Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Narkotyki.Mimo, iż niektóe były legalne, to i tak była im całkowicie przeciwna. W tym wypadku reguła "nasz klient, nasz pan" nie miała zastosowania.
-Nie mam żadnych narkotyków na sprzedaż. Trucizny, podejrzane wywary.. to mogę zrobić, ale narkotykami się nie zajmuję. -odpowiedziała nawewt składnie i do rzeczy biorąc pod uwagę jej stan.
Przyjrzała się nieznajomemu. Wyglądał bardzo młodo. A juz niszczył się tym świństwem?
Offline
Patrzył przez dłuższą chwilę na zielarkę przyjaźnie, po czym wzruszył ramionami, tak jakby nie miał żadnych wyrzutów i powiedział ciepło:
- Chujowy sklep. - Po czym przechylił dlikatnie głowę w prawo, ukłonił się i patrząc w podłogę ruszył miarkowanym, spokojnym krokiem w stronę wyjścia widocznie zastanawiając się nad czymś usilnie. Gdy już był na zewnątrz, delikatnie otrzepał swoje szaty z niewidocznego pyłu i ruszył w tylko sobie znanym kierunku.
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Jacy klienci, taki sklep.. -rzuciła mu na odchodne. W sumie taki obrót sprawy bardzo ją cieszył. Znów zapanował spokój i cisza. A to teraz najbardziej ją obchodziło.
Zachciało się jej herbaty. Ruszyła więc aby ją przygotować. Shiro i Etamin będą chcieli się napić? Pewnie tak, dlatego nawet nie pytała.
Offline
Ja już przygotowałam herbatę Mruknęła w kierunku Aranel. No stał kubek jej Shiro miał swój i trzeci był dla elfki. Chyba znów przyszedł czas by opuściła jej sklep. Więc skłoniła się do nich w geście pożegnania. Nic się nie odezwała, czy wróci czy też nie. Była jak kot co chodzi własnymi ścieżkami. Po prosty cicho wyszła ze sklepu. Miała nadzieję, że się o to nie obrażą. A jeśli nawet to jej to wybaczą. Musiała odpocząć od miasta, więc ruszyła w kierunku wyjścia z niego.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Czyżby Etamin czytała jej w myślach? Ojoj...
Ale rzeczywiście, herbata już była. Więc zawróciła i wzięła kubek przeznaczony dla niej.
Usiadła obok Shiro i spojrzała za wychodzącą Etamin. Zapewne potrzebowała powietrza, chwili spokoju. A tu jak widać trudno o to.
Offline
Bankier
Shiro pożegnał długowłosą podniesioną ręką, gdyż usta miał pełne. Akurat kończył swoją porcję kanapek. Spojrzał na Aranel i uśmiechnął się kpiąco.
-Głuuupia... Nie wszystkie narkotyki są złe. Wiesz że herbata również jest narkotykiem?- Ze spokojem upił łyk ze swojego kubka.
-Tak samo kawa, czy tytoń... Nie wszystkie narkotyki źle wpływają na organizm, a jednak w pewnym stopniu uzależniają...- Upił kolejny łyk i odstawił kubek na stolik. Zaś z ust jego nie "złaził" kpiący uśmieszek. Zapewne elfka zapragnęła by zabić bo za ten właśnie uśmiech, gdyby nie jej dobrotliwy charakter.
-Po za tym widzę że masz tu niezłych klientów, skoro ten sklep jest taki... - Resztę słów dokończyła jego kreśląca w powietrzu ręka zamiast słów...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Pacnęła go lekko w ramię.
- Głuuupi... -odpowiedziała.- Kilku stałych klientów? O tak.. ale nie przychodzą po zioła... -dodała poważnie, lecz zaraz potem wybuchneła śmiechem.
Sklep taki już był, gdy tu przybyła. Ona jeszcze nic tu nie zmieniła, może poza tym, że uporządkowała fiolki na szafkach, czy coś tam jeszcze.
Akurat kiedy skończył kanapki zachciało się jej jeść...
- Mój drogi... herbata nie jest szkodliwa... a wręcz przeciwnie.
Offline
Bankier
Chłopak ponownie kubek, jednak nie zaczerpnął kolejnej porcji płynu. Zamiast tego, zaczął wodzić po nim palcem, zastanawiając się chwilę.
-Nie bądź ignorantką bawiącą się w filozofie. Nie bardzo Ci to wychodzi.- Powiedział mentorskim tonem po dłuższej przerwie.
-Nawet jeśli herbata nie była by szkodliwa, co zresztą jest kłamstwem, to nie zmienia to w cale faktu że jest narkotykiem. Wiele leków przeciwbólowych jest narkotykiem, a jednak używa się ich bardzo często. Nie musiałaś tak od razu naskakiwać na tego chłopa. To był zwykły kmiot, który nie umiał się wysłowić, więc wspomniał o narkotykach. Jeśli powiedział by jedynie "zioła uśmierzające ból, to zapewne nie było by takiego problemu.- Chłopak ponownie westchnął i dopił duszkiem resztę herbaty. Ostatnio coś za często wzdychał... Zapewne nie wyjdzie mu to na zdrowie...
-Ależ z Ciebie wychodzą drobnomieszczańskie nawyki...
Offline
Lunati szedł uliczkami targu niczym pies tropiący, żwawym marszem, z dziobem tuż przy ziemi, szukając choćby najlżejszego śladu zapachu. Nagle trafił na wyraźny, świeży trop, dzięki któremu mógł zacząć wręcz biec, zwalniając tylko co jakiś czas. Taka droga doprowadziła go wreszcie do zielarki, gdzie musiał zatrzymać się choćby z powodu przytłaczajacej ilości zapachów, wśród której zniknął trop, jednak półgryf był prawie pewien, że poszukiwany musiał tu być. Spojrzał na pasażerkę, przekrzywiajac łeb i skrzecząc w zakłopotaniu. Drobił przez chwilę, powstrzymujac ochotę do wzbicia się w niebo, by stamtąd szukać "zdobyczy". Wtreszcie znów ugiął przednie nogi, rozkładając jedno skrzydło, by Ireth mogła zsunać się wygodnie z jego grzbietu, gdyby miała takie życzenie. "Tropiciel" postanowił skorzystać przy okazji z wodopoju dla koni, na którym skupiał chwilowo większą część uwagi.
Offline
Polimorfka zsunęła się z grzbietu półgryfa. Chwilę stała w miejscu ponownie przyzwyczajając nogi do chodzenia. Po tym szaleńczym biegu, czuła się jednak nad wyraz dobrze. Tak jakby z tą przejażdżką znów jakaś cząstka niej samej wewnątrz odżyła.
- Odpocznij, przyjacielu. - Poklepała Lunatiego po łopatce, po czym wzrok swój przeniosła na szyld chaty, przed którą przyszło jej się znaleźć. Alchemik i Zielarz? Tutaj miała go szukać? W miejscu z tego co słyszała obleganym przez znaczną liczbę osób? To wydawało jej się nielogiczne, ale tylko pod pewnymi względami.
Nie wątpiła w fakt, że ten dziwny człowiek musiał tu być, wierzyła węchowi półgryfa, czego jednak szukał? To pozostawało tajemnicą.
Podeszła do drzwi, i zaczęła słuchać. Nie to, że chciała podsłuchać rozmowy osób będących w środku, ale rozpoznać wśród głosów jego głos. Był w środku? Nie, chyba nie. Ale przecież mógł się nie odzywać...
Najpierw zapukała, a potem otworzyła drzwi. Jej oczom ukazało się średnio oświetlone pomieszczenie i dwie osoby wewnątrz. I żadna z nich nie była nim.
Był jakiś nieokreślony mężczyzna, na którego widok dziwnym trafem wszystko zaczęło ją swędzieć (czyżby srebro?) i jeszcze jakaś elfka, w raczej średnim stanie. Biorąc pod uwagę to co powiedziała jej niegdyś Etamin, Ireth wywnioskowała, że elfka to Aranel, właścicielka przybytku.
- Witam. - Powiedziała jakby nieśmiało, jak gdyby nagle uświadomiła sobie, jak bardzo jest tu nie na miejscu. - Chyba jestem nie w porę... To może wpadę później. - Niemal natychmiast zniknęła z powrotem za drzwiami, ganiąc się w duchu za swoją głupotę. Po cholerę żeś tam wchodziła, głupia. Tylko zrobiłaś z siebie jeszcze większego dziwaka, niż już jesteś!
Żywym krokiem podeszła do wodopoju, przy którym stał półgryf.
- To nie tu. Nie ma go. - Powiedziała, na chwilę jeszcze zerkając na chatkę. Udowodniła sobie to, co chiała. Nie ważne, że kosztem swojego dobrego wizerunku...
Ostatnio edytowany przez Ireth (2010-04-19 20:58:48)
Offline
Lunati przełknął szybko ostatni łyk wody, po czym ustawił się jak uprzednio, pozwalając wejść polimorfce na swój grzbiet. Gdy znów poczuł pewnie rozłożony nikły cieżar, zaczął węszyć uważniej niż wcześniej. Różnorakie zapachy ziół, tu i ówdzie ostry odór uryny, czasem mokrej sierści, słodkawy zapach potu. Wreszcie półgryf ruszył przed siebie, początkowo powoli, by po chwili przyspieszyć. Wiedział już dokładnie, dokąd prowadził trop, jedyną przeszkodą był bruk, który był miejscami zbyt śliski dla jego szponów. Drapieżnik zaskrzeczał cicho, z niezadowoleniem, odbijając się od ziemi i zaczynając szybować gdzie tylko pozwalała mu na to szerokość ulicy.
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Yhym.. tak.. moze jeszcze chcesz dodać? Masz jeszcze jakieś zastrzeżenia? No to nie krępuj się i powiedz, bo zaraz wychodzę.
Wstała i zaczęła czegoś szukać za ladą. Wszyscy ją dzisiaj irytowali. Czy to przez tę marną ilość buhalówki? A moze coś w niej pękło?
Offline
Bankier
-Uciekasz z własnego domu? Niezbyt roztropny pomysł. Gdzie bowiem masz czuć się bezpiecznie, jak nie w swoim własnym domu?- Chłopak wstał i zaczął zbierać resztę swoich rzeczy. Wkrótce sam był gotowy do wyjścia.
-Pamiętaj jednak że nie wszyscy będą tacy jak ja. Niektórzy nie zawahają się by wykorzystać Twoje słabości, dla swoich celów bądź przyjemności. W tym pokręconym świecie nie jest to ani nic nowego, ani nic dziwnego. Ale z każdej sytuacji warto wyciągnąć jakieś wnioski...- Po tych słowach machnął jeszcze ręką na pożegnanie i ruszył w stronę wyjścia... Zatrzymał się jednak przed samymi, na wpół otwartymi już drzwiami.
-Nie ma ludzi niepokonanych. Każdy kiedyś przegrywa. Nawet mistrzowie... A to dlatego że wyłącznie porażka uświadamia nam że jesteśmy słabi i coś z tym trzeba zrobić...-Głos mu się dziwnie łamał, co też mogło świadczyć o tym, że za tymi słowami kryje się drugie i trzecie dno...
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Nie uciekam Shiro. Idę na grządki. Ale ty zostań, proszę. Jesli chcesz. -i wróciła znów uśmiechnięta Aranel. Znalazła koszyk i już mogła iść.
Wymineła go w drzwiach mierzwiąc mu włosy. I poszła zbierać zioła. Świeże powietrze bardzo dobrze jej zrobi.
Offline
Bankier
Shiro stał tak jeszcze przez chwilę zatopiony we własnych myślach. Wreszcie nałożył na głowę swój hełm, uporządkował ekwipunek tak, by nic nie stało się lutni i dotknął ściany w geście niemego pożegnania. W końcu jednak wyszedł ze sklepu zamykając dokładnie za sobą drzwi. Nie umiał określić ile dokładnie czasu minęło od kiedy opuściła go Aranel, jednak nie widział jej już nigdzie na ulicy. Przyjął to jednak z niejaką ulgą i ruszył trasą prowadzącą w stronę bram miasta. Wracał do lasu, tam gdzie jego miejsce. Miasto za bardzo go niszczyło. Podróż tą umilał sobie cichym nuceniem. Tak cichym, że przechodnie mogli by wychwycić jedynie kilka słów.
-"...Taaak przemijasz w miejscu, spalasz się. Jak pustynny w słońcu głaz..."
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |