Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
- Akontu... Akontu... Akoooooooooontuuuuu! - zaryczał z całą marniejącą mocą swego umysłu a ten zwarł się na kilka sekund potęgą nienawiści bezdusznego - Akontu... - powtórzył raz jeszcze - Ty Suko!
Nienawidził jej za to kim była, jak postępowała. Za to, że mu pomogła i za to, ze pozwoliła mu na fuzję. nienawidził jej za to, istniał i nienawidził jej za to, ze był piękna. Nienawidził. siły jednak już nie było. Znów rozpłynął się w bólu. Czy powróci? On już z nie myślał. to co pozostało z jego mózgu nie myślało.
Ciało planisty poczęło się trząść spazmatycznie. Dostał ataku padaczki i to tak silnego, że praktycznie podskakiwał na pokrytej krwią i ciałami ziemi pola bitwy...
Offline
Aravial: Opuściła cię wola walki....instynkt, który starał się wywalczyć sobie drogę ku przetrwaniu. Teraz już na prawdę byłeś zagubiony....nie, nie potrafiłeś powiedzieć czy byłeś...Czy w ogóle istniałeś....? Nie, nie teraz...Kiedykolwiek....w przeszłości...przyszłości...Wszystko się zlewało. Czas nie istniał. Materia nie istniała. Ból już nie istniał. Ale mimo to wszystko....nie było pustki. Wszystko było energią...krążącą energią....zmieniającą stan. Przechodzącą z jednego miejsca do innego....Nie! Tu nie było miejsc! Wszystko było jednością...Było całością. Było...było...I znowu nie wiedziałeś...czym....nic nie wiedziałeś. Pustka. Marność. Ziarno. Czas. Wir...
Ciało Araviala nie przestało drgać. Planista mimowolnie odgryzł sobie język, i gęsta krew zaczęła napływać do jego ust....zaczął się nią krztusić...Obraz był ten małym wycinkiem wojennej zawieruchy...Jednak nikt się nawet nie domyślał, jak ważnym wycinkiem...
Issahar: Magia...czułeś się dziwnie używając jej. Nawet bardzo. Muzyka powoli wtopiła się w tło....ale rzucając czary czułeś, jak nie możesz kontrolować tego co robisz....Jak opuszczają cię siły życiowe, i to w dużej ilości. Wiedziałeś, że jesteś już slaby i wolny. A mutant wręcz przeciwnie - Wyglądał na szybszego niż zwykle. Ledwo co zdołałeś uskoczyć przed jego atakiem...Wiedziałeś, że jeżeli chcesz to zakończyć, musisz zrobić to szybko. I wtedy, w trakcie walki ze spaczonym stworem kątem oka dostrzegłeś dziwną anomalię, wyglądającą jak supernowa podczas eksplozji...i implozji na zmianę. Gdzie była płynna lawa....a wszystko wyglądało tak chorobliwie dziwnie, że aż trudno było ci to opisać w jakimkolwiek języku...
Offline
Erufailë nie do końca wiedziała, co powinna zrobić. Nie wiedziała, jaką walkę Aravial toczy w środku i podejrzewała, że nie za bardzo może mu pomóc, jednak kiedy zobaczyła krew płynącą z jego ust, poczuła się za to w pewien sposób odpowiedzialna. Nie mogła za długo trwać w rozterce... Podejrzewała, że i ten czas, przez który się zastanawia, trwa zbyt długo.
Wyciągnęła miecz przed siebie i zwróciła się do Smenciciela:
- Tylko spróbuj się zbliżyć... - jej głos brzmiał na tyle dobitnie, że nawet ktoś, kto być może nie do końca zdawał sobie sprawę z tego, co się z nim dzieje, powinien zrozumieć.
Schowała miecz do pochwy i, nie spuszczając oczu ze smoka, przyklękła przy Planiście. Zebrała się w sobie i obróciła go na bok, żeby przynajmniej nie dławił się krwią; starała się go mocno trzymać, żeby chociaż spróbować uspokoić atak padaczki.
Przy tym, starała się nie spuszczać oczu ze Smenciciela, czujna na jego zachowanie.
Offline
Przez chwilę jeszcze były słowa. Przez chwile była jeszcze świadomość. A potem już nic. Jedynie włókna dawnego bytu wplątane w tkaninę nicości. Należące do niej, choć dalej dostrzegalne. Nadal połączone ze sobą pojedynczymi nitkami, zbyt już jednak rozlazłe aby utworzyć wzór.
Offline
Issahar nie zwracał uwagi na dziwne, pulsujące zjawisko. Skupił całą potęgę swojej woli, na opanowywaniu rozhukanej magii. Wciąż uskakując ze swą jaszczurzą zręcznością przed leniwymi ciosami mutanta coraz bardziej przekonywał się o tym, że nie jest w stanie w chwili obecnej znów skoncentrować w sobie many.
Zrobił więc szybki obrót w miejscu tak, że masywnym ogonem walnął mutanta w twarz, po czym korzystając z jego oszołomienia kopnął go mocno w klatkę piersiową. Dzięki uzyskanej w ten sposób chwili zaczepil kostur na plecach i wyciągnął z pochew dwie długie, bardzo płaskie szable. W tym momencie rozwścieczony mutant natarł z furią na hetrasiego. Ten jednak zablokował wyprowadzone z góry cięcie, po czym drugą szablą bezceremonialnie chlasnął mutanta przez twarz. Potwór odskoczył z rykiem, chwytając się kurczowo skroni naznaczonych przez oręż Issahara. Rana była głęboka i pluła obficie krwią zakrywając mutantowi pole widzenia. Mag wykorzystał to i skrzyżował miecze na ramionach, by po chwili odciąć przeciwnikowi głowę, używając ich jak nożyc.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Smenciciel zwiesił ręce. W czerwonych źrenicach coraz głębiej odciskało się szaleństwo. jedank teraz ni świdrowały już Eru. Smenciciel zachrypiał gardłowo, jakby bojowo. Lecz zamiast rzucić się na elfkę odwrócił się na pięcie i poszedł poszukać nowej ofiary.
Offline
***
Od dawna Fort Zewnętrzny był wolny od wszelkich ruchów wojennych. Letarg i jego skutki spowodowały, że do ziem Zakonnych niemalże nie można było się dostać. Jednak coś tu się zaczynało dziać. Z daleka słychać było dziwne odgłosy łamania drzew. Jakiś ruch miał miejsce w przygranicznych wioskach. Potrzeba było jakiegoś patrolu który zajmie się sprawdzeniem tego zajścia...
(3 osoby maksymalnie)
Offline
Bankier
Jako że Shiro w ostatnim czasie bardzo potrzebował pieniędzy i nie bał się podejmować najgorszych prac. To też taki mały wypad był dla niego w sam raz. Patrol nie był szczególnie zajmującym zajęciem, ale to niż zabijanie na zlecenie jakichś mentów... Wojownik odwrócił się do miejsca, z którego przyszedł.
-Powinna już być...- Czekał na Nikolettę, która nie tak dawno temu przyłączyła się do niego. Wyglądało jednak na to iż punktualność jest jej słabą stroną... Shiro oparł się o mur fortu, z postanowieniem że poczeka...
Offline
Znała wszelkie ścieżki prowadzące w te strony. Bywała tu jako zwiadowczyni. Nie raz, nie dwa przejeżdżała wzdłuż murów tam i z powrotem, lecz obecnie drogi te zarosły, dlatego jej wędrówka przeciągała się. Zwłaszcza, gdy ciągnęła za sobą konia. Młoda klacz, następczyni karej Simor, nie znała tych terenów, co znacznie utrudniało amazonce przeprawę.
Ale dotarła wreszcie.
- No, jestem już - powiedziała, strzepując z głowy liście i gałązki. - Jakiś plan czy bez planu, panie? - zatytułowała Shiro żartobliwie, uśmiechając się przy tym wrednie.
Przystanęła patrząc na mur i wsłuchując się w dochodzące zza niego odgłosy.
- Ożywiło się coś poza granicami... - stwierdziła, głaskając klacz po szyi.
Offline
Ekena znała Puszczę jak własną kieszeń, w końcu mieszkała w niej! Wiedziała też o wszelkich zagrożeniach, wszystkim, co działo się w miejscu, które nazywała domem. Gdy tylko dotarły do niej pogłoski o poruszeniu przy Forcie Zewnętrznym, ruszyła galopem między drzewami. Biała klacz radziła sobie doskonale na ścieżkach wydeptanych przez zwierzęta, mimo sporych rozmiarów. Wypadła spomiędzy krzewów lekko spieniona od galopu i natychmiast zmieniła się w człowieka, zobaczywszy dwójkę ludzi, po czym splunęła w bok, krzywiąc się lekko.
- Półelfik, trzymaj się z dala ode mnie z tym swoim sreberkiem. - Pogroziła Shiro palcem, nawiązując do charakterystycznych dla niego rysów twarzy, nadajacych mu pozory mieszańca z elfem. - Witaj, Nikoletto! Też słyszeliscie, że znowu coś się tu dzieje?
Albinoska poprawiła umieszczenie sztyletów w pochwach na udach i rozejrzała się po okolicy.
Offline
Tym co zwróciło waszą uwagę były w zasadzie dwie rzeczy.
Dźwięk - dochodzące z daleka w puszczy odgłosy łamania drzew i krzewów oraz obraz - kłęby czarnego dymu wzbijające się ponad lasem. Z pewnością były tam jakieś wioski liczące się jeszcze w granice Faltharu. Tak więc nie pozostawało wam nic innego jak udać się w tamtym kierunku bądź zawrócić.
Offline
Bankier
Shiro łypnął z pod oka najpierw na Amazonkę, a potem na Polimorfkę. Nie bardzo mu się podobało to co widział... Jedna siedziała na koniu, a druga mogła się w niego zmienić... A on nawet nie wiedział jak się dosiada takie zwierze... Założył swój hełm i ruszył w stronę, skąd nadlatywał dym rzucając jedynie beznamiętnie.
-Idziemy...- Słowo "idziemy" powinno zasugerować obu dziewczynom, o czym właśnie myślał, bowiem przecież one nie musiały "iść". Wyglądało na to, że nawet przy szybkim tempie chodu wojownika, na miejsce dotrą co najmniej za parę godzin...
Offline
Amazonka nie wyłowiła spojrzenia Daray'a. Przebrała palcami na lejcach.
- Witaj Ekeno, widzę, że ciebie też przywiodły i zaniepokoiły te hałasy i widoki...Zaiste, są interesujące. Shiro, nie skorzystasz? Byłoby szybciej - ruchem głowy wskazała na zad klaczy za sobą, a ton jej głosu wyraźnie nie zniósłby sprzeciwu.
Mimo, że koń wyglądał na kruchego, wcale nie takim nie był. Nie należał wprawdzie do bojowych rumaków, gdyż dla dziewczyny liczyła się rączość zwierzęcia, ale dwie osoby mógłby unieść spokojnie.
Offline
- Pójdziemy, ale przynajmniej kłusem. Mam równy chód i nie podbijam, gwarantuję. - Ekena uśmiechnęła się nieco ironicznie, zmieniając na powrót w konia. Położyła się od razu na brzuchu, umożliwiając wygodne umiejscowienie się na jej grzbiecie i patrząc na wojownika jednym okiem. Może i nie mogła rozwinąć tak szybko prędkości analogicznych do klaczy Nikoletty i nie miała założonego osprzętu, ale za to była znacznie wytrzymalsza, raz uzyskany pęd mógł pozwolić jej przebić się nawet przez mur ciał i była istotą rozumną. Zasadniczo uważała konie gorącokrwiste za pokrzywdzone ze względu na drobną budowę. W każdym razie w porównaniu z potężnym cielskiem albinoski, wierzchowiec Amazonki wydawał się malutki. - Nikol, jak się utrzyma, ja go mogę ponieść, Twoja klacz wytrzyma dłużej i tak będzie szybciej.
Offline
Bankier
-Zettai... Za cholerę nie dam się w wpakować na grzbiet jakiegokolwiek zwierzęcia wyższego niż dwa metry.- Powiedział głosem pełnym przekory i dumy. Było to bowiem normalne, że człowiek który nigdy nie jeździł na koniu, boi się spróbować. Może nie był to strach powodujący paraliż, ale tkwiła w nim jakaś niezrozumiała niechęć do szybszego podróżowania... Wojownik wyłożył sobie na karku włócznię, by następnie zarzucić sobie na nią obie ręce, tak jakby niósł wodę...
(Piszę 2 posta na specjalne życzenie Ski ^^)
Ostatnio edytowany przez Darayawus Shiro (2010-06-24 22:27:04)
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |