Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Zefir zaklaskał głośno w dłonie.
- No brawo, bra-wo! Jak chcesz, to potrafisz, Aravialu. To nie było takie trudne, czyż nie?
Zwrócił się do wszystkich:
- W porządku, chcę zobaczyć kulę ognia Ekeny i jeszcze raz Ireth, a potem następne zaklęcie. Pamiętajcie - wy macie panować nad energią, nigdy odwrotnie. Tak jest najbezpieczniej.
Offline
Spojrzała na Zefira z mieszanką zrozumienia i lęku zarazem. Nie wiedzieć czemu. Lekko kiwnęła głową na znak, że zrozumiała i wróciła na swoje miejsce. Zawroty głowy prawie już minęły, tylko cały czas szumiało jej w głowie, ale to była w stanie znieść.
Znów spojrzała na swój cel, kolejny szkielet. Nie wiedziała czy marzucić kolejne zaklęcie, czy też nie. Postanowiła więc przestudiować raz jeszcze wiszącą przed nią księgę i opis zaklęcia. Udało jej się conieco zrozumieć mimo, że myśli wciąż wracały jej do bezgłowego 'białasa' jak zaczęła w myślach nazywać szkielet.
No cóż wypadałoby spróbować jeszcze raz.
O dziwo teraz przyszło jej to łatwiej, tak jakby za pierwszym razem coś się w niej złamało. Ogień, myślała o ogniu (I martwych wilkach, nie wiedzieć czemu). Wyciągnęła dłoń. Znów zapłonął nad nią płomyczek, który tym razem urósł do rozmiarów dzisiejszej piłki do tenisa. Polimorfka nie zatrzymywała dłużej tej energii przy sobie. Ognik rozbił się na 'twarzy' białasa, barwiąc ją na czarno.
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard spróbował inaczej uformować ręce. Wtedy były by wystrzeliwał z rąk, teraz jest by był w rękach. Znowu skupił się na ogniu. I znowu zamknął i otworzył oczy. Tym razem zobaczył słońce. Spojrzał na ręce. Jarzyła się w nich kula ognia. Była wielkości zakrętki od dzisiejszej butelki 2l. Złapał w jedną rękę. Nie parzyła była przyjemnie ciepła. Wyciągnął rękę i chciał rzucić ale gdy wziął zamach, kulka wyleciała z ręki do tyłu. Spadła na podłogę i migotała. Gerard szybko ją podniósł i rzucił w szkielet. Wleciała w oczodół i jarzyła się jak ogniste oko. Gerard kompletnie tego nie zrozumiał.
Offline
- Ajj...
Zefir pokręcił głową.
- Rozumiem, że chcecie uspokoić energię, ale to bądź co bądź są zaklęcia ofensywne. Dobrze jest doprowadzić kulę ognia do wybuchu, zbytnio opanowana, uspokojona energia tego nie zrobi. Ale nieźle, szczególnie Ireth idzie już lepiej.
Białe litery na ścianie za szkieletami rozmazały się, a potem ułożyły w nowy napis:
Instrukcja druga: Lodowy sopel.
Ćwiczenie podobne do poprzedniego. Zebrać energię lodu, skondensować ją i nadać jej formę, wypuścić w stronę celu. Prawdziwi magowie potrafią wywołać takich grad, więc postarajcie się.
Dziekan uważnie obserwuje "ognistą" Ireth.
Offline
Energia lodu. Czyli coś zupełnie odmiennego, ba, przeciweństwo. Polimorfka z góry wiedziała, że z tym będzie znacznie ciężej. Tym razem też dłuższą uwagę skupiła na instrukcjach zawartych w księdze.
Tym też razem zamknęła oczy w myślach, przywołując obraz zwyczajnego lodowego sopla, takiego co wisi nad drzwiami w mroźne zimy. I stwierdziła, że chyba wyobraźnia jej szwankuje, obraz cały czas się rozmywał, był w zasięgu dłoni, ale jakby uciekał. Wyślizgnął się. Nie mogła się na nim wystarczająco skupić. A co dopiero na stworzeniu kilku takich sopli i posłaniu ich w określonym kierunku.
Spróbowała ponownie, poczuć się tak jak tego dnia nad stawem rybnym. Kiedy Silver 'wlała w nią' galony tej 'lodowej energi'. Obraz stanął jak żywy przed jej oczami, jednak nic się nie stało. Nie pojawiła się nawet najmniejsza kropla wody, a co dopiero lód.
I kolejna próba. Tym razem nad między jej dłońmi pojawiła się błękitna iskierka, która niemal natychmiast zgasła, jakby ktoś zdmuchnął świeczkę.
Offline
Tym razem Aravial czytał długu przyswajając nieznane mu wcześniej zaklęcie. To zadanie zdawało się proste. Nie wymagało manipulowania formom. I mógł dodać coś od siebie. Wyciągnął rękę przed siebie i pełym mocy głosem rzekł:
-Roft Equris! - trzy sople wystrzeliły ze śródręcza uderzając w rożne części szkieletu. Znowu odpadła ręka. Jedna. A także żebro. Podcięcie i wyłamanie kolana zrzuciło szkielet z nóg.
Tak to bardziej mu odpowiadało. Jasno określone, z komponentem słownym, który był prostszy od ulotnej wizji w umyśle. Nie ze nie miał wyobraźni. Po prost działała dość chaotycznie. Wyobrażał sobie sopel a wkrótce widział już na wewnętrznej stronę zamkniętych oczu śmiercionośną lawinę albo bałwanka.
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard przestudiował zaklęcie w księdze. Ułożył ręce w trójkąt i wycelował w szkielet. Przypomniało mu się przeżycie na lodowej pustyni. Myślał o lodzie. Poczuł zimno w rękach. Zamknął oczy. Tym razem nie poddał się woli. Sam ułożył kształt. Pomyślał o kłach wilka. Z zamkniętymi ooczymi rozsunął palce tworzące szczyt. Rozległ się suchy trzask jak z bicza a w oczodołach szkieletu znalazły się dwa sople lodu, przypominające kły wilka. Pierwsze zaklęcie króre podziałało "prawie" jak miało. Spojżał na ręce i zobaczył że ma pokryte cieńką warstwą lodu.
Offline
Sprawdził postępy wszystkich po kolei.
- Grom, całkiem nieźle. Pracuj dalej. Ireth, do roboty! Skup się, a jak ci tak zależy na emocjach, to przywołaj coś w rodzaju chłodnego, wyrachowanego gniewu. Aravial, miałbyś łatwiej, gdybyś użył poprawnej inkantacji...
Przywołał nowe szkielety do prób i błędów.
- Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć! - nakazał.
Offline
Kiwnęła nieznacznie głową próbując jakoś przyswoić sobie słowa Nekromanty. Według niej lód nie mial nic wspólnego z gniewem, może jednak się myliła?
No już, skup się, pomyśl, znajdź w sobie to... coś. ponaglała się w myślach, tak jakby to miało jej w czymś pomóc. Już prawie widziała jak sople uderzają w cel, jak uderzają w białasa. Nic się jednak nie stało, no może nie licząc kilku mokrych plam na podłodze mniej więcej pod jej wyciągniętymi dłońmi. Zamiast lodu była woda... i to w jeszcze mizernych ilościach... No i napewno nie był to śmiercionośny sopel.
Offline
Gdzie zrobił błąd? Nie widział. Tylko duplikował efekt. Może coś jednak poszło przez to nie tak.
-Equris! - rzekł spokojnym tonem. Ha! Teraz rozumiał. Jedynie ograniczył efekt czaru. Teraz z dłoni wypadło znacznie więcej sopli rozbijając szkielet prawie całkowicie. Wolał lód. Ogień był chaotyczny, zmienny. Magia uzupełniał strony swego charakteru. Tu była jego kochanka... Choć prawdziwą by nie pogardził...
Offline
Ekena stała z boku. Nie poruszała się. Głowę trzymała pochyloną. Gdy reszta ćwiczyła formowanie kuli ognia, albinoska zmagała sie ze sobą. Gdy tylko czuła poruszenie gorącego powietrza, lub słyszała trzask i syk płomieni, bała się. Przed oczami nie widziała sali, ale kark pędzącego, przerażonego konia, spadającą belkę lub pochodnię ciskaną na dach budynku. Raz ujrzała rozwartą smoczą paszczę i falę ognistego oddechu. Polimorfka musiała pilnować sie, by nie zmienić formy.
Gdy ćwiczenie zmieniło się, nie poczuła sie lepiej. Niby nie miała złych wspomnień z lodem, ale pamiętała za to wyszeptane do jej opiekuna słowa pewnego maga. Po tym wydarzeniu czarodzieje byli jej ulubionymi ofiarami.
Ekena zacisnęła zęby, unosząc wzrok i patrząc na szkielet. Skupiła się na przypomnieniu sobie wykładu, który pokazał jej i innym uczniom Zefir. Inkantacja nie wydawała się jej dobrym pomysłem. Umiała czytać, ale zdarzały się jej pomyłki. "Czucie" magii odpadało całkowicie. Została wizualizacja. Albinoska spuściła wzrok i zamknęła oczy. Wyobraziła sobie zimno obejmujące ciało. Wyrzuciła z umysłu formę śnieżnego kota, o której pomyślała instynktownie. Skupiła sie na "przesunięciu" chłodu ku prawej, wyciągniętej, dłoni. Wyobraziła sobie sopel lodu formujący sie między palcami. Otworzyła oczy...
I uświadomiła sobie, że stoi jak ostatni idiota, wyciągając rękę w kierunku przeklętego szkieletu, podczas, gdy absolutnie nic sie nie działo. Opuściła dłoń i spojrzała na palce. Nie czuła rozczarowania. W głębi od początku wiedziała, że wpakowała sie w coś, co nie jest przeznaczone dla niej. Była tylko trochę zawiedziona, że nie było nawet najmniejszego efektu. Wiemy, że aby używać magii nie trzeba urodzić sie z talentem do niej. Ale jak widzimy na załączonym obrazku, można urodzić się całkowicie pozbawionym czegokolwiek związanego z czarami, pomyślała. Po chwili na twarzy albinoski pojawił sie gorzki uśmiech, gdy zrozumiała, dlaczego pierwszą formą jaką przybrała był koń. Ona nie była stworzona do myślenia, ani jakiejkolwiek subtelnej sztuki. Jej przeznaczeniem było wykonywanie poleceń innych, używając siły i tych kilku wyuczonych sztuczek, jakie wpoił jej opiekun. Polimorfka spojrzała dyskretnie na resztę. No tak... Raczej nie da rady zniknąć niezauważona.
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard pomyślał by spróbować rozbudować atak. Wystawił ręce przed siebie i skupił na lodzie. Tym razem bez zamykania oczu. I nie sam jeden kieł. Cała szczęka wilka. Rozpadła się na mnóstwo zębów. I z rąk Gerarda wyleciało mnóstwo kłów. Szybko przejechały przez żebra szkieletu. Tym razem całkiem zamarzły mu ręce. Trochę głupie: połamać żebra wroga lodem i samemu się zamrozić. Postanowił sam je rozmrozić. Znowu skupił się na ogniu, ale nie na płomieniu ale na cieple. Powoli lód zamienił się w wodę. Ręce miał całe czerwone, ale to nic. Ponownie wrócił do ćwiczenia zaklęcia, starając się by energia była tylko w soplu.
Ostatnio edytowany przez grom79 (2008-08-02 20:48:43)
Offline
- Najpierw stłum sobie ogień, potem spróbuj okiełznać lód... - szepnął Ireth.
Zwrócił swój wzrok w stronę Groma. Obserwował, jak Gerard wystrzelił kilka sopli, zamrażając sobie przy tym ręce. To było całkiem kompromitujące, lecz... Grom jak gdyby nigdy nic po prostu rozmroził sobie dłonie.
- Tak jest, Grom! Świetnie! - pokazał mu podniesiony kciuk. - Improwizacja to bardzo ważna rzecz.
Usłyszał poprawnie wypowiedzianą przez Araviala inkantację oraz jej efekty.
- O to chodziło, Aravial. Ćwicz dalej.
Podszedł do Ekeny. Bez słowa położył jej dłoń na plecach, na środku kręgosłupa. Polimorfce zrobiło się zimno, cholernie zimno. W chwilę potem z jej wyciągniętej ręki wystrzelił grad sopli, który poszatkował całkowicie biały szkielet, przebijając każdą kość.
- To była twoja magia, nie moja. - rzekł jej. - Ja tylko dodałem ci energii. Skup się i ćwicz!
- Uwaga, za chwilę zmiana ćwiczenia. - oznajmił. Zastanawiał się nad kolejnym zaklęciem do przerobienia.
Offline
Co mu szkodzi? Aravial postanowił nieco zaszaleć. Wartość bojowa sopli jest nikła gdy pędzi na ciebie kolumna mutantów czy żywiołaków. Skupił się. Sięgnął ręką swego umysłu do paraplanu lodu i zaczerpnął z stamtąd energii. Otoczyło go coś na kształt zamieci. Ledwo było go widać. On sam nie czuł zimna. Postanowił przelać moc w zaklęcie. Szeptem wymówił inkantację. Zamieć zniknęła. Planista pobladł, usta nagle mu popękały, zaczął się trząść. Czuł niewyobrażalne zimno. Nigdy jeszcze nie wchłaniał bezpośrednio żywiołu. Czuł że jest lodowaty, zaczęło go mroczyć. I nagle się zaczęło.
Zaklęcie znalazło ujście w ręce. Zimna natychmiast opadło. Półelf poczuł wzrastającą, chora euforię. Z ręki wystrzeliło pierwsze kilkanaście sopli. Małych ale szybkich jak demony. Wiele nie trafiło ale kilka spowodowało że szkielet cofnął się o krok łapiąc równowagę. A potem rozpoczęło sie lodowe piekło. Euforia trwała ale nogi pod magiem zaczęły się uginać, świadomość chowała się w głębi umysłu. Z dłoni raz po raz wystrzeliwały coraz liczniejsze i silniejsze sople. Nie wiedział ile razy ponownie zaczerpywał chłodu. Szkielet już nie istniał. Były tylko porozbijane kości. Tynk na ścianie zaś kruszył się i pękał wciąż pobierając nowe dawki śmiercionośnych kawałków zamrożonej wody. I tak raz za razem. W końcu, po paru minutach wszystko ucichło. Planista stał nadal z wyciągniętą ręką. Jak zamarzły. Prawie nie oddychał, nie był świadom sam siebie. Wszystko w nim zamarzło. Nie chodziło o to że sięgnął za daleko. Ale nigdy wcześniej coś takiego mu sie nie zdarzyło. Nie wiedział czy potrafiłby zatrzymać zaklęcie. Może był wstanie je kontrolować ale zatrzymać... To byłoby zbyt trudne. A teraz powoli topniał. Chwile jedności z magię powoli mijały. nogi zaczęły mięknąć...
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard odszedł kawałek dalej by nie dostać mocą Araviala. Planista wykorzystuje potężną magię. Oddalił się kawałek i ponownie skupił się na soplu lodu. Skupił się na soplu ale w wyobrażeniu dał gorącą otoczkę, by nie zamarzły mu ręce. Gdy wystprzelił salwę, ręce mu nie zamarzły ale sople miały końce jak komety. Te sople płonęły! Szkielet dostał pięcioma soplami i nagle zajął się ogniem. Druid nic z tego nie rozumiał.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |