Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Chloe roześmiała się serdecznie.
- Jak zwykle masz rację - puściła przyjaciółce "oczko" i po jakims czasie pusciła dłon przyjaciółki odlatując jakiś kawałek dalej. Uśmiechnęła się, poczym odfruneła jeszcze dalej.
- Mogłabym dać ci fory - zaśmiała się i założyła ręce na piersi czekając na reakcję Eleny. Tak wyglądały kiedys ich popołudnia: latały za sobą, ganiały się w powietrzu, a Natalie spoglądała na nie z zazdrością, bo z nią nie chciały się tak bawić.
Offline
-Puszczasz "oczko". Jak ten koleśtóry nas śledził... i d nas miałczał... i przylazł pod nasze domy.- Elle zaśmiała się nawspomnienia owego chłopca.
-Fory?- dziewczyna uniosła brwi wysoko po czym zleciała na dół mówiąc- ja gram tylko uczciwie, albo wcale...
Gdy była prawie na ziemi, wykorzysłala lekkie zdziwinie Loe i wzleciała na górę tk szybko ze tamta chyba nawet nie spostrzegła, a już została ściagnięt nadół za kosttkę.
-Pa, moja droga, do obaczenia na mecie.- wysłała jej buziaczka w powietrzu i poleciała sprintem na mete którą było...- eej, a co jest metą? A z reszta nei ważne...- poleciał przed siebie, a Leda zachwycona tym pognała dzikimgalopem na przód. Lenciatylko walnęła się dłonia w czoło i krzyknęła za nią
-Leda!... Głupia. BĘZIESZ JEŚĆ SZCZURY I MESZKAC W ...- nie skończyła nawet zdania, a koń juz przeszedł nie zadowolony do kłusu. W tym czasie Elle pognała na przód. Wiedziała ze jak zawsze skończy się remisem. Nigdy zadna nie wygrała. Nigdy. Ot taka nie pisana zasada.
Offline
Chloe zaśmiała się, poczym ponownie podleciała do góry. Po chwili, gdy Elena zwolniła, dziewczyna bez problemu zrównała się z przyjaciółką. Machnęła skrzydłami mocniej, tak, że wywołany tym podmuch dmuchnął prosto w twarz Eleny. Dziewczyna zasmiała się i zawróciła ostro.
- Wiesz co? Meta może być tam - wskazała na dwa drzewa będące od siebie w odległości paru metrów. Mogły tam bez przeszkód wylądować. Anielica przyśpieszyła, zbliżając się do wyznaczonej przez nią mety. Do przewidzenia będzie, że i tak nie uda jej się być pierwszą, bo zrównają się ze sobą pewnie przy samej mecie i ponownie, jak zawsze, będzie remis.
Ostatnio edytowany przez Chloe (2011-06-13 21:14:24)
Offline
"Podmuch" tylko odgarnął Elenie włosy z oczu i leciała dalej, to wysuwając się na prowadzienie, to znów wyrównując z przyjaciółką. Po chwili odpie równocześnie wleciały...na drzewo.
-Tak, tylko tak dalej a wyladujemy na cmentarzu nie przez maga a przez siebie same...- Elena zaczęła czyścić sie z kawałków kory i roześmiała się.
-Znów remis. JAk zawsze - uśmiechnęła sie. Jak nie wiele osób mogło widzieć u niej tak szczery i prawdziwy uśmiech...
- Wiesz co? Aż mam ochotę zapalić. - wiedząc jak Chloe tego nie lubi uśmiechnęła sie wrednie. Wyjęła z kieszeni lauryt i odpaliła go.
-Niestety nie ma tu żadnego nadpitego wina...- udała zmartwienie Lena.- Powiedz, jesteś głodna?
To mówiąc Elena podeszła do konia i z kieszeni przy siodle* wyjęła; marchewki, jabłka, gruszki, wodę, ogórka i oczywiście małe pudełeczko z truskawkmi. Elena od zawsze odżywiała sie zdrowo i raczej unikała mięsa. Nie zeby była wegetarianką, ale po prostu go nie lubiła.
Rozłożyła wszystko na kawałku materiału wyjętym z owej kieszonki i uśmiechnięta powiedziała
-Bierz co chesz, mam jeszcze trochę.
*- ak, wiem ma to swoją nzwę, ale za nic jej nie pamiętam. Na razie pozostaje kieszonka przy siodle.
Offline
- Remis - anielica uśmiechnęła się - Jak zawsze, to się robi nudne, wiesz? - dodała żartobliwym tonem.
- Znowuuu? - jęknęła, kiedy przyjaciółka wyciągnęła lauryt z kieszeni. Trudno, że się wkurzy, ale Chloe jej to kiedys wyrzuci. Narazie jednak nie mówiła tego na głos, bo Elena wymyśli coś, co nie pozwoli dziewczynie ich nawet znaleźć.
Podeszła do przyjaciółki i poczestowała się, biorąc do ręki jedno jabłko i biorąc pierwszego gryza usiadła na trawie. Miała nadzieję, że Elle jak najszybciej pozbędzie się tego dymiącego dziadostwa. Rzuciła przyjaciółce wyraźne spojrzenie mówiące "fuu! Wyrzuć tego papierosa!".
Offline
Ależ Chloe i tak nie miałaby jak ich wyrzucić, gdyż Elle nosi je w kieszeni. Zawsze. A po za tym- zemsta.
-Tak, znowu- wyszczerzyła się.- Ale tym razem na ciebie nie chuchnę. NIe teraz w każdym razie...- dodała ciszej. I cwyciła dwie marchewki. Jedną zaczęła gryźć zama, a drugą podarowała Ledzie, uprzednio ją łamiąc (marchewkę, nie konia). Usiadła obok Chloe i zajęła się warzywem. Miała swój sposób na nie (uwaga tutaj opisuję dokładnie sosób jedzenia marchewki i jej drogi do żołądka, nie pytajcie po co...). Na początek oggryzała kawałeczki wierzchniej warstwy gryząc ja strannie. Następnie Zajęła się słodkim środkiem w kształcie podłużnego walca. Wierzchnia częć zajęla jej więcej czasu trafiając w końcu do żołądka racząc Elle smakiem który mozna określić jko coś po między gorzkim a słodkim (to ma sens...). Słodsza część była zdecydowanie bardziej mięka i...
-Dobra teraz chce truskawkę.- powiedizała w końcu lencia po pięcio minutowym kontemplowaniu marchewki. Cóż, Leda zjadła ją szybciej...
-Powiedz, jakiebyło najładniejsze miejsce w którym się zatrzymałaśoku*wa!- Elena nie skończyła zdania, gdyż zobaczyła lauryt wypalajacy dziurę w materiale i przenikajacy przez liscie...
Szybko pochwyciła bukłak z woda i wylała je trochę.
- I tak nie skończe palić... to twoja wina. Zagadałaś mni.- powiedziała tonem małej obrażonej dziewczynki( bo tak było, nie?). - ja nic nie zrobiłam...
Offline
Chloe ukrywała jak najlepiej mogła rozbawienie, choć może nie powinna się z tego smiać. Dlatego minęła ten temat, odpowiadając na zadane pytanie.
- Cóż, tak naprawdę to wszystkie miejsca miały w sobie jakiś urok i nie umiem określić, które było najładniejsze. Najczęściej zatrzymywałam się w małych wioskach, na wsi. Tam były te wszystkie malownicze pola i małe domki rodzinne. Gospodarstwa, aż chętnie się tam przebywało. - uśmiechneła się.
- A twoja wędrówka? Bo w końcu też chyba musiałaś przejść jakiś kawałek drogi - zapytała.
Offline
-Ja zatrzymywała się głównie w karczmach lub w miastach i grałam. To znaczy przylączałam się do różnych zespołów i potem z nimi wędrowałam. Aż w końcu dowiedziałam si o Zakonie i postnowiłam tu przybyc...- zamyśliła się na chwilkę okreslają czas podróży- jestem tu od tygodnia. Niecałego.A wędrowaam przez hmm... k,iedy to rozesza się plotka o moim rzekomym "wyjedzie"? Jak byłyśmy dwunstolatkami? Tak, to wtedy... więc od tmtej pory mieszkałam "po drugiej stronmie" przez try lata. I koljne trzy wędrówki...
Elena napiła sie wody i zgasiła wypalony już lauryt. Zajęła się truskawkami; odgrzała połowę owocu i wysysała z niej sok. Następnie jedynie jezykiem miażdżyła ją i połykała. Ah, ten cudownie słodki, letni smak który...
-Gdzi mieszkasz? To znaczy teraz?
Offline
- Aha, a na czym grałaś? Niech zgadnę... gitara? - anielica uśmiechnęła się przyjaźnie, odgarniając kosmyk wlosów, który nasunął jej sie na twarzy. Kiedy Elena zapytała ją o miejsce zamieszkania, odpowiedziała bez zastanowienia:
- W Gwiezdnej Wieży.. To znaczy, jak dostałam tą pracę to Mistrz zapewnił mi równeiż schronienie i mogę spać w sypialni na szóstym piętrze. Nie mam swojego mieszkania, a ty sobie coś znalazłaś? - zapytała, biorąc do ust jedną truskawkę.
Offline
-No pewnie. I często śpiewałam, co wikszośc szokowało " taka drobna dziewczyna a osiąga takie brzmienie głosu...?" Taaak, z głosem moge robić praktycznie to co zechcę...- uśmiechnęła się.
- Fajnie... ja wciaż czekam na pracę. Pói co dwie noe spędziłam w karczmie i jedną w jakiejś stodole. Reszta u przypadkowych ludzi...- spojrzała wbok. Miała wielką nadzieje ze gdy Angelus da jej pracę, będzie moga nareszcie zamieszkać gdzie na stałe. Miala dosć nocowania w takdziwnych miejscach...
-Staram sie po pracę w stadninie. Mylisz że wtedy tez miałabm szansę na schronienie w jakiej kolwiek części Zakonu innej o karczmy, stodoły, mostu i tego typu miejscach?
Offline
- Zawsze jest też przytułek na pierwszym piętrze - odparła Chloe. - Ale wydaje mi się, że tak, coś się zawsze wymyśli - uśmiechnęła się do Eleny. Na wszystko zawsze było jakieś rozwiązanie, tak mówiła niegdyś Chloe, jak jeszcze mieszkała w Niebiosach. ~ Hm.. Mówiłaś, że jest rozwiązanie, a jedynym rozwiązenim, jakim się posługiwałaś podczas swoich wypraw była po prostu ucieczka. Cos było nie tak? To przenosiłam się dalej, aż dziwne, że jeszcze tu jestem ~ powiedziała do siebie w myślach, a na jej twarzy pojawił sie lekki grymas.
Offline
-Wiec pójdę tam tej nocy. Mm dość uażania na Ledę, lauryt, złoto, owoce i przede wszystkim siebie samą. -Elle pzrewrcił oczami na wspomnienie nocy przed przybyciem do Zakonu.
- Pójdziesz ze mną? - uśmiechnęła sie zchęcajaco do Chloe.
-Mam nadzieje, ze nie będze tam typóktórzy edę chcieli mnie w coś wpakować... jak ten mag. Chociaż ja nie wezmę żadnych dokumentów...- dziewczyna wstała i podała klaczy dwie koljne marchewki i jabłko. Gdy Leda zjadła, dziewczyna nazała jej wody do miki wyjętej z kieszonki przy siodle. Sama zajęła sie gruszką, o której smaku opowiem już jutro.
Offline
- Jasne, mogę pójść - Chloe odwzajemniła uśmiech, poczym spoważniała.
- Nie wydaje mi się, choć nigdy za dużo ostrożności, bo złodzieje mogą być wszędzie, również tam - popatrzyła uważnie na przyjaciółkę, poczym również wstała i stanęła obok Eleny.
- Wiesz, ja też bym ich może nie wzięła, ale nie miałam innego wyboru. Nie biorąc ich już od jakiegoś czasu leżałabym pod ziemią - powiedziała tak cicho, że ledwie było ją słychać.
Offline
-Okej, to może dzisiaj po spacerze?- zapytała z uśmiechem Elena.
-Złodzieje są wszędzie, wstrętne szczury...- Elna zkrzywiła się z niesmakim na myśl o tych ludziach. Leda na tomiast...na dzwięk słowa "szczury" przycisnęł sie tak mocno do Elle, że ta spadła na ziemię.
-Czy ciebie powaliło?! Chcesz mnie zabić?!- Elena zaczęła się śmiać- chciałam...to mam. Pięknie, juz nawet "szczury" nie można powiedzieć... NIE! LEDA ZOSTAŃ!-Elle zakryła twarz dłonią i pokiwała głową. Wstała z ziemii, otrzepała się i powiedziała
-Chodźmy dalej, ok?- zebrała rzeczy, chwyciła jedno jabłko, jedno rzuciła Chloe i wsidła na konia.
Offline
- Pewnie - odwzajemniła uśmiech, poczym obserwowała z lekkim przerażeniem, jak Leda przewraca przyjaciółkę. Odruchowo cofnęła się o jeden krok.
- Nic ci się nie stało? Widzisz? Konie potrafią być czasami straszne - popatrzyła kątem oka w stronę klaczy.
- Okej, możemy iść dalej - powiedziała, chwytając jabłko w obie dłonie, poczym wzięła pierwszy kęs i ruszyła za Elle, siedzącą na koniu.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |