Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Zamknęła oczy i wstrzymała oddech. Mężczyzna sprawiał jej ogromny ból, ale ona starała się nie krzyczeć. W znoszeniu tego pomagała jej w pewnym stopniu znajomość tortur. 'Nie oddychaj, nie oddychaj, nie oddychaj...' - myślała cały czas. Podniosła powieki. Tak! Obraz stał się rozmazany, prawie niczego nie widziała. Właśnie o to jej chodziło. Jeszcze trochę i stanie się. Chciała, aby nastąpiło niedotlenienie mózgu.
Offline
Raisa traciła świadomość, a i przy tym poczucie czasu, a nawet cierpienia. Można przypuszczać, że nie zauważyła, kiedy mężczyzna wzniósł się na wyżyny własnej rozkoszy i skończywszy, złożył na jej omdlałych i wilgotnych od kropel potu stręczyciela ustach mocny pocałunek. Po chwili też wstał, odetchnął, zaczesał włosy dłonią. Pozbierał swoje szaty, chwycił jeden z puszystych i czystych, frotowych ręczników, a obrzuciwszy ostatnim teraz już pogardliwym spojrzeniem nagie ciało nimfy, nacisnął wreszcie na klamkę i bez słowa wyszedł, zamykając drzwi z trzaskiem.
Dziewczyna została sama ze swoim bólem. Co w czuła? smutek? Żal i upokorzenie? A może gniew i chęć zemsty na eleganckim nikczemniku?
Zmęczona mogła teraz oddać się spoczynkowi. Wciąż jednak pozostawał niepokój, co stanie się dalej? Kogo zastanie, gdy się obudzi?
Offline
Mieszkaniec stolicy
No cóż. Na szczęście, w końcu ten facet wyszedł z tego zasranego pokoju.
- A kto mnie grethit rozwiąże! - krzyknęła ostatkiem sił.
Jakoś w tym momencie nie miała w głowie wielu myśli. Mogłoby się zdawać, że ciało i umysł zostały rozdzielone i znajdują się w innym miejscu. Nawet nie chciała myśleć, jednak było to trudne. Głos w jej głowie mówił tylko jedno: 'zabić skurwysyna'.
Offline
Wampir obszedł budynek szukając innego wejścia do budynku. Z błaganiem szukał jakiegoś okna poddaszowego z łatwą drogą ucieczki, jednocześnie sprawdzał czy nikt go nie obserwuję. Myśląc sobie - Dlaczego ludzie są tak cholernie natrętni... Też kiedyś byłem człowiekiem, ale nie miałem takich kompleksów. Vermilion wydawał się nie być czujny, jednak pozory mylą... Zachowywał się tak, żeby podpuścić potencjalną ofiarę.
Offline
Do komnaty po cichu weszła, czy raczej wsunęła się postać w pięknej, błękitno-srebrzystej, atłasowej szacie. W pierwszej chwili zdawała się nie zauważać Raisy. Podeszła do okna. Świeca dopalała się, więc wymieniła ja na nową. Potem z przeróżnych szafek i schowków wyjmowała sprzęty, o których nimfa wżyciu nie pomyślałaby, że tam się znajdują.
Wreszcie postać ukazała się przywiązanej. Twarz miała drobną, o regularnych rysach, okoloną złotymi lokami. Dwoje czystych, niebieskich oczu ozdobione było gęstymi rzęsami i ładnie zarysowanymi brwiami. Pod szatą zaś musiało znajdować się ciało o idealnych proporcjach, gładkie i jędrne. Śliczne, różowe usta wygięły się w krzywym, współczującym uśmiechu.
Zaraz też, ta niebiańska istotka, nalała z dzbana wody do srebrnej misy i podeszła do udręczonej nimfy. Bez słowa ją rozwiązała, po czym przysiadła się obok łoża, zamoczyła szmatkę w wodzie i łagodnymi ruchami otarła twarz Raisy.
- Zatem ty jesteś tą ciemnowłosą pięknością? - zapytała melodyjnym głosem. Raisa, jako nimfa, szybko rozpoznała swą "siostrę".
Offline
@ver - Nikt cię nie śledził. Byłeś o tym calkowicie przekonany. Widać do tego typu "ośrodków" często zaglądali goście tacy jak ty - podejrzani, zadający dziwne pytania....I nikt już więcej sobie po prostu nie zawracał nimi głowy.
Sam budynek, pomimo iż wyglądał naprawdę kunsztownie i ładnie z daleka z bliska pokazywał swoja prawdziwą twarz. Otóz był on wykonany z najtańszych dostępnych na rynku materiałów - wszystko, prawda, pięknie pomalowane i ozdobione, jednak całość była zbudowana z pustaków.
Z tej strony było ono, na wysokości może 7 metrów, wyglądało na dosyć łatwe do sforsowania - z rozmyślań wyrywały cię co chwila spazmatyczne okrzyki ekstazy wydawane przez lokalne dziwki w akompaniamencie męskich stęknięć pełnych wysiłku. Mógłbyś przysiądz, że kobiety udawały.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nic nie mówiła. Spojrzała na kobietę nieprzytomnym wzrokiem, w którym z czasem pojawiała się pogarda. Tak w ogóle to, co to za burdelowa piękność? Wzruszyła ramionami i wstała z łóżka, w celu odnalezienia swej spódnicy. I oczywiście, jakby się można było tego spodziewać, znalazła ją nieopodal. Zaczęła powoli, nie śpiesząc się czegoś w niej szukać. I tak po chwilach kilku, poczuła zbawienne szkło pod swymi palcami. Wyciągnęła je ostrożnie. Tej obcej kobiecie mogłoby się wydawać, że jest to jakiś święty posążek Raisy, albo coś w tym stylu. Chyba, że by sobie ubzdurała coś innego, ale kogo to obchodzi, jej sprawa. W każdym razie nie było to nic z tych rzeczy. Cóż innego znalazłoby się w raisowym kawałku szkła, zwanego probówką lub fiolką, jak nie Preshenk, a dokładnie ostatnia ostatnia partia tego zacnego ziela w posiadaniu tejże Nimfy. Głupia oddała Aleerze, oby ją jakiś bożek, w którego tam sobie wierzy zaniechał. W każdym razie, zaraz po wyciągnięciu fiolki ze spódnicy, udała się z powrotem na łoże. Spojrzała jeszcze raz na kobietę. I dalej się dziwiła, po jaką cholerę tu zawitała. No nic, co będzie sobie Raisa żałować zioła. Nie zawracając na nią większej uwagi, wysypała proszek na jakaś poduszkę i zaczęła go wciągać nosem, bo czymże do cholery innym. Po tym całym zabiegu, jakże to udanym, ponownie spojrzała na kobietę, a ona cały czas tu była. Chyba jednak wypadałoby zgadać do niej, czy coś w tym stylu.
- A ty to kto? - zapytała dziwnym tonem - A! I dziękuję, że tu zawitałaś.
Offline
Zniesmaczony tą żałosną szopką Vermilion przeszukał otoczenie wzrokiem, szukając jakiegoś innego wyjścia niż wspinaczka. W jego myślach widniał obraz jak skaczę z sąsiedniego budynku do okna. Zawsze pozostaje mi wspinaczka - pomyślał zdesperowany. Jak szczur przyparty do ściany podjął decyzję, mianowicie zamierzał wejść na okno wbijając się co prawda w kruche piaskowce. Wbił pierwszy sztylet na wysokości 2,5m, następnie podciągnął się na nim wbijając drugi 0,5m nad wcześniejszym...
Ostatnio edytowany przez Vermilion (2010-09-21 22:04:13)
Offline
Jasnowłosa uśmiechała się na wszystkie te poczynania Raisy. Doskonale wiedziała, jak to jest po pierwszej nocy. Sama nie tylko po pierwszej, ale i po następnych zażywała mnóstwo różnych środków odurzających. Niejednokrotnie nawet przed wizytą klienta.
- Na razie musi wystarczyć ci moje imię, a zwą mnie Penelopa. Niedługo i ty wymyślisz sobie imię - powiedziała.
Wtem otworzyły się drzwi i do środka weszły dwie kobiety, które różniły się znacznie od pięknej nimfy. Miały na sobie fartuszki, twarze strudzone i ręce zgrubiałe od pracy. Służące skłoniły się Penelopie i wstawiły do komnaty balię z gorącą wodą, czystą suknię i pantofle. Po czym wyszły śpiesznie.
Penelopa spojrzał na nie z politowaniem. Wstała do łoża i podeszła do toaletki. chwilę przeglądała się w lustrze, napawając się swą urodą i poprawiając skręty loków. Potem, przy akompaniamencie brzęku bransolet, podniosła niewielką, drewnianą szkatułkę.
- Tu znajdziesz wszelkie mazidła i pachnidła. Użyj ich po kąpieli. Nasz nowy klejnocie Savantram - Penelopa uśmiechała się, lecz uśmiech ten był sztuczny.
Wkrótce jednak znikła, zamykając za sobą drzwi.
Raisa została sama, nadal naga i brudna...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wymyślić swoje imię? To znaczy, że w tedy już będzie należeć do tej całej burdelowej rodzinki? A może już należy? Z rozmyślań wyrwały ja dwie kobiety, które weszły do pokoju z ekwipunkiem. Próbowała ogarnąć je pustym wzrokiem. Wszystko było puste. Nawet ta tak zwana Penelopa, która zaczęła przeglądać się w lustrze. Raisę ogarniało straszne dla niej poczucie bezradności i beznadziejności tej chwili. 'Nasz nowy klejnocie Savantram' huczało jej w głowie.
- Dziwka - burknęła pod nosem, kiedy dziewczyna zamknęła drzwi za swoim rozjechanym tyłkiem.
Nimfa podeszła do lustra. Bała się zobaczyć w nim swojego odbicia. Stanęła przed gładką taflą i spojrzała najpierw na swoje stopy, a później jej wzrok wędrował powoli, stopniowo ku górze,. Długo trwało zanim spojrzała sobie w oczy. Świat był jeszcze bardziej cyniczny i podstępny, niż to sobie z początku wyobrażała. Zaczynała napierać zaufania do istot, a tu nagle trafiła do domu publicznego, aby stać się jego klejnotem. Uderzyła pięścią w lustro, które stłukło się na setki lub nawet tysiące małych kawałeczków i odłamków. Nie dbało o to czy się skaleczyła, czy też nie. Ten ból, fizyczny ból zewnętrzny, był teraz dla niej niczym. Zrobiła krok w stronę wanny, lecz jej stopa napotkała przeszkodę, w postaci kawałka szkła. No trudno, kolejne zadarcie, nic poważnego. Podeszła do wanny i dopiero w tedy spojrzała na zranioną stopę. Szkiełko ciągle w niej było. Ostrożnie usunęła obiekt, a następnie całkowicie obojętną weszła do wody. Przypomniała jej się wizyta w łaźniach. Położyła się i zaczęła wspominać tamten dzień. Jak jej się teraz wydawało był idealny. Nie to, co dzisiejszy. Ale nie może żyć przeszłością. Powinno się liczyć to, co jest teraz. Trudno, trzeba żyć dalej. Zaczęła obmywać swoje drobne ciało. Gdy skończyła, użyła mazideł i pachnideł z pudełka wskazanego jej przez Penelopę. Spojrzała z pogardą na suknię. Była dla niej okropna, ale chyba tylko dlatego, że dostała ją tutaj, w domu publicznym. Wszystko tu wydawało się jej ohydne. Zasłonki, lampa, pościel, podłoga, to wszystko bez różnicy, była takie i już. Z wielka niechęcią założyła suknię i pantofle. Okropność. Nawet nie mogła się teraz przyjrzeć, jak wygląda. Ironia losu. Czyżby każde działania w życiu, miała swój skutek w przyszłości? Mimo wszystko świat jest zabawny. Jedni cierpią, gdy drudzy się radują. Kiedyś to Raisa zadawała cierpienia, a teraz sama czuje to samo. Zycie wydawało się jej być tylko zwykła partią gry w karty. Rz jest dobrze, a raz źle, jednak zawsze jest ta adrenalina przy ryzyku, tak samo i teraz, jedna decyzja, może zmienić cały przebieg gry.
Nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Z kamienną twarzą wyjść z pokoju? No cóż, raczej nie będzie czekała na kolejnego, niezaspokojonego seksualnie dupka. Spojrzała na rozbite pod jej nogami lustro. Tak, wyjdzie stąd. Ruszyła w stronę drzwi i stanęła w nich. W końcu ujrzała, co się kryło po drugiej stronie ściany.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |