Zakon Światła Ostoja Fantazji

Schodząc z czegoś, czego Angelus nie potrafił określić słowami ujął wzrokiem pomieszczenie. Faktycznie. Wszystko wydawało się inne, nowymi oczyma. Kilka chwil temu, czuł niewyobrażalny, ból. Więc, ten teraz, jedynie szarpał jego psychikę.      - To już ? -      Odparł, stojąc na zachwianych nogach. Jedyną rzecz, którą tak bardzo teraz pragnął był sen. Przynajmniej podczas snu ból znikał, bynajmniej nie był tak odczuwalny. Udając się w stronę lustra, przez chwilę zawahał się, nie będąc pewny czy pozna siebie samego, w nowym ciele. Cóż, nie do końca było tak jak zapewniał go Arghez. Choć twarz była identyczna, podobnie jak reszta ciała, mankamentem pozostawał kolor włosów. ~Blondyn?~ Pomyślał przeglądając się w lustrze. Było to już mu całkowicie obojętne, ważne że miał nowe ciało, nowe możliwości i o wiele większą chęć władzy.     - Upadły Anioł, Nieumarły Wampir i Mistrz Zakonu w jednym. Cóż za ironia. -      Rzekł, lecz bardziej do siebie, przyglądając się bliźnie w kształcie odwróconej litery 'V' na plecach.

      - A niech to ! Muszę się tego pozbyć ! -     Odparł, rzucając spojrzeniem na skrzydła.
       - Cholerne pióra. Eh... -      Westchnął, powoli i z trudem wciągając ubrania. Zebrawszy ekwipunek, skierował się do wielkiej komody w poszukiwaniu peleryny. Nie mógł się teraz pokazywać na słońcu, jak i z tymi skrzydłami. Zaciągając kaptur na twarz, rzucił spojrzeniem w stronę maga.
      - Pamiętam. Do następnego spotkania, magu. -      Przekroczył próg drzwi znikając w ciemnościach korytarzy Gwiezdnej Wieży. Następny cel ? Kuźnia. Wampir potrzebował lekkiej, aczkolwiek wytrzymałej zbroi, doszywanej peleryny, nagolenników i hełmu. Wszystkie te części zbroi miałyby być specjalnie zaprojektowane dla nowego Mistrza, oraz wzór dla nowych mundurów srebrzystych.


____________________________________________________________________



Otworzywszy drzwi przed anielicą, wpuścił ją do środka. Na samym szczycie wieży bowiem znajdowała się siedziba Mistrza Zakonu.     - Siadaj, śmiało. -    Poprosił Chloe, sam zaś usiadł za biurkiem, na miejscu właściciela tej wieży. Przez chwilę zapadła niezręczna cisza, po czym wampir, w szerokim uśmiechu oznajmił.     - Nazywam się Angelus, Mistrz Zakonu, w czym mogę Ci służyć ? -     Założył obie nogi na stół, huśtając lekko na boki fotelem. Ang wydawał się być rozbawiony całą tą sytuacją, tym bardziej że miał przed sobą anioła.

   - Ani wasza wysokość ? Ani ukłonu ? Hm... -   Roześmiał się.    - No dobrze. Czyli interesuje Cię praca dla mnie... Sprzątanie gabinetu, sprzątanie sypialni, szykowanie mi strojów, oczywiście również obsługa przy poczęstunkach... Nie jestem tyranem, nie będę pstrykał palcami gdy będę Cię potrzebował, wyjaw mi jedynie swe imię. -    Ściągnął nogi ze stołu, przysuwając się do biurka.     - W zamian mogę zaoferować Ci dach nad głową, bezpieczeństwo i trochę pieniędzy. Zainteresowana ? Ahh i obiecuję w miarę możliwości nie żywić się Tobą. -     Zmierzył anielicę dwuznacznym spojrzeniem, oczekując odzewu na propozycję

     - Możesz nawet teraz. Widzisz te drzwi ? -     Pokazał, na lewą ścianę od gabinetu, na której znajdowały się pozłacane drzwi.     - Tam jest moja sypialnia, póki co możesz spać tam. Ja i tak nie zażywam w nocy snu, więc pokój jest Twój. Znajdziesz tam różnorodne ubrania, a więc ubierz się w to co pasuje Ci najbardziej, nie zapominając komu służysz. Jest tam również łazienka gdybyś potrzebowała się odświeżyć, ogółem wszystko to czego potrzebują anioły... Poprzedni Mistrz był aniołem, a więc rozumiesz. Hmm... Pamiętaj jednak o dochowaniu tajemnicy, od czasu do czasu być może usłyszysz bądź zobaczysz rzeczy, których powtórzyć móc nie będziesz, a więc ostrzegam. Możesz chodzić gdzie chcesz, Wieża jest teraz Twoim domem, jednak pamiętaj by być na każdą moją potrzebę. Coś jeszcze chcesz wiedzieć ? -    Kończąc monolog, wyjął z jednej z szuflad pergamin, na którym wypisał kilka treściwych słów, po czym dobywając złotego pióra, przebił nim własny naskórek nanosząc podpis. Kończąc, dokładnie wyczyścił pióro z własnej krwi, przesuwając pergamin w stronę anielicy.     - A więc Chloe... piękne imię -   

- Zaczekaj. Ten pokój i tak stoi pusty... Ale jak chcesz. Obiecałem Ci bezpieczeństwo, a nigdzie nie będziesz tak bezpieczna jak tutaj. Nalegam -
Przerwał Chloe wyjście z gabinetu. Topiąc spojrzenie, w jej anielsko białych skrzydłach, zaczął zastanawiać się od czego to zacząć. W końcu ma anioła na swoich usługach... Chloe pragnie nieść pomoc innych, a jeśli pomoc miałaby wartości erotyczne ? ~ Uśmiechnął się wampir, sam do siebie.
- Nie podoba Ci się tutaj ? A może się mnie boisz ? -
Zmierzył ją przenikliwym spojrzeniem, zaś na ustach czaił mu się tajemniczy uśmiech.

- To wszystko. Jesteś wolna. Możesz iść. Jeśli będziesz potrzebować towarzystwa, daj znać. - Oznajmił. Tym razem kompletnie położył się na fotelu, zawieszając nogi, na parapecie okna.   - Za kilka dni będziesz mi potrzebna, ktoś musi odebrać mój nowy strój od