Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bogowie są niczym
Arghez dawno już nie był w tym miejscu. Ostatnim razem było to dość(nie)miłe (zleży dla kogo) spotkanie z Aleerą i kogoś na pokrój trupy cyrkowej... Kotołak, złodziej i szalony golibroda, ciekawe połączenie. W każdym bądź razie przybył tutaj w innym celu niż uprzykrzanie życia innym. Chodził oglądając starannie każde drzewo aż w końcu natrafił na piękne młode akacjowe drzewo. Starannie zerwał każdą możliwą gałąź tak by mieć pewność że kolejne odrosną dość szybko. Ułożył je na chuście do zawijania zmarłych, tą zaś zawiązał i zarzucił na plecy. Skierował się z powrotem na cmentarz targając dość ciężką jak dla niego torbę.
Offline
Nie dalej jak kilka metrów dalej za gęstwiną drzew zauważyłeś jakiś ruch. Ktoś odziany w lniane ubranie najzwyczajniej w świecie sobie spał pod drzewem. Po wystających z pleców skrzydłach domyśliłeś się, że to anioł. Zdawał się zmęczony dzisiejszym dniem tak mocno, że nie dbał o bezpieczeństwo.
Offline
Bogowie są niczym
- Świetnie... - Wymamrotał Arghez odstawiając wielką torbę - Mans! - Wyszeptał inkantację wyjmując kostur zza pleców.
Podniósł go wysoko i przejął kinetycznie. Następnie dalej używając telepatii odchylił głowę anioła do przodu i z całej siły uderzył lewitującym kosturem w potylicę ofiary. Dla pewności przywalił jeszcze kilka razy w głowę tak by miał pewność że przez najbliższy czas ni wstanie... Oczywiście mógł użyć zaklęcia snu.... Ale po co?
Offline
Efekt jasny. Anioł otworzył drastycznie oczy... po czym znów je zamknął. Przy okazji całe ciało mu się rozluźniło. Ofiara... znaczy, mężczyzna miał już szansę na dłuższy niż się spodziewał sen. Teoretycznie, bo nigdy nie wiadomo, co upadły wymyśli...
Offline
Bogowie są niczym
Schował kostur z powrotem, za to wyciągnął zza pazuchy kolejną chustę do ciał zmarłych i rozłożył ją na ziemi. Przeturlał na nią anioła krzyżując mu mocno skrzydła i zawiązał. Psionicznie złapał za koniec chusty i powoli zaczął ją ciągnąć za sobą. Po chwili jednak wrócił się bo zapomniał drewna...
Teraz już pewniej, choć wolniej skierował się do kompleksu cmentarnego...
Offline
I wreszcie spotkała ich. Czekała na nich cały dzień, a teraz miała całą noc by na nich popatrzeć. I mimo, że Remoon był własnie w nowiu, to czuła jego obecność całym ciałem. I właśnie ta obecność dwóch księżyców dawała jej siłę, uspokajała ją i pozwalała odpocząć. Była wszakże Nimfą Nocy, dlatego o tej porze czuła się najbezpieczniej.
Zatrzymała się dopiero wtedy, gdy znalazła się obok jeziorka. Uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła odbicie Sormoona w tafli wody.
Podeszła do najbliższego drzewa, usiadła pod nim opierając o pień plecami i zamknęła oczy. Nie zasnęła, lecz nie ruszała się. Klatka piersiowa unosiła się lekko i prawie niedostrzegalnie. Jej niesamowicie blada skóra mogła zmylić - wyglądała jak martwa kobieta, którą ktoś zostawił pod drzewem.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Phoenix właśnie marzył o takim miejscu...cichym i spokojnym, z dala od miejskiego zgiełku i nieuprzejmych strażników. Czemu wcześniej tutaj nie przychodziłem? pomyślał z zażenowaniem elf.
Podszedł do najbliższego drzewa i przysiadł na mchu, patrzył na księżyc Nigdy nie wiedziałem że księżyc w pełni jest tak....piękny. Siedział tak przez dłuższą chwilę kiedy nagle jego powieki zaczęły opadać i w końcu zasną...
Offline
Ciszę ktoś przerwał. Ktoś tutaj szedł. Zagłuszał jej osobisty kontakt z księżycami. Otworzyła oczy i stała bezszelestnie. I mimo że jej oczy przyzwyczajone zostały do Ciemności, to by zobaczyć coś, co jest nieco dalej, musiała użyć zaklęcia.
- Jerov... - wyszeptała cicho i przymknęła na chwilkę oczy. Gdy uniosła powieki wszystko było tak widzialne jak za dnia. Uśmiechnęła się pod nosem i zaczęła niesamowicie cicho podążać w stronę, z której wcześniej słyszała kroki.
Nie chciała, by ktoś ją zobaczył, lecz jej skóra niemalże odbijała delikatne światło Księżyca. Wyglądała jak jakaż zjawa, która włóczy się po lesie bez celu. Dlatego starała się unikać blasku Sormoona.
Ujrzała nagle sylwetkę. Podeszła nieco bliżej, na kilkanaście metrów od mężczyzny i uśmiechnęła się delikatnie. Czyżby ją śledził? I nie boi się bez broni spać w lesie? Przecież dla Maga Ognia mrok nocy nie był przychylny...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Powoli otworzył powieki usłyszawszy czyjeś kroki. Rozejrzał się dookoła i na wszelki wypadek był w każdej chwili gotowy do rzucenia zaklęcia...Wstał i ponownie rozejrzał się, niestety znów nic nie zobaczył. Phoenix czuł się lepiej pod osłoną mroku kiedy nikt nie mógł mu przeszkodzić w drzemce i rozmyślaniu. Usiadł ponownie i zaczął rozmyślać nad wczorajszymi wydarzeniami ktore zaszły w karczmie. Ta kobieta...ehh...a ten niziołek? Jak mu tam? Messiah? Tak...chyba tak....
Zastanawiał sie czy kiedykolwiek zobaczy jeszcze tę kobietę...
Czy ten niziołek mówił coś że, stracił rodzinę...?
Offline
Zastanawiała się, czy wyjść z ukrycia czy lepiej w nim pozostać. Wiedziała, że uczucia Phoenixa nie są szczere. Przecież nie można zakochać się w kimś rozmawiając z nim przez kilka minut. Przynajmniej tak myślała. Nie wiedziała, sama nigdy nie była zakochana. Czy to możliwe, że gdy zobaczy się jakaś osobę, to czuje się coś w rodzaju połączenia z tą osobą?
Przeniosła wzrok na księżyc. Tak, pokochała go od razu. I kocha dalej. Westchnęła lekko i nie ukrywając się już zbliżyła do mężczyzny. Nie unikała już Światła Księżyca, pozwalając, by jego blade Światło odbijało się od jej skóry, która zdawała się lśnić w jego obliczu.
- Szukałeś mnie? - zapytała po chwili spokojnym i może nieco zimnym głosem.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Mężczyzna usłyszawszy kobiecy głos otworzył oczy i to zobaczyl wydało mu się snem...
Po chwili uświadomił sobie , że to jednak nie jest sen, przetarł oczy i wstał.
-Ja?- rozejrzał sie aby upewnić się ,że kobieta mówi do niego- Tak..znaczy nie..tak...sam niewiem, myślałem o tobie...-powiedziawszy to znowu poczuł dziwne uczucie, takie...ciepłe i przyjemne ale dobiero od niedawna mu znane.
-Jak mnie znalazłaś?- zapytał z ciekawością, poczym oparł się o drzewo pod którym spał.
Offline
- Nie szukałam... - powiedziała i uśmiechnęła się, jakby przepraszająco. Podeszła z gracją i z lekkością do Phoenixa. Przeniosła wzrokiem od jego stóp po głowę, podobnie jak w karczmie. Zastanawiała się w milczeniu co ma zrobić. Nie żywiła żadnych uczuć do mężczyzny. Nie mogła nawet powiedzieć, że go lubi, wszakże nie zna go. Wzięła nieco głębszy oddech i zbliżyła się jeszcze do elfa na odległość nie większą niż na długość dłoni. Uniosła twarz i spojrzała mu prosto w oczy.
- Zapomnij o nie. - powiedziała po długiej chwili milczenia. - A ja postaram się już więcej Ci nie pokazywać na oczy. - dodała i opuściła wzrok, zastanawiając się, czy nie powinna postąpić inaczej... Odsunęła się od mężczyzny i nie oglądając się za siebie szybkim krokiem zniknęła mu z oczu.
Ostatnio edytowany przez Amadea (2010-09-24 15:14:23)
Offline