Zakon Światła Ostoja Fantazji

-Hmmm~-wampirzyca wróciła po swoje zamówienie.Jak zwykle uśmiechnięta.-Dzień Dobry Eru
Jej uśmiech tak od se znikł z jej twarzy a w jego zastępstwo wszedł lekki cynizm z powagą.
-Ja przyszłam po moje zamówienie.Wiesz jakie czyż nie ?
Ściągnęła brwi nad czymś się zastanawiając.

Wampirzyca z lekka zmarszczyła czoło wyginając w lekkim ,nie specjalnie w dość wrednym,uśmiechu usta.
Po chwili poruszyła ustami jednak nie wyszedł z nich żaden dźwięk.Dane słowo było wypowiedziane zostało zbyt szybko i zbyt cicho.Po chwili znów się uśmiechnęła ,jednak bardziej miło.
-Uśmiechnij się,życie jest krótkie!-Save powiedziała to z zauważalną ironią w głosie.Westchnęła cicho przechylając delikatnie głowę w lewo.
-Dobra robota...Ile płacę?-Dziewczyna wyciągnęła sakiewkę,pstryknęła jak na rozkaz palcem.
Do Garbarni weszła grupka zdechlaków.

-Dzięki,jesteś wielka.-wampirzyca wyciągnęła sakiewkę a z sakiewki dukaty.Uśmiechnęła się jeszcze przyjaźnie podając odliczoną kwotę.
Szybkim ruchem odwróciła się by skierować ku wyjściu.
-Miłego dnia oraz do zobaczenia.-Machnęła ręką na pożegnanie a zaraz potem wykonała podobny ruch
kierując grupką sługów.
No to ich praca kończyła się już w tym momencie.

Lekki odór, który można było wyczuć w powietrzu, unosił się jedynie przed garbarnią. Cóż, środki służące do wyprawiania skór do najbardziej aromatycznych nie należały, ale przecież liczyła się skuteczność... W samym warsztacie roznosiła się woń skóry, stanowcza, ale nie odurzająca.
Erufailë opierała się o blat biurka, a w dłoni miała kawałek węgla.
- Czym mogę służyć? - spojrzała na przybysza, podnosząc głowę znad kartki papieru. Uśmiechała się lekko, jakby przyjaźnie.

(Pięćsetny post)

Ostatnio edytowany przez Erufailë (2009-11-18 21:45:32)

- Tak - uśmiechnęła się. - Z sakwą na pieniądze nie będzie problemu, jeśli określi Pan jej wielkość. W końcu chyba nierozsądnie byłoby nosić za dużo pieniędzy w za małej sakwie, prawda? - mrugnęła porozumiewawczo.
Pojawienie się kogoś w drzwiach ucieszyło elfkę; czuła się nieco znudzona i znużona prawie ciągłą samotnością. Chociaż nie narzekała - w porównaniu do poprzednich miesięcy, w garbarni panował ruch.
- Mam na imię Erufailë - przedstawiła się, wyciągając dłoń.

- Dobrze, nie będzie problemu - uśmiechnęła się. - Jeśli masz ochotę, to możemy pobawić się w szczegóły, dotyczące na przykład koloru, ale jeśli nie, to mam kilka gotowych na zbyciu.
Erufailë ostatnio narzekała trochę na nudę. Zaowocowało to, oczywiście, wykonaniem kilku rzeczy, typu pasów i sakw, ale samo pojawienie się Shukuchiego wprawiło ją w dobry humor. Miała ochotę pożartować. Pograć w szczegóły. Rozumiała jednak, że nie wszyscy to lubią.
Cóż, bywają bardziej i mniej konkretni, mniej i bardziej lapidarni. W końcu... Sakwa to sakwa. Można rozdrabniać się w szczegóły, ale to nie jest konieczne.
Uśmiechnęła się do elfa. Tak po prostu.

- Jeśli nie masz ochoty bawić się w szczegóły, to po prostu powiedz - żachnęła się. - Mam kilka gotowych sakw na zbyciu, może akurat nie ciemnozielonych, ale coś się znajdzie. Co do koloru - uśmiechnęła się - to owszem, da się go uzyskać, ale potrzebowałabym trochę więcej czasu.
Czas, no właśnie, pojęcie względne. Aby barwnik dobrze się utrwalił, potrzebowałaby około jednego dnia. Cóż... Jej właściwie różnicy to nie robiło, i tak to, co miała wcześniej do zrobienia - wykonała.

- Jutro - powiedziała. Szczęśliwie, miała jeszcze zielony barwnik; w przypadku jego braku, należałoby doliczyć kilka dni na zdobycie owego pigmentu.
- Należy się dziesięć dukatów - uśmiechnęła się. - A właściwie będzie się należało, chyba, że wolisz zapłacić już teraz.
Omiotła wzrokiem Garbarnię. Przydałoby się tu pozamiatać... Postanowiła jednak zostawić to na później - chwilowo miała się czym zająć.