Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Naprawdę zaskakujący był fakt, że nikt nie zwrócił na nią uwagi. Dobra, smok mógł olać coś tak małego jak wilk, ale ten drugi? Praktycznie przeszedł jej po łapach i też się nie zorientował. Nie to, żeby jej to przeszkadzało, ale zrobił się tu tłok. Trzech dwunogów i obiadowi mówimy do widzenia. Machnęła niezadowolona długą, czarną kitą i wypadła z zarośli mrużąc ślepia i spoglądając na parkę przy jednym z większych drzew. Warknęła coś do siebie pod nosem. Choć tak czy siak nikt z obecnych nie mógł zrozumieć zwierzęcego, to jednak cała jej poza mówiła, jak bardzo niepodoba jej się panujący tu tłok, atmosfera i że teraz nawet na zająca szans nie było.
Wilczyca na ułamek sekyndy odsłoniła groźnie wyglądające kły, jednocześnie kładąc po sobie uszy. Wiedziała tak, że takim gestem nic nie wskóra, w obecnych czasach mało kto szanował zwierzęta, ale przynajmniej niej samej na duszy zrobiło się lżej. Pokazała przynajmniej co myśli o 'zakochanych'...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Popatrzył w stronę gdzie wyłaniała się postać i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Przed nim pojawiła się Shirei ubrana w jego płaszcz. Z jednej strony cieszyło go to, że na sobie go miała, ponieważ wyglądał przepięknie w nim i świadczyło to o tym, że chyba o nim pamiętała, z drugiej jednak cierpiał wiedząc w jaki sposób się rozstali.
- Shirei. Witaj. - powiedział ciepłym melodyjnym głosem uśmiechając się. Przez chwile patrzył jej w oczy, lecz spuścił wzrok, ponieważ miał wyrzuty, że o mało nie dopuścił do kłótni pomiędzy nią i jej chłopakiem.
Stał tak nic nie mówiąc, ponieważ nie wiedział co powiedzieć.
Offline
Nie rozmyślała zbyt długo, tylko podbiegła do niego tak szybko, na ile pozwalał jej płaszcz chłopaka. Zarzuciła mu ręce na szyje, wtulając twarz w jego kark.
-Tak dawno się nie widzieliśmy -powiedziała z uśmiechem po czym puściła go z uśmiechem na ustach. Przez chwile jeszcze wpatrywała się w niego po czym jej wzrok przeszedł na otoczenie. Coś jej nie pasowało... W cieniu drzew dostrzegła czarną zwierzęcą postać, która przyglądała się im. Po dłuższym myśleniu z "spokojem" mogła stwierdzić że to wilk, ale "spokój" w tym wyadpku był słowem względnym. Ona żyje w puszczy od maleństwa i zna ten las, ale jak było z elfem?
-Ciesze się ze cie widze -powiedziała po chwili w stronę Elfa.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Przez chwile nie mógł uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Po chwili oprzytomniał. Zauważył także że nimfa spogląda w cień drzew koło nich. Spojrzał także w tą stronę i ujrzał czarnego wilka, który szczerzył do nich kły. Zapewne przerwaliśmy mu polowanie pomyślał po czym instynktownie sprawdził czy miecz po lewej stronie wysuwa się bez przeszkód. Wolę być przezorny dodał w myślach i zwrócił się do Shirei.
- Ja również cieszę się, że cię widzę. Może usiądziemy? - dodał i wskazał miejsce gdzie pierwszy raz usiedli.
Offline
-Ale tym razem ja rozkładam płaszcz -zaśmiała się cichutko a jej śmiech pognał z wiatrem gdy zsunęła z ramion płaszcz. Powoli rozłożyła go na trawie i usiadła na nim.
-Jest tak jak wtedy nieprawdaż ? -powiedziała ściszonym głosem spoglądając w błękitne niebo -Ale tym razem.. nie będzie padać... Przynajmniej taką mam nadzieje.
Po czym znowu się roześmiała.
Offline
No, to jak na nich chwile powarczała, pomruczała i ogólnie powyrzucała im w zwierzęcym to równie dobrze mogła stąd iść. Nie miała zamiaru zmieniać się w człowieka i się wtrącać w tę gorącą rozmowę, ani też pozostawać tu pod postacią wilka, co mogła w końcu grozić starciem. Wbrew pozorom zauważyła po co sięgnął elf.
Zaśmiała się w duchu, po czym odwróciła się niespiesznie i zniknęła na powrót w zaroślach. Bez pośpiechu, bo nie chciała, żeby wyglądało to jak ucieczka, a raczej jak na odejście pani terenu. Lubiła się zabawiać w taki sposób, kosztem niewinnych, nieuświadomionych o istnieniu polimorfów osób. To było iście zabawne oglądac ich reakcje, miny...
Potruchtała, gdzieś przed siebie, szukając innego miejsca, by znaleźć cos do jedzenia. Chociażby szaraka.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Aleera leciała, jakby była pijana. Jej roztrzęsienie nie pozwoliło na stabilny lot, a zmęczenie odebrało siły, by móc lecieć dalej. Korony drzew nie pozwalały na normalne lądowanie, dlatego to poszukała wzrokiem mocnego drzewa, nad które podleciała jak najniżej. Zmieniła postać. Kobiecie może i udało się w locie złapać gałąź, lecz zakołysała się na niej i uderzyła ciałem o główny pień. Ból przeszedł przez jej ciało, ale nie puściła się. Gdy odzyskała już panowanie nad równowagą, udało jej się tak przechodzić po gałęziach, by zeskoczyć z najniższej na ziemię.
Gdy dotknęła stopami gruntu zachwiała się. Nie miała sił, by stanąć prosto dlatego poleciała na pień drzewa, który zatrzymał upadek. Trwała tak chwilę oparta o drzewo, a po jej policzkach płynęły łzy. Po chwili pozornego spokoju, złapała oddech i wydała z siebie krzyk pełen żalu, bólu i rozgoryczenia. Odwróciła się przodem do drzewa. Zaczęła walić prawą pięścią o korę drzewa, która jednaka nie chciała ustąpić Smoczycy. Po paru uderzeniach na jej dłoniach pojawiła się krew. Nie przejmowała się tym. Czuła ból, jednak on otępiał jej umysł który nie pozwalał jej zapomnieć i na chwilę przynosiło to nawet odpoczynek. Jednak nie przestawała uderzać prawą pięścią o pień drzewa...
Offline
Arevis leciał przez cały czas za smoczycą. Zobaczył jak chwiejnie ląduje i obija się o drzewo. Skrzywił się na myśl o tym i tylko przyspieszył. Kiedy był już blisko złożył szybko skrzydła i kiedy prawie uderzył o ziemię wykonał przewrót. Podszedł możliwie bezszelestnie, przynajmniej taką miał nadzieję, skradanie się nie było dla niego żadnym problemem, ale uderzenie o ziemię mogło zrobić trochę hałasu. Nie obchodziło go to zbytnio. Szybko podszedł do Aleery i złapał ją mocno za ręce, przy samych nadgarstkach i unieruchomił by nie zrobiła sobie więcej krzywdy.
- Już dobrze... Wszystko będzie dobrze... - szeptał jej do ucha, miał nadzieję że przynajmniej trochę uspokoi towarzyszkę.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Gdy ktoś złapał ją za nadgarstki, w jej oczach nagle, zupełnie znienacka buchnął ogień. Tańczył wściekle naokoło jej źrenic, a Aleera oddychała ciężko. Zaczęła się szarpać. Chciała się wyrwać, chociaż wiedziała, że co bezcelowe. Była osłabiona, a pokrwawione dłonie dopiero teraz zaczęły ją boleć. Po chwili szarpania się, które nie dało rezultatu, uspokoiła się. Nie wiadomo, czy zrezygnowała, czy po prostu opadła z sił. Stała tyłem do Arevisa. Spuściła głowę do przodu i się nie odzywała. Po chwil i jednak spod loków zaczął wydobywać się śmiech. Nie ten wesoły, który towarzyszył żartom, ale szaleńczy, jakby kobieta była w opętaniu. Po chwili zamilkła.
- Nic nie będzie dobrze! - powiedziała głośno, rozbawionym głosem, stojąc dalej tyłem do Anioła. - Nigdy nic nie będzie dobrze! Jeśli będziesz czuł się szczęśliwy, zawsze ktoś to spierdoli! - dodała po chwili wulgarnie. - Pokocham Cię, a Ty mnie zostawisz, tak? - zapytała z lekkim ironicznym zabarwieniem.
Offline
- O czym ty mówisz? - zdziwił się Anioł, dziewczyna pewnie w życiu przeżyła więcej niż mu się wydawało. Puścił ręce Aleery, w końcu i tak opadła już z sił. - Oczywiście, że cię nie zostawię. - powiedział Arevis, nie miał takiego zamiaru. Póki co dobrze im się układało więc nie rozumiał o co chodzi kobiecie.
- Co cię trapi?
Offline
Mieszkaniec stolicy
- Kochałam go. - zaczęła po chwili, nie odwracając się do Arevisa. Wstydziła się. Swoich łez, swojego zachowania. - Kilkaset lat temu. Byliśmy razem szczęśliwi. Dostał wezwanie do walki. Obiecał, że wróci, ale... - powiedziała, nie zakańczając. Uspokoiła się, była naprawdę spokojna. Oczy także były brązowe, oddech się już wyrównywał, a serce wracało do normalnego rytmu. -... zginął. - zakończyła. Podniosła dłonie i oglądnęła je. Były całe zakrwawione. Prychnęła lekko i cicho kpiącym śmiechem.
- To nie pierwszy raz. - skomentowała swoje rany. Po chwili znowu kontynuowała. - Od tamtej pory obiecałam sobie, że nie przywiążę się do żadnej istoty, by nie cierpieć tak jak wtedy. Znienawidziłam wszystkie zakochane pary, stałam się agresywna i trochę szalona. - w tym momencie znowu mówiła rozbawionym tonem. Obróciła się przodem do Anioła. Uśmiechnęła się do niego przyjaźnie, ale także z pewną nadzieją. - Nie potrafię o tym zapomnieć. I wtedy Ty zacząłeś patrzeć na mnie tymi swoimi zimnymi oczyma... - nie zakończyła, ale uśmiechnęła się promiennie do Arevisa.
Offline
W tym momencie powinien powiedzieć coś pełnego otuchy, opowiedzieć własną nieszczęśliwą historię miłosną albo coś podobnego. Kłopot polegał na tym, że nie pamiętał niczego takiego, całe jego życie wypełniała wojna. Jednak jeśli przeżył te całe trzy tysiące lat to nie zamierzał zbyt szybko wybierać się w zaświaty.
- Ja nie mam zamiaru cię opuszczać. - powiedział i uśmiechnął się do niej patrząc w oczy i ocierając jej łzy. - Przeżyłem te trzy tysiąclecia w nieustannej wojnie więc byle co mnie nie zabije. - powiedział ironicznie i przytulił Aleerę do siebie. Chciał ją pocieszyć, ale nie bardzo wiedział jak. Pokochał tą dziewczynę i nie chciał jej stracić.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nie opierała się tym razem bliskości. Bo, po pierwsze, była na to za słaba, po drugie, nie chciała. Coś było w tych oczach, coś, co ją po prostu wciągało i nie chciało puszczać, a ona puszczona być nie chciała.
Uśmiechnęła się, dalej wtulając się w Arevisa. Dalej woja się w niej toczyła, tym razem jednak była bardziej myślowa. Aleera pamiętała jednak słowa pewnego Upadłego, które bardzo ją wtedy zraniły. Jednak życie przez ponad 200 lat w ciągłym szaleństwie zmęczyło ją. Chciała odpocząć. A jeśli miała odpoczywać w ramionach Anioła... Tak, przy nim wszystkie wspomnienia znikały gdzieś w ciemnościach, do których ona nawet nie miała zamiaru wchodzić.
przytuliła go mocniej, po chwili jednak uniosła głowę i popatrzyła Arevisowi w oczy. Uśmiechnęła się promiennie.
- Chyba muszę iść do szpitala... Dobrze, jakby jakoś opatrzyli mi dłonie... - powiedziała i zrobiło jej się głupio tak, że się zarumieniła, przy czym dodatkowo uciekała nieśmiało wzrokiem.
Akcja przeniesiona --> Szpital w podziemiach
Ostatnio edytowany przez Aleera (2010-06-17 23:38:52)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Ponownie spacerowała po terenach zakonu. Był piękny, przyjemny dzień, więc chciała z tego skorzystać. Przy okazji może znajdzie jakieś zioła, o które poprosiła ją aptekarka - Kirieth. Szła powoli tanecznym krokiem, a od czasu do czasu sobie śpiewała. PO dość długim marszu postanowiła odpocząć. Usiadła pod jakąś wierzbą i oparła się o nią, a następnie ponownie zaczęła cicho śpiewać. Lubiła takie chwile lenistwa. Zamknęła oczy. Czuła jak promienie słoneczne, które dotarły do jej twarzy, delikatnie ja muskają. Zrobiła się jej przyjemnie, choć brakowała jej czegoś.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Tym razem tutaj przyszła na nogach. Polubiła to miejsce, chociażby patrząc na to, co się tutaj niedawno stało, gdy była tutaj z pewnym Aniołem. Wiec szła prosto przed siebie, uśmiechając się i nucąc coś pod nosem.
W pewnym momencie ujrzała znajomą sylwetkę. Ta wariatka tutaj jest... Cóż, z nią jest zawsze wesoło i jest jedną z nielicznych osób, które toleruje. A nawet lubi.
Uśmiechnęła się pod nosem, po czym bezszelestnie podeszła do Raisy, która miała zamknięte oczy - Smoczyca miała po swojej stronie element zaskoczenia. Wyciągnęła sztylet i skierowała go w prosto w twarz Raisy.
- Raiso, przykro mi to mówić... Ale dostałam zlecenie. Muszę Cię zabić... - powiedziała twardym i pewnym siebie głosem. Nic nie zdradzało tego, że żartuje - nawet oczy, które patrzyły z godnością i z powagą na kobietę.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |