Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Zadowolenie nie znikało z twarzy Hafina nie zblakło ani na moment. Należał do ludzi, których niezmiernie radował widok pieniądza. Jakiegokolwiek, byle by pięknie brzęczało i ładnie błyszczało. Schował pieniądze do swej skrytki. Ach, gdyby tylko była możliwość zwiększenia mojej mamony. Rozmarzył się, co było widać po jego szczerzącym się coraz bardziej grymasu błogiego zadowolenia z życia i niewidomego wzroku patrzącego przez okno w siną dal, choć tak naprawdę widział tam niewyraźne odbycie siebie. Późna już była godzina. Architekt dokończył formalności, schował dokumenty i zaryglował drzwi. Wcześniej jednak pergamin przybił na zewnętrznej stronie solidnych drzwi. Przypomniało mu się zdanie z księgi, którą czytał za młodu. Owy napis głosił:
"Wszy człeku nie winieneś budzić śpiącego, bo tedy przeklęty będziesz."
Offline
Mieszkaniec stolicy
Roberto przyszedł ostatniego dnia przed upływem dwóch tygodni. Nie udało mu się zarobić w żaden sposób pieniędzy, więc pożyczył je z Banku Raańskiego. Nie cieszyła go jedynie myśl, że po każdym miesiącu zwlekania z spłaceniem długu będzie musiał zapłacić 5% więcej. W tym przypadku będzie to aż 10 dukatów! Dla Roberta było to bardzo dużo, choć innym wydawałoby się, że to śmiesznie mała kwota.
-Witam ponownie-rzekł do architekta-przyniosłem resztę zapłaty. Zostało sto dziewięćdziesiąt dukatów, tak? Mam je wszystkie
Następnie położył pieniądze na stół przed architektem.
Ostatnio edytowany przez Roberto (2009-03-10 19:59:31)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Hafin poderwał się ze snu. Głęboki był i długi, kojący ducha oraz orzeźwiający. Obudził dźwięk wyłamywania drewnianej zasuwy. Architekt jak leżał, tak wstał. Długa, zdobna szata jak peleryna powiała dostojnie w górę, gdyż szybkim krokiem Człowiek podszedł do drzwi, mijając Roberto. Obejrzał szkody, wziął odłamki w rękę i cisnął w kat. Srogim spojrzeniem omiótł postać przybysza.
- Waść czytać nie umiesz?! Toż było pisane na drzwiach, że mam tu odpoczynek zasłużony. Zerwał pergamin i otwartą dłonią z pergaminem uderzył go w pierś, zaś zapisek wpadł Roberto w ręce, czarnymi zawijasami zwróconymi ku jego oczom, by mógł odczytać napis: "Wszy człeku nie winieneś budzić śpiącego, bo tedy przeklęty będziesz."
- Czyś rozum postradał? Z czymże mi tu przychodzisz?
Energicznie przeszedł za biurko, znów powiewając połami płaszcza koloru brunatnego z akcentami ciemno fioletowymi i granatowymi. Senność zniknęła w mik, skryła się za irytacją. Pochwycił sakwę zważył w dłoni. Cmoknął. Odwrócił się i schował je do skrytki.
- Długowłosy, przybądź tu. Wołaj też tych chłopów, do budowy ich trzeba. Oni wiedzą, co zabrać.
Z zaplecza wyszedł na chwilę człowiek w białej, długiej szacie. Miał brązowe, lekko falowane włosy i zadbany zarost. Był boso. Co dziwne wokół jego głowy można było dojrzeć poświatę złotą. Były to jednak drobinki złota, teraz właśnie zajmował się polerowaniem zdobień złotych dla bardzo wykwintnego gościa. Skinął głową bez słowa i wyszedł. Po chwili do pomieszczenia weszło dwóch rosłych mężów. Mieli na sobie skórzane stroje z mnóstwem kieszeni, w których trzymali różne przedmioty od młotków po krótkie piły.
- To ten pan, zaprowadzi was, gdzie trzeba iść.
Hafin Balbinder potarł dłońmi twarz i ziewnął długo. Jego praca była zakończona. Ułożył się na kanapie za biurkiem i zamknął oczy.
(hmm... jeszcze nigdy do końca nie doszło, jak widać, i nie jestem do końca pewien, ale zdaje się, że już możesz tworzyć wątek z tym biurem)
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Ah przepraszam pana-powiedzał od razu.
Roberot był tak zamyślony, że w ogóle nie zwrócił uwagi na napis. Nie zdziwiło go to, nie zdarzyło się to po raz pierwszy. Jego refleksyjna natura dawała znac o sobie co jakis czas. Następnie udał się do swojego nowego biura, by także zacząc uczciwą pracę.
Offline
Do pracowni architekta wszedł wysoki hetrasi.
-Witam pana- zagadnął kordialnie- przzzybywam z prossstym zzleceniem. Zzamierzam dobudować do mojej małej apteki na targu zzakonnym piętro, poddassze i piwnicę. Pozzwolenie od ssądu jużż posssiadam. Prosszę aby pan, jako zzznawcca, ssporządzził kosszzztoryssssss. Jeżżeli okaże sssię, żże mnie na to sstać, to poprosszzę pana równieżż o sstworzenie projektu.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Architekt podniósł głowę znad stosu papierów. Pracował godzinami, ale nie było tego po nim widać. Kunszt jego ubioru i wyrafinowana dieta złożona z drogich importowanych produktów, a dodatkowo kilka specjałów od okolicznego zielarza sprawiały, że zawsze wyglądał świeżo i zdrowo.
- Mości panie, a masz pan obrys tegoż miejsca? Nie jestem, mając na świadka święty przybytek, ustalić odpowiedniego kosztorysu bez widzenia obiektu.
Zamaszyście machnął piórem w geście bezradności. Dialektem podkreślał swą ciągłość rodu i niezależność od innych kast, czy cechów. Hafin Balbinder podszedł lady i wyciągnął spod spodu skórzana torbę. Po ostatnim wyjściu w celu rekonesansu była gotowa do ponownej takiej wyprawy.
- Jeślić panu chodzi o duże dzieło, z góy mogę zaświadczyć, że z rąk do rąk przejść musi więcej nad kilka tysięcy złotych monet. Przyjmuję tylko walutę Zakonu, nie widzi mi się dostawać drogocennego płótna, czy nawet żyznych ziem pod uprawę.
Architekt przyjrzał się Hetrasiemu. Nie brzydziły go inne rasy, nawet te najobrzydliwsze. Wstręt w tym Człowieku budziły tylko niekompetencja i głupota.
Offline
Magowi nie podobało się lekceważące spojrzenie architekta, lecz nie miał w zwyczaju wdawać się w bezowocne pyskówki z kimkolwiek. Mówił więc dalej spokojnie:
-Nie mam przzy ssobie obryssu. Potrzzebuję po prostu śśredniej wielkośści piwnicy z półkami na zzioła, dobudowania piętra, wrazz z umeblowaniem orazz małego poddassza na sypialnię. To raczzej nie jest zbyt wymagającce zleccenie, jak dla architekta.
Miał szczerą nadzieję, że wizyta nie przedłuży się zbytnio.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Hafin splótł palce i oparł się o blat. Poza myśliciela, jak mu się zdawało, wprawiało niekiedy klienta w gorszy nastrój, ale znaczyło też, że Architekt był w kiepskim.
- Jeślić dobrze, mości pana zapamiętałem mowę, to prośba była o kosztorys pierwej. Mogę z miejsca określić na sumę.... Piwnica, piętro i małe poddasze do istniejącej już posiadłości, do tego umeblowanie.
Odwrócił się i poszukał kosztorysu. W mik obliczył na świstku pergaminu sumy i iloczyny. Położył świstek na blacie i odczytał,podnosząc głowę na Jaszczura.
- Zapłata wynieść może od sześciu tysięcy dukatów do dziewięciu tysięcy, zależnie od gatunku drewna. W cenie, mocium panie, jest umeblowanie, wsporniki z żelaza lub stali, wedle życzenia.
Tu dwiema rękoma uczynił gest w stronę Hetrasiego, jakby mu wręczał pakunek.
- Do tego wykopanie piwnicy i cała inniejsza robocizna.
Przyjrzał się klientowi, zauważył lekkie zmieszanie na jego twarzy.
- Pieniądze kołem się toczą, jako powiada stare przysłowie. Zakon oferuje mnóstwo miejsc pracy, a do tego dogodne spłaty pożyczek.
Posłał mu swój kupiecki, uśmiech. Mógłby być dobrym aktorem, jak wielu innych obłudników i lizusów, których świat jest pełen.
Offline
Przyjrzał się klientowi, zauważył lekkie zmieszanie na jego twarzy. -nie pozwalaj sobie na sterowanie moją postacią.
Issahar wziął z ręki architekta świstek. Był w stanie dostać sześć tysięcy i wiedział o tym. Nie rozumiał jedynie kretyńskiego uśmieszku na śmiesznej facjacie zawalonego papierami skryby.
Cóż, niektórzy muszą jakoś rekompensować sobie niedobory męskości...-pomyślał hetrasi
Schował kartkę do kieszeni po czym wyszedł.
Offline
Mieszkaniec stolicy
(Pozwolić sobie mogę na zaserwowanie opisu nagłej reakcji rozmówcy, po podaniu mu informacji o dużej sumie pieniędzy do wydania, widząc, że w jego karcie jest tyle co nic. Eeech... nowi...)
Kupiec powiódł wzrokiem za Hetrasim. Kiedy klient wyszedł, uśmiech zniknął z twarzy Hafina.
- I co? Przyjdzie z całą sumą, czy też miała to być oznaka rezygnacji?
Zorientował się, iż rozmawia sam ze sobą, toteż odwrócił się i wyjął z kałamarza zamaszyście pawie pióro. Począł notować niezbędne i istotne rzeczy takie jak jego przychód i koszta ostatnich zleceń. Zaraz potem odłożył na bok wszelkie papiery, skrzętnie je ułożywszy. Znalazł zakonne plany wszelkich budowli, poszukał omówionej Apteki i przygotowawszy miejsce, zaczął szkicować plan dla nowego klienta.
Offline
( Otóż Adramelechu nie, nie możesz sobie pozwolić na opisywanie reakcji drugiej postaci w żadnych okolicznościach. Przedyskutuj to z Mangelem, lub ze swoim kumplem Sulamem, jesli masz jakieś wątpliwości. Zachowaj też dla siebie te śmieszne próby uwydatnienia swojego zmęczenia nowymi graczami, bo jak widać znasz regulamin w jeszcze niższym stopniu niż oni. Lepiej więc, żebyś w ,,mik'' się z nim zapoznał)
Do pracowni architekta ponownie wkroczył Issahar. Od ich ostatniego spotkania minęło już parę dni. Pysk hetrasiego ponownie nie wyrażał nic; żadnych uczuć, żadnych emocji, jak gdyby cały świat był dla niego czysto adiaforyczny. Spojrzał beznamiętnie na architekta i rzekł:
-Mam ssześść tyssięcy dukatów- mówił monotonnie- i tak jak już mówiłem chcę za to dobudować piętro, poddasze i piwnicę do apteki.
Czekał na odpowiedź fachowca.
Ostatnio edytowany przez Issahar (2009-05-14 16:03:21)
Offline
Mieszkaniec stolicy
(Wrzuć na luz, to tylko zabawa... po co się tegoś uczepił? Chcesz udowodnić, że jesteś lepszym graczem? x])
Hafin uniósł głowę znad projektu, który był już prawie gotowy. Zobaczył jaszczura i powstał, a na jego twarzy zagościł uśmiech. Podszedł do lady. Słyszał brzęk złota w sakwie klienta. Ma mości klient żyłkę do interesów, w kilka dni załatwić tak dużą sumę. Jego dusza skakała z radości myśląc o tych okrągłych i błyszczących krążkach. Architekt starał się na ten moment odgonić myśli wzbogacenia się o kilka tysięcy złotych monet, aby nie zaćmić umysłu marzeniami. Kiwnął głową na znak potwierdzenia słów Hetrasiego.
- Zgodność, zamawiał mości Zakonnik poddasze do dodatkowego piętra i piwnicę. Złoto, posiadane przez Pana, starczy na realizację planu o minimalnych kosztach. Będą to zatem tańsze materiały. Jakość nie ucierpi.
Odwrócił głowę i zakrzyknął na robotników. Oni wyszli. Materiał ich strojów bardzo przypominał ten, z którego wykonane są worki na kartofle. Każdy z nich miał zarzuconą na ramię torbę, bardziej przypominającą worek, gdzie trzymali wszelkie narzędzia.
- Zatem zaczynamy od razu? Jeno wskazać mości pan musi miejsce moim ludziom.
Oznajmił Hafin Balbinder, patrząc na klienta z niezmiennie szerokim uśmiechem.
Offline
Isshar bez słowa położył spory i ciężki worek ze złotem na biurku architekta. Jego pysk znów ansolutnie nic nie wyrażał, jak gdyby trwał w agonii. Demencyjnego obrazu dopełniał fakt, iż w żółtych i lśniących oczach hetrasiego nie było widać źrenic; były jednolite.
-Ciesszę ssię, żże mogliśmy dopełnić formalnośści- syknął, po czym zwrócił się do członków ekipy budowlanej-zatem panów prosszę zza mną. ŻŻegnam panie architekccie.
Po tych słowach wyszedł prowadząc za sobą zgraję budowlańców.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Architekt z wielką przyjemnością spoglądał na ogromny wór dukatów. Nie mógł się powstrzymać by zanurzyć w nim obie dłonie. Kilkanaście monet upadło na ziemię z miłym dla ucha Hafina brzękiem, a uczucie dotykających jego rąk kilku tysięcy sztuk złotej waluty doprowadzało go do skrajnego podniecenia. Długo czasu minęło zanim nie ochłonął i przestał wąchać metalowych krążków, przewracać ich między palcami, aż w końcu, po przeturlaniu się na rozsypanym skarbie. Pozbierał monety i zaczął je liczyć. Z uwielbieniem ustawiał je na stożki, powoli i starannie. Sporządził odpowiednie dokumenta. Wtedy zorientował się z oburzeniem, że brakuje podpisu klienta. Jasny gwint! Gdzież się podział on? Zastanowił się chwilę, patrząc w okno. Jego wzrok przeniósł się na złoto, a wtedy Hafin Balbinder stwierdził, że skoro Sędzia nie żyje to nikt tego nie będzie egzekwował. Machnął na to ręką i zabrał się do chowania monet do jego małej skrytki. Nie ufał bankom, niedługo na pewno zainwestuje te pieniądze by nie martwić się zniknięciem jakiejkolwiek części zarobku. Jak wrócą robotnicy to im zapłacę za robociznę i materiały. Dla mnie jakieś... trzy tysiące dukatów? Pięknie. Szeroko się uśmiechnął i kontynuował układanie monet w schowku.
Offline
Issahar po kilki minutach powrócił do biura architekta, nieco zirytowany swoją nieuwagą.
-Jak się zapewnie pan zzzorientował-mówił- zzapomniałem złożyć podpisu.
Podszedł blisko biurka architekta i z zainteresowaniem na nie spojrzał. Adramelech wybitnie szybko uwinął się z ukryciem całej tej przytłaczająco ogromnej sumy pieniędzy. Czekał na reakcję architekta gotów do dopełnienia formalności.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |