Zakon Światła Ostoja Fantazji

  • Pamiętniki
  • Galeria

Reklama

  • Rudik - portfolioKroniki Fallathanu - Najlepszy MMORPG Tekstowy

Gazeta

  • Przesuń w dół scrollem by przeczytać resztę!
    Czytaj więcej...
Facebook ZakonnyRSS

Ogłoszenie

Sprawdź fazę księżyców! Posłuchaj herolda! Pokaż list gończy! Sprawdź warunki pogodowe! Zbieraj zioła!
Posłuchaj adepta świątynnego! Sprawdź tablice projektową! Czytaj nagłówek gazety!

Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
przerwynikprzerwynik


Optymalne przeglądanie forum umożliwia przeglądarka Opera!

Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!


Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
przerwynikprzerwynik

Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
przerwynikprzerwynik

przerwynikprzerwynik


#76 2009-02-01 19:13:48

 Angirah

Mieszkaniec stolicy

7201354
Skąd: Miasto-supermarket
Zarejestrowany: 2009-01-21
Posty: 237
Punktów :   
Rasa: Pół hetrasi/ pół smok
Profesja: Mistrz słońca/Zielarz
Praca: 130
Totem: S=5, W=4, Sz=5, M=5, I=6, U=0
Zwierze: 10%

Re: Legowisko półgryfów.

-Każdy jest na swój sposób oryginalny- uśmiechnał się tak jak potrafił.
-Nie widziałem jeszcze nikogo takiego jak ja...-spochmurniał- Chciałbym nie być jedynyma le z drugiej strony wolałbym żeby żadna inna istota nie cierpiała tak jak ja. Widzisz... Z jednej strony smocze skrzydła są dla mnie błogosławieństwem, zalety można by długo wymieniać, z drugiej zaś strony przekleństwem są moje dwie połowy, kłócące się nawet o błachostki. Wad jest tyle samo co zalet- przedzedł w gadzi akcent.
Moja matka zieloną samoczycą jst, mój ojciec był hetrasim bohaterem. Długo by opowiadać Ek..- nie potrafił wymówić bo przymarzł trochę- Ekeno, a pewnie nie chcesz słuchać bajek nic nie znaczącego obcego.
Nie chcę się użalać  tylko nad sobą, inne stworzenia mają swoje, niekiedy poważniejsze problemy- dopiero teraz spojrzał na przysłoniętą twarz. Zmrużył złote oczy. Zaczął drżeć z zimna. Położył gadzią dłoń na gwiezdnym talizmanie. Od tego talizmanu przeszła po ciele maga fala światła i ciepła, kończąc na złotych listkach kostura, które jarzyły się piknym światełkiem. Specjalnie użył więcej mocy by kobieta i jej dzieci mogły nie tylko poznać ale i poczuć jaką mocą dysponuje mag. Moc ta pochodziła prosto ze słońca.  Sprawiała, że wiele istot nagle zaczęła się cieszyć z życia. Wprowadzała harmonię w każdy niespokojny nerw. Tak, słońce było Angirahowi najbliższe.
-Twoja historia jest niesamowita, ale lata życie mego nauczyły mnie wiele. Nie miałem jescze zaszczytu bezpośrednio spotkać Mangela. Z czego co słyszałem to mistrz zakonu. Musi być równie wspaniałą istotą jak t...-nie dokończył. Uznał, że to może jeszcze niewłaściwy czas.
-Angirahu byłeś głupcem nie upewniając się co do miejsca na medytację. Nie, teraz już... Wybacz moje maniery też się się zgubiły. Angirah, oto me imię hetrasi.- przedstawił się używając smoczego majestatu.


Those who fear the darkness have never seen what the light can do

Imię: Angirah
Rasa: Hetrasi/Smok
Profesja: Pan słońca/Zielarz
Charakter: Praworządny neutralny
Zalety: Roztopny, idealista, zaradny, uczynny, współczujący, pamiętliwy, dostojny i majestatyczny, czasem zabawny, uskrzydlony, dosyć zręczny
Wady: Niekoniecznie wierny, mściwy gdy ktoś zasłuży, dusigrosz, trochę zrzęda, dokuczliwy, sprawiedliwy, nie potrafiący pływać (ciężko go zmusić by chociażby wsiadł na statek), blizny na przerośniętym ogonie od zatrzaskaskiwania drzwi.
Umiejętności: Pisanie, podstawy medycyny

Pełna karta postaci

Offline

 

#77 2009-02-01 19:35:48

 Ekena

http://tnij.org/gg6fhttp://tnij.org/hg3y

9730051
Zarejestrowany: 2006-08-26
Posty: 2703
Punktów :   
Rasa: Polimorfka
Profesja: Skrytobójca
Totem: Koń

Re: Legowisko półgryfów.

Albinoska zmrużyła oczy słysząc o smoczych korzeniach Angiraha.
- Zmarzłeś. Nie zaproszę Cię do jaskini. Nie wytrzymasz zaduchu. - Stwierdziła, po czym zeskoczyła ze skały, ignorując jej wysokość. Bała sie magii i nie ufała jej ani tym, którzy sie nią posługiwali. Nawet, jeśli owa magia była uważana za czyniącą dobro. Gdy tylko dotknęła stopami podłoża, przetoczyła się w przód, by złagodzić upadek. Poprawiła kaptur wstając i wskazując kilka półgryfów.
- Lećcie poszukać drewna, które nada sie do spalenia. Wy zapolujcie. Reszta... Mnóstwo tu śniegu. Zajmijcie sie tym! - Zawołała, po czym spojrzała w górę. - Nie schodź jeszcze. Będzie troszkę zamieszania.
Po tych słowach wbiegła do jaskini, gdy część bestyjek znikała między drzewami, albo wzlatywała ponad las, zaś pozostałe wzbiły sie w powietrze i zaczęły latać nisko nad ziemią, młócąc skrzydłami powietrze i wzbijając chmury śniegu, który "spychały" z polany. Po kilkunastu minutach większość białego puchu leżała pod drzewami, tworząc zaspy, zaś Ekena wyszła z pieczary dźwigając naręcze suchego drewna. Szybko ułożyła niewielki stosik przy wejściu do jaskini i podpaliła go.
- Witam w moich skromnych progach. Moje dzieci niedługo wrócą z czymś na kolację. - Albinoska wyraźnie zwracała sie do Angiraha, zajęta byłą jednak rozkładaniem zwierzęcych skór przyniesionych z legowiska i wciąż pilnowała, by kaptur zakrywał prawie całą jej twarz. Półgryfy, które wciąż znajdowały sie na polanie kładły się niedaleko ognia, lub wchodziły do jaskini, rzucając matce i magowi urażone spojrzenia.


You can dance forever
You got a fire in your feet
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough
You can fly and never need to land
And never need to sleep
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough

Offline

 

#78 2009-02-02 16:20:49

 Angirah

Mieszkaniec stolicy

7201354
Skąd: Miasto-supermarket
Zarejestrowany: 2009-01-21
Posty: 237
Punktów :   
Rasa: Pół hetrasi/ pół smok
Profesja: Mistrz słońca/Zielarz
Praca: 130
Totem: S=5, W=4, Sz=5, M=5, I=6, U=0
Zwierze: 10%

Re: Legowisko półgryfów.

Mag nie wiedział jak się czuć w towarzystwie Ekeny i jej "wesołej" gromadki. Posłuchał się zaleceń kobiety i zaczekał na moment, w którym to będzie mógł odwiedzić ciepłą pieczarę. Po ogrzaniu się magią słoneczną nei było mu już tak zimno ale uznał, że będzie to wspaniały pretekst by lepiej poznać tę tajemniczą istotkę.
Czuł się też winny za złe releacje z jej dziećmi. Chciał to jakoś naprawić. Obawiał się, że to własnie przez niego w przyszłości hetrasi, gryfy i półgryfy będą cierpieć.
Użył skrzydeł jak spadochronu by opaść w dół i wejść do legowiska.
-Urządzona tu jesteś Ekeno, dobrze się tu mieszka?- po rozejrzaniu się.
-I powiedz czy mogę coś zrobić dla was? Dzieci twoje nie darzą mnie sympatią. Można to jakoś zmienić?
Zauważył jeszcze, że przy każdej czynności Ekena pilnuje swego kaptura jak oga w głowie. Przemilczał tę sprawę. Angirah wątpił, że chodziło o nieudaną wizytę u fryzjera. Nie chciał rozdrapywać jakiejś starej rany. Próbował też uspokoić ciekawość i nie gapić się. Wkońcu ten mag też powinien nosić kaptur albo kapelusz.
-Kapelusz? O! to jesssst myśl- pomyślał zbyt głośno.

Ostatnio edytowany przez Angirah (2009-02-04 09:52:47)


Those who fear the darkness have never seen what the light can do

Imię: Angirah
Rasa: Hetrasi/Smok
Profesja: Pan słońca/Zielarz
Charakter: Praworządny neutralny
Zalety: Roztopny, idealista, zaradny, uczynny, współczujący, pamiętliwy, dostojny i majestatyczny, czasem zabawny, uskrzydlony, dosyć zręczny
Wady: Niekoniecznie wierny, mściwy gdy ktoś zasłuży, dusigrosz, trochę zrzęda, dokuczliwy, sprawiedliwy, nie potrafiący pływać (ciężko go zmusić by chociażby wsiadł na statek), blizny na przerośniętym ogonie od zatrzaskaskiwania drzwi.
Umiejętności: Pisanie, podstawy medycyny

Pełna karta postaci

Offline

 

#79 2009-02-03 19:02:42

 Ekena

http://tnij.org/gg6fhttp://tnij.org/hg3y

9730051
Zarejestrowany: 2006-08-26
Posty: 2703
Punktów :   
Rasa: Polimorfka
Profesja: Skrytobójca
Totem: Koń

Re: Legowisko półgryfów.

- Kapelusz? Jaki znowu kapelusz? - Albinoska spytała z wyraźnym zdziwieniem w głosie, po czym wsunęła dłoń pod kaptur i wykonała ruch, jakby zakładała za ucho kosmyk włosów, skrzywiła sie jednak i cofnęła rękę. - Co do moich maleństw i ich sympatii... Wątpię, abyś mógł, czy tez musiał coś robić. One po prostu są nieco nieufne, ale zarazem ciekawskie...
W tym momencie półgryfy wysłane na polowanie zaczęły wracać. Ekena wskazała dłonią jednego z nich.
- Uważaj na Sinema... Ostatnio piekielnie interesuje go magia. Ja tu nie mieszkam. W zasadzie nie mieszkam nigdzie. Chociaż tu spędzam najwięcej czasu... ale pewnie rozumiesz, o co mi chodzi... Im bliżej moich maleństw, tym lepiej mi sie żyje. Wiecznie sie o nie martwię... I jakoś nie przeszkadza mi fakt, ze każde z nich mogłoby bez problemu rozerwać mnie na strzępy. - Podczas swojej wypowiedzi polimorfka chwyciła jednego z upolowanych przez jej dzieci zajęcy i zaczęła go oprawiać. - Skąd wziąłeś sie na Zakonie? Opowiesz mi trochę o sobie? I o jakiż kapelusz Ci chodziło?

Ostatnio edytowany przez Ekena (2009-02-03 19:03:04)


You can dance forever
You got a fire in your feet
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough
You can fly and never need to land
And never need to sleep
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough

Offline

 

#80 2009-02-04 10:27:36

 Angirah

Mieszkaniec stolicy

7201354
Skąd: Miasto-supermarket
Zarejestrowany: 2009-01-21
Posty: 237
Punktów :   
Rasa: Pół hetrasi/ pół smok
Profesja: Mistrz słońca/Zielarz
Praca: 130
Totem: S=5, W=4, Sz=5, M=5, I=6, U=0
Zwierze: 10%

Re: Legowisko półgryfów.

-Kapelusz? Myślisz, że ładnie byłoby mi w takowym? Może słomiany?- uśmiechnął się i gdyby tylko nie był kim jest, to zaczerwieniłby się.
Pomyślał chwilę o Sinemie, jednak nie wyobrażał sobie maga pół-gryfa. Co nie znaczyło że taki widok jest niemożliwy. Dla Angiraha wszystko było możlwe.
-Życie pustelicze jest cudowne jednak świat jest zbyt zły na nie. Moją misjąjest właśnie uczynić to miejsce azylem dla pielgrzymów, by je dobrze wspominali na swej trudnej drodze. Tak Ekeno, życie pustelnika nie jest dla mieszańców. Mieszańców takich jak ja.- zasmucił się, bo w głębi serca i duszy wierzył, że nie jest jedynym ze swego gatunku albo że jego istnienie ma sens.
-Cieszy mnie iż chcesz usłyszeć więcej o mnie. Większość istot pyta mnie mniej więcej tak: Z jakiego piekła się urwałeś? Może podkolorowałem co nieco ale ja tak właśnie to rozumiem.
-Na zakon liczne drogowskazy przyciągneły mnie i wskazówki chłopów. Dowiedziałem się wiele o tym miejscu. Mieszka tu wiele rodzajów istot, które żyją ze sobą w zgodzie.-W tym momencie przeciągnął się i rozprostował skrzydła wraz z długim ogonem. Chciał przygotować się przed opowiadaniem długiej historii.
Usiadł na dogodnym miejscu, spoglądając na gromadkę romadzącą się w legowisku. Przypatrywał się też oczom Ekeny. Wydawały się zamglone ale też zdeterminowane i... i nie wiedział jak ująć to ostatnie. Starał się dalej interpretować. Angirah miał dobrze wyuczoną podzielną uwagę. Zapytał Ekeny:
-Moge ci opowiedzieć wszystko o sobie, tajemnic nie mam. Po co miałbym je mieć skoro i tak nikt nie dociekałby by je poznać. Ostrzegam cię tylko, bo żyję już tysiąc pięćdziesiąt lat. Czy mam skrócić mą historie dla ciebie Ekeno?- Pytając oderwał jeden złoty listek ze swojego kostura i rzucił go gdzieś w jaskinię. Płatek ten nadal migotał złotem.


Those who fear the darkness have never seen what the light can do

Imię: Angirah
Rasa: Hetrasi/Smok
Profesja: Pan słońca/Zielarz
Charakter: Praworządny neutralny
Zalety: Roztopny, idealista, zaradny, uczynny, współczujący, pamiętliwy, dostojny i majestatyczny, czasem zabawny, uskrzydlony, dosyć zręczny
Wady: Niekoniecznie wierny, mściwy gdy ktoś zasłuży, dusigrosz, trochę zrzęda, dokuczliwy, sprawiedliwy, nie potrafiący pływać (ciężko go zmusić by chociażby wsiadł na statek), blizny na przerośniętym ogonie od zatrzaskaskiwania drzwi.
Umiejętności: Pisanie, podstawy medycyny

Pełna karta postaci

Offline

 

#81 2009-02-04 10:42:45

 Ekena

http://tnij.org/gg6fhttp://tnij.org/hg3y

9730051
Zarejestrowany: 2006-08-26
Posty: 2703
Punktów :   
Rasa: Polimorfka
Profesja: Skrytobójca
Totem: Koń

Re: Legowisko półgryfów.

- Ile? - Albinoska ze zdziwienia omal nie wypuściła z dłoni sztyletu, którym oprawiała zająca. - Opowiadaj, z przyjemnością posłucham. Od bardzo dawna nie miałam okazji posłuchać jakiejś ciekawej historii.
Ekena spojrzała na Lilith, która pochylała się nad jej ramieniem i patrzyła na mięso, po czym podała jej garść wnętrzności. Samica gryfa połknęła szybko otrzymane pożywienie i zaczęła domagać się kolejnych porcji. Półgryfy, które złapały zające, kładły zdobycze przed matką, ta zaś wybrała dwie sztuki i odłożyła je na bok. Pozostałe zwierzęta oddała swoim maleństwom. Podczas, gdy polimorfka oprawiała wybrane zdobycze, stadko posilało się swoimi ofiarami. Jedynie Lilith leżała przy albinosce, kładąc jej dziób na kolanach i szturchając ja co jakiś czas, by otrzymać jakiś kąsek. Pierwszy oprawiony zając wylądował na skleconym szybko ruszcie. Półgryfy jadły w pewnym oddaleniu od jaskini, gdyż wolały nie obrzydzać posiłku ich przymusowemu gościowi. Jasne pióra i dzioby szybko pokrywały się krwią i drapieżniki przestawały przypominać "bezbronne maleństwa". Ekena nie zwracała jednak na to uwagi i jedynie przygotowywała zające, nacierając mięso suszonymi ziołami, które musiała trzymać gdzieś w jaskini. Gdy tylko mogła oderwać wzrok od pracy, zerkała na Angiraha oczami o pawie białych tęczówkach, uśmiechając sie przy tym lekko.


You can dance forever
You got a fire in your feet
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough
You can fly and never need to land
And never need to sleep
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough

Offline

 

#82 2009-02-06 15:36:57

 Angirah

Mieszkaniec stolicy

7201354
Skąd: Miasto-supermarket
Zarejestrowany: 2009-01-21
Posty: 237
Punktów :   
Rasa: Pół hetrasi/ pół smok
Profesja: Mistrz słońca/Zielarz
Praca: 130
Totem: S=5, W=4, Sz=5, M=5, I=6, U=0
Zwierze: 10%

Re: Legowisko półgryfów.

(A masz, miłego czytania <złowieszczy śmiech>)

Mag uwielbiał patrzeć na reakcję gdy mówi o swym wieku. Lubiał
szokować. To było wręcz jego domeną.
-A ile byś mi dała?- roześmiał się.
-Takie pytania zadają sobie ludzie. Ciekaw jestem twej opinii.
-Bardziej zastanawia mnie jednak ile będę żył- zadumał się chwilkę.
-Nie mam pojęcia ile żyją tacy jak ja. Nie czuję się stary, w żadnym
wypadku. Może nie przejdę starzenia procesu- użył mimowolnie gadziego
akcentu- i umrę w najmniej spodziewanym momencie. Hah dziś czułem się już
prawie nieżyw- powiedział ze spokojem i lekkim chłodem odnośnie swego
losu.
-Cóż. Powiedziałem, że nie mam niczego do ukrycia, ale zrozum, nie wszystko pamiętam. Gdy się uznaje coś za niepotrzebne i nie warte pamięci to zapomina się.-
Opowieść zaczął nie tworząc żadnego, szczególnego wstępu.
-Narodziłem się, raczej wyklułem w E...-przeraził się w tym momencie ale kontuunuował- smoczym mieście na południowym wschodzie. Moja matka była smoczycą, mój ojciec hetrasim. Ojciec uznany został za bohatera swej rasy. Nie był wojownikiem ani też magiem. Był kupcem i handlował bronią. Nie wiem wie mdokładnie czego dokonał ale wiadomo mi jedynie, że to inteligencja i jego cenny towar przyczyniły się do odegnania większego zła. Nic mi też nie wiadomo o związku moich rodziców. Matka mówła, że mój ojciec był wyjątkow. Ojciec po długiej walce okupinej licznymi ofiarami poległ z rąk rodu zielonych smoków. Zadziwiające, jak kupiec potrafi pozbawić życia kilka smoków.-zadumiał się, po tym fragmencie był zmęczony czystym mówieniem w tym narzeczu.
-Wyklułem się więc z mniejszego jaja, wtedy poraz pierwszy przygnitłem sobie ogon, skorupą. Moja matka długo ukrywała mnie przed wykluciem, do czasu. Do czasu gdy wykuli się moi bracia. Wtedy zrobiło się zamieszanie i matka nie mogła się skupić na ciągłym ukrywaniu mnie. Po odnalezieniu, rada chciała mnie zgładzić nim jeszcze pojawię się na świecie. Nie udało im się to, bowiem skorupa jaja zaczęła pękać na ich oczach. Ujrzeli wtedy zielonego smoka, lecz trochę mniejszego. Nie był to wystarczający powód by zabić. Po piętnastu latach dorastania jako smok zaczęły się pokazywać pierwsze moje hetrasie cechy. Przedewszystkim jednak nie mogłem się zmienić w ludzką postać.
Moja matka przekupiła wiele smoków. Dostawałem mikstury magiczne i zwoje, sprawiające, zę możliwa była zmiana w ludzką postać. Uczony byłem przemiany. To było na nic, nie miałem talentu. Jedyną polimorfią jaką opanowałem, był wiewiórka. Może to przez ten ogon- zaśmiał się, był coraz mocniej zmęczony skupianiem się na jakości języka.
-Gdy dostrzeżono, że jestem mieszańcem i że hańbie zielone smoki, zabrano mnie. Moja matka, z racji że była potężną smoczycą, wpadłą w szał. Byłem jedynym żywym wspomnieniem po ojcu. Wyrządziła ogrmne szkody ale jakaś magia zniewoliłą ją wyniszczając jej wolną wolę przy tym.
-Ja w tym czasie byłem w ciemnościach. Może nie żyłem? Nie mogę powiedzieć. Cierpienia w ciemnościach, a później głos:"Nie przyszedł jeszcze czas"- jakby kogoś znajomego. Mogłem widzieć cały świat lecz jakby we mgle. W postaci chyba duchowej mogłem odwiedzić matkę, która w letargu i tak niereagowała. Zacząłem wtedy nienawidzieć smoki. Rządzą zemsty pragnąłem ich nie tyle śmierci co cierpień. Długo nienawidziłem. Rana ta nie goiła się z czasem. I znowu były tylko ciemności. Obudziły mnie z nich promienie jakiegoś światła.
Nawet nie pamiętałem już czym jest światło. Leżałem na jakiejś pustyni, a pierwszym uczuciem jakiego doświadczyłem było ukłucie. Znaczyło to koniec więźi z matką. Wiedziałem, że umarła, całekiem niedawno.
Przemierzałem pustynię cały dzień, a głowa ma huczała od pytań i niezrozumiałości. Leciałem na mych skrzydłach cały dzień bez wytchnienia. Musiałem, tak czułem. W nocy zrobiłem odpoczynek. Wyczytałem wtedy z gwiazd, używając nabytej wiedzy astrologicznej, że od mego urodzenia minęło ponad trzysta lat. Padłem wtedy nie tylko z wycięczenia ale i niedowierzania. To wszystko nie miało sensu. Trzysta lat?
Znaleźli mnie łowcy niewolników. Głównie ludzie. Tak to było wielkie szczęście, o niczym bardziej nie możnabyło marzyć. Kolejne zrządzenie losu, bezlitosnego dla mnie. Nei musze chba mówić jakie prześladowania mnie dosięgły z rąk takich istot. Po jakimś czasie kupił mnie pewnien hetrasi. Był zdziwiony moją osobą. Nie znaczyło to, że mi współczuł. W żadnym wypadku. Był złym handlarzem. Zajmował się narkotykami na czarnym rynku. Moja praca nie była ciężka. Byłem gońcem, dzięki czemu mogłem sobie przyswoić obyczaje innych istot. Nauczyć się więcej o świecie. Wypytywałem o E...-Angirah prawię się wściekł- miejsce skąd pochodziłem. Powiedziano mi:"To miejsce zostało zrównane z ziemią, istnieje tam teraz tylko krater".  Zniszczone tak poprostu przez meteor? Nie wierzyłem w to. Chciałem to sprawdzić osobiście. Pewnego dnia miałem okazję do tego by wyzwolić się z niewoli. Wykorzysłałem ją i po raz pierwszy w życiu kogoś zabiłem. Czułem się z tym dobrze. Jeśli tak wygląda zabijanie, to jest to wspaniałe zajęcie. Ukradłem nieco prowiantu i natychmiast wyruszyłem spowrotem  Leciałem pół dnia przez pustynię, gdy nagle zauważyłem karawanę. Istoty takie jak ja szły sznurem w stronę chylącemu się ku zachodowi słońu. Przyjrzałem się bliżej i poczułem ukłucie. Byly to istoty podobne do mnie. Byli to hetrasi. To ich zwiad zauważył mnie szybciej. Po kilku nieważnych chwilach rozmawiałem już w nadzorcą karawany. Powiedział, że tam gdzie jest krater spotkam jedynie śmierć. Chaos się rozpanoszył. Zaproponował mi bym dołączył do nich. Nie chcieli odrzucić swego brata mimo, że był jedynie pół krwi hetrasi.-Angirah wzruszył się, uronił łzę i lekko drżącym głosem opowiadał dalej.
-Nie miałem swego miejsca, nic mnie nigdzie nie trzymało. Podążyłem więc wraz z nimi. Po drodze powiedziałem im więcej o moim smoczym pochodzeniu. Wtedy padli przede mną na kolana. Jakby to co im właśnie opowiedziałem było legendą. Zaczęto mnie czcić jako syna dawnego bohatera ich miasta. Byłem ich niezasłużonym nowym bohaterem. Nic nie zrobiłem. Dopiero gdy dotarliśmy na miejsce powiedziano mi więcej o moim ojcu. Po środku miasta stał nawet jego pomnik, szlachetnie ozdobiony. A ja nawet przez mędrców byłem czczony. Nie mogłem tego znieść ani też powstrzymać, ale co miałem począć. Długie lata pobytu tam nauczyły mnie wiele w różnych dziedzinach. Wyszkolono mnie na łowcę i opanowałem całkiem fechtunek. Byłem zancznie lepszy od innych zajmujących się łowem, lecz nikomu to nie przeszkadzało. Rasa hetrasi ma swoje wady jednak nie znam żadnej innej tak moralnie wykształconej.- zrobił krótką przerwę.
-Pewnego dnia gdy chciano mnie powołać za naczelnego miasta nie zgodziłem się i powiedziałem całemu ludowi, że nie zasłużyłem niczym na to. Powiedziałem im, że być może kiedyś gdy udowodnię żem, godzien wrócę. Pożegnałem się i odszedłem.  Dalsze moje losy są tak szczegółowe pełne przyjemnych i nieprzyjemnych przygód, że padłbym z wycieńczenia opowiadając to wszystko. Nie poznasz całkiem mej historii droga Ekeno. Sama rozumiesz, bo nie jest to ważne i jest to za długa opowieść.-Westchnął bo nie chciał jej zawieść.
-Powiem ci może jeszcze trochę o tym jak zostałem magiem słońca i zielarzem. Było to całkiem niedawno. Z jakieś trzydzieści lat temu. Mój tryb życia, który pominąłem w opowiadaniu sprawił że wyszedłem z wprawy łowczej. Znalazł mnie pierwotnie wyglądający na dziwny hetrasi krąg czcicieli słońca. Studiowałem w ich bibliotece różne magie jednak tą najważniejszą była magia słońca. Czysta siła, przyjazna, a zarazem niszczycielska. Dawała uczucie ulgi i szczęścia, miała też wspaniałe wykorzystanie taktyczne. Tego było mi trzeba. Magowie słońca nauczyli mnie też znajomości roślin- zielarstwa. Zacząłem kochać inne istoty i naturę, wpojono mi też sztukę zapomnienia, dlatego zapomniałem o bólu jakiego doświadczyłem od smoków. Została mi świadomość, jakie są smoki. Krąg zauważył moją nienawiść i tajemnicze postaci powiedziały mi że nie wszystkie istoty danego środowiska są tak samo złe.  Byłem m wdzięczny za wszystko. Polecili mi wypytywać o jakiś zakon. I tak właśnie tu trafiłem.
Jestem jeszcze miernym magiem, ale szybko się uczę.-cicho szepnął- zobaczysz urosnę w siłę i zaprowadzę nowy porządek. Piękny świat harmonii- Przemówił już normalnie
-Wybacz mi, że tak skróciłem tę opowieść, końcówkę zupełnie. Tyle wystarczy nieprawdaż?
-A może chcesz się zrewanżować i o sobie coś powiedziec?- cały czas szukał czegoś w oczach Ekeny. Na chwilę spuścił tylko wzrok by oglądnąć zające.
-Może spróbujesz przypraw które sam zebrałem? Mam nadzieję, że nie uraziłem twej kuchni- uśmiechnął się jak tylko potrafił.

Ostatnio edytowany przez Angirah (2009-02-06 15:38:35)


Those who fear the darkness have never seen what the light can do

Imię: Angirah
Rasa: Hetrasi/Smok
Profesja: Pan słońca/Zielarz
Charakter: Praworządny neutralny
Zalety: Roztopny, idealista, zaradny, uczynny, współczujący, pamiętliwy, dostojny i majestatyczny, czasem zabawny, uskrzydlony, dosyć zręczny
Wady: Niekoniecznie wierny, mściwy gdy ktoś zasłuży, dusigrosz, trochę zrzęda, dokuczliwy, sprawiedliwy, nie potrafiący pływać (ciężko go zmusić by chociażby wsiadł na statek), blizny na przerośniętym ogonie od zatrzaskaskiwania drzwi.
Umiejętności: Pisanie, podstawy medycyny

Pełna karta postaci

Offline

 

#83 2009-02-06 17:40:47

 Ekena

http://tnij.org/gg6fhttp://tnij.org/hg3y

9730051
Zarejestrowany: 2006-08-26
Posty: 2703
Punktów :   
Rasa: Polimorfka
Profesja: Skrytobójca
Totem: Koń

Re: Legowisko półgryfów.

- Masz przy sobie zioła? To, czego używam, to tylko mizerne resztki. Nic więcej nie udało mi się uratować z Miasta Ludzi. Twoja historia jest niezwykle interesująca. Trzysta lat w letargu? Ja żyję zaledwie ponad dwadzieścia lat a i tak uważam to za szmat czasu! A co do Twych planów... pragniesz stworzyć utopię, miejsce czystego szczęścia... Mag słońca... - Albinoska szeptała na wpół do siebie, początkowo jej oczy błyszczały, jednak jej głos szybko cichnął, a sama widocznie pochmurniała. - Dobro... Zło... Czym się różnią, gdzie jest granica? Nie znam definicji tych słów. Czym są dla Ciebie? W każdym razie... lepiej, abyś nie poznawał mojej historii... Najlepiej, żebym pozostała dla Ciebie tylko zaglądającą często do Puszczy młodą opiekunką półgryfów. Chociaż nie jesteś jedynym zmiennokształtnym w tym towarzystwie. To co z tymi przyprawami?
Nad ogniem znajdowały sie już wszystkie trzy zające. Albinoska wciąż nacierała je niewielkimi ilościami ziół i zdawała sie całą uwagę poświęcać mięsu. Jakoś jednak udawało jej się prowadzić jednocześnie rozmowę i czasem gwizdać cicho, gdy katem oka zauważyła, że zabawy jej maleństw stają sie nieco zbyt brutalne. Jej twarz, a przynajmniej widoczna spod kaptura część, znów była spokojna, zaś głos czysty i całkiem wesoły. Ekena rzeczywiście zadowolona była z towarzystwa i cieszyła się, że mogła usłyszeć ciekawą historię kogoś, kto miał za sobą tak wiele doświadczeń. Uznała jednak, że jeśli Angirah nie powróci do tematu, nie wyjawi mu swojej historii. Jakoś nie wierzyła, że uświadamianie maga słońca o byciu mordercą jest dobrym pomysłem.


You can dance forever
You got a fire in your feet
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough
You can fly and never need to land
And never need to sleep
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough

Offline

 

#84 2009-02-08 11:07:30

 Angirah

Mieszkaniec stolicy

7201354
Skąd: Miasto-supermarket
Zarejestrowany: 2009-01-21
Posty: 237
Punktów :   
Rasa: Pół hetrasi/ pół smok
Profesja: Mistrz słońca/Zielarz
Praca: 130
Totem: S=5, W=4, Sz=5, M=5, I=6, U=0
Zwierze: 10%

Re: Legowisko półgryfów.

Mag powstał i poczłapał w stronę Ekeny, po drodze wyjmując z sakwy mały mieszek. Rozwiązał go nieco by Ekena mogła ujrzeć co się w nim znajdowało. Były to różnobarwne rozdrobnione listki i małe czarne kulki. Wygląd jednak mniej przejmujący niż aromat, który z łatwością mógł rozejść się już po całej jaskini. Pachniało to trochę pikantnie.
-Wyobraź sobie jak to smakuje. Proszę, połowę zawartości dodaj, resztę zachowaj.- zmrużył oczy w przyjaznym geście. Na jego dłoni a raczej łapie leżał mieszek przypraw, wystarczyło tylko go zabrać.
Stojąc bliżej Ekeny przemówił jeszcze:
-Utopię próbują stworzyć jedynie szaleńcy. To niewykonalnym jest- syknął.
-Ja chcę zrobić jedynie tyle ile będę w stanie. Poświęcić się całkowicie sprawie. Nie mym celem jest szerzenie szczęścia ale sprawiedliwości, która to niesie ze sobą pewne szczęście.- przerwał by nie zagalopować się i nie wyjawić więcej.
Dla Angiraha granica między dobrem, a złem była wyraźna. Dobro jest wtedy gdy nie ingeruje się umyślnie i gdy się nie musi w życie innej istoty posiadającej duszę w sposób taki aby spowodować by cierpiała. Ingerować w życie innych by pouczać i pomagać? Jak najbardziej.
-Dwadzieścia lat dla istot krótkożyjących to też szmat czasu więc napewno przytrafiło się tobie coś ciekawego? I widzę, że magiem nie jesteś.- powiedział to cierpliwie czekając na odpowiedzi.


Those who fear the darkness have never seen what the light can do

Imię: Angirah
Rasa: Hetrasi/Smok
Profesja: Pan słońca/Zielarz
Charakter: Praworządny neutralny
Zalety: Roztopny, idealista, zaradny, uczynny, współczujący, pamiętliwy, dostojny i majestatyczny, czasem zabawny, uskrzydlony, dosyć zręczny
Wady: Niekoniecznie wierny, mściwy gdy ktoś zasłuży, dusigrosz, trochę zrzęda, dokuczliwy, sprawiedliwy, nie potrafiący pływać (ciężko go zmusić by chociażby wsiadł na statek), blizny na przerośniętym ogonie od zatrzaskaskiwania drzwi.
Umiejętności: Pisanie, podstawy medycyny

Pełna karta postaci

Offline

 

#85 2009-02-08 14:21:20

 Ekena

http://tnij.org/gg6fhttp://tnij.org/hg3y

9730051
Zarejestrowany: 2006-08-26
Posty: 2703
Punktów :   
Rasa: Polimorfka
Profesja: Skrytobójca
Totem: Koń

Re: Legowisko półgryfów.

(no to se teraz czytaj ;P)

- Nie, nie jestem magiem. Nie mam talentu do sztuk tajemnych. I nigdy nie ciągnęło mnie w ich kierunku. - Albinoska przyjęła mieszek z wdzięcznością, uśmiechając sie do Angiraha i dziękując mu. Wzięła szczyptę przyprawy w dwa palce i roztarła lekko, starając sie rozpoznać zapach.
- Chyba nie znam jej składników. Ale specjalizuję sie w ziołach, z których tylko nieliczne mogą służyć jako przyprawa. - Zabrała się za nacieranie mięsa zawartością mieszka, patrząc w zadumie na jakiś punkt.
- Mówiłeś ze chcesz rozpowszechniać sprawiedliwość. Ja w nią nie wierzę. Nie ma sprawiedliwości. Sprawiedliwa jest tylko śmierć, bo ona spotka każdego bez względu na rasę, płeć, wyznanie i warstwę społeczną. - Ekena zamilkła na dłuższą chwilę, jakby zbierając myśli, wreszcie odezwała sie niezbyt głośno, nie przerywając przygotowywania mięsa.
- Pozwól, że zrewanżuję Ci się moja historią, chociaż nie jest ona tak fascynująca, jak Twoja. Z mojego rodzinnego miasteczka nie  wyniosłam wiele wspomnień. Pamiętam, że znajdowało sie niedaleko jeziora i przez trzy dni w każdym miesiącu odbywał sie jarmark. Nie pamiętam już, jak nazywała sie moja matka. Z resztą nigdy mnie to nie obchodziło. Za dnia spała, nocą pracowała. Była dziwką. Ojca nigdy nie poznałam. W Zakonie dowiedziałam sie, że jego imię ponoć brzmiało Fardos, ale o tym później... Moja matka nigdy nie chciała dziecka. W jej profesji niemowlęta nie są zbyt pożądane... Przyszłam na świat tylko dlatego, że pewien albinos płacił niezwykle wysokie sumy ulicznej prostytutce. Moja matka wiedziała, że zbliżają się jej dni płodne, ale postanowiła zaryzykować. Albinos nagle zniknął, nikt w miasteczku nie wiedział kiedy. Ale niektórzy podejrzewali, że był polimorfem i opuścił miasto pod postacią konia, który wybiegł przez bramę tego samego dnia, którego odszedł mój ojciec. Za zarobione pieniądze matka kupiła sobie niewielkie mieszkanie, tuż przy burdelu w którym pracowała. Gdy tylko sie urodziłam, postanowiła utopić mnie w rzece, ale jej przełożona zabroniła matce mnie krzywdzić. Plotki rozchodziły sie szybko, a któż przyszedłby do burdelu słynącego z dzieciobójstwa? Wychowały mnie inne dziwki oraz dzieci ulicy. Długo nie miałam żadnego imienia. Wreszcie jednak matka poznała najwredniejszą klacz w mieście, której każdy właściciel starał sie pozbyć przy pierwszej okazji. Na klacz wołali Ekena. - Albinoska urwała na chwilę i uśmiechnęła się krzywo.
- Gdy miałam pięć lat, uważnie pilnowałam dni targowych. Kochałam jarmarki. Zawsze wystawiali na sprzedaż tyle pięknych koni! Uwielbiłam te zwierzęta. Najwięcej czasu spędzałam z moją imienniczką. Dla mnie było to naturalne, ale większość kupców dziwiła się, że ani jeden koń nigdy mnie nie zaatakował. Na jarmarku często pojawiali się obcy. Kupcy, lub ludzie z okolicznych wiosek. Nikt nie zwrócił więc uwagi an grupę podróżującą kilkoma wozami. Rozbili obóz przy jeziorze. Tamtego dnia, jak zawsze, kręciłam sie na jarmarku z innymi dziećmi. Jako jedyna podchodziłam do koni i głaskałam je. Nagle podszedł do mnie jakiś obcy mężczyzna i zaczął ze mną rozmawiać. Cały czas ukrywał twarz pod kapturem, ale nie obchodziło mnie to. Gdy dowiedział się, jak bardzo kocham konie, dał mi drewniany wisior przedstawiający stającego dęba ogiera. Spacerowałam z nim po jarmarku, pokazywałam ulubione zwierzęta... Spędziłam z nim cały dzień, a pod wieczór odprowadził mnie do domu. Obiecał, że jeszcze po mnie wróci, więc mam sie nie bać. Nie rozumiałam wtedy, o co mu chodziło. W ciągu kolejnych dni z miasteczka znikały pojedyncze dzieci, inne opowiadały rodzicom o miłych ludziach, których poznały. Wszyscy moi koledzy byli zachwyceni nowymi znajomymi. Jednego wieczoru wybuchł pożar. Jednocześnie w ogniu stanęło wiele budynków w różnych częściach miasta... - Wzrok Ekeny utkwił w płomieniach, gdy opowiadała dalej, krzywiąc się wyraźnie. - Byłam już wtedy w domu, patrząc jak matka szykuje sie do pracy. Ignorowała mnie, jak zawsze. Czasem tylko mówiła, co myśli o mnie o moim ojcu, którego tak bardzo jej przypominałam. Żadna z nas nie spodziewała się, że zobaczy nagle płomienie na drewnianej ścianie. Chwilę później usłyszałyśmy rżenie przerażonych koni i kroki w mieszkaniu. Mężczyzna, którego poznałam na jarmarku wpadł do pokoju, podniósł mnie jedną ręką, a drugą rzucił w moją matkę sztyletem. Wyniósł mnie na zewnątrz i posadził na koniu, zaś sam usiadł za mną. Pomagał jeszcze przez chwilę podsycać płomienie pożaru, po czym popędził skradzione ze stajni konie do bramy. Wreszcie wydostaliśmy się z miasta. Jako ostatni przekroczyliśmy bramę, która zawaliła się za nami. Konie zostały doprowadzone do obozu nad jeziorem, gdzie zauważyłam mnóstwo innych dzieci uratowanych z pożaru. Jeszcze przed świtem wozy załadowano skradzionymi z miasta towarami oraz dzieciakami i wyruszyliśmy. Mój nowy opiekun kazał mi cały czas siedzieć na wozie, który z jakiegoś powodu zawierał tylko jego rzeczy. Jechaliśmy na uboczu, wszyscy unikali rozmów ze mną i moim towarzyszem. Wtedy jeszcze tego nie rozumiałam. Opiekun, jak kazał siebie nazywać, ciągle nosił na twarzy kaptur. Często ze mną rozmawiał. Próbował dowiedzieć sie o mnie jak najwięcej i zabawiał mnie, pokazując różne sztuczki. Był niezwykle zręczny a ze sztyletami potrafił wyczyniać istne cuda. Podążaliśmy powoli na południe. Opiekun szybko znudził się tak powolną podróżą. Jednego wieczora słyszałam, jak kłóci się z kimś. Nie musiał podnosić głosu. Wręcz przeciwnie. Szeptał tylko, a jego rozmówcy szybko zgadzali się na jego warunki. O świcie zabrał dwa konie, z czego jeden niósł zapasy i podręczne przedmioty, zaś na drugi miał ponieść nas. Potem dowiedziałam się, że banda porywała dzieci, część sprzedawała jako niewolników, resztę zaś szkoliła i zmuszała do zdobywania pieniędzy dla swoich panów. Opiekun podróżował z nimi od niedawna, poszukując kogoś, kto rzuciłby mu sie w oczy i nadawał na jego ucznia. Byłam w idealnym wieku... A co do rzucania sie w oczy... Na pierwszy rzut oka widać było, że jestem albinosem. Miałam wtedy jeszcze długie, puszyste włosy, z których byłam niezwykle dumna, oraz rubinowe oczy. - Ekena zamilkła na chwilę, uśmiechając się lekko i odrywając wreszcie wzrok od ognia. Sprawdziła mięso i spojrzała na Angiraha.
- Powiedz, jeśli zacznę nudzić. Po odłączeniu się od bandy wyruszyliśmy na zachód. Opiekun zdobywał moje zaufanie i opowiadał mi, czego będę uczyć się, gdy dotrzemy na miejsce. Czekało mnie mnóstwo pracy... Przez pierwsze lata w nowym mieście ćwiczyłam szybkość i zręczność. W wolnych chwilach poznawałam litery i cyfry. Ale moim priorytetem było rozwinięcie ciała. Almer, bo tak nazywał się mój opiekun, często zmieniał miejsce zamieszkania. Preferował stare poddasza, a dostanie się do nich nie było takie proste... Szybko zaczęłam uczyć sie gry aktorskiej, bo zdaniem Opiekuna było mi to niezwykle potrzebne. Podczas pierwszych lat poznawałam podstawy walki sztyletami, uczyłam się robić uniki. Uczęszczałam też do zaufanego alchemika na lekcje, gdzie poznawałam sekrety przyrządzania eliksirów i właściwości ziół. Zaczęliśmy eksperymentować z miksturami, które mogłyby na jakiś czas zmienić kolor moich włosów i oczu... Podczas ważenia pewnego eliksiru zdarzył sie wypadek. Zbyt mocno podgrzaliśmy jeden składnik i wszystko wybuchło. Stałam najbliżej i ciecz oraz opary zadziałały głownie na mnie. Przez wiele dni nic nie widziałam. Gdy odzyskałam wzrok, okazało się, że moje tęczówki stały sie prawie niewidoczne. Tylko delikatna srebrna obwódka świadczyła o tym, że moje oczy nie składają sie z samego białka i źrenic. Zaprzestaliśmy prób zmiany mojego wyglądu. Gdy miałam dwanaście lat pierwszy raz dowiedziałam sie, po co uczyłam sie biegać po dachach, włamywać, poruszać bezszelestnie, używać dmuchawki, rzucać sztyletami, ukrywać w cieniach, tworzyć mikstury, grać wymyślone na poczekaniu postacie... Almer spacerował ze mną po dachach i zaprowadził mnie do ubogiej dzielnicy. Tam wskazał żebraka i wyjaśnił mi, co mam robić. Nie musiał mówić, co grozi mi za nieposłuszeństwo. Wtedy pierwszy raz zabiłam człowieka. Potem szło łatwiej. Kilka lat później pracowałam na własną rękę, chociaż wciąż mieszkałam z Opiekunem. Pozostaliśmy przyjaciółmi, mimo tego, że uczynił z wesołego dziecka skrytobójcę. Któregoś dnia mieliśmy spotkać się przy południowej bramie. Czekałam na niego, przebrana za żebraka. Zbliżał się świt, a tej nocy nie miałam żadnego zlecenia. Almer musiał pozbyć sie tylko jednego człowieka. Kiedy wreszcie sie pojawił, biegł, cały pokryty krwią, a kawałek za nim pędzili strażnicy. Oboje wdrapaliśmy sie na mur i zeskoczyliśmy po drugiej stronie. Naszą jedyną szansą było ukrycie sie w lesie, który rósł kilka kilometrów od miasta. Jednak było już wystarczajaco jasno, by ruszył za nami konny pościg. Wiedziałam, że nie zdążymy uciec. Wtedy Almer kazał mi się zmienić. Nie rozumiałam tego, co do mnie mówił. Wrzasnął na mnie, że jestem przecież zmiennokształtną i natychmiast mam przybrać jakąś przydatna formę. Nie wierzyłam w jego słowa, ale skupiłam się i poszukałam w myślach jakiegoś zwierzęcia. Padło oczywiście na moje ukochane konie. Nie wiedziałam, jak zmienić swój kształt, ale to przyszło samo. W jednej chwili biegłam jako człowiek, potem chwila bólu i już cwałowałam z Opiekunem na grzbiecie. Strażnicy byli zbyt zdziwieni, by nas ścigać. Almer nie miał pewności, czy jestem polimorfką, ale uważał, że tylko absolutna konieczność może zmusić mnie do zmiany kształtu. I udało się. Nauczyłam się zmieniać w zimnokrwistego konia. Niedługo później odeszłam z miasta. Byłam zbyt charakterystyczna i straż miejska zbyt łatwo odnajdywała nasze kryjówki. Almer został, a ja uciekłam. Uciekałam tak od miasta do miasta, zostając w każdym miejscu tak długo, jak tylko mogłam. Ale skrytobójca o idealnie białej skórze, włosach i oczach był łatwy do rozpoznania. Potem było tylko gorzej. Moja reputacja zaczęła mnie wyprzedzać. Porzuciłam na jakiś czas zabijanie, pracując jako stajenna, kelnerka... Ponad rok spędziłam pod postacią konia i w takiej właśnie formie trafiłam do powstającego Zakonu. Tutaj zaszłam w niechciana ciążę, której próbowałam się pozbyć, ale Mangel pilnował swoich interesów. Urodziłam półgryfy, wychowałam je... Spotkałam dawną przyjaciółkę, którą przyprowadziłam do Gwiezdnej Wieży. Polimorfka Ireth, bo tak sie nazywała, napoiłam przygotowanym przeze mnie eliksirem, który musiałam wypróbować. Okazało się, że eliksir ten zmienił ją w mysz. Potem wraz z druidem Jaroo przemieniliśmy ją w sokoła, a potem w człowieka. Teraz może przemieniać siew  trzy zwierzęta... Walczyłam z czarnym Smokiem, Kraght'narem... Wraz z Ireth i Zefirem trafiliśmy na miasto Kreey pod Wieżą, którzy nauczyli mnie przybierać postać śnieżnego kota. Oni też zdradzili mi imię mojego ojca i moje pochodzenie. Według nich jestem ostatnią żyjącą dziedziczką korony polimorfów, a tym samym następczynią tronu po moim zmarłym ojcu...
Ekena uśmiechnęła się krzywo, po czym znów sprawdziła mięso i odkroiła kawałek uda jednego z zajęcy, po czym przeżuła dokładnie.
- Jak dla mnie to mięso się już nadaje... Częstuj się. Chyba, że lubisz bardziej wypieczone. - Stwierdziła, odcinając sztyletem kolejną porcję mięsa.


You can dance forever
You got a fire in your feet
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough
You can fly and never need to land
And never need to sleep
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough

Offline

 

#86 2009-02-10 18:06:05

 Angirah

Mieszkaniec stolicy

7201354
Skąd: Miasto-supermarket
Zarejestrowany: 2009-01-21
Posty: 237
Punktów :   
Rasa: Pół hetrasi/ pół smok
Profesja: Mistrz słońca/Zielarz
Praca: 130
Totem: S=5, W=4, Sz=5, M=5, I=6, U=0
Zwierze: 10%

Re: Legowisko półgryfów.

(Mogło być gorzej ale trzeba uważać o co się pyta ^^. Mimo wszystko... to oznacza wojne! xP )

Angirah oniemiał po wysłuchaniu historii Ekeny. Nie wiedział od czego zacząć. Tak wiele przeżyć w ciągu dwudziestu lat. Było mu też wstyd, że nie zdradził wielu faktów ze swojej historii. Było już za późno na dopowiedzenie tych może kilku elementów. Ekena połączeniem polimorfki i skrytobójczyni? To było doprawdy interesujące. Angirah nie obawiał się, bo wiedział coś. Ocknął się.
-Och tak posiłek wydaje się być w prawie idealnym stanie. Wolę jeszcze trochę poczekać moja droga.
Jesteśmy poniekąd podobni... bez urazy. Oboje przeżyliśmy dramat. Oboje byliśmy niechciani. Próbowano nas zgładzić. Nie wiem jak Ty ale ja często załowałem, że wogóle żyję... Ale to kiedyś- przerwał swój bezmyślny wywód nie chcąc rozdrapywać rany Ekeny. -Po co to powiedziałem? To nie miało sensu!- pomyślał mag.
-Trochę słyszałem o polimorfach i muszę spytać. Czy można użyć mocy polimorfii w taki sposób by tak jak w twoim przypadku ukryć blizny? To moja ciekawość... Nie zrozum tego źle... Taki już jestem... Dla byłabyś piękna z nimi czy bez nich- zakłopotał się, bo drugi raz powiedział coś czego uporzednio nie przemyślał.
-Jesteś poprostu dobrą istotą, a dobre istoty same w sobie są piękne- odwrócił wzrok od Ekeny jakby musiał właśnie teraz przeglądać zawartość swej sakwy.


Those who fear the darkness have never seen what the light can do

Imię: Angirah
Rasa: Hetrasi/Smok
Profesja: Pan słońca/Zielarz
Charakter: Praworządny neutralny
Zalety: Roztopny, idealista, zaradny, uczynny, współczujący, pamiętliwy, dostojny i majestatyczny, czasem zabawny, uskrzydlony, dosyć zręczny
Wady: Niekoniecznie wierny, mściwy gdy ktoś zasłuży, dusigrosz, trochę zrzęda, dokuczliwy, sprawiedliwy, nie potrafiący pływać (ciężko go zmusić by chociażby wsiadł na statek), blizny na przerośniętym ogonie od zatrzaskaskiwania drzwi.
Umiejętności: Pisanie, podstawy medycyny

Pełna karta postaci

Offline

 

#87 2009-02-10 22:49:03

 Ekena

http://tnij.org/gg6fhttp://tnij.org/hg3y

9730051
Zarejestrowany: 2006-08-26
Posty: 2703
Punktów :   
Rasa: Polimorfka
Profesja: Skrytobójca
Totem: Koń

Re: Legowisko półgryfów.

Z gardła albinoski wyrwał się wysoki, całkiem dźwięczny śmiech. - Dobre... dobre istoty? Jestem mordercą! - Ekena najwyraźniej była dość mocno rozbawiona, kiedy wstawała i poprawiała kaptur. Cofnęła się kilka kroków i podskoczyła pionowo w górę, podciągając kolana pod brodę. Po chwili stała już wyprostowana ze sztyletami w dłoniach, które wyszarpała z cholew butów. Jednocześnie wprawiła w ruch obie klingi, by zaczęły wirować między palcami. Ramionami zaczęła zataczać koła, dzięki czemu cały czas przed jej twarzą znajdowała się jedna z obracających sie broni.
- Jedna z pierwszych sztuczek, jakie poznałam. Niektórzy zapatrywali się na ostrza w wystarczającym stopniu, by przestali zwracać uwagę na mnie. Szczególnie efektowne przy zdobionych rękojeściach i blasku świec. Manewr całkowicie nieprzydatny w walce wręcz. Chociaż czasem pozwala odwrócić uwagę. No i sztylety są gotowe do kolejnego ruchu! - Po tych słowach, obie klingi poszybowały, wciąż wirując w kierunku Angiraha. Jednak żadna nawet go nie drasnęła, obie minęły go nieszkodliwie i wbiły sie spory kawałek dalej w podłoże. - Przydatna. Opiekun uspokajał mnie tak pierwszej nocy.
- Pytałeś o blizny... Czy przemiana może je ukryć... Spójrz sam i domyśl się, dlaczego błogosławię teraz przyzwyczajenie do noszenia kaptura w każdej sytuacji. Oraz dlaczego czekam na okazję by zamordować Sędziego. - Albinoska pochyliła nieco głowę i skupiła się na przemianie. Po chwili zamiast dziewczyny na podłodze jaskini siedział śnieżny kot, w sporej części pozbawiony sierści. Tam, gdzie futro sie ostało, było ono idealnie białe, tak samo jak oczy. Tylko cieniutkie srebrne obwódki sugerowały, że ślepia zwierzęcia posiadają tęczówki. Kocica wstała i obróciła się powoli, ukazując mnóstwo ogromnych blizn, kilka świeżych jeszcze, drobnych oparzeń i ranek. Wreszcie znów spojrzała na Angiraha, przechylając powoli łeb i pozwalając mu przyjrzeć się oszpeconemu pyskowi, którego większa część pokryta była bliznami po oparzeniach. Kocica pochyliła łeb i znów zmieniła formę. Tym razem stała się ogromną, zimnokrwistą klaczą. Zwierze ponownie dokonało prezentacji, zaś najbardziej widoczny był całkowity brak grzywy. W jakiś sposób obrażenia ominęły zadnie nogi konia oraz niewielką część brzucha i grzbietu. Wreszcie albinoska powróciła do ludzkiej postaci i natychmiast sprawdziła, czy kaptur dokładnie zasłania jej twarz. Usiadła przy ognisku, po czym zabrała się za dokańczanie swojej porcji mięsa. Biorąc pod uwagę wygląd obu jej zwierzęcych form, Ekena musiała zostać dotkliwie poparzona od pasa w górę, zaś poniżej bioder, szczególnie od strony brzucha, obrażenia były niewielkie. Westchnęła ciężko, po czym zapytała głucho.
- Mam nadzieję, że zaspokoiłam Twoją ciekawość co do blizn i ich zachowania przy przemianach. Oraz tą dotyczącą mojego kaptura, bo zapewne zastanawiałeś sie chociaż przez chwilę, jak paskudna muszę być, że wciąż sie ukrywam... - Uśmiech polimorfki, choć nieco krzywy, był pawie idealnie naturalny. - Rzeczywiście niezła ta Twoja przyprawa...


You can dance forever
You got a fire in your feet
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough
You can fly and never need to land
And never need to sleep
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough

Offline

 

#88 2009-02-11 18:19:20

 Angirah

Mieszkaniec stolicy

7201354
Skąd: Miasto-supermarket
Zarejestrowany: 2009-01-21
Posty: 237
Punktów :   
Rasa: Pół hetrasi/ pół smok
Profesja: Mistrz słońca/Zielarz
Praca: 130
Totem: S=5, W=4, Sz=5, M=5, I=6, U=0
Zwierze: 10%

Re: Legowisko półgryfów.

Mag zwany przez niektórych "pysio" kopał uciążliwie w swojej sakwie. Dopiero gwałtowne ruchy polimorfki sprawiły, że przestał. Sztuczka była naprawdę imponująca, ale jej końcówk... wyprowadziła trochę Angiraha z równowagi.
-Ten rzut był zbędny!- powiedział z wyrzutem. Sam znał kilka użytecznych w takich okazjach sztuczek bardziej związanych z magią, ale opanował się. Półgryfy mogłyby źle na to zareagować. Mściwa natura Angiraha musiała opuścić umysł maga, przynajmniej na chwilę.
-No tak jesteś mordercą. Mordercy są różni. Mam tylko nazieję, że nie należysz do tych mordujących kogo popadnie.-zmrużył podejżliwie oczy. Obawiał się tego, że właśnie przez to w przyszłości Angirah stanie po przeciwnej stronie, a Ekena będzie po drugiej.
-Posiłek powinien być gotowy- podszedł kosztując tego nad czym starannie pracowała Ekena.
-No no przezedłaś samą siebie. Może lepiej powinnaś zająć się czymś takim jak gotowanie zamiast zabijaniem. Zrobiłabyś lepszy pożytek z noży niż zabijając. Talent na to ci pozwala.
Angirah przyglądał się uważnie jak Ekena zmienia swoją postać. Analizował dokładnie, a jego kostur pulsował.
Gdy skończyła, Angirahowi zrobiło się żal. Powiedziała wcześniej, że lubiła swoje kosmyki włosów. Bylły one dla niej chyba ważne. Mag nie potrafił znaleźć rozwiązania jej problemów. Powiedział więc:
-W paskudztwie niezwyciężony jestem!- powiedział rozbawiony, ale w głębi duszy te słowa go zabijały.


Those who fear the darkness have never seen what the light can do

Imię: Angirah
Rasa: Hetrasi/Smok
Profesja: Pan słońca/Zielarz
Charakter: Praworządny neutralny
Zalety: Roztopny, idealista, zaradny, uczynny, współczujący, pamiętliwy, dostojny i majestatyczny, czasem zabawny, uskrzydlony, dosyć zręczny
Wady: Niekoniecznie wierny, mściwy gdy ktoś zasłuży, dusigrosz, trochę zrzęda, dokuczliwy, sprawiedliwy, nie potrafiący pływać (ciężko go zmusić by chociażby wsiadł na statek), blizny na przerośniętym ogonie od zatrzaskaskiwania drzwi.
Umiejętności: Pisanie, podstawy medycyny

Pełna karta postaci

Offline

 

#89 2009-02-11 19:19:21

 Ekena

http://tnij.org/gg6fhttp://tnij.org/hg3y

9730051
Zarejestrowany: 2006-08-26
Posty: 2703
Punktów :   
Rasa: Polimorfka
Profesja: Skrytobójca
Totem: Koń

Re: Legowisko półgryfów.

- W standardach jakiej rasy? - Zapytała, ponownie wstając z ziemi. Na jej ustach błąkał się delikatny, nieco kpiący uśmieszek. - A co do mordowania kogo popadnie... Wiesz... to jest niesamowicie nieopłacalne! Po co to robić, śledzić przypadkowe ofiary w ciemnych zaułkach? Lepiej sprawić, by właściwi ludzie pamiętali imię skrytobójcy, który porządnie wykonuje swoją pracę. Wtedy i bez zabijania kogokolwiek trzeba czuwać całymi nocami...
W głosie albinoski wyraźnie słychać było fałszywą niewinność. Wybiegła z jaskini i wróciła po chwili, chowając znalezione w śniegu sztylety. Jej nieobecność wykorzystał Sinem, kładąc się na miejscu matki. Ekena usiadła obok synka, opierając wygodnie plecy o pokryty futrem bok.
- Wracając do gotowania... Ciężko jest zrobić cokolwiek, nie mając dobrych przypraw... A wybebeszyć zająca, zatknąć na kiju i powiesić nad ogniem to każdy głupiec potrafi. - Polimorfka stwierdziła z szerokim uśmiechem, podając półgryfowi sporą część swojej porcji. - Przyzwyczaiłam się nawet do jadania tylko na wpół przygotowanego mięsa. I wiesz... w sumie skrytobójstwo nie jest takie złe. Umiem pracować tak, by usuwać problemy innych prawie bezboleśnie. Przykładowo dobry wywar usypiający sprawia, że sam problem nie wie nawet, że ktoś wszedł do jego mieszkania. Ale... w tej profesji zabijania nie można lubić. Tak samo jak nie można go nie lubić. Wtedy albo wyrzuty sumienia nie pozwalają żyć, albo można stać sie mordercą... Wiesz, co podoba mi się w tej profesji? Nie uwierzyłbyś, jak pięknie mogą wyglądać ludzkie miasta w blasku księżyca. Jak wspaniałe mogą być noce spędzone na dachach wysokich budynków... A Ty? Dlaczego mag?
Ekena miejscami zdawała się mówić na wpół do siebie, gdy opierała się wygodniej o Sinema i patrzyła gdzieś przed siebie z uśmiechem. Zadając pytanie, spojrzała na Angiraha, jakby właśnie się obudziła i koniecznie chciała usłyszeć, że jest idealny wieczór na małą gonitwę ponad głowami mieszczan.


You can dance forever
You got a fire in your feet
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough
You can fly and never need to land
And never need to sleep
But will it ever be enough?
You know that it'll never be enough

Offline

 

#90 2009-02-12 16:04:28

 Angirah

Mieszkaniec stolicy

7201354
Skąd: Miasto-supermarket
Zarejestrowany: 2009-01-21
Posty: 237
Punktów :   
Rasa: Pół hetrasi/ pół smok
Profesja: Mistrz słońca/Zielarz
Praca: 130
Totem: S=5, W=4, Sz=5, M=5, I=6, U=0
Zwierze: 10%

Re: Legowisko półgryfów.

Anigrah nie miał pojęcia jak ma zereagować na kpiący ton jego pochodzenia. Wydawało mu się przynajmniej, że Ekena kpiła z jego pochodzenia. Przez jego głowę przemknęło tysiąc myśli, które poukładał równie szybko co nadeszły. Nie mógł się gniewać. Nic z tych rzeczy.
-Nie wiem... -rzekł chłodno, bez emocji. Zrobił się w tym momencie bardzo poważny. Złote liście kostura zajarzyły się tak mocnym światłem, że mag postanowił ukryć to pod swoją szatą. I jakby nie zwracając na to szczególnie uwagi mówił dalej:
-Masz rację. Takie przyrządzanie zająca nie jest sztuką, jednak zręczność i umiejętność wprawnego posługiwania się nożami jest doceniana... w tej dziedzinie- To co powiedział nie miało sensu i Angirah zdawał sobie z tego sprawę. Dawo nie jadł posiłku, który jest w ogóle przyrządzany. Zapewne  dżdżownice w czekoladzie też były by dla niego smakowite. Chociaż to niepotwierdzone jest.
-Mam nadzieje, że wybierach na swój cel istoty które sobie zasłużyły na terror.- donośnym tonem.
-Zabijanie jest o wiele bardziej zabawne jeśli dokonuje się słusznej zemsty za siebie, bądź za kogoś.- Przegryzł jeszcze trochę pieczeni i gdy przęłknął by nie mówić z pełną gębą, zerknął na swój kostur pod szatą. Smokocoś nie zmienił przy tym mimiki.
-Tak... Noce spędzane gdziekolwiek pod golłym niebem. Wiedza o tym mała jest moja.  Noc jest zdecydowanie zbyt ciemna. Ciemności mam dosyć na całe swe życie, jakkolwiek długo miałoby jeszcze trwać.
Dla mnie nie ma nic piękniejszego od...-przerwała mu smocza strona ale odegnał ją- słońca, które przebija się między listkami zieleni. I te ciepło jest niesamowite.  Jest też potęgą i powoduje cierpienie ale wszystko ma swoją mroczną naturę. Moja droga, jest to jeden z powodów dla którego zostałem magiem... magiem słońca. Jeśli pytasz dlaczego ogółem wybrałem magię, to odpowiedź jest prosta. Byłem już niegdyś wojownikiem. Nie wiem czy potrafię nadal posługiwać się bronią sieczną. Zapewne nie. To chyba było jedno z wyrzeczeń kręgu słońca. Bym zapomniał o brutalnym przelewie krwi. Magia jest ścieżką godności i czystości.- Zadumał się nieco. Angirah miał problem z tłumaczeniem tego, dlaczego jest akurat magiem. Poprostu czuł, że tak być musi. A może i wiedział...


Those who fear the darkness have never seen what the light can do

Imię: Angirah
Rasa: Hetrasi/Smok
Profesja: Pan słońca/Zielarz
Charakter: Praworządny neutralny
Zalety: Roztopny, idealista, zaradny, uczynny, współczujący, pamiętliwy, dostojny i majestatyczny, czasem zabawny, uskrzydlony, dosyć zręczny
Wady: Niekoniecznie wierny, mściwy gdy ktoś zasłuży, dusigrosz, trochę zrzęda, dokuczliwy, sprawiedliwy, nie potrafiący pływać (ciężko go zmusić by chociażby wsiadł na statek), blizny na przerośniętym ogonie od zatrzaskaskiwania drzwi.
Umiejętności: Pisanie, podstawy medycyny

Pełna karta postaci

Offline

 

Pokaż kalendarz! Pokaż listę medyczną! Pokaż tablice ogłoszeń!


przerwynik przerwynik

Zakon rozwija się dzięki pracy Pawła Neściora aka Rudik (skrypter php i CSS), Pauliny Kwidzińskiej aka Reira (grafik i ilustrator), Andre Norton (autorka fantasy, której prace są wykorzystywane do uzupełniania świata), Hajime Kanzakiego (autora anime "Slayers", z którego również czerpiemy część rozwiązań i nazewnictwa) i wielu innych, graczach i zwykłych przyjaciołach, poświęcających swój czas i talent dla rozwoju forum i świata Zakonu.

Wszystkim serdecznie dziękujemy.

Stopka

Reklama Toplisty Wspieramy Zakon w pigułce
Rudik - portfolio TOP50 Gry Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl Napisz do nas
Gra naruto
Mesjasz
narutoogra.pun.pl
Night Moon - Twoja ścieżka fantasy

Wszystko o grze Call of Duty 2
Wszystko o grze warcraft3!
Miecz Prawdy
Najlepsze strony poświęcone RPG, cRPG i Fantasy
Toplista stron o tematyce fantasy rpg itp.
10 Najlepszych Polskich Stron Fantasy
pun.pl - załóż darmowe forum dyskusyjne PunBB


Racjonalista.pl - sprawdź sam
Wielka Rada


Mistrz: Mangel(Urlop):
7659312
stanmangel@aqq.eu


Mistrzyni: Skimrra(Urlop):
6114003
stanadorosa@aqq.eu


Zastępca Mistrza: Erufaile:
929152
stanerufaile@aqq.eu


Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro:
4050011
standaray@aqq.eu


Dziekan: Sulam:
7506594
stansulam@aqq.eu


Bibliotekarka: Erufaile:
929152
stanerufaile@aqq.eu


Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop):
6114003
stan adorosa@aqq.eu


Pancermistrz: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Instruktor walk: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Łucznik: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Rada Mniejsza

Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop):
6114003
stanadorosa@aqq.eu


Myśliwy: Elian:
828625
stankrystek2165@aqq.eu


Ogrodnik: Elian:
828625
stankrystek2165@aqq.eu


Projektant: POSZUKIWANY!:

stan


Arcykapłan: Dark Verreuil:
6990996
stanverreuil@aqq.eu


Dowódca Srebrzystych: Angelus:
4880466
stanrkofan@aqq.eu


Sędzia: Kraght'nar:
849959
Statystyki


Stat24:

Googlebot był ostatnio:

Pagerank:


Nagrody:

Katalog stron

Legenda

Oznaczenia postów Maniera pisania postów Grupy
- stary
- zamknięty
- przyklejony
- przekierowanie
- nowy
- zamknięty nowy
- nowy przyklejony
WIELKIE LITERY - krzyk

Kursywa - teksty pisane (poza biblioteką)

Administratorzy

Moderatorzy

Glejt Ducha

Stolica

Raana

Łańcuch

Podróż

Zwykły tekst - opisy czynności i dialogi Pogrubienie - NPC sterowane przez graczy (krwawniki, etc.)

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Zbiorniki betonowe z transportem i montażem u Zachi Apartments hotels-world.pl Bisila Palace