Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bankier
Shiro wszedł do szpitala trzymając za przedramię lewej ręki. Co dziwniejsze był dziś bez zbroi, ale jego długie włosy zakrywały prawie całą twarz. Widząc iż spory tu tłok, oparł się o ścianę nośną budynku i zwrócił swój wzrok na własne stopy. W oczekiwaniu na kogoś kto mu pomoże, starał się nie myśleć jak bardzo boli go dłoń spalona kwasem. Do bólu można było się przyzwyczaić, jednak zawsze był nieprzyjemny...
Offline
Elf spojrzał przerażony na Aranel. Otworzył szeroko oczy, a potem usta i zaczął nim przebierać jak ryba wyciągnięta z wody.
-No bo... to przyjęcie... i ogród różany...- jąkał się bez ładu i składu.- A potem... no tak... samo... jakoś...
Po chwili spłonął rumieńcem utwierdzając Aranel w przeczuciu, że ma do czynienia nie z dwójką, a z trójką dzieci.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Ręce jej opadły.
-Marsz do niej! Usiądź i jakoś ją uspokój! A schrzań coś to mnie popamiętasz! -sama się zaskoczyła, że potrafi się tak zachować.
Jednak takie sytuacje jak ta wzbudzały zawsze w niej dużo emocji którym musiała odnaleźć ujście.
-Wszystko potrafię zrozumieć... jestem otwarta, nietrudno mnie zaskoczyć... ale! Och!
Jak tak można? -to już raczej sama do siebie mówi.- Jak wrócę masz tam siedzieć, a ona ma być spokojna i gotowa na poród. Potrafiłeś stworzyć nowe życie to i to ci się uda.. -warknęła.
Potem wyszła z sali. Zdawało się jej, że usłyszała jakiś hałas z innego miejsca szpitala.
Zobaczyła chłopaka stojącego pod ścianą.
-Shiro? -nie była pewna czy to on, ale tak się jej wydawało. W sumie twarzy nie widziała, nie dosć, ze patrzył w ziemię to jeszcze zasłaniały go włosy.
Potem spojrzała na jego rękę. Niedobrze...
Offline
Bankier
-Yo...- Machnął w jej stronę zdrową ręką, udając że całkowicie ignoruje ranę na tej drugiej. Podniósł głowę ukazując jedynie swój nos. Odgarnął włosy do tyłu i znów spojrzał na dziewczynę.
-Wiedziałem że przymuszanie młodych chłopców do Twojej woli, jest Twoją pasją, ale nie spodziewałem się że tak bardzo lubisz dzielić się tymi nowinami ze wszystkimi.- Chyba nie musiał tłumaczyć o co mu chodzi. Prawdopodobnie każdy słyszał jej krzyki.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Uśmiechnęła się słodko, chociaż nadal była zła.
-Shiro, mój drogi, ja jestem dzisiaj spokojna... -to, co słyszał za ścianą to zaledwie preludium do tego, co może usłyszeć, gdy tamten elf się nie postara...
-Chodź, obejrzymy rękę -wskazała mu salę do której ma się udać.
Ostatnio edytowany przez Aranel (2010-03-23 22:32:50)
Offline
Anielica zorientowała się, że coś się stało, najwyraźniej nie chodziło jednak o rodzącą. Mimo wszystko trzeba to sprawdzić. Przeprosiła grzecznie hobbita, prosząc, żeby chwilę zaczekał (naprawdę miał pecha, trafić w takie zamieszanie) i wyszła do gabinetu zobaczyć o co chodzi.
Zauważyła, że Aranel z kimś rozmawia. To był jakiś człowiek. Jedno spojrzenie wystarczyło, by zorientować się co mu się stało. Szybko przygotowała opatrunek i środki przeciwbólowe.
- Jeżeli pozwolisz zajmę się twoją ręką - zwróciła się do rannego podając mu środki przeciwbólowe.
Offline
Bankier
-Ho ho..-Chłopak zdziwił się jej zachowaniem. Spodziewał się iż dziewczyna zawstydzi się i zaniemówi. Najwidoczniej była ulepiona z twardszej gliny niż wyglądała. Powlókł się za nią do sali, gdzie stanął na uboczu.
-A więc Pani doktor? Co z tym zrobimy? Wskazał na poranioną rękę. Zaprawdę oparzenie kwasem nie należało do najprzyjemniejszych ran... Z lekkim zaskoczeniem spojrzał na drugą osobę. Wcześniej jej nie zauważył... Wziął środki do ręki, lecz nie zażył ich.. Zamiast tego przyglądał się im nie ufnie...
-Czy to konieczne?
Ostatnio edytowany przez Darayawus Shiro (2010-03-23 22:39:35)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Vicky chciała się zająć raną? Proszę bardzo... Jeszcze tylko się upewniła co do substancji na ręce. Tak, to kwas. Poszła po coś odpowiedniego.
Po chwili wróciła z mlekiem.
-To ci się przyda Vicky... -podała jej płyn. Przy okazji obserwujeją w akcji.. Nadal nie spytała, czy zgodzi się ją uczyć, ale teraz nie ma na to czasu.
Offline
- Jeżeli nie chcesz, żeby cię bolało, to tak konieczne - odpowiedziała uprzejmie anielica - ostatnio mieliśmy też wino, o ile pamiętam. Tylko zmieniło właściciela, ale może gdzieś tu jeszcze jest.
Podziękowała skinienem głowy Aranel, naprawdę dobrze jej się z elfką współpracowało i zajęła się raną człowieka. Nie wyglądała tak najgorzej, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę inne przypadki.
Offline
Bankier
- W takim razie nie są konieczne...- Oddał anielicy leki. Jakoś im nie ufał, choć sam nie wiedział czemu. Podejrzewał że ma to związek z jego dawnym życiem... Zranioną rękę wyciągnął przed siebie, odgarniając resztki ubrania, tak by nie przeszkadzało.
-Ja to bym proponował zawinąć w bandaż czy coś... I z głowy, Po co dodatkowo zawracać Panią głowę?
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Ktoś tutaj marudzi.. Lepiej siedź cicho, chyba, że chcesz, żeby ci ręka uschła... chociaż nie.. w tym przypadku tkanki się rozpuszą, jeśli się z tym nic nie zrobi..
Skoro przyszedł do szpitala, to wiedział na co się pisze.
Może i nie była dzisiaj najmilsza, ale cóż.. miała ciężki dzień. Trudno się mówi...
Offline
Vicky westchnęłą.
- Po to, żeby nie wrócić tu za chwilę znowu, z wiekszym problemem na przykład - uśmiechnęła się do niego ślicznie.
Starannie przemyła ranę środkami dezynfekującymi i mlekiem przyniesionym przez Aranel, potem dokładnie ją opatrzyła.
- Teraz powinno być dobrze - oznajmiła.
Skończy, zajmie się hobbitem i może nawet uda jej się chwile odpocząć. Była zmęczona, ale jakoś ciągle w dobrym humorze.
Offline
Bankier
Shiro przyglądał się przez chwilę opatrzonej ręce. Następnie zaczął zaciskać ją raz po raz w pięść.
-Taaak... Faktycznie może być. Dziękuje.- Było to jedno z tych słów, które tak rzadko padały z ust chłopaka. Zwłaszcza jeśli były szczere.
-Rozumiem że należy się za to jakaś zapłata?- Nie miał przy sobie dużo pieniędzy, ale i tak uważał że należało zapłacić... Przecież mógł tu jeszcze wrócić.
Offline
- Cieszę się, że czujesz się lepiej - odpowiedziała szczerze zadowolona. - Z tego co wiem, płaci nam zakon... - anielica poczuła się bardzo zmieszana. Nie leczyła dla pieniędzy, poprostu lubiła pomagać innym. I tak wszystko co mogłaby zarobić planowała przeznaczyć na dalszą naukę, żeby mieć większe możliwości medyczne.
Popatrzyła niepewnie na człowieka, potem przeniosła spojrzenie na Aranel, wreszcie wbiła je w ziemię. Nie bardzo wiedziała co ze sobą zrobić i jak na takie pytanie odpowiedzieć.
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Ja mam pomysł, jak możesz się odwdzięczyć za pomoc -uśmiechnęła się złowieszczo.
Skoro on czuje potzrebę, aby coś za to zrobić, to proszę bardzo.
-Mam dla ciebie bardzo ważne zadanie. Przyjmiesz je? Podołasz? -stara się zachować powagę i nawet jej to wychodzi.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |