Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Chrząknęła ostatni raz, po czym zwróciła się do niego z udaną dezaprobatą:
- Rzeczywiście, lepiej bym ja to zrobiła. Ale nie martw się, z czasem się wiele nauczysz.. - po czym zniknęła za drzwiami. Po paru minutach oznajmiła, że lekarstwo jest gotowe, i zajęła się chorym kotkiem. Łagodnie pogłaskała, po czym ze spokojem wytarła mu chusteczką nasiąkniętą lekiem okolice oczu i dała do zjedzenia kawałek mięsa, natarty herszynkiem. Potem wstała i wyjęła z plecaczka mleko, które podała matce młodych kociąt.
- Chodźmy na dwór, zobaczymy czy żadne zwierzę jeszcze nie jest chore, albo skaleczone - zwróciła się do druida z łagodnym uśmiechem, widząc jak z najwyższą ostrożnością głaszcze najmniejsze maleństwo, które ledwo co świat ujrzało dzięki swoim małym ślepkom.
Offline
- Racja! - Zawołał. Maud zauwazyła w druidzie coś czego dawno w nim nie było. Energia i chęć działania.
Gdy wyszli na zewnątrz zwierzaki bawiły się w grupkach lub tuliły do snu.
- Oczywiście możesz opatrzeć też mnie - zażartował - Ten łaciaty kot ma zbyt wielkie pazury. W połączeniu z jego chęcią zabaw dało to bardzo interesujący efekt w postaci wzorów na mojej skórze. - uśmiechnął się. Chyba za dużo gadał, ale w towarzystwie nimfy zdarzało się to nazbyt często. A Maud chyba lubiła patrzeć jakie robi miny, gdy tak mówi i mówi...
Offline
Koty rozmanarzały się bardzo szybko. Całymi gromadami przemierzały ziemie Zakonu wszędzie wtykając swoje puszczki.
Jednak Rysie i Wilki były w gorszej sytuacji. Od wielu miesięcy żadna z sami nie miała młodych, a nawet gdy wydawało się że populacja się w końcu rozrośnie poronienia niweczyły tę nadzieje.
Nikt nie wiedział dlaczego i co powoduje ten dziwny stan... jednak srebrne rysie znalazły się na granicy wymarcia...
Offline
Usiadła na omszałym pniu, zastanawiając się nad ważną kwestią. Bardziej problemem. W hodowli znajdowało się pięcioro jeszcze dość młodych rysiów, a matki tylko dwie. Różnobarwne stadko wilczków, liczące dokładnie dziesiątkę w tym jednego chorego, wylegiwało się akurat wygrzewając na słońcu, całkowicie beztrosko. Zaś te piękne, mocno zbudowane i odważne koty, jakimi to cechami najczęściej przejawiały się srebrne rysie, były raptem dwie sztuki. A chętnych zawsze było dużo, toteż należało coś z tym zrobić, bo inaczej popularność hodowli znacząco by spadła. Dlatego Maud starała się otaczać je wszystkie opieką szczególną, ale jednak nie doczekała się młodych potomków.. Teraz z wyrazem beznadziejnej beznamiętności kreśliła ospale suchym patykiem po piasku różne dziwne wzory...
Gdyby Arven była.. na pewno by miała jakiś pomysł. Przecież znała się na tym dobrze. A może Jaroo.. i tak jest już zbytnio obciążony innymi obowiązkami, ledwo starcza mu czasu. Zresztą, to nie jest już tak skomplikowana sprawa, by samej tego nie załatwić. Powzięła się w sobie z nagłym optymizmie i wstała, rozglądając się po obszernym terenie, zarosłym bujną roślinnością, która rosła dzięki obfitymi promieniami słońca i sporadycznym opadom. Miejsce było dobre, a zwierzęta, jeśli będą musiały, doskonale sobie poradzą same, bo przecież mają dużo pożywienia i odpowiednie schronienie. Pomyślawszy w ten sposób i nieco przekonawszy siebie, że ma rację, ruszyła wolnym krokiem w stronę południowego słońca, które w niedługim czasie miało się schylić ku zachodowi.
Ostatnio edytowany przez Maud (2007-09-14 20:24:25)
Offline
- Słyszałem legendę - zaczął od chrząknięcia. To zdanie aż prosiło się o dokończenie. Druid przysiadł na miejscu, z którego przed momentem wstała Maud.
- Mówi ona o tym, że zwierzęta z rodziny kotowatych leczy się z wilu przypadłości... Powietrzem górskim. Jednak nie takim zwykłym, czego łatwo sie domyślić. Dotyczy do miejsc, gdzie obficie rosną szarotki. Na tych górskich łąkach pełnych białych kwiatów, rysie i inne koty mogą wyleczyć swoje choroby, a nawet pomaga to na rozwój populacji. Tak słyszałem. Teraz pozostaje pytanie: czy jest sens na tak ryzykowne posunięcie przy takim zagrożeniu. Ale ja tylko staram siepomagać, a nie podejmować decyzje...
Offline
Usiadła nieopodal na obalonym pniu, który okazał się wyjątkowo dobrym siedziskiem. Przyglądała się wszystkiemu z zaciekawieniem, jednak po części też z rozczarowaniem. To miejsce miało być przepełnione harcującymi zwierzętami tymczasem niewiele się tutaj działo. Od czasu jej przybycia widziała tylko parę baraszkujących kociaków i jakiś pyszczek znikający za jednym z krzaków. Westchnęła cicho i podeszła bliżej. - Jest tu ktoś? - powiedziała głośno, ponieważ nie odważyła się krzyknąć.
Offline
Po dłuższej chwili oczekiwania, Ireth usłyszała ciche "yhym", które wydobyło się ze środka drewnianej chatki. Spojrzała oniemiała w tamta stronę, zadając sobie pytanie, czy to jej się nie przesłyszało, bo nikogo nie zauważyła. A jednak. Maud zjawiła się przy niej w jednym momencie, trzymając jednego z czarno-szarych wilczków. Zwierzątko miało ładne, ciemne ślepia, duże uszka i ostre kły, które ten okazale prezentował, gryząc zawiązaną szmatkę. Ireth się rozbawiła, patrząc na niezgrabne i wesołe ruchy młodego, rześkiego wilka, który poleciał do swoich rówieśników zahaczając się przy tym o zbyt długą, wystawiającą mu z pyska zabawkę i w dodatku brodząc w białym śniegu. Gromadka się powiększyła, bo większość z nich wyleciała z chatki, z zadowoleniem się przy tym oblizując.
- I jak tam? Jak życie płynie? - spytała przykucając obok niej i jednocześnie zastanawiając się, czemu "płynie" używa znacznie częściej o zwyczajnego "mija"...
Offline
Z cichym rozbawieniem oglądała całą gromadkę. Wilczyca przyez pierwszą chwilę zachowywała się tak jakby nikogo tu nie było. Rozkoszowała się chłodem i warstwą śniegu, okrywającą wszystko. Gdzieniegdzie widać było świeże ślady łap, inne były już przypruszone wczorajszym śniegiem, jednak wciąż widoczne. Dopiero po chwili się odezwała.
- Maud! - ucieszyła się, że zobaczyła tu kogoś znajomego. - Już myślałam, że nikogo tu nie zobaczę! To tam się wszystkie schowały. - powiedziała patrząc raz na chatkę, raz na baraszkujące zwierzęta.
Ostatnio edytowany przez Ireth (2007-10-20 20:33:33)
Offline
Jakierz było zdziwienie wszystkich gdy okaząło się że samiczka rysia jest kotna. W końcu udało im się to co przez długi czas wydawało się niemożliwe, wiedzieli już że gatunek przetrwa, przynajmniej jedno pokolenie więcej...
Offline
<Faith pierwszy raz byla w tym miejscu. Nie miala czasu jednak rozglądac sie. Zostawiła kotka z zabandażowaną już łapką i odeszła>
Offline
Nagle ktoś podszedł do hodowcy, położył worek z trzema kocinami i rzekł
Ile za ich wyhodowanie?
Offline
- Ano mości Nadinie, mogę się nimi zająć... ale tresować może tylko treser bestii. Moja praca jest bezpłatna i możesz zostawić tu swe kotki by za kilka miesięcy je odebrać- głos hodowczyni był spokojny i ciepły- myślę że wtedy będziesz mógł poddać je tresurze.
Offline
-Zobacz Aviv, tu możesz sobie znaleźć przyjaciół. -polimorfka powiedziała łagodnie patrząc na polankę przez budynkiem hodowlii. -Kto wie, może nawet więcej niż przyjaciół. -dodała zupełnie się nie przejmując, że właśnie rozmawia ze swoim rysiem, zwierzęciem, które raczej jej nie odpowie. Opatuliła sie szczelniej płaszczem. -No idź się pobawić. -zachęciła swojego towarzysza. Kiedy ryś pobiegł przed siebie ta znalazła sobie jakiś głaz, odśnieżyła go i usiadła nań. Lubiła taką pogodę i takie spacery. W takie dni zawsze miała jakiś lepszy humor. Nawet katar tak bardzo jej nie dokuczał. Patrzyła jak Aviv biegnie co chwila zapadając się w śnieżną zaspę i jak jego kocie łapki zgrabnie odbijają ślady na śniegu. -Piękny dzień... -westchnęła.
Offline
Pół Elf, Pół Nimfa
- Także lubisz taką pogodę?
Aredhel ukucnęła obok Ireth przygladając się polance.
Zawędrowała tu przez przypadek, lecz ten pocieszny widok, jaki ujrzała, był wart długiej i żmudnej drogi po nieodśnieżonych terenach.
I won’t soothe your pain
I won’t ease your strain
You’ll be waiting in vain
I got nothing for you to gain.
Rasa:
pół elf, pół nimfa
Profesja:
łowczyni
Charakter:
dobry chaotyczny
Zalety:
szybkość, zwinność, empatia, takt
Wady:
niecierpliwość, lenistwo
Umiejętności:
słuch absolutny, znajomość medycyny
Ekwipunek:
lina, łuk, kołczan (15 strzał), czarna torba,
sztylet o diamentowym ostrzu, sakwa,
zawsze jakaś ciekawa lektura
Piękne kłamstwo? Uwaga! To już twórczość.
Offline
Drgnęła niepewnie i spojrzała na nowoprzybyłą.
-Pięknie... -uśmiechnęła się znów odwracając wzrok i patrząc jak jej ryś brnie przez zaspy. -Kiedy tak nie wieje, a na niebie nie widać praktycznie żadnej chmurki. -Własciwie nie wiedziała czemu to powiedziała. Może własnie dlatego, że takie dni napawały ją jakimś niezrozumiałym szczęściem. Znów spojrzała na Aredhel próbując przypisac ją do znanych sobie osób.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |