Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Wszyscy wzbili gromkie brawa. Ludzie i nie ludzie powstawali z miejsc gdy Etamin stanęła do nich przodem.
Chór rozpoczął pieśń dziękczynną gdy przed Etamin ukłonili się wszyscy kapłani z Wielkim Elektorem na czele. Miał być to symbol przyjęcia jej do swej społeczności.
Uformowała się procesja. Ruszyła ona w głąb świątyni by tam się zatrzymać i przebrać.
Wielki Elektor wskazał Etamin miejsce obok siebie i mruknął do niej.
-I nie bolało... Szaty które masz na sobie, łącznie z albą, zdejmujesz i oddajesz Zakrystianowi. Następnie spotkamy się w Biurze Arcykapłana.
Po tych słowach szli w ciszy i smugach kadzielnego dymu. Aranel mogła wyczuć zapach który sama skomponowała... A to podbudowywało...
Procesja odeszła.
*Etamin odpisz już w Wieży Arcykapłana (ubrana w świeckie ciuchy)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Cóż, kapłani się zawinęli, zostawiając po sobie jedynie zapach wonności. Tak, musiała przyznać, ze całkiem dobrze jej wyszły. Nie mdliły i nie zatykały w płucach jak te wcześniejsze. Dobra robota, Aranel.
Etamin tez poszła,więc nie pozostało jej nic innego jak wyjść ze swiątyni. Innym razem z nią porozmawia, teraz ma zapewne ciekawsze rzeczy do roboty niż rozmowa z nią.
Offline
Kaplica Ślubów, przystrojona kwiatami i tkaninami w kolorach białym i błękitny prezentowała się niezwykle uroczyście.
Trwała tutaj cisza, jednak powoli zaczynali się gromadzić Zakonnicy, chcący obserwować ceremonię zaczynali zajmować miejsca w kamiennicy ławkach, również przystrojonych kwiatami. Ich delikatna woń unosiła się w powietrzu.
Kapłani również zaczynali się już gromadzić, zapalać świece i znosić wszystkie potrzebne im rzeczy. Szum i gwar narastał. Zbliżała się ceremonia.
Zgromadziła się nawet skromna kapela, opłacona i ubrana pod kolor wystroju. Cicho stroili instrumenty, gotowi do zajęcia się oprawą muzyczną. Po chwili zaczęli gracz przeróżne pieśni, zwykle elfickie dotyczące ślubów i szczęśliwych miłości.
Słońce chyliło się już ku zachodowi złocąc całą okolicę. Ceremonia była coraz bliżej.
(A teraz mniej fabularnie:
1) Na odpowiedzi w tym temacie czekam do niedzieli wieczór. Każdego kto tu napisze od tego czasu, uznaję za uczestnika tematu i gościa weselnego.
2) Mile widziane bójki, romanse, mezalianse, pokątne interesy, kradzieże kieszonkowe, ewentualnie gwałty i pijaństwo. Proszę o niestosowanie pomysłów typu "zamachy" i "bomby".
3) Po zakończeniu uroczystości tutaj, zamieszczę przekierowanie do sali balowej.
Miłej zabawy, Miśki ^^)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Była piękna pogoda, piękna muzyka grała, a w okół kaplicy zaczynały się gormadzic tłumy, to doskonały czas na drobne oszustwa, kradzieże jak i bijatyki. Nim wszyscy się zbiorą, nim zacznie się ceremonia, jest sporo czasu wolnego. Przed wejściem do kaplicy ślubów, stanęła pewna postac, była ona ubrana schludnie, w biały, bez żadnej skazy płaszcz. Jej twarz była zakryta kapturem, jedynie było widac nos, usta i wystające, białe, długie włosy. Wprawdzie stała ona po boku, ale wprost było ją trudno ominąc, gdyż jej ubiór rzucał się w oczy. W dłoniach trzymała miedzianą tace, na pierwszy rzut oka wyglądała jakby sługa bogów. Gdy każdy kto wchodził w głąb, wyraźnym, lecz poważnym tonem, mówiła.
-Czy nie zechciał/a by wielmożny/a pan/i przekazac symbolicznej kwoty na świątynie ?.-Postac się uśmiechnęła, ale cały czas stała wyprosrowana.
Ostatnio edytowany przez Akär (2010-07-02 23:18:32)
Offline
Sulam objawił się w jednej z pierwszych ław. Ot przywilej magów, potrafią pojawiać się i znikać o ile tylko mają na to siłę. Był jednakże ubrany w zupełnie inne szaty niż zazwyczaj. Miast granatowej, dobrze skrojonej szaty miał na sobie trochę za dużą, zwisającą z niego, błękitnawą szatą, która przeżyła kilka lub kilkanaście pokoleń dziekanów. Na głowie zagnieździła się tradycyjna spiczasta czapka. Oba rekwizyty magicznej przeszłości ozdobione były ręcznie szytymi, złotymi gwiazdami.
Nekromanta czuł się w tym stroju co najmniej jak debil. Jednak magowie szanowali tradycję, była wyznacznikiem ich wyjątkowości, wyznacznikiem ich historii i tęsknoty za czasami kiedy byli najbardziej szanowaną kastą. Te czasy nie umywają się do tamtych. Jak mówili starsi magowie : "ogniste kule kiedyś były większe, wodne klatki bardziej wodniste, a pulsary bardziej okrągłe". I choć Sulama denerwowało takie gadanie, to patrząc na najstarszych więźniów szkolnych lochów, musiał przyznać im rację. Magowie, a może i sama magia, nie są tak potężni jak "dawno temu".
Ale teraz nie trzeba się martwić o swój wygląd, który swoją drogą przypominał raczej jarmarcznego świra, z którego rękawów wylatują gołębie, niż szanowanego dziekana szkoły magii. Dzisiaj był dzień radości, dzień połączenia dwóch dusz. Mistrz Mangel i Skimrra... kto by przypuszczał! Zapewne nie Elf. Ale nie ważne były jego prorokowania, w końcu najważniejsze było szczęście ich obu, a razem wyglądali na szczęśliwych.
Offline
Anioł wszedł do pomieszczenia mijając obojętnie elfa proszącego o datek na świątynie. Nie lubił świątyń, a dokładniej tutejszego arcykapłana. Poza tym ten elf prawdopodobnie przybył tu jedynie w takim samym celu dla którego barbita postanowił się po części ruszyć ze swojej farmy. Nie było tu teraz prawie nikogo więc stanął w zaciemnionym kącie. Zanim zacznie świętować będzie musiał trochę popracować, a do tego potrzebni są ludzie. Dużo ludzi. Dopiero kiedy "przypadkiem" znajdzie coś ciekawego w kieszeni jakiegoś pana lub pani będzie prawdziwy powód do świętowania. Miał nadzieję, że przyjęcie potrwa długo.
Offline
Do kaplicy zaczął wlewać się tłum arystokracji. Bogato odziane damy, aż kapiące od złota i drogich kamieni i nieustępujący im przepychem mężczyźni. Najlepsze tkaniny, najdroższe pachnidła. Powoli zajmowali miejsca, szepcząc między sobą. Od czasu do czasu gdzieniegdzie rozlegał się stłumiony chichot.
Do siedzącego Sulama podeszła Charlotte, złotowłosa dwórka Mistrzyni odziana w błękitną suknię z haftowanym srebrną nicią symbolem Mistrzyni.
Dygnęła grzecznie po czym zwróciła się do Dziekana:
-Pan wybacz, ale pani Skimrra prosiła, by dostarczyć panu obrączki.- podała nekromancie małe, błękitne pudełko.- Z tego co się dowiedziałam, jest pan drużbą, gratuluję.
Dygnęła ponownie i zniknęła, wmieszawszy się w tłum. Choć może raczej o zniknięciu ciężko było mówić. Jej uroda zwracała powszechną uwagę.
Offline
Do kaplicy powolnym krokiem wszedł Niordd, niosąc za sobą dźwięk ciężkich butów uderzających o marmur. Jego strój był taki jak zawsze - Dominował szary płaszcz z kapturem który przykrywał białą maskę i kolczugę. Nie potrafił również zostawić swojego wiernego towarzysza - wielkiego młota bojowego. Gdy w bardzo powolnym tępie wchodził głębiej, usłyszał postać nawołującego do składania datków na światynie. Paladyn przystanął przy nim i bez zastanowienia podał mu sakwę w której znajdowało się 38 dukatów stanowiacych cały majątek paladyna. Bez słowa ruszył dalej, zajmując miejsce przy jednym z filarów. Stał twardo, równo i prosto, prezentując dumna postawę.
Cierpliwie czekał, aż ślub się zacznie w milczeniu i tej samej pozycji.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Elf stał na bacznośc, było mu strasznie gorąco, wszyscy mijali go obojętnie, arystokraci i ci mniej zamożni. Akär spoglądał wzrokiem z pod kaptura, na ludzi którzy w pośpiechu wędrowali na ślub, aż niebawem podszedł do niego człowiek, który położył na tacy sakwe z dukatami i odszedł bez słowa.
Mag uśmiechnął się promiennie i powiedział.
-Dziękuje, niech bogowie mają cię w opiece towarzyszu.-Po chwili Mistrz ognia wsunął sakiewke do kieszeni.
Offline
Człowiek
Gdy dostał zaproszenie pomyślał, że dlaczego miałby się nie zjawić. Darmowe jedzenie, może w jakiś sposób trochę się wzbogaci. Stanął z tyłu kaplicy, przy wejściu co jakiś czas obserwując obecnych. Taaaaak... większość z nich zasługiwała na śmierć. Ubrany był w to co zawsze... bo niby co miał ubrać, skoro nic innego nie miał? Nie zapowiadał się dobrze wieczór. Nie zauważył nikogo znajomego, a nie lubił przebywać w tłumie nieznanych mu osób.
Offline