Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
- Może to wyda ci się dziwne, ale nawet nie wiem. Porównując się do ludzi można by powiedzieć, że jestem gdzieś między szesnastym a dziewiętnastym rokiem życia. Ale ile wiosen widziałam? Może sto pięćdziesiąt, może dwieście trzydzieści.... Ktoś, kto gorąco wierzył w matematykę wyliczył, że jeden smoczy rok mógłby być porównywany do dziesięciu ludzkich, jednak to tak nie działa. Ale wróćmy do ciebie. Pewnie to niegrzeczne z mojej strony, ale jak, jako wampir możesz nie lubić krwi? Czy to możliwe? Czy może wcale nie musicie żywić się krwią? Jeśli tak, to nie rozumiem tej nagonki na wampiry, jeśli nie, to jakim cudem żyjesz? - Freena zamrugała oczami zdezorientowana. Już dawno zaprzestała walki z brudem, stała bez sensu ściskając w dłoni szmatę i przyglądając się Save. Przez co przeszła ta dziewczyna? Jaka była jej rodzina? Przydałby się pewnie dobry psychoterapeuta, a nie niedojrzała emocjonalnie smoczyca...
Offline
-Jakby Ci to wytłumaczyć...-dziewczyna zamyśliła się przez chwilkę-Na świecie istnieją dwa typy czy rodzaje wampirów.Jeden nazywany zwyczajnie wampirami szczególnie nie wyróżnia się niczym od wioskowych legend w stylu ''Zżarł dziewice ,lecz po czosnku padł''.Muszą pić krew która jest dla nich jak Narjum narkotyk który uzależnia na stałe,unikają słońca i czosnku oraz inne takie dyrdymały o których pewnie wiesz z bajek.Z wyglądu są jak te typowe czarne charakterki.Drugi typ do którego należę to żywy wampir.Niegdyś grupa uciekinierów skryła się w górach.Musieli pożerać własnych braci by przeżyć.Ich skóra zrobiła się twarda niczym kamień a ich organizm stał się odporniejsze.To właśnie my żywe jesteśmy stwórcami nieumarłych wampirów.Gdy my żywi kąsamy-wampirzyca uśmiechnęła się na tyle by pokazać białe kły-zamieniamy innych w nieumarłych.Sądzę iż żeby być żywym trzeba się takim urodzić.Ale słowo ''żywy'' nie odnosi się do tego że każdy jest śmiertelny -zaakcentowała specjalnie ostatnie słowa-Nie boimy się światła ani czosnku.Natomiast srebro jest dla nas największym złem...działa niczym trucizna.
Save uśmiechnęła się wrednie.
-Z pewnością nie wiesz co wampiry widzą w krwi czyż nie?Jest to słodki zapach który czujemy tylko my ..oraz inne potwory.To niczym wąchanie jednego z najpiękniejszych zapachów świata.Uzależnia i jak każde uzależnienie ma swoje konsekwencje.Niektórzy nie mogą pogodzić się z myślą ,że zabijają niewinnych ludzi czy zwierzątka.Wpadają w depresje i inne takie bzdety.Ja sama oczywiście trzymałam krew w buzi z dwa razy jednak była to kwestia życia czy śmierci...nie moja..Ale to i tak za dużo jak dla mnie wskazując że mam hemofobie inaczej mówiąc lęk przed krwią.Cóż za parodia i dlatego wolę sałatki oraz mięso.Jeszcze nawracając do tego zapachu...on jest wszędzie.Podeszła do Angeliny wpatrując się w nią jak by miała zaraz dziewczynę schrupać.Złapała jeden z jej kosmyków przybliżając do nosa głęboko wdychając powietrze.
-Tu masz przykład najpiękniejszego zapachu na świecie...Pachnie delikatnie cynamonem.Tak mogę Ci to najlepiej przybliżyć,acz wiedz ,że każdy wampir czuje swoją ofiarę inaczej.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Freena stała z szeroko otwartymi oczami.
- Nigdy o tym nie słyszałam. No wiesz, o tym, że są was dwa rodzaje. To... ciekawe... Nie znałam tej historii o uciekinierach w górach - powiedziała jednocześnie notując w głowie: znaleźć książkę o wampirach, poznać tę opowieść ze wszystkimi szczegółami.
- No dobra, łazienkę można z grubsza uznać za gotową. - powiedziała, żeby trochę zmienić nastrój - To teraz pójdę pokręcić się po salonie - zameldowała zbierając wszystkie "narzędzia". Po chwili już stała w drzwiach w jednej ręce ściskając wiadro, w drugiej jakieś ścierki a pod ramionami mając w niezwykły sposób umocowane szczotkę i miotłę. W połączeniu z bojowym wyrazem umorusanej twarzy, kradzioną sukienką i bosymi stopami wrażenie było tak komiczne, że gdy zobaczyła się w lustrze, sama wybuchła śmiechem.
Offline
Dziewczyna trzymała jeszcze przez chwilę jeden z kosmyków Angeliny.Uśmiechnęła wrednie przybliżając swoje usta do jej ucha.Zamruczała cicho ,a po chwili szeptem tak cichym i niskim że wręcz z takiej odległości dziewczyna nie dosłyszała.Wampirzyca ugryzła ją delikatnie w uszko następnie łapiąc ją za podbródek zwracając jej głowę w swoją stronę.Pocałowała dziewczynę lekko w czółko uśmiechając się figlarnie.
Trzymała dziewczynę stanowczo choć tak by nie sprawić jej przy tym bólu.Zeszła niżej całując ją w policzek tym razem wkładając w to więcej energii.Dotknęła przy tym jej zimnej skóry swoimi kiełkami.Ciepły oddech wampirzy nadrobił lekko tempa muskając teraz policzek Angeliny.Cały czas pochylona stała tak po czym znów zniżyła swoje usta niżej.Delikatnie je rozwarła.Jej serce zaczęła bić jeszcze szybciej.Oddech zrobił się cięższy.Powolutku nigdzie się nie śpiesząc celowała w jej wargi.Przymknęła swoje powieki.Teraz ślepo oraz delikatnie muskała jej usta.W końcu poczuła jej ciepłe miękkie wargi na swoich.Były całkowicie inne od ust Save,zimnych oraz twardawych.Z początku Save całowała dziewczynę gwałtownie.Nawet jej serce się dostatecznie uspokoiło choć dla normalnego człowieka było to wręcz szaleńcze tępo.Po chwili i sama Save zdelikatniała.Jeszcze raz pocałowała Angelinę podnosząc głowę lekko ku górze.
Odwróciła się zaraz potem z takim samym uśmiechem jak przedtem.
-Wyglądasz przezabawnie-rzuciła do Freeny z nutką rozbawienia.Teraz w jej całym ciele gotowało się co maskowała idealnie uspokajając się z chwili na chwilę umiejętnie.
Offline
Angelina zdrętwiała.Nie wiedziała skąd brały się od Save nagłe fale uczuć do tego przy obcych.
Jej ustaw wręcz piekły.Nie miała zamiaru zaprzestawać tych przyjemności.Oddawała każdy pocałunek.
Jej oddech był szaleńczo nierówny jakby miała się zaraz udusić.Serce turkotało jej coraz
bardziej.A ona chciała łapczywie więcej.Oddała by Save całą siebie ,a ta odmawiała.
Irytowała ją jej samowolka.Robiła z nią co chciała a ona reagowała przy tym
histerycznie.Z chęcią by się zaraz wykrzyczała ze szczęścia.Za to zrobiła się cała czerwona.
-Sav..e..-ledwo co wydukała gdy Save odsunęła się od niej.Już chciała ją przytrzymać lecz
wampirzyca szybko jej umknęła.
-Irytujące!-dobrze wiedziała ,że wampirzyca za każdym razem
robiła takie rzeczy by doprowadzić ją do palpitacji ,ba nawet zawału.Jej serce wtedy
działało niczym bomba która miała zaraz wybuchnąć.I zawsze domagała się więcej choć tego
nie otrzymywała.Zrobiła rozkapryszoną minę marszcząc czoło.
Podeszła do niej łapiąc ją w pasie żelaznymi kleszczami tylko by nie odeszła za daleko.Schowała za jej plecami swoją twarz.
-Idiotko!...-Dziewczyna była cała zarumieniona.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nawet jeśli Freena zdziwiła się, nie okazała tego. A więc o takie "koleżeństwo" chodziło... Wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z lokajem. Gdzieś, w głębi jej umysłu łomotało się stwierdzenia, że "po wampirach można się wszystkiego spodziewać", ta myśl była jednak tak niepoprawna politycznie, że nawet przed sobą samą nie chciała się do niej przyznać.
Przez chwilę stała w drzwiach, ale zapowiadało się na dłuższe uściski, więc z obojętną miną ominęła "koleżanki" o podeszła do okna. Nie zmieniając wyrazu twarzy zaczęła je myć. Zastanawiała ją psychika Save: najpierw nerwowa introwertyczka, teraz zamieniała się w... No, w wampa po prostu!
Offline
Gdy Save się podniecała dodawało jej to cholernie dużo energii,do mówienia oczywiście.Robiła się rozgadana jak nigdy przedtem.Uśmiechnęła się diabelsko, nerwowo pukając palcami o ścianę.W jednym w czym była dobra Save to ''ludzie''.Potrafiła już od małego rozpoznawać jaki humor oraz odczucia mają osoby w danej sytuacji co często wybawiało ją z opresji.Znów nałożyła na siebie maskę.Niczym jakiś cyrkowiec.
-Nie zrozum mnie źle ,ale nie jesteśmy parą.-Odsunęła palcem Angelinę zwracając się do Freeny-Jakby to określić ?Koleżeństwo to dobre słowo.Ona jest jednym z moich pionków .Zabawką ...to dobre słowo.Jest tylko człowiekiem,jedną z ofiar wojny która straciła rodzinę jako dziecko.Szczęśliwie uratowana przeze mnie.
Jestem bogata,mam wszystko czego chce i robię co chcę.Choć i tak pewnie uważasz mnie za egoistkę to się zbytnio nie mylisz.Do moich pionków należy jeszcze mój lokaj oraz siostra.Także porzuceni,zawiedzeni oraz samotni na każdym kroku prześladowani.Dałam im po prostu światło.Są mi oddani ,kochają mnie i wielbią a ja w zamian ich poświęcenie daje im to czego chcą.Wiecznie młodzi,piękni i bogaci.I to właśnie jest rodzina Valentine!-Poniosła się trochę emocjom.Obeszła pokój uśmiechając się przemiło-Jeśli chcesz możesz być moim nowym okazem...a ja pokażę Ci drogę na tyle byś się nie zgubiła i oczywiście wsparcie.
Bo im więcej istot tym lepiej.A ty,ty będziesz jedynie mi potrzebna,będziesz jedną z członków Valentine...będziesz musiała się przy mnie pokazywać.Nic więcej....Acz ja do niczego Cię nie zmuszam-zmieniła jedynie barwę głosu na bardziej wyprany z emocji-chcę stworzyć coś na kształt ,nowego silnego rodu.A ty nie będziesz do niczego zobowiązana.Do tego będziesz miała dom za darmo...-westchnęła biorąc jedną ze szmatek i zaczynając szorować okna.Szczerze mówiąc nie było tam już prawie nic do roboty gdy Triss zaczął z swoim szaleńczym tempem.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Freena patrzyła na właścicielkę klasztoru jak na osobę niespełna rozumu. Czy ona na prawdę myśli, że po opuszczeniu jednej niewoli, z radością, z własnej woli wejdzie w kolejną? Nie, jej na pewno nie o to chodzi. Po prostu znowu coś źle rozumiem i tyle - mówiła sobie w myślach, lecz w tym samym momencie smocza krew dała o sobie znać - coś w okolicach jej serca zawrzało i przekrzykując zimny rozum wołało: "Jak ten strzępek człowieka śmie oferować s m o k o w i poddanie? Będziesz musiała się przy mnie pokazywać - za kogo ona do pioruna się ma?" - Freena opanowała się i przywołała na swoją twarz dyplomatyczny półuśmiech.
- Dzięki za ofertę, ale chyba jednak odmówię. Widzisz, na razie wciąż napawam się samodzielnością, ale kiedy mi się znudzi, dam ci znać. - szczebiotała w myślach dodając, że w razie kłopotów prędzej pójdzie pracować w burdelu, niż dołączy do tej przeuroczej kolekcji - Do tej pory potrafiłam o siebie zadbać, więc chyba jakoś sobie zawsze poradzę - żartobliwy śmiech. Zastanawiało ją czemu żaden z "okazów" nie wbił jej jeszcze osicznego kołka w serce, podczas snu - Ale wróćmy może do powodu dla którego tu przyszłam. Chyba można powiedzieć, że klasztor wygląda dużo lepiej. Jeszcze teraz kilka drobiazgów takich jak firanki czy dywany. Ale do tego chyba już nie będę ci potrzebna... - patrzyła teraz w oczy Save, chcąc dać jej do zrozumienia, że ma już ochotę wynieść się stąd, obojętnie czy z zapowiadanymi pieniędzmi, czy bez.
Offline
Mina Save od razu zrobiła się inna.Zdenerwowała się i to niemało.Prychnęła pod nosem coś niezrozumiałego.
-Jak wolisz ,acz pamiętaj ,że moja oferta jest wciąż aktualna-wampirzyca uśmiechnęła się tylko trochę może dlatego ,że jej ręce zaczęły się trząść z zdenerwowania.Przetarła tylko oko na lewym poprawiając opaskę.
-Może to i dobry pomysł byś już poszła.-Powiedziała dość niezdecydowanie.
Tristian jedynie ze spokojem przyglądał się wampirzycy właśnie skończył czyścić okna rzucając szmatę do wiadra.Usiadła sobie na stole przyglądając się to Save to dziewczynie.Najwidoczniej sam fakt iż wampirzyca nazywała go swoim pionkiem nie robiło na nim zbyt wielkiego wrażenia.Nawet poczuwał się do swojej roli ''mebla''.On uwielbiał młodą wampirzycę która była dla niego niczym siostra więc już po jakimś czasie przestał się irytować Panienką Save.Na chwilę się zadumał wspominając swoją przeszłość od której jednak wolał by zapomnieć.Teraz choć nie wyglądał na takiego co myśli o innych martwił się jedynie o Angelinę.
Przecież ona miała taki dziecinny charakterek.Teraz gdy stał już na ziemi po boku Save był od niej wyższy o trzy głowy acz dziewczyna miała 1m 70.Przejechał zgrabnie ręką po włosach co zastąpiło grzebień.Włosy znów ułożyły się w dość chaotyczny sposób.Uśmiechnął się miło jak nigdy przedtem.
-No dobrze dobrze panienko.Uspokój się już,przecież to i tak by nie wypaliło.Do tego nie proponuje się takich rzeczy nowo poznanym osobom.-W jego głosie było słuchać nutkę zazdrości której nie potrafił dobrze zamaskować.Westchnął cicho-Ale wy jesteście problematyczne !-Objął Save ramieniem na tyle ,że wręcz ją zakrył.
Wampirzyca spojrzała na niego totalnie zaskoczona.Podniosła jedną brew do góry.W dość ślamazarny sposób i strasznie męczący wydostała się z kleszczy Tristiana.Szybkim ruchem ręki wyciągnęła z sakwy 10 dukatów.
-Miło się rozmawiało.Do następnego razu-uśmiechnęła się jak na dobrego gospodarza przystało.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Freena rzuciła pieniądze niedbałym ruchem do kieszeni. Przynajmniej sprawę z nieszczęsną kąpielą ma już za sobą... Wciąż przypatrywała się Save. Uśmiech pozostał już tylko na ustach, reszta twarzy wyrażała coś między politowaniem a irytacją. Czy zrobiła dziewczynie przykrość? Tan cień który przemknął po jej twarzy nie wróży niczego dobrego... Lekko westchnęła.
- Dzięki. Zawsze coś. Wiec teraz kwestię nielegalnego połowu mamy już za sobą. Do zobaczenia - korzystając z tego, że Save jeszcze nie schowała ręki, która dawała jej "wypłatę", Freena uścisnęła ją (rękę) i odwróciła się do wyjścia. - Jakaś niezręczna sytuacja... - myślała - dziwnie się to wszystko potoczyło - stojąc przy drzwiach rzuciła jeszcze spojrzenie na mieszkańców klasztoru. "Pionki", ""nowy okaz", "rodzina Valentine" - te słowa brzmiały w jej głowie. Dopiero gdy wyszła na świeże powietrze otrząsnęła się. Nieprzyjemny nastrój prysł. Przebiegła ścieżką przez zapuszczony ogród. Żwirek chrzęścił jej pod bosymi stopami. "Co teraz? - myślała - Najlepiej chyba odnaleźć Daraya" - stwierdziła i ruszyła przez puszczę w kierunku majaczącej nad drzewami wierzy.
Offline
Save przysunęła się plecami do ściany.Przymknęła oczy i zjechała na dół.Teraz siedziała tak w ciszy nad czymś myśląc podsunęła kolana i oparła na nich brodę.Cicho jedynie westchnęła.Wyglądała na zmęczoną i to strasznie.Pobladła ,jeśli wogóle było to możliwe.Jej wzrok był mętny a sposób w który mówiła podchodził lekko pod bełkot.By nikogo nie martwić odpowiedziała od razu bez zbędnych ceremonii.
-Tylko troszkę się źle czuję.Mogę poprosić o szklankę wody ?Była bym wdzięczna.-Dziewczyna mówiła spokojnie cicho o powoli.
Podniosła głowę do góry i spojrzała na dziewczynę przednią.Bez uprzedzenia chwyciła jej dłoń i pociągnęła delikatnie do siebie.Usadowiła ją niczym lalkę pomiędzy swoimi nogami wtulając swoją twarz w jej włosy rękoma robiąc metalowe kajdany które oplotła dookoła jej tali.Usta miała blisko dziewczyny ucha.
Oddychała równie powoli co mówiła.Szepnęła do niej cichutko.
-Czy to źle że właśnie w tej chwili czuję się okropnie samotna.Nie mam już z kim porozmawiać.-Zacisnęła jeszcze mocniej swoje ręce-Proszę Cię ładnie byś nigdzie się nie wybierała.Chcę tak posiedzieć chwilę.
Offline
Nie odezwała się.Chwyciła dłonie wampirzycy i odciągnęła od siebie.Spojrzała na nią z nie małym politowaniem.Odwróciła się w stronę drzwi.Nawet nie odwróciła się z powrotem.
Chciała by Save teraz cierpiała lecz nie chciała widzieć tej zbolałej miny.
Miała do niej nie małą urazę.Wpatrywała się teraz w drzwi.
-Nie mam ochoty odgrywać roli Twojej kukły.Może jedni lubią taki styl życia jednak daj mi oddychać.
Nawet nie wiesz jak czasami Cię nienawidzę.Nienawidzę twego egoizmu.Jeśli jesteś samotna znajdź sobie przyjaciół.Co ja jestem?Nienawidzę tego jak mnie kontrolujesz.Jak na mnie patrzysz.Jak do mnie mówisz.
Kiedy jesteś blisko mnie.Kiedy mnie przytulasz.Kiedy mnie całujesz.Myślisz ,że niby kim dla Ciebie jestem?!Gdy Ci się znudzę wyrzucisz mnie jak parę starych rękawiczek?Ogarnij się w końcu ,przecież nie jesteś już dzieckiem.Masz przecież już dwadzieścia jeden lat.Myślisz ,że co.Zestarzeję się a ty mnie w końcu zabijesz jeśli mnie wogóle będziesz chciała dotknąć za pomocą patyka.Ty,zawsze dumna?Jesteś jedynie spaczonym samotnych niekochanym dzieckiem w głębi siebie które szuka pocieszenia i ciepła gdzie tylko może.Głupio zakrywa swoją twarz sztucznymi uśmiechami.Znamy się pięć lat a ty nigdy nie pokazałaś mi siebie prawdziwej.Tej prawdziwej Twojej strony.I to ma być niby przyjaźń ?Jesteś chora i powiem Ci tylko tyle że powinnaś się leczyć bo już nie odróżniasz kłamstwa od prawdy i zaczynasz się w tym wszystkim gubić.Sama siebie oszukujesz.Teraz idę się gdzieś przejść.Jeśli chcesz możesz już dziś wieczór spakować moje rzeczy.
Angelina nawet nie drgnęła.Jedynie jak na razie pewnym krokiem wyszła z klasztoru.Dopiero potem jej nogi były niczym z waty.
Offline
-Pff...zero lojalności....Eh...-wampirzyca wstała lekko zatoczyła się niczym jeden z pijaków.-Bywa...
Save usiadła sobie gdzieś w kącie coś sobie nucąc.Jak zwykle zbytnio nie przejęła się sytuacją.
A co..niech robi co chce...Save przecież nie była niańką.Ruszyła szurając ''bezczelnie i bojowo'' nogami po podłodze kierując się ku kuchni.
-Cóż za problematyczność...Cóż nie długo mam szesnaste urodziny..hihi które to z kolei ?Na szczęście zmarszczki mnie nie dopadną i inne niedoskonałości.
Wampirzyca nalała sobie do szklanki wody i w ciszy popijała ...napój ?
Offline
Był ranek, około dziesiątej. Słońce powoli wspinało się na niebie znajdując się coraz bliżej połódnia, przy okazji zalewając całe włości zakonu jakby nieświadomie i od niechcenia promieniami. Jednak nie było parno. Od zachodu wiał regularnie wiatr, niosący za sobą kojący chłód. Jeden z silniejszych powiewów uniósł na chwilę kurz zmieszany z piaskiem na drodze prowadzącej do odciętego klasztory. Gdy drobinki opadły, na ścieżce można było zauważyć jakąś postać stanowczym krokiem zmierzającą w kierunku budynku. Ubrany w lekką białą tunikę i brązowe zwykłe spodnie wojownik stanął w końcu na przeciw drzwi. Co mogłoby się wydawać dziwne, Niordd nie rozglądał się, nie badał wzrokiem budowli, która chcąc nie chcąc mimowolnie musiała budzić jakieś emocje u kogoś, kto ten budynek pierwszy raz widzi. Człowiek był jednak skupiony wyłącznie na drzwiach, o ile można tu było mówić o jakimkolwiek skupieniu. Bez wahania zapukał, lekko aczkolwiek stanowczo.
Offline
-Hmmm~♪?-wampirzyca ruszyła ku drzwiom z ciekawością i entuzjazmem.
Kto mógł się tu zapuścić na takim odludziu ?A już myślała ,że będzie na zawsze samotna...powinna złożyć reklamacje!Westchnęła cicho podchodząc do drzwi i dosyć agresywnie pociągając za klamkę.
Oh!Zapomniała nałożyć maskę.A wyraz twarzy miała taki jak by miała go zaraz zadźgać łyżeczką.
-Oh...-wyrwało jej się a jej ton był nieprzyjemnie dziwny...obcy?-Witaj Niorddzie!
Od razu uśmiechnęła się przyjacielsko.Otworzyła jedyne drzwi w cały klasztorze na oczesz by wojownik mógł wejść.
-Zapraszam,zapraszam.-Na jej twarzy wyskoczył przyjacielski uśmiech.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |