą część jej zamówień stanowią właśnie takie wyroby.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Kiwnął głową na znak zrozumienia.
- Nie musi być farbowany, ale najlepiej jak dobierze pani ciemną skórę. Kiedy będę mógł przyjść odebrać pas?
Adramelech zapytał i spojrzał na chwilę przez okno. Deszcze bębnił o szyby. Nie widziało mu się, by miał jeszcze iść do Kowala w taką ulewę, ale wytrzyma i to. Wzrok znów przeniósł się na Elfkę. Nie mógł wytrzymać, nie lubił pytań bez odpowiedzi, tym bardziej, że ostatnio nazbierało się ich więcej.
- Czy my się skądś znamy? Mam pamięć do twarzy, ale to musiało być dawno, bo kojarzę panią jak przez mgłę gęściejszą od mleka.
Choć pytanie mogło zdać się ciepłe i przyjazne, twarz Nekromanty była wciąż nieprzeniknioną maską.
Offline
- Myślę, że jutro - odpowiedziała na pytanie dotyczące pasa.
Patrzyła na niego przez chwilę. Ta twarz - nie wyrażająca w tej chwili żadnych emocji, nieprzenikniona, można by rzec kamienna, nieco ją przerażała. Starała się jednak utrzymać kontakt wzrokowy - a jej spojrzenie było takie jak zwykle, całkiem pogodne, ale też nie zdradzające zbyt wiele.
- Tak, spotkaliśmy się. To było... Ponad rok temu? - zastanowiła się przez chwilę. - Tak, ponad rok temu, jeszcze zimą. Przy Zwierciadle Rusałek.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Adramelech zmarszczył czoło i przyłożył dłoń do oczu. Lekko pochylił głowę, co nadało mu wyraz myśliciela. W istocie próbował odkopać z pamięci to spotkanie. Zwierciadło Rusałek? Miłe wspomnienia... Ponad rok temu? To była zima... Tak... Elfka w bieli, teraz pamiętam. Uniósł głowę i opuścił rękę.
- To był zimny dzień, było mnóstwo śniegu.
Uśmiechnął się lekko, można było wyczuć trochę zakłopotania.
- Zdaje się, że nawet nie zamieniliśmy słowa... Jam Adramelech.
Ukłonił się dwornie. Obrazy tamtego dnia pełnego harców i zabaw zostały przyćmione wydarzeniami należącymi do niedalekiej przeszłości. Jak Nekromanta mógł do tego dopuścić? Kątem oka dostrzegł, że się rozpogodziło.
Offline
Obejrzała uważnie podany jej pas.
Piękna robota, godna mojego złota.
Przyłożyła go do bioder i zapięła sprawnym ruchem. Leżał idealnie. Nie odzywała sie dłuższą chwilę, więc w końcu wtrąciła się do rozmowy, choć miała świadomość, że to niezbyt grzeczne:
-Wybaczcie, Erufaile tak? Pas jest świetny, wykonany po mistrzowsku, doprawdy.- skinęłe jej głową.- Ile jestem ci za niego winna?
Offline
- Mam na imię Erufailë - uśmiechnęła się również i dygnęła lekko. Tak, wtedy naprawdę było bardzo zimno. Większość wspomnień widziała jak przez mgłę - czas leciał tak szybko... Ale jednak, coś zostało.
- Dziesięć dukatów - zwróciła się do Skimrry. Cieszyła się, że to, co wykonała, podoba się kobiecie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Adramelech skinął głową. Erufailë... słyszałem wtedy to imię, przypominam sobie... Spojrzał po drugiej klientce. Widział ją parę razy w Karczmie. Spojrzał za okno, Słońce dokazywało, deszcz ustał już.
- W takim razie wrócę tu następnego dnia, gdy zamówienie będzie gotowe.
Ukłonił się lekko i otworzył drzwi. Było grząsko i wszędzie jeszcze były kałuże. Nekromanta nie zważył na to i postawił pierwszy krok w błotnistej ścieżce. Zamykając drzwi, spojrzał jeszcze do wnętrza i wykrzywił usta w nikłym uśmiechu. Poruszał się szybciej niż ostatnio, nie w takt było mu jednak chodzenie po błocie. Wolałbym się unosić, ale ktoś wymyślił prawa fizyki... Skierował się ku warsztatowi lokalnego kowala.