Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Kidomaru przyszedł i spojrzał na jeziorko a póżniej na drzewo,po jakimś czasie położył sie pod drzewem i myślał o jakiś rzeczach.Po jakieś godzinie już spał.Gdy się obudził siedziała na nim wiewiórka i powiedział:
-Cześć mały kolego........... Wiewiórka popatrzyła się na niego i uciekła.Kidomaru zmienił się w wiewiórkę i chciał ją dogonić.Gonił ją jakąś godzinę gdy był już bardzo zmęczony zeszedł z drzewa i przykucną łapiąc oddech.Po jakieś chwili zobaczył że za nim śpi wielki niedźwiedź kidomaru zachowywał się cicho ale jednak niedźwiedź się obudził.Kidomaru schował się za drzewem ale usłyszał że zwierzak się do niego zbliża .Zmienił się w wiewiórkę i uciekł z tego miejsca.
Offline
Na polanie pojawiła się przygarbiona postać, właściwie już nie szła i wlokła się. Siły i tak miała już ostro nadszarpnięte, a zrobiła sobie jeszcze taki spacer. Za długi spacer, o wiele za długi. Teraz dziewczyna ciężko oparła się o olbrzymi dąb i dała swoim kolanom zrobic to co chciały. Cicho osunęła się na miekką trawę. Cicho z wyjątkiem jednego stłumionego jęku, gdy zbyt mocno poruszyła zranioną ręką. W głębi duszy targały ną ogromne obawy, bała się, że bark już nigdy nie wróci do stanu sprzed walki, że nigdy nie będzie już tak sprawny...
Potrząsnęła głową i podniosła wzrok na niebo. Cieme, bezchmurne. Oświetlone jedynie przez bliźniacze srebrne tarcze. Dwa księżyce w pełni wyglądały tak majestatycznie, tak niesamowicie. Mimowolnie po twarzy dziewczyny popłynęły łzy. łzy ulgi, złości, bólu czy smutku? A może wszystkiego na raz? To wiedziała tylko w głębi duszy, tylko ona. A właściwie kim jest? Kim się stała?
Offline
Księżyce rzeczywiście wyglądały niezwykle. oba jednak zostały częściowo zasłonięte przez czyjąś postać otuloną płaszczem. Nie potrzeba było jednak światła, by rozpoznać istotę siedzącą na gałęzi nad Ireth. Oczy albinosa błyszczały w mroku jak ślepia kota. Nawet, gdyby nie one, idealnie białe włosy lśniły przy świetle księżyców.
- Witaj moja droga... Powiedz mi... Co Ci strzeliło do łba, żeby atakować moje dzieci? Wiedziałaś, jak zareaguję... I wiedziała, że moje maleństwa mogły rozszarpać Cię samodzielnie. A może tego chciałaś? W każdym razie zrobiłaś to ostatni raz, jasne?! - Ostatni słowa polimorfka wywarczała wściekle.
Offline
Polimorfka uśmiechnęła się paskudnie ukazując dwa białe kły. Widocznie ona też nauczyła się przemieniać tylko częściowo. Widocznie uczyła się szybko. Potem grymas momentalnie się zmienił we wręcz zbyt opanowany i chłodny. - Wiedziałam, że za mną pójdziesz. - Mruknęła od niechcenia, kręcąc młynka lewą ręką. Mogło to oznaczać wszystko lub też zupełnie nic. Z resztą czy to ważne?
- Taki drobny szczegół... To Twój synek chciał mnie zeżreć! - Warknęła mrużąc oczy. W ciemności normalnie widzi się gorzej, jednak upływ krwi też zrobił swoje. Obraz był dziwnie rozmazany, ale Ekena nie musi o tym wiedzieć, prawda? Tak samo jak nie musiwiedzieć o tym, że dziewczyna ledwo trzyma się na nogach. Niech zabawa trwa, niech przedstawienie trwa.
Offline
- Wiesz dobrze, że moje dzieci nie zabijają bez potrzeby albo mojego rozkazu! I chyba trzeba było mu rozkazać... - Syknęła, pochylając sie do przodu. Oczywiście spadła z gałęzi. Wykonała salto w powietrzu i wylądowała, przyklękając na jednym kolanie. Skrzywiła się przy tym, czując ból w boku.
- Co, kochaniutka? Zamierzasz kontynuować to, co nam przerwali? Tutaj nikt się nie wtrąci, tutaj nikt nikogo nie uratuje... - Ekena szeptała, wstając i zaczynając krążyć dookoła Ireth. była gotowa zmienić się, lub wyrwać zza paska sztylet.
Offline
- Może trzeba było. - Zmierzyła Ekenę zimnym spojrzeniem. Nic jednak nie zrobiła. Dalej pozostawała w pozycji siedzącej, oparta plecami o drzewo. To chłodne opanowanie mogło być nie do zniesienia, mogło ale nie musiało.
- Wiem, że Twój dzieciak Cię nie posłuchał. - Usmiechnęła się krzywo. - A ja nie zamierzam dawać się pożreć żywcem. - Tym razem po jej twarzy przebiegł zauważalny grymas bólu, gdy to dziewczyna powoli wstała. Ekena mogła zobaczyć, że opatrunek, który załozył nekromanta był cały czerwony od krwi, sama ręka zaś nie wydawała się zbyt przydatna.
Dziewczyna cały czas stała przy drzewie. Po co? Chroniąc swoje tyły? Raczej wątpliwe. Gdy skrytobójczyni znów znalazła się od niej w lini prostej zmierzyła ją spojrzeniem tak odmiennym od poprzedniego. Pełnym zmęczenia i bólu, aczkolwiek wciąż dumnie uniesionym. - Więc zakończ to! No dalej, skończ tą przeklętą błazenadę! - Krzyknęła. Ostatni akt desperacji? Nie... Co to, to nie. Chyba.
Offline
- Jestem skrytobójcą, nie mordercą... Nie myl tych profesji, to niezdrowe... "siostrzyczko" - Ekena szepnęła, ciągle krążąc. Nie uśmiechała sie już. - Chyba nie jesteś w stanie walczyć ze mną, prawda? Poczekam... Przecież z bezwładna ręką nie masz szans... Zwłaszcza, że ja bok wytrzymuję... - Tym razem wargi albinoski wykrzywiły się delikatnie. Nie wiedziała, czy dojdzie do walki. Zaczynała w to wątpić. Wciąż jednak była gotowa do obrony. pamiętała, że Ireth miała pewną przewagę. Potrafiła używać magii bazującej na ogniu. Albinoska wciąż nie ufała czarom i wiedziała, że nie zdąży zrobić uniku. Dlatego musiała starać sie wyglądać na pewną siebie i gotową na wszystko.
Ostatnio edytowany przez Ekena (2008-08-17 22:50:02)
Offline
- Oczywiście, wybacz mi tę pomyłkę. - Odparła zgryźliwie. jakby skrytobójstwo i morderstwo nie miały... wpsólnych celów. Przez jej twarz raz jeszcze przebiegł ten potworny wyraz zimnej obojętności na los, na to co się stanie. A potem utonął on w błysku, by raptownie zmienić się w uśmiech pełen wilczych zębów. Teraz nie można już było przeoczyć obrażeń zadanych prze zęby kocicy, ale też upadek z wysokości po uderzeniu zaklęcia Nekromanty. Prawa przednia, łapa była podkulona i wykręcona pod niesamowitym kątem. Przemiana w tak okaleczone zwierze była istnym wyczynem (i głupotą)... lub też próbą samobójczą. Wymagała ogromnych pokładów nadwątlonej energii i siły woli. Wilk naprężył mięśnie gotów na wszystko.
Offline
Ekena wyszczerzyła zęby, które w jednej chwili stały się kłami wściekłego kota. Błysk, który towarzyszył przemianie Ireth koniec końców był korzystny: oszczędzał wszystkim makabrycznego widoku przesuwających się i zmieniających kości, wydłużającego sie pyska, wyrastającej sierści... Najgorzej jednak przemiana wyglądała na okaleczonym boku. Rana mimo przypalenia wyglądała, jakby zaraz miała sie otworzyć. Albinoska ustawiła sie tak, by ten właśnie bok osłaniać. Również jej przednia łapa była zraniona, jednak było to ledwie draśnięcie w porównaniu z obrażeniami przeciwniczki. Kocica zrezygnowała z subtelnych ataków i eleganckich uników. Skoczyła po prostu na wilczycę, rozkładając przednie łapy by utrudnić unik. Zamierzała chwycić kark Ireth i potem pokombinować.
Offline
A po co to wszystko? Najpewniej dla honoru, przeklętej dumy czy czegoś tam jeszcze podobnego. Nie było czasu by uciec na bok, a drzewo nie pozwalało się cofnąć. Cóż pozostawał przód. Znacznie wolniej niż zazwyczaj wilczyca próbowała wskoczyć pod kota i spróbować się jakoś znaleźć na jej tyłach. Tylko jak, jeżeli zdana była tylko na trzy swoje łapy? Kocica może nie runęła dokładnie tam, gdzie chciała, jednak i tak udało jej się przygwoździć drugą polimorfkę do podłoża. Wilczyca szarpiąc się, drapiąc i przede wszystkim gryząc nie dawała jednak za wygraną. Niestety takimi działaniami tylko pogarszała stan swojej kończyny. Ból powoli promieniował na inne części ciała i stawał się nie do zniesienia.
Offline
Kocica postanowiła odsunąć się, by zęby przeciwniczki były jak najdalej. Chwyciła więc tylną łapę wilczycy i zeszła z niej. Następnie zaczęła iść tyłem, próbując ciągnąć Ireth za sobą. Ekena właściwie nie wiedziała jeszcze, co chce tym osiągnąć. Ale taki manewr mógł dać jej chwilę czasu, o ile przeciwniczka nie wykręci sie jakoś i nie ugryzie albinoski. Ale wtedy polimorfka zamierzała spróbować zmienić postać. W końcu jako koń również mogła być niebezpieczna. Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę wielkie kopyta i ciężkie podkowy, które swoją drogą powinna już dawno zmienić. Jednak teraz był czas na walkę, a nie rozmyślania o podkowach. Kocica zarzuciła łbem, ciągle trzymając w zębach łapę wilka. Zamierzała jakoś utrudnić Ireth wszelkie manewry.
Offline
Uderzenie serca, ułamek sekundy.
Tyle czasu wystaczyło by zdać sobie sprawę jak głupie jest to działanie. Tylko tyle i aż tyle. Bo czas nie ma znaczenia, bo czas jest ciagły, ale czasami zmienia swój bieg. Czasami zwalnia lub też przyśpiesza. rzecz bogów? Może tak, a może i nie? Z resztą kogo to w tych czasach obchodzi? W czasach, gdzie imię boga wypowiadane jest tylko w przekleństwie lub nic nie wartej proźbie.
A ból stał się nie do zniesienia...
- Stop! - Wycharczała we zwierzęcym, języku, który rozumiały obie. Ekena mogła poczuć jak uchwycone w potrzask ciało najpierw sztywnieje, a potem staję się aż nadto luźne. - Stop... wygrałaś. - Warknęła gdyż to tak własnie się 'rozmawia' się w tym odmiennym języku. Wilczyca zamknęła oczy, nie mogąc znieść światła, które tak strasznie drażniło wrażliwe soczewki. Wyglądało na to, że chce powiedzieć coś jeszcze, ale juz się nie udało, gdy ukochana pani ciemność zasnuła całe otoczenie.
Offline
- Ireth? - Z pomiędzy kocich zębów wydostało sie mruknięcie. Puściła łapę wilka i szturchnęła czarne cielsko pyskiem. Wiedziała, że sama nie da rady pomóc przyjaciółce. Żałowała teraz, że w ogóle zaatakowała ją. Że nie domyślała sie wcześniej, jak to się skończy. Wiedziała, że musi przenieść Ireth do ludzi, którzy będą mogli coś zrobić. Sprowadzenie ich zajęłoby za dużo czasu. Albinoska zmieniła sie w człowieka, klęknęła i przerzuciła sobie bezwładne ciało przez plecy, łapy wilka spuszczając po wzdłuż ramion. Oparła dłonie o ziemię i powoli zaczęła zmieniać się w konia. Bok bolał teraz niemiłosiernie. Skóra rozciągała się i mrowiła lekko, gdy wyrastała z niej sierść. Wreszcie klacz ruszyła stępa. Co jakiś czas potykała się, gdy przez jedną z przednich nóg przebiegała fala bólu. Jako koń Ekena musiała powierzać ciężar również tej nodze. Nie mogła próbować jej odciążać. Nie kłusowała w obawie, że Ireth spadłaby z szerokiego grzbietu. Albinoska szła powoli przed siebie. Gdziekolwiek, gdzie są jacyś ludzie!
Ostatnio edytowany przez Ekena (2008-08-18 14:01:36)
Offline
W jej stronę szedł mężczyzna. Powoli i mozolnie. Osoba z dobrym wzrokiem dostrzegła by , że krwawi, dostrzegła by także jego kły, białe niczym chmury na niebie głaszczone promieniami słońca. Osoba która posiadała by słaby wzrok uznała by że to zwykły człowiek. Był wampirem.
- Hej nie chce kłopotów, nie mam na ciebie zlecenia i nie mam ochoty pić twej krwi - rzekł wyczerpanym głosem - Proszę... - nie dokończył padł na ziemię z wyczerpania.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Smenciciel natychmiast wybiegł z między drzew po to, by podtrzymać Wampira. Położył go delikatnie na ziemi i strząsnął ze słabo ukrywanym obrzydzeniem wampirzą krew z rękawic. Jemu, którego smocza krew była czysta i ciepła o raz jej właściwości lecznicze powodowały szybszą regenerację ran krew wampira wydawała sie obrzydliwa. Nie potrafił opisać czemu.
-Same polimorfki i skrytobójcy? Przydajcie się na coś i zamieńcie sie w jakies ptaszki i lećcie sprowadzić maga, druida albo najzwyklejszego lekarza. Śpiszcie się. Może wampiry i są silne ale nie wieczne!-Krzyknął przejęty. Nadal miał przed oczami widok smoka z dwoma wampirami przyczepionymi do skrzydła i jednego wgryzającego sie jego przyjacielowi w szyję- Ryszajcie! ja nie mam skrzydeł-dodał i usiłował zlokalizować krwawienie. po jakimś czasie dodał szeptem "już nie mam"
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |