Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bankier
Chłopak błagalnie spojrzał w stronę nieba, jakby to ono miało mu dopomóc w "walce" z tą niereformowalną dziewczyną. Albo chociaż zesłać więcej cierpliwości. Teraz już bowiem rozumiał jak czują się nauczyciele, mając za uczniów, niesfornych urwisów. Po chwili westchnął i ponownie skierował swój wzrok na dziewczynę.
-Dlaczego ja wiedziałem, że tak właśnie będzie? Jesteś taka.- Informacja, jaka niby była Fin, została zastąpiona kolejnym westchnięciem. Z pozoru zrezygnowany chłopak, ułożył się na plecach obok Łapy, uważając by nie zrobić krzywdy Kierowi. Znów patrzył na nieboskłon. Tak bardzo lubił ten widok. Czasami myślał, że bardziej niż wszystko inne...
Offline
***
W sadzie pojawiła się Charlotte. Była tu już wcześniej, toteż przy podziale zadań od Mistrzyni, zgłosiła się tu natychmiast. Znała drogę no i namiestnika tego przybytku.
Zaczęła krążyć między drzewami swoim lekkim, tanecznym krokiem, czekając na jakiekolwiek zainteresowanie swoją osobą. W końcu znudzona przysiadła pod gruszą i wyjęła swoje srebrne lusterko. Przejrzała się i uśmiechnęła uroczo do swojego własnego odbicia, po raz kolejny samą siebie zachwycając swą powalającą urodą.
Uniosła wzrok i rozejrzała się między drzewami.
Offline
Arevis jak zwykle musiał od czasu do czasu rozejrzeć się po terenach którymi zarządzał. Był strasznie leniwy więc nie robił tego zbyt często, ale ostatnio niewychowana młodzież (z racji swego wieku - ponad 3000 lat Anioł zwracał się tak do wszystkich nie pracujących u niego ludzi, którzy na jego terenie przebywali) cały czas przeszkadzała w pracy łażąc po JEGO polach. Więc chcąc nie chcąc musiał coś zrobić. Częściej zaczął latać nad swoim przybytkiem i doglądać wszystkiego z góry. Już właśnie zlatywał by skarcić nowo przybyłą dziewczynę, gdy poznał dwórkę Mistrzyni. Zleciał do niej na dół i powiedział.
- Witaj Charlotte. Jaką sprawę ma teraz do mnie Mistrzyni? Wybacz, ale nie mam wiele czasu. - przywitał się barbita, co prawda miał trochę czasu, ale ostatnio przygotowywał się do jakiejś (wreszcie) sprzedaży zbiorów.
Offline
-Nie zajmę Ci wiele czasu.- uśmiechnęła się promiennie nimfa, a wesołe iskierki zalśniły w jej złotych oczach.- Pani zamówienie mi kazała złożyć. Potrzeba ucztę obsłużyć, toteż pani prosi o odpowiednie miary warzyw i owoców, do kuchni na drugim piętrze Zakonnej Wieży dostarczyć. Płaci sowicie żywym złotem.
Dygnęła lekko czekając na odpowiedź Anioła.
Offline
- Dobrze, dostarczę możliwie jak najszybciej - Anioł uśmiechnął się do nimfy - Ile będzie trzeba przywieźć i jakich owoców oraz warzyw? Dostarczę je samodzielnie, na farmie znajdzie się jakiś wóz. No i jaka płaca będzie? - powiedział Arevis uśmiechając się do dziewczyny, jej uroda urodą, ale gdzieś tam pod normalną świadomością żył sobie zimny i matematyczny umysł walczący o władzę w każdym możliwym momencie.
Offline
-Dostarcz, co uznasz za stosowne.- odparła kręcąc na palcu loczek złocistych włosów.- Płaca od miary, tyle ile wycenisz. Pani prosiła by nie brakło świeżych owoców, słodkich i soczystych. To, co masz Waść pod ręką. Ilości? Tyle, by starczyło na kompanię sporych rozmiarów.
Posłała Aniołowi kolejny zniewalający uśmiech i zatrzepotała rzęsami. Jej natura kokietki objawiała się co i rusz.
Offline
- A na kiedy mam dostarczyć towar? I z jakiej to okazji jeśli wolno spytać? - zadał pytanie Arevis, szczerze mówiąc nie interesowało go za bardzo po co ma to zwozić - najważniejsze, że będzie sowita zapłata i jeśli zostanie zaproszony to może spotka parę osób z którymi można by ubić też jakiś interes. Pogładził swoją brodę w zamyśleniu nadal nie spuszczając wzroku z nimfy lecz teraz patrzył jakby gdzieś w dal.
Offline
Charlotte chwilę przyglądała się Aniołowi, nie dowierzając własnym oczom. Jak to możliwe, że mógł oprzeć się jej wdziękom?! Zawrzało w niej, jednak opanowała się i oświadczyła zimnym tonem.
-Całe przedsięwzięcie ma na razie pozostać najgłębszą tajemnicą. A towar winien być dostarczony jak najrychlej. Odbierze go Dwórka Mistrzyni Irmina i zapłaci.- mówiła bardzo szybko, a jej piękna twarz przybrała nieco nadąsany wyraz.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Przyszła na farmę, jak na razie sama. Musiała zakupić produkty, aby móc wytwarzać pieczywo. Szła powoli. W ręce niosła zapieczętowany pergamin. Rozglądała się za zarządcą, który, jak wspomniała Dwórka Mistrzyni, miał się nazywać Arevis. Ale gdzie on do cholery jest? Spacerował pomiędzy drzewami owocowymi z nadzieją, że ktoś ją w końcu zauważy.
Offline
Arevis znalazł dziewczynę, która łaziła po jego sadzie. Westchnął cicho i podniósł leżącą obok gałąź. Zważył ją w dłoni i uderzył kilka razy w drzewo by upewnić się, że jest wytrzymała. Po tym krótkim zabiegu schował rękę z prowizoryczną pałką za plecami i podszedł do dziewczyny.
- Witam, a czegóż to panienka szuka w moich skromnych progach? - powiedział Anioł, a mroczny uśmiech wykwitł na jego ustach. Miał nadzieję, że przegoni tych wszystkich spacerowiczów raz na zawsze z jego ziemi.
Offline