Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mistrz, nie zrywając kontaktu mentalnego, użył odzyskanych właśnie sił i machną ręką na krasnoluda. Nie by go przywołać czy odgonić, nie, za tym prostym ruchem ręki kryła się fala psioniczna.
Krasnolud poczuł się jak na festynie, gdy wszedł na karuzelę poruszaną kusrobami, wszystko zawirowało i… tym razem nie puścił pawia. Zniknął.
(Dalgar, przenoszę Cie do tego wątku.)
Offline
Anielica stanęła przed drzwiami i zapukała niepewnie. Była zdyszana po długim biegu z chatki myśliwego, bardzo się spieszyła. Wiedziała, że nie powinno jej tu być, ale nie widziała innego wyjścia, jeżeli gdziekolwiek może znaleźć pomoc dla Zielonoskrzydłego, to tylko tutaj. W końcu Mistrz Zakonu był także Dowódcą Gwardii. Może uda mu się w jakiś sposób pomóc Samaelowi?
Teraz stała i cierpliwie czekała na odpowiedź, jeżeli poprostu tam wejdzie, to ma marne szanse na to, że ktokowliek jej wysłucha, pewnie nie zdąrzy nawet powiedzieć o co jej chodzi, a przecież tylko od tego zależało życie tego biednego gwardzisty... To było bardzo ważne! Opanowała się i czekała, aż ktoś odpowie na jej pukanie.
Offline
Z wnętrza dało się słyszeć trzy pyknięcia, oznaczające jakąś teleportację, potem dźwięk tłuczonego wazonu, a na koniec, przytłumione przez drzwi, „wejść!”
Gabinet był dość zwyczajnym pomieszczeniem, nie odbiegającym od innych tego typu miejsc. Jednak tylko w nim urzędował zielonoskrzydły anioł i tylko w nim, jego właściciel stał teraz patrząc troche nieprzytomnym wzrokiem w stronę drzwi. Minę miał głupią i przytulał do siebie rudowłosą muszycę o mocno zielonych oczach, w sumie odwracających uwagę nawet od jej ponętnego ciała.
- W czym mogę pomóc? – zapytał anioł rzeczowo, nie zdejmując swojej głupawej miny zakochanego idioty.
Offline
Anielica szybko weszła do środka. Była wyraźnie zdenerwowana.
- Dzień Dobry - odezwała się mimo wszystko opanowanym i uprzejmym tonem - w chatce myśliwego leży ciężko ranny Zielonoskrzydły. Nie jestem w stanie mu pomóc, miałam nadzieję, że może wy będziecie potrafili...
Jak zwykle nie przeszło jej przez gardło ani trochę kurtuazji związanej z tytułowaniem nawet wysoko postawionych osób. Sama już nie zwracała na to uwagi, a jeszcze nie zdarzyło się, żeby ktoś otwarcie poczuł się tym urażony.
Patrzyła na parę z nadzieją w oczach, przykro jej było patrzeć, jak anioł umiera. Naprawdę liczyła, że może oni zdołają mu pomóc, po za tym informacje, które miał mogły okazać się czymś ważnym.
Offline
Anioł natychmiast spoważniał.
Puścił rękę duszycy, zlustrował anielicę wzrokiem i zmarszczył brwi. Chyba to o czym myślał było naprawdę ważne, bo co innego mogło by go powstrzymać od rzucenia się na pomoc jednemu z nielicznych, ocalałych przyjaciół?
- Imię tego, o którym mowa. – zażądał po chwili. Choć wedle tego kim była Vicky imiona tracą ważność, gdy ich właściciele umierają i należy im pomóc w takiej sytuacji niemal bezwzględnie, widać tu było inaczej. Czyżby Mistrz uzależniał pomoc temu biedakowi od tego kim jest?!
Offline
- Myśliwy mówił, że przedstawił się jako Samael. To on go znalazł i przyszedł po mnie. Anioł jest na wpół przytomny i gorączkuje. Opowiadał dużo dziwnych rzeczy. O atakach harpii i śmierci przyjaciół.
Anielica mówiła spokojnym głosem, ale patrzyła na Mistrza wyczekująco. Naprawdę nie chciała pozwolić, żeby ktoś tak poprostu umarł, zwłaszcza, jeżeli można było mu pomóc...
Offline
Cóż, nie mogła już dłużej zwlekać. Korytarz opustoszał, z tego co widziała do Gabinetu weszła tylko jedna osoba. I wszystko wydawało sie takie ciche i spokojne. Trzymając w dłoni napisany przez siebie list, którego treść jednak wyznaczona była przez Sędziego ponownie podeszła do drzwi Gabinetu. Właściwie nie był to list, a schludnie 'opakowana' notka, z prośbą by Mistrz zjawił się w budynku Sądu w sprawie jakiegoś podejrzanego delikwenta. Szkoda, że przed drzwiami nie było żadnej skrzynki, w której mogłaby ową notkę zostawić. Nie chciała ponownie wdzierać się na prywatne ziemie Mangela i zawracać mu głowę jakimiś drobnostkami, podczas gdy on miał tak wiele innych, wielkich rzeczy na głowie. Jednak takiej skrzynki nie było (Chociaż zawsze można było o tym kiedyś wspomnieć), pozostawało więc grzecznie zapukać.
Tym razem nie było to rozpaczliwe walenie we framugi, jak za pierwszym razem, gdy polimorfka zjawiła się w Sypialni Mistrza. Było to zwyczajne, puk, puk, puk. A potem przestępowanie z nogi na nogę połączone z wpatrywaniem się w klamkę.
Offline
Skimrra tylko zmarszczyła brwi patrząc na Anielicę. Samael? To imię było dla niej aż nazbyt znajome. Słuchała z uwagą nowo przybyłej, czekając co będzie dalej. To uporczywe oczekiwanie powoli zaczynało jej wchodzić w nawyk. Uczyła się cierpliwości.
Nadejście Ireth i jej pukanie do drzwi kompletnie ją zaskoczyło, do tego stopnia, że drgnęła niespokojnie stojąc za plecami Mangela.
Offline
Mangel nadal był połączony psychicznie z Foana, jednak przemówił głosem pewnym, jak gdyby w jego głowie nie siedział teraz kwartet istot.
- Wejść – zawołał i zaczął mruczeć pod nosem coś, co brzmiało jak inkantacja zaklęcia, tyle że nie znanego Skimrrze. Było w nim coś, co w kilku starożytnych językach znaczyło „poświęcenie”, ale nic więcej nie udało jej się zrozumieć.
Offline
Usłyszawszy pozwolenie nacisnęła klamkę i weszła do wnętrza gabinetu. Nie musiała się specjalnie rozglądać, żeby stwierdzić, że znów przychodzi raczej nie w porę. Takie jej 'niesamowite' szczęście. Wyraz twarzy Mangela, Skimrry i jeszcze jakiejś nieznanej jej anielicy mówił sam za siebie. Ale działać trzeba było tak czy siak.
Dygnęła lekko, jednocześnie schylając głowę, jak nakazywała jej kultura osobista względem osoób o takiej, a nie innej pozycji. Z wyrazem spokoju na twarzy przemówiła:
- Sędzia Zakonny Kraght'nar prosi Wielkiego Mistrza do budynku sądu w sprawie pewnego podejrzanego petenta. Wydaje się to dosyć pilne. - Podniosła wzrok na Manglea i przypatrywała mu się chwilę w milczeniu. Czekając na odpowiedź do przekazania sędziemu lub też możliwość opuszczenia pomieszczenia.
Swoje zadanie wykonała.
Offline
Mangel skończył mamrotać, ale nie odrywał oczu od Foana. Może coś go więziło? A może był zbyt zafascynowany? A może tylko nie chciał mu się odwracać głowy… to nie było ważne. Ważne było to, ze przemówił.
- Zdaje się na sędziego w pełni. Niech sam oceni i sytuację i tego jegomościa i zastosuje odpowiednie procedury. Przekaż też, że chciałbym go niebawem zobaczyć, mamy do przedyskutowania jego miesięczną pensję… I kilka rzeczy związanych z nowym kodeksem prawnym.
To powiedziawszy zdjął z serdecznego palca sygnet i rzucił go Ireth ruchem niedbałym, aczkolwiek wyraźnie spowolnionym. Anioł musiał być koszmarnie wycieńczony…
Offline
Bez większego trudu pochwyciła sygnet i szybko schowała go do jednej ze swoich sakw, by bezpiecznie odnieść go do budynku sądu i samego sędziego. Ukłoniła się raz jeszcze.
- Oczywiście. Przekażę to Kraght'narowi. - Powiedziała spokonie. Następnie odwróciła się na pięcie podeszła do drzwi, by za moment za nimi zniknąć. Nie zamierzała w żadnej mierze ingerować w sprawy Mangela, pytać, dociekać, zastanawiać się. Po prostu pozostawiła sprawę samej sobie, w pemięci odnotowując jedynie fakt, że Mistrz mimo wszystko powinien czasami odpoczywać. Nawet jeśli jest tak długowieczny.
Kiedy drzwi za jej plecami stuknęły cicho o framugi, pozwoliła sobie na głębszy oddech. I żywym krokiem ruszyła wgłąb korytarza, a później tymi wszytskimi schodami w dół...
A schodów było naprawdę wiele.
Offline
Przeważnie znikał i pojawiał się gdzie chciał jednak tym razem było inaczej. Ta część zakonu była dla niego obca dlatego całą drogę przemierzył sam zwiedzając zarazem okolice. Gdy zawędrował do kresu swojej wyprawy i stanął przed drzwiami do gabinetu usłyszał rozmowę kilku osób. A może akurat potrzebny będzie zwiadowca... Podszedł bliżej drzwi i zapukał w nie wpuszczając tym samym do pomieszczenia nieco chłodnego powiewu. Wyczekując odpowiedzi pojawiał się i znikał w różnych miejscach korytarzu prowadzącego do właśnie tego gabinetu. Ostatecznie uspokoił się i stanął cierpliwie przed dosyć dużymi drzwiami. A jeżeli mnie wysmieją? Raz kozie śmierć... Nie dam rady Strasznie obawiał się swojego wejścia do pomieszczenia co wywołało całkowity zamęt w jego myślach.
Offline
Anioł wyczuł obecność osoby za drzwiami, gdy uznał, ze osoba ta jest albo niezdecydowana, albo jest szpiegiem, psionicznie otworzył drzwi i wciągnął Jacka do środka. Uśmiechnął się możliwie najmniej groźnie, choć szlag go trafiał, bo miał ochotę odpocząć, a nie mógł okazać słabości przed zakonnikiem.
- Tak? W czym pomóc? – powiedział w chwili, gdy Foana zniknęły w obłoku pary wodnej o słodkim, truskawkowym zapachu. Gdzie je poniosło? Nie wiedział, nie wnikał, skupiał się na razie na staniu w miarę prosto i nie traceniu przytomności.
Offline
I znów przyszło mu pokonać tą całą masę schodów by dotrzeć na szóste piętro do gabinetu Mangela. Lejsu cieszył się dobrą kondycją, ale nie aż taką by bez zadyszki pokonać całą drogę na najwyższe piętro wieży. Bez wątpienia przydałaby się tu jakaś winda, czy coś w tym rodzaju.
Zignorował zupełnie stojącego przed drzwiami Elfa, nawet na niego nie spojrzał. Został wezwany do gabinetu w ważnej sprawie, a raczej tak mu się wydawało, że była to ważna sprawa.
przygrzmocił w drzwi pięścią trzykrotnie.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |