Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Wszedł po raz któryś na cmentarz lekko nachmurzony. Czemu ja tu zawszę chodzę. Pomyślał. Po chwili wypowiedział inkantację zaklęcia i patrzył na ciała. Kiedy wykopał 50 ciał przerwał działanie zaklęcia i zabrał zwłoki.
Offline
Nie, nie, nie. Nie powinno mnie tutaj być... A może powinienem?... Ku***! Koniec z filozofią! - skończył rozmyślanie i zaczął rzucanie zaklęcia. Gdy na kupie leżało 50 zwłok, zrobił z nimi coś dziwnego bo po prostu zniknęły. Po chwili pojawiły się tuż nad nim z głuchym trzaskiem i niewiele brakowało a zostałby 51 trupem. Kreey wstał, otrzepał się, po czym rzekł:
- Ehh... powinienem jeszcze potrenować, zanim zacznę bawić się trupami. Chyba muszę zrobić to po staremu. - załadował zwłoki na wózek i odjechał.
Offline
Sulam nie cierpiał przebywać na cmentarzach. Zawsze wpajano mu, że to miejsce w którym oddaje się cześć zmarłych, miejsce ich wiecznego spoczynku, a nie pole treningowe dla Nekromantów. Poza tym szarość i milczenie tego miejsce, powodowało u elfa gęsią skórkę. Ale jak zwykle potrafił sobie wmówić hasło, hasło, które stało się już chyba jego mottem życiowym, "cel uświęca środki".
Wkroczył niepewnie przez skrzypiącą bramę cmentarza. Już samo to skrzypienie, wywołało u niego dreszcz. Czemu zawsze w takich miejscach, musi wszystko skrzypieć, trzeszczeć, szurać i wywoływać dźwięki, które tylko szarpią nerwy? Chyba nikt się tego nigdy nie dowie. Przed Sulamem świeciła niewielka ognista kula, unosząca się sześć stóp nad ziemią, rzucała blade światło na mijane nagrobki. Nawet Artemis, mający zwyczaj krakać na okrągło, milczał jakby przytłoczony atmosferą. Gwiazdy pochowały się gdzieś za chmurami, a co jakiś czas Remoon wyłaniał się by oświetlić cmentarz swoim srebrzystym światłem. A Sulam szybkim krokiem kroczył głębiej i głębiej. Brakowało tylko wycia wilków...
W końcu zatrzymał się. To wydawało się odpowiednie miejsce, choć nie miał bladego pojęcia jak powinno wyglądać odpowiednie miejsce do ożywienia szkieletów (no może prócz tego, że powinno zawierać szkielety). Zdecydował, że wprawi w ruch ludzkie kości. Ludzie wydawali mu się najmniej odpowiednią rasą na wieczny spoczynek, więc głosy sumienia nie będą go dręczyć. Ognista kula zawisła wyżej nad ziemią. Sulam zaczynał powoli skupiać energię potrzebną do rzucenia zaklęcia. Tkał misternie zaklęcie, czarna magia przelewała się, przeplatała, zaczynała tworzyć spójną całość, węzeł, który zaciskał się z każdą kolejną sekundą. Nekromanta czuł się dziwnie. Był targany ogromną ilością uczuć: strachem, złością, smutkiem, a jednocześnie czuł podniecenie poznawania czegoś nowego, okropnego, ale czegoś, czego przeciętny śmiertelnik nigdy nie pozna. Spod palców wyłoniły się czarne płomyczki, oczy lśniły niezdrowym blaskiem. Duch wydawał mu się odrywać od ciała, jednak kontrolował całą sytuację. Czując, że zaklęcie jest już gotowe musiał dodać jeszcze tylko jeden akcent:
-Animate!- wysyczał słowo Nekromanta, a jego głos przeszył ciszę niczym strzała.
***
Czarne płomienie wypełzły z jego dłoni i zygzakowatym powolnym ruchem zmierzały w stronę grobu. Otoczyły go, krążąc coraz szybciej i szybciej, aż zatrzymały się i opadły na ziemie w postaci popiołu. Przez kilka sekund nic się nie działo, panowała grobowa cisza przerywana jedynie ciężkim oddechem Nekromanty. Sulam wiedział, że się udało, czuł to w kościach... pytanie tylko czy w swoich. W końcu z ziemi wyłoniła się koścista ręka. Elf, choć widział już wiele okropności w swoim życiu, wzdrygnął się na ten widok. Wstający z grobu zmarli nie byli codziennym widokiem. Ożywieniec w końcu się wyczłapał. Miał około sześć i pół stopy wysokości, świetnie zachowany szkielet i oczy wypełnione pustką, zimną i emanującą nienawiścią pustką która wywołała u Sulama gęsią skórkę. Nekromanta podszedł bliżej i przypatrywał się dokładnie każdemu calowi konstrukcji. Za pomocą siły woli wprawiał kościeja z początku w proste ruchy, jak zaciskanie pięści, podnoszenie nóg, skłony by przejść do bardziej skomplikowanych czynności jak skok (przy pierwszej próbie twór stracił nogę, jednak bez problemu dało mu się ją znowu przymocować). Każda kolejna wykonana czynność przez ożywieńca wprawiała go w coś rodzaju radości, może nie takiej jak kiedy ojciec patrzy jak jego dziecko stawia pierwsze kroki, ale na pewno było mu daleko pokrewne. Zagrał nawet jedną rundkę "Papier, kamień, nożyce", choć zwycięzca był z góry przewidziany.
Księżyc był już wysoko na niebie, kiedy Sulam w końcu zdecydował się opuścić cmentarz... ale nie sam. Stwierdził, że przyda mu się asystent w sklepie i w szkole magii. A jak tu nie polegać na czymś co kierowane jest jego własną wolą.
Offline
Gęsty dym zasnuł całe cmentarzysko swym szarym cielskiem roztaczając dookoła smród siarki i rozkładu.
Nie trudno zgadnąć, ze źródłem nieprzyjemnego oparu jest wielka szczelina, która pojawiła się dokładnie na wschodniej części cmentarzyska. W sumie poza tym, nic się tu nie zmieniło...
Offline
Dziekan kroczył przez ponurą i mroczną noc. Za nim szedł Ciastek, dla niego wycieczka na cmentarz była jak odwiedziny domu, wśród posępnych posągów i podrapanych nagrobków, wyglądał przerażająco do tego stopnia, że Sulam co kilkanaście sekund obracał się w jego stronę nerwowo, uważając czy zaraz sługa nie wykona jakiegoś zamachu stanu. Jednak Elf kontynuował swą podróż.
Nekromanta miał sen. Śniło mu się, że był na cmentarzu i wyzwalał ogromne ilości energii by otworzyć przejście do świata zmarłych i wydobyć kogoś z czeluści śmierci. Pamiętał grób przy którym wykonywał ów rytuał. Był skromny, znajdował się w "dzielnicy" zasłużonych dla Zakonu, napis na nagrobku we śnie był zamazany, jednak pamiętał że ozdobiony był pazurem hipogryfa. Sulam rozglądał się po tej części cmentarza, szukał jednak bezskutecznie. I gdy porzucił nadzieję, gdy myślał już nad popędzeniem czym prędzej do ciepłego domu i napiciu się gorącej herbaty, dojrzał go. To był ten, z pewnością. Przyjrzał się mu uważnie i zobaczył jakże znajome imię "Ekena". Nie miał bladego pojęcia czemu śniło mu się wskrzeszenie Ekeny, może bogowie zaczęli mieszać mu w umyśle by wypełnił ich jakąś zachciankę. Czemu jednak musieli posługiwać się snami, a nie mogli mu tego powiedzieć wprost?
Odsunął ten problem na bok. Skoro już tu był mógł to potraktować jako próbę generalną. Gromadził energię od tak dawna, zdobył tak dużą wiedzę i doświadczenie ostatnimi czasy, że był gotowy użyć zaklęcia wskrzeszenia. Otworzył umysł i zaczerpnął całą swoją manę. Pulsowała i wiła mu się po całym ciele niczym wąż. Sięgał po nią do najgłębszych zakamarków swojego bytu i związał ją swoją wolą. Wydawało mu się, że gromadzenie tej całej energii trwa wieki, milenia, jednak naprawdę trwało tylko kilka sekund. Otworzył oczy i usta, a z nich wyciekł czarny gęsty płomień.
-Daron!- Wypowiedział cały drżąc i uwolnił energię. Uwolnione zaklęcie popełzło po ziemi i wbiło się w glebę. Po kilkunastu sekundach ziemia rozwarła się i wynurzyła się trumna, która czekała do otwarcia, którą po chwili wahania Sulam otworzył.
Offline
Ekena wzięła głęboki oddech, przeklinając w duszy ból, który czuła w płucach, jakby zbyt długo wstrzymywała powietrze oraz kłucie w żyłach od srebra. Srebro! Pamiętała dokładnie wieczór w Sali Balowej, kiedy wbiła sobie srebrny sztylet w nadgarstek i zalała ranę trucizną. Powinna być martwa. Bardzo martwa. Martwi nie czuję bólu. Otworzyła powoli oczy, bojąc się zobaczyć, co było dookoła niej. Ujrzała znajomą twarz i nie do końca uchylone wieko. Od trumny.
- Do cholery, czy tu już nawet umrzeć spokojnie nie można?! Śmierć mi zepsułeś, kretynie! - Wrzasnęła, odpychając mocniej wieko i siadając gwałtownie. - Po co? Wyjaśnij mi: po co? Smok Cię opłacił?
Polimorfka obmacała jedną dłonią zraniony nadgarstek, a następnie twarz, po czym jęknęła, kładąc się ponownie.
- Zamknij to cholerstwo. Wracam tam, przynajmniej nic mnie nie bolało. Gdzie ci kapłani mówiacy o wieczym odpoczynku?
Offline
-Myślisz, że normalnie bym się trudził by wskrzesić zwykłego zabójcę?- powiedział obrażonym tonem Nekromanta, spoglądając na Ekenę z mieszanką fascynacji i zdziwienia. "Więc to tak ludzie reagują na powrót do życia... fascynujące", "mogłaby okazać choć trochę wdzięczności", mniej więcej myśli o takiej treści przeplatały się przez umysł Elfa. Ciastek wyglądał jeszcze bardziej dotkniętego słowami Ekeny niż jego Pan. Podszedł do niej wyciągając z rękawa lekko pordzewiały miecz, a ogniki w jego oczach. Sulam zatrzymał go jednak gdy był już na odległość zadania ciosu.
-Spokój Ciastek, ta polimorfka zamieni Cię w psi przysmak w kilka sekund.- rzekł chłodnym głosem. Teraz najważniejsze było by przekonać Ekenę do pozostania przy życiu.- Odpowiem na dręczące Cię pytania. Nie przysłał mnie tu żaden smok, sędzia opuścił ziemie Zakonu bardzo dawno temu. Kapłani najprawdopodobniej dopiero budzą się ze snu, zresztą jak większość zakonników. Widzisz Ekena, jesteś potrzebna, miałem sen w którym miałem Cię wskrzesić, a jako łatwowierny elfik wierzę, że to nie był przypadek. Może jesteś elementem jakiejś większej układanki, o której nie mam bladego pojęcia, może jesteś pionkiem w grze bogów, nie wiem. Tak czy siak chwilowo jesteś skazana na życie. Później możesz wrócić do swojego grobu, mogę Ci nawet pomóc się w nim znaleźć.- powiedział całkowicie obojętnym tonem. Następnie uśmiechnął się złowieszczo, był to typowy przykład czarnoksięskiego uśmiechu z podręcznika dla początkujących mrocznych magów.- A teraz Ci przedstawię wizję, w której będziesz chciała odebrać sobie życie. Będę Cię wskrzeszać za każdym razem kiedy umrzesz, od czasu Twojej śmierci urosłem w siłę i sądzę, że jestem w stanie to zrobić. I nie radzę Ci mnie atakować, to bezcelowe, choć jestem prawie pewien, że i tak tego spróbujesz. Jeżeli nie chcesz cierpieć, radzę Ci zaakceptować ten stan rzecz. Jesteś zainteresowana życiem?
Offline
Ekena przez dłuższą chwilę po prostu leżała w bezruchu, jakby całkowicie ignorując słowa Nekromanty i samą siłą woli usiłując przywrócić się do świata martwych. Wreszcie otworzyła oczy z wyjątkowo wrednym uśmieszkiem na twarzy.
- Zgadzam się. Nie zaatakuję, nie będę kombinować, nie spróbuję rozdrapać sobie krtani. Ale pod jednym warunkiem: wpakuj w to bagno też Ireth. Inaczej wpakuję w siebie takie ilości srebra, że i sami bogowie wszystkiego ze mnie nie wyciągną. Swoją drogą nie sądziłam, że można wskrzesić polimorfa po srebrze i truciźnie... Ach, jeszcze jedno... trzymaj trupa na dystatns. Nie lubię chodzącej zgnilizny i jestem głodna jak diabli, a wtedy jem dosłownie wszystko. - Mruknęła, przekręcając się na bok i zmieniając w śnieżnego kota, po czym wyszła powoli w trumny i łapa za łapą zaczęła się przeciągać oraz co jakiś czas otrzepywać, jakby właśnie wyszła z wody.
Offline
-Z wielką chęcią.- powiedział Nekromanta i podszedł do grobu Ireth, która była pochowana niedaleko Ekeny. Nie myślał wcześniej żeby ją wskrzesić, ale skoro polimorfka tak ładnie nalegała nie mógł jej odmówić. Poza tym... nie chciał się potem ewentualnie bawić pincetą by wyciągać najmniejszy fragment srebra z ciała Ekeny.
Ireth wydawała mu się z tych dwóch polimorfek znacznie przyjemniejsza, choć i ona bywała agresywna. Może ich ciągła walka między sobą była jak czymś w rodzaju walki o dominację, oto kto jest w ich małym stadku najważniejszy? Albo to była forma zabicia czasu lub siebie nawzajem... czy on naprawdę chciał to wiedzieć?
Przetarł lekko zamszony napis na nagrobku Ireth. Ponownie zebrał w sobie energię, ogromne ilości energii. To zaklęcie było piekielnie trudne i wymagało całkowitej koncentracji. Świat znikł mu sprzed oczu, dźwięk zanikał, zapach nie dochodził do nozdrzy, nie czuł już zimna tej przerażającej nocy. Teraz był sam zamknięty w swoim małym kosmosie. Pochłonęło go wiązanie supłów magicznych, przeprowadzanie selekcji oraz korygowanie fal. Przy zaklęciu wskrzeszenia wszystko musiało być idealnie. Gdy otworzył oczy a następnie usta, ponownie czarne gęste płomienie wyciekały z jego ciała.
-Daron!- wypowiedział już po raz drugi te słowa. Czarna energia podążyła w kierunku grobu Ireth. Wyczerpanego Nekromantę podtrzymał Ciastek, gdyby nie on, Sulam zapewne upadłby bezwiednie na ziemię i przez kilka najbliższych sekund nie mógłby poruszyć żadnym mięśniem. Dwa razy użył potężnych pokładów energii, był wykończony. Trwało to tak chwilę, kiedy trumna polimorfki wysunęła się z ziemi. Nekromanta zdążył się pozbierać na tyle żeby stać o własnych siłach.
-Ciastek...-wziął głęboki wdech.- otwórz.
I Ciastek otworzył wieko.
Offline
Wszystko było spokojne, zimne, nieruchome. Nie było już czasu, przemijania, bezsensownych walk o nic, bólu...
Zaraz, tylko że tego kłującego uczucia w klatce piersiowej nie było wcześniej, czy może jednak było? Mrowienie w dłoniach też wydawało jej się teraz takie surrealistyczne i nie na miejscu. Ale czy komuś kto od miesięcy nie żył, coś mogło się jeszcze wydawać?
Chyba, że...
Polimorfka uchyliła powieki i przez dłuższą chwilę wpatrywała się w złowieszcze, granatowe niebo mając wrażenie, że ono zaraz na to wszystko runie. Ale co to było 'to wszystko'? Wzięła kilka płytkich oddechów, zupełnie nieświadomie, ignorując przedziwne sygnały dochodzące z różnych obszarów jej ciała. Była skołowana we wszystkich wymiarach tego słowa. Wciąż pełna obaw usiadła znów odsuwając od siebie informację, że to na czym siedzi jest zimne, przerażająco zimne. Rozejrzała się i...
- O matko, wy też nie żyjecie! - Jej własny głos wydał jej się obcy, jakby dochodzący z bardzo dużej odległosci. Przenosiła spojrzenie od Ekeny do Sulama, pomijając Ciastka, bo to było coś, czego jej umysł zupełnie nie był w stanie ogarnąć. Tak samo jak fakt, że cała czwórka znajdowała się na cmentarzu, ona siedziała w trumnie... A potem cała prawda uderzyła w nią z olbrzymią siłą. Jej świadomość krzyczała 'Przecież to jest niemożliwe! Albo możliwe, ale nie dla mnie, nie na mnie!'
- Nie, proszę powiedz mi, że to WY nieżyjecie, a nie, że ja żyję... Znowu... - Reszta tego, co chciała powiedzieć zginęła gdzieś w ataku kaszlu. To chyba była reakcja obronna, na to czego Ireth nie mogła pojąć, jej organizm sam musiał jakoś zacząć sobie radzić, skoro umysł nie chciał.
Offline
-Witaj wśród żywych, Ireth.- rzekł zadowolonym głosem Sulam. Był z siebie dumny, dwa wskrzeszenia jednego dnia, to był nie lada wyczyn. Najwyraźniej opanował sztukę nekromancji na wystarczająco wysokim poziomie. Gdyby tylko jeszcze mógł już dzisiaj wyjechać do Witorsen...
Nie mógł, Zakon był otoczony dziwnym pierścieniem lodu. Nie miał pojęcia co go wykreowało, ale miał dziwne przeczucie, że to wszystko było związane z tym dziwnym letargiem.
-Ireth nie zakłócałbym Twojego spokoju, jednak takie było życzenie Ekeny. A teraz wyjaśnię wam pokrótce co się wydarzyło od waszej śmierci. Zefir i Silver opuścili zakonne ziemie, zresztą tak samo jak Lukas i Tin. Później bo miesiącach błogiego lenistwa, na Zakon spadło coś dziwnego... tak to dobre słowo. Wszystkie istoty usnęły, dopiero niedawno odzyskaliśmy świadomość. Domostwa zakonne zostały okradzione z dobytku, nikt nie wie co się dzieje. Myślę, że wasza obecność ułatwi nam rozwiązanie tego wszystkiego. Pozwólcie, że zaprowadzę was przed obliczę Zielonoskrzydłego. Na pewno ma wam więcej do powiedzenia niż ja.
Offline
Jakimś cudem opanowała atak kaszlu, otarła zbierające się w oczach łzy i nic. Wysłuchała słów Sulama i dalej nic. Tak jakby niewiele z tego do niej dotarło. Znów spojrzała po obecnych, na niebo, przed siebie na ciągnące się w nieskończoność rzędy nagrobków. Potem ostrożnie oparła ręce na krawędziach trumny, oparła na nich swój ciężar i powoli się podniosła. Wciąż jeszcze czuła się zagubiona i tym bardziej nie ufała swoim dopiero co odzyskanym siłom. Poza tym wciąż zalewały ją sygnały co ją mrowi, boli lub zaczyna boleć. Ale przede wszystkim cholernie dziwnie czuła się będąc tu, wywchodząc z trumny leżącej przy nagrobku z jej imieniem, jak i datą śmierci!
W końcu stanęła na własnych nogach, bliżej Sulama, dalej od Ekeny, starała się ignorować jej obecność jak i narastający gniew. Zachowanie drugiej polimorfki było co najmniej egoistyczne, jednak tym postanowiła przejąć się później. Teraz wyjaśnienia, dużo wyjaśnień. Co to ma do cholery być, że człowiek w spokoju nawet w grobie nie może poleżeć?! Wzdrygnęła się i ponownie odwróciła wzrok. Mimowolnie dłużej zatrzymała spojrzenie na 'koledze' Sulama. Wszystkie te informacje, odczucia, widoki, zapachy, dźwięki... Zalewały ją z taką częstotliwością, że nie była w stanie nawet określić co teraz dokładnie czuje. No może wszechobecnego, ohydnego zapachu rozkopanej ziemi...
- Chodźmy stąd, bo zaraz zwymiotuje. - Jęknęła, zamykając oczy i biorąc kilka głębokich oddechów tym razem przez usta.
Offline
Polimorfka siedziała spokojnie, tuż przy nodze Sulama. Czekała, postanowiła dać Ireth przynajmniej kilka minut na oswojenie z sytuacją. Wreszcie rzuciła się biegiem, zmieniając w pół kroku w człowieka i rozkładając ramiona, jakby zamierzała przytulić, czy raczej udusić przyjaciółkę. Zatrzymała sie jednak tuż obok i tylko stanęła obok, trzymając drugą zmiennokształtną za ramiona.
- Jak się czujesz? Wybacz, ale chyba nie sądziłaś, że będę tu siedzieć sama? - Zapytała z bezczelnym uśmiechem, po czym spojrzała na nekromantę.
- Chwilka, panie magu! Wybacz: Magu. Przed chwilą wstałyśmy z grobów i to dosłownie. Nie wiem, jak Ireth, ale ja muszę się napić i coś zjeść. Jeszcze wszystko boli mnie od srebra oraz trucizny i czuję się, jakby coś mnie nadgryzało, gdy nie żyłam. Nie musisz mi opisywać, jak wyglądają ścierwojady i co preferują! Wolę nie wiedzieć, gdzie je miałam! Mangel poczeka. I tak pewnie zaserwuje mi na powitanie jakiegoś dzieciaka do wychowania. - Tu Ekena nagle znieruchomiała. - Dzieci! Co z moimi dziećmi? Muszę do nich iść! Coś mogło im sie stać! Są przecież takie maleńkie i bezbronne... Biedne... Anya musiała czuć się okropnie bez moich wizyt. A Astara! Jest taka nieśmiała i delikatna... No i kto pilnował Lilith, żeby nie zrobiła sobie krzywdy?
Albinoski ani trochę nie obchodziło, jak bezsensownie brzmiały takie słowa w odniesieniu do półgryfów, gryfa i dziewczynki zmieniającej się w smoka Baala tudzież harpię. Dla niej i tak były to najbardziej niewinne, biedne i delikatne istoty na świecie.
- Ireth? Dasz radę iść, czy Cie zawieźć? Muszę rozprostować kości i pozbyć się tego okropnego wrażenia srebra w żyłach. Paskudztwo!
Offline
Wzmianka o 'ścierwojadach' wcale jej nie pomogła, wręcz przeciwnie. Spowodowała kolejną falę mdłości, którą to polimorfka już chyba tylko cudem zdołała opanować. Kiedy w końcu odało jej się odetchnąc bez nadmiernego skrętu kiszek, stanowczo zepchnęła dłonie Ekeny ze swoich ramion, rzucając jednocześnie Sulamowi rozpaczliwe spojrzenie typu 'Ratuj mnie przed nią!'.
- Wybacz, ale ja chyba się jednak zastosuje do... nazwijmy to rady Sulama. - Powoli odzyskiwała panowanie nad swoim głosem, bo nie wydawał jej się już tak obco brzmiący. Wciąż jednak nie mogła uwierzyć w to co się dzieje, wciąż gdzieś tam w środku tliła się iskierka nadziei, że to tylko jakiś chory żart. Z drugiej strony wszechobecny ból, spowodowany srebrnym ostrzem, zastosowanym dawno przez Silver, bardzo skutecznie tę iskierkę gasił.
Westchnęła, nie, to nie był żart. Naprawę wróciła i będzie musiała jakoś się z tym pogodzić i zacząć żyć 'od nowa'. Znów zerknęła na Nekromantę.
- Prowadź, proszę. Bo chyba nie mam zielonego pojęcia jak wydostać się z tego przeklętego miejsca... - Powiedziała i zajęła się strzepywaniem ze swojego ubrania maleńkich grudek ziemi. Musiała po prostu zająć czymś ręce i głowę.
Offline
-Chyba jednak najpierw musimy pójść za tą wariatką.- jęknął przeciągle Nekromanta. Nie chciało mu się, naprawdę nie chciało mu się iść do cholernej Puszczy Pachwatów, wysłuchiwać jak to każdy z jej maluszków jest biedny i wygłodzony, że był w niebezpieczeństwie pod nie obecność mamusi.
Właśnie! Gdzie była matka kiedy maluchy były same? Leżała w grobie, bo wcześniej odebrała sobie życie. Widać było jak skrajnie nieodpowiedzialną i skrajnie emocjonalną osobą była Ekena. W życiu nie chciałby się znaleźć w skórze jednego z jej podopiecznych.
Nekromanta wiedział, że dla niego podróż będzie bardzo męcząca, był mocno osłabiony swoimi dzisiejszymi wieczornymi popisami. Jednak po chwili zastanowienia znalazł rozwiązanie. Spod jego rękawa wyszła niewielka myszka, właściwie szkielet niewielkiej myszki. Mysz, bo właściwie to był on. miał na imię Gouda, był okryty czarnym płaszczykiem na jego miarę i został mianowany dowódcą Oddziału Martwych Myszy. To był bardzo przydatny gryzoń, należał do ulubieńców Elfa. Teraz czekała go kolejna misja.
-Gouda, będziesz pilnował tej polimorfki, aby nie wyrządziła sobie krzywdy, zrozumiano?- popatrzył na swojego służącego, a później na Ekenę. Martwy zwierzak rozumnie pomachał głową i zeskoczył na ziemię.- Możesz spokojnie teraz iść odwiedzić swoje młode. Tylko pamiętaj, masz się potem stawić do Wieży. Ja widzę to co te maluch i jak coś mi się nie spodoba to zaciągnę Cię siłą.- Następnie zwrócił się do Ireth.- Tak chodźmy. Ciastek! Prowadź.
Po czym ruszył zaraz za swoim apetycznym z nazwy służącym. Gouda podreptał do Ekeny i czekał na jej ruch, zabijał czas przekręcając swoją głowę z lewej na prawą i z prawej na lewą.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |