Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
- Wręcz musicie mi pomóc. Nie poradzę sobie sama. Ireth, te owoce będą stroić nasze babeczki, razem z bitą śmietaną - wysłała jej radosny uśmiech - Ad, jeśli byłbyś taki miły, to nakładaj na nie tą białą masę i na to troszkę owoców - podała mu blachę pełną małych wypieczonych babeczek - O, a Ty Ireth, tak świetnie poradziłaś sobie z krojeniem, to na pewno pójdzie ci wyrabianie ciasta. Tu masz przepis na placek, i potrzebne składniki - odetchnęła siadają na krześle, by chwilę odpocząć. Jednak już po chwili krzątała się po kuchni, szukając niezbędnej tortownicy. Była, nieco już przetarta swoją starością, ale nadal w dobrym stanie. Wzięła się więc do pracy.
- A jak przygotowania do balu w innych dziedzinach? Trzeba załatwić odpowiedni wystrój, no i ktoś musi zająć się strojami... a właśnie, jaki to będzie bal? Przebierańców? Z maskami? Co niecoś słyszałam, ale nie byłam pewna czy to prawda - pytała ciekawa odpowiedzi.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wziął tacę do ręki i ruszył ku jednemu z blatów, by zająć się "nakładaniem białej masy na ciastka", które miał na tacy. Kiedy był w połowie odpowiedział zaciekawionej Maud:
- Sala prawie gotowa. Ekena i Silver zajmują się teraz dekoracjami.
Przemówił, nie przerywając roboty.
- Strojami musi się zająć każdy z osobna, to znaczy, każdy sam zgłasza się do krawcowej z żądaniem o konkretny strój. Kłopot w tym, że nie ma krawcowych.
Spróbował dodatku, który znalazł się już na prawie wszystkich ciasteczkach.
- Mmm... pycha, co to takiego?
Udekorował resztę ciastek i podszedł do Maud po następne.
Offline
- To po prostu zwykła śmietana, tylko po długim i wyczerpującym ubiciu, no i z dodatkiem cukru - Maud oblizała palce smakując ową masę i znów zajęła się swoim tortem.
- A krawcowych to my dużo mamy, a w każdym razie mieliśmy... od dawna ich nie widziałam. Ale nie ma co żałować, i tak więcej plotkowały w warsztacie niż zajmowały się należycie pracą.. - mruczała z niezadowoleniem nimfa, a jej niechęć wobec wspomnianych dziewcząt miał swój związek z jej własną przygodą w zakresie warsztatu tkackiego.
- Masz tu kolejną porcję. Rzecz jasna nie do jedzenia, a dekorowania - uśmiechnęła się wesoło widząc smakowitą minę Ada na widok wypieczonych babeczek.
Offline
Dowódca Srebrzystych
Ymmmm ale pieknie pachna te twoje babeczki jak ty to robisz. Gdy Maud sie odwrucila Nergo podkradl jej babeczke aby zasmakowac. Niestety nie zdazyl sie tym smakiem nacieszyc, w oczach ukazaly sie zdazenia z dziecinstwa gdy byl jeszcze mlodym smokiem. Lecz byly tez te zle wspomnienia jak te z podrozy na ziemie chaosu..... Wyrwal go z tego trnasu z oddali glos Nimfki.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Przyjął kolejną tacę od nimfki. Patrzył na nią wielkimi oczami, ale wiedział, że skosztować je będzie mógł na balu, toteż powstrzymał się i zaczął je dekorować. Praca w kuchni była dla niego miłym zajęciem, prawie wcale go nie męczyła. Po kilkunastu minutach wszystkie ciastka na tacy były udekorowane i gotowe do przetransportowania ich na Salę.
- To ja zaniosę te ciacha. Mam nadzieję, że przed balem nikt ich nie zeżre.
Poszukał w szafkach kuchni jakichś półmisków na małe przekąski. Znalazł kilka solidnie wyglądających, drewnianych tac i półmisków. Wszystkie ciastka ułożył delikatnie w naczyniach i wyszedł niosąc pyszności w obu rękach do Sali Balowej. Po chwili wrócił i zaniósł kolejne naczynie pełne słodkości. Jeszcze kilka rundek z kuchni do Sali i był gotowy do dalszej pomocy.
Offline
Wyrobiła ciasto na placek dokładnie według przepisu. Nie chciała niczego zepsuć. Dodawała wszystko po koleji, według podanych ilości. Samo ciasto wyglądało zwyczajnie. - Może uda mi się nikogo tym nie otruć. - mruknęła i posłała Maud radosny uśmiech. Podała nimfie ciasto na placek. - Dalej Ty robisz, ja jeszcze wszystko popsuję. - powiedziała i usiadła przy stole znowu wertując książkę kucharską w poszukiwaniu jakiś ciekawych przepisów.
Offline
- No niee.. w tej kuchni nie ma żadnej trucizny, możesz mi uwierzyć - uśmiechnęła się przekonująco - No, to teraz tylko dodać wody, przelać na blachę i do pieca - mruczała sobie pod nosem nimfa, wykonując wspomniane czynności. Potem odkręciła kurek i umyła tortownicę.
Gdy po kwadransie ciasto urosło do normalnych rozmiarów i przybrało złocisty kolorek, nimfa z uznaniem pogratulowała Ireth jej wypieku.
- Udało ci się! No naprawdę, jak na pierwszy raz to po prostu ślicznie.. To teraz poukładajmy na to owoce i posypmy kruszonką - poleciła jej siadając na stołku i wdychając długo powietrze.
W całej kuchni roznosił się ciepły i słodki zapach wypiekanych ciast.
Offline
Polimorfka przyszła powoli do kuchni. Początkowo chciała odwiedzić karczmę, ale stwierdziła, że nie chce kolejnej zwady. Była zbyt zmęczona ucieczkami, walkami i innymi sprawami. Przeszukała szafki. Nie było zbyt dużo różnych składników, ale po dłuższych poszukiwaniach i przeczyszczeniu kilku naczyń zabrała sie do pracy. Po jakimś czasie swoje "dzieło" umieściła na jednym z palenisk. Oczekując, aż wypiek będzie gotowy, przygotowała w jednym kącie trochę miejsca. W końcu, gdy przyjemny zapach zaczął wypełniać kuchnię, sprawdziła wypiek. Przygotowała tylko jedną porcję i teraz siedziała w oczyszczonym kącie, czekając aż ciastka wystygną. Wreszcie jedząc spokojnie ciastka i rozkoszując sie zapachem, rozmyślała o tym, co mogłaby robić w najbliższym i dalszym czasie.
Offline
Krasnolud wszedł do sali.Zauważył kobietę siedzącą w kącie.Zauważył że nikt na razie nie zwraca na niego uwagi.Był głodny,więc podszedł do piecyku,upiekł kurczaka.Usiadł przy stole,zaczął jeść i popijać winem.Zastanawiał się,jaka będzie jego przyszłość w zakonie.
Offline
- Jak się chce solidnie zjeść i porozmawiać, proponuję karczmę. Sama bym tam poszła, gdyby nie było to równoznaczne z samobójstwem. - Odezwała się dość cicho, jednak słyszalnie, po czym zaśmiała sie ponuro. Przegryzła kolejne ciastko i zaczęła bawić się sztyletem. Wbijała ostrze w blat przed sobą, po czym wyrywała je i wbijała ponownie. - Tutaj nie dzieje się nic i nikt tu raczej nie przychodzi. - Po dłuższej chwili przerwy, uśmiechnęła sie do siebie i rozejrzała. Szybko zrobiła podstawowe porządki i zaczęła przeszukiwać szafki i spiżarkę. W końcu znalazła szafkę pełną różnorodnych składników. Oprócz rzeczy takich jak mąka, czy miód znalazła również owoce i mięso. Widocznie był chronione jakimś rodzajem magii przed psuciem się. Wybiegła na kilka chwil z kuchni i powróciła w skromnej, prostej szarej sukience. Tylko charakterystyczny kolor oczu oraz obroża sprawiały, że nie wyglądała raczej an służącą. Natychmiast zabrała sie do pracy. Przygotowała wszystkie trzy paleniska. Miała dużo czasu i dużo składników. Wykorzystywała wszystkie swoje umiejętności nabyte kiedyś w prawdziwej, tłocznej karczmie, gdzie pracowała kilka lat. Wyprobowała kilka przepisów z rzuconej niedbale na jeden z blatów książki kucharskiej. W końcu stwierdziła, że musi znaleźć jakieś miejsce, gdzie mogłyby zniknąć pieczenie, ciasta, ciasteczka i inne smakołyki. Chwytając brzeg sukienki pobiegła cicho, mając już pomysł, gdzie może zanieść owoce swojej pracy. I tak pewnie nikt by ich nie ruszył, ale po co miały stać w kuchni?
Ostatnio edytowany przez Ekena (2008-04-23 16:38:16)
Offline
Polimorfka słyszała, że w Sali Balowej ma być organizowany bal i że cały czas kręcą sie tam stworzenia wszelkiej maści i pochodzenia. Więc tamto miejsce spokojnie mogła wykluczyć. Kiedyś bez obaw mogła tam zajrzeć będąc pewną, że nie zastanie tam żywej duszy, a teraz? Teraz to i tak nie ma znaczenia.
Swoje kroki skierowała, więc do kuchni, żadko kiedy odwiedzanej nawet przez samego karczmarza. Ironia losu... Spodziewała się zastać tu tony kurzu, brudu i innego paskudztwa, jednak myliła się. Może kuchnia nie była już pierwszej świerzości, ale nie panował tu też chlew. Uśmiechnęła sie pod nosem. Jednak ktoś tu zaglądał. Irteh nie zamierzała sie jednak tym zbytnio przejmować. Ważne, że terez było pusto. Usiadła na porzuconym przez wszystkich trójnogim wzrokiem wodząc po półkach z różnorakimi 'zielskami'. Jaka szkoda, że zawsze była antytalentem w gotowaniu. Można by było chociaż sie pobawić. Znów lekko się uśmiechnęła i zanuciła cicho melodię, tak żeby nie było tu tak cicho. W końcu jej wzrok padł na olbrzymie tomisko leżące na kuchennym blacie. Przerwała swoją piosenkę wstała i podeszła do owego miejsca. Chwilę później już wertowała książke w poszukiwaniu czegoś godnego uwagi.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Do kuchni weszła Manreen Serena. Jako nowa mieszkanka włości Zakonu Światła czuła się nieco zagubiona w nieznanym dotąd świecie. Cichy kąt znalazła właśnie w kuchni, gdzie dotarła zupełnie przypadkiem błąkając się po ciemnych korytarzach Zakonu. Niestety, Manreen Serena słabo gotowała. Od najmłodszych lat pływała z ojcem po morzach i oceanach nie bacząc na to, co i kiedy je. Znała natomiast sztukę medycyny dość dobrze i ziołowe napary nie były dlań obce. Czuła się zmęczona mimo, iż przespała całą dzisiejszą noc. Długa wędrówka do bram Zakonu odcisnęła piętno na jej samopoczuciu. Otworzyłą drewnianą szafkę nad starym piecem. Drzwiczki zaskrzypiały niemiłosiernie. Na szczęście, znalazła tam wszystko, czego potrzebowała by poczuć się lepiej. Poszarpała garść tymianku i wrzuciła ją do garnka pełnego wrzącej wody. Dodała parę liści bazylii i rozmarynu. Napar przelała do drewnianego kufla i całość wlała w siebie. Syknęła cicho. Ukojenie przyjdzie nie tak prędko. Postanowiła zostać jeszcze chwilę w kuchni. Czuła się tam bezpiecznie. Po raz pierwszy córka okrutnego łupieżcy znalazła spokój w ciemnej, zakurzonej kuchni. Czuła, że coś w niej jest już inaczej.
Offline
Stolarz i Kucharz
Drzwi kuchni otworzyły się. Stał w nich anioł, druid Gerard. Rzucił szybkie spojrzenie po kuchni upewniając się że nikogo nie ma. Gdy przekroczył próg odkrył że podłogę i wszystkie meble pokrywa mnóstwo kurzu. Szybko przemienił się w niedźwiedzi i starł wszystko futrem. Po jakimś czasie kuchni wyglądała trochę lepiej. Gerard (w postaci ludzkiej) podszedł do półek i sprawdził co tam jest. Szybko odkrył mnóstwo przypraw, ziół i mnóstwo innych rzeczy. W przyległej komnacie znalazł mnóstwo mięsa. Zamknął te komnatę. Nienawidził mięsa. Postanowił trochę się zabawić. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mruknął do siebie. Podkasał rękawy i już chciał zacząć gotować gdy zauważył stertę naczyń. Skrzywił się z niesmakiem a potem zmył je. W końcu postanowił przygotować jakieś danie mając nadzieję że przyciągnie to wszelkie istoty ażeby coś zjadły. Zaczął gnieść ciasto. Dodawał do niego jakieś specyfiki ażeby ciasto nie zapadło się. Po chwili poszukał warzyw i ser i zaczął tworzyć pizzę. Gdy już wszystko znalazło się na cieście posypane jakimś proszkiem wstawił pizzę do pieca. W międzyczasie dokładniej zbadał to miejsce. Gdy poczuł że pizza jest gotowa szybko wyjął ją i skropił własnym eliksirem. Ukroił sobie kawałek i delektował się swoją pizzą "Ravioli"
. Fajnie byłoby tu pracować pomyślał. Wstał i poszedł spytać właściciela o pracę. Po chwili wrócił zostawiwszy notatkę o chęci pracy.
Ostatnio edytowany przez grom79 (2008-07-12 17:43:56)
Offline
W drzwiach stanęła Mei. "Ktoś tu zaczął sprzątać i ktoś coś piekł." pomyślała. Znalazła w torbie kawałek kredy i narysowała krąg przemiany na podłodze. Przyłożyła ręce do okręgu, wymamrotała coś, rozbłysło jasne światło, a po chwili kuchnia wyglądała jak nowa. Krąg przemiany również zniknął z podłogi. Usiadła na jednym z krzeseł, czekając na powrót Gerarda.
Twoja śmierć była, jest i będzie ciemnością mego serca.
Imię: Mei
Nazwisko: Raanal
Rasa: nimfa
Profesja: alchemik
Charakter: spokojna, ale wredna
Zalety: <szuka po kieszeniach i rękawach> hm... brak?
Wady: dużo
Dobytek: torba, a w niej pióra, atrament, pergamin oraz dużo różnych innych rzeczy
Umiejętności: pisanie, muzyczne [wszelakiego rodzaju], szycie [włącznie z haftowaniem]
Zwierzę: sokół
Historia: (z najnowszych wydarzeń) nowy podwodny smoczek się wykluł dzięki czemu Mei ma nowego podopiecznego. Po dłuższych konsultacjach z "rodzicami" przyjęła nazwisko "ojca", przez co jej dwaj przyjaciele zostali jej... braćmi.
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard wszedł do kuchni. Zauważył Mei siedzącą na krześle i uśmiechnął się.
- Co sobie życzysz? - spytał z uśmiechem. Nigdy nikogo nie częstował swoimi wypiekami które Mu bardzo smakowały.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |