Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Zerwał się do przodu i zaczął biec za elfką. Nie było czasu, nie można było czekać ani chwili dłużej.
To, by go bardzo bolało, gdyby przez niego anioł zginął. Sumienie tak łatwo nie odpuszcza, drąży dziurę w sercu przez całe życie, zmusza do rzeczy głupich.
-Zaczekaj! - Krzyknął myśliwy i złapał zielarkę za rękę. -On potrzebuje pomocy! Zielonoskrzydły anioł Samael, on umiera! Ja-ja mu nie mogę pomóc. Wiem co nieco o medycynie, ale nie mam odpowiedniego sprzętu. - Teraz energicznie rozejrzał się po pomieszczeniu. Jak nie ona to kto? Przecież musiał tu być jeszcze ktoś, kto wie coś więcej od zielarza. Spojrzał w oczy Aranel i dodał. -Aktualnie przebywa w cechu myśliwskim. Przyniósł bym go tu, ale może nie wytrzymać podróży. Pomożesz mi bądź ktokolwiek inny? Ja muszę go ratować!
Widać było, że nie żartował,. Jego skronie były oblane zimnym potem. Był zestresowany.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Spojrzała na mężczyznę.
-Gdzieś tutaj powinna być lekarka. Zaraz jej poszukam. Znasz się na medycynie.. więc powiedz mi, czego potrzebujesz? Mamy tu potrzebne sprzęty i substancje...
Offline
Vicky obudził krzyk człowieka, usłyszała słowa. Zerwała się z fotela, chwyciła swoją torbę medyczną i już chwilę po tym stała przy nim. Była trochę odrętwiała, ale przynajmniej wypoczęta.
- Prowadź - powiedziała do mężczyzny zdecydowanym tonem - Aranel, czy mogę prosić cię, żebyś tu została pod moją nieobecność? Postaram się szybko wrócić.
Wyciągnęła bułkę ze stojącego nieopodal kosza przyniesionego przez elfa, no cóż odda później, teraz była naprawdę głodna, zje po drodze. Miała nadzieję, że nic się nie stanie, kiedy jej tu przez chwilę nie będzie, ale raczej nie miała wyjścia.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wreszcie mógł odetchnąć z ulgą. Dzień nie musiał się zakończyć wcale tak źle jak podejrzewał. W końcu zakon jest pełen istot o dobrym sercu, osób które są gotowe nadstawić karku za innych, czy też pomóc w inny sposób. Wszyscy byli braćmi i siostrami, jedną rodziną która potrafiła razem stawić czoła każdemu zagrożeniu i oczywiście chaosowi.
Musiał ruszać, wskazać medyczce drogę, chociaż ta pewnie już ją znała. Tak, proszenie o pomoc która nie jest potrzebna jest dosyć głupia. Nie, to myśliwy był głupi czepiając się pierdół, według niego cały świat składał się z pierdół... wróć! Komu w drogę temu czas.
Białowłosy ruszył w kierunku drzwi. Uchylił je i potem na schody! Po chwili wspinaczki znalazł się na parterze. Stamtąd od razu ruszył do bram Gwiezdnej Wieży, by obrać potem za cel cech myśliwski. Do Samaela ruszyć czas, biedaczek nie wiedział na co się porywa lecąc w kierunku niebios.
Offline
Dziewczyna na łóżku co jakiś czas wydając z siebie przenikliwy, piskliwy krzyk zwijała się z bólu na łóżku, by po chwili zacząć łapać spazmatyczne oddechy, gdy ból mijał. Jednocześnie zaczynała szlochać, co przeszkadzało jej w oddychaniu. W każdym razie najwyraźniej skurcze zaczęły być bardzo regularne.
Elf próbował mówić do niej uspakajająco i głaskać po głowie, jednak zarówno jego głos i ruchy były tak drżące z powodu przerażenia, że niewiele to pomagało.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wróciła do rodzącej parki. Tak, niedługo będzie po wszystkim.
-A więc dobrze. Halo, proszę o uwagę... Oddychamy głęboko.. wdech i wydech, wdech i wydech...
Zauważyła, że elf nie stosuje się do zaleceń.
-Ależ Ty też oddychaj tak jak pokazuję, masz przecież pomagać, tak?
Potem znów zwróciła się do dziewczyny.
-Kochanie wiem, ze boli, ale posłuchaj uwaznie. Będzie jeszcze gorzej. Nie ma co Cię oszukiwać, ból będzie straszny. Najlepiej znajdź coś co mozesz ściskać. O, ręka tego pana będzie idealna, należy mu się, prawda? tak wiec, będzie bolało, ale potem, gdy już dostaniesz tę małą przylepkę, to przekonasz się, ze było warto.
Nie ma co przedłużać, skoro dziecko chce wyjść.
-Oddychaj i przyj. -dodała- Tak ty też, solidaryzuj się. -mruknęła do elfa.
Ostatnio edytowany przez Aranel (2010-03-30 16:23:55)
Offline
Elf patrzył przez chwile na Aranel jak na wariatkę, ale chyba uznał, że sprzeciwianie jej się będzie wysoce niebezpieczne i postanowił się nieudolnie zastosować.
Natomiast dziewczyna z przerażeniem w oczach na wieść o kolejnych katuszach zaczęła szlochać, by w końcu zrozumieć, że nie ma innej możliwości i zaczęła współpracować. Co jakiś czas rzucała spojrzenie na elfa, nie będąc chyba do końca pewną co ma o tym wszystkim sądzić.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Popatrzyła na nich zadowolona. W końcu załapali.
Doszła też do zaskakującego wniosku.. samą dobrocią nic nie wskóra.
A jak podniesie głos... wtedy wszystko idzie lepiej.. dziwne i smutne zarazem.
-Tak, o wiele lepiej oddychasz.. -pochwaliła elfa.
-No kochana, pomóż maleństwu wyjść na świat. -zwróciła się do dziewczyny.
Wygląda na to, że przestała robić problemy i zaczeła współpracować... dzięki opatrzności...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Jedno było pewne, wypad Isaaca w takim lekkim ubraniu na taki mróz nie był dobrym pomysłem. Nie pomyślał, był głupi. Ale cóż, podobno wszyscy uczą się na błędach. Jakoś doszedł do podziemi, do szpitala. Całą drogę kaszlał oraz trzymał się za klatkę piersiową. Teraz nie było lepiej. Wyraźnie słychać było trudności ze wdychaniem powietrza, do tego na jego jaszczurzej głowie perliły się kropelki potu. To pewnie przez gorączkę. Było mu już wszystko jedno. Zdjął kaptur, rozglądając się. Wbiegł do pierwszej lepszej sali i miał szczęście. Zauważył kobietę, elfa i rodzącą kobietę. Hetrasi patrzył na zebranych zmęczonymi oczyma. Po chwili zaatakował kolejny napad kaszlu. Isaac czuł to wyraźnie. Plunął niewielką ilością krwi na posadzkę zmieszaną ze śliną i padł na kolana, trzymając się klamki. Ze spuszczoną głową, aby oszczędzić sobie wzroków elfów zaczął w milczeniu ciężko oddychać.
- Możecie mi pomóc... prosssszę? - Zapytał, dalej nie podnosząc głowy. Miał nadzieję, że ktoś mu udzieli pomocy. Był głupi. Po co zdejmował tą szatę? Sam nie wiedział. Może sądził, że mu będzie przeszkadzać w rozgrzewce. Przynajmniej następnym razem nie popełni tego samego błędu... o ile choroba mu na to pozwoli. Było mu gorąco, całym nim trzęsło, miał dość silny kaszel i bóle w klatce piersiowej, kiedy oddychał. Do tego czuł, że mięśnie powoli odmawiają posłuszeństwa. Każdy mógłby go teraz zabić bez problemu. Ledwo trzymał się klamki, co dopiero mówić o trzymaniu miecza na stojąco.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Przeraziła się. Przecież on wniesie tu mnóstwo zarazków! A dla takiego świeżo urodzonego maleństwa to zabójstwo!
Podbiegła do niego i pomogła mu wstać. Zaprowadziła go do następnej sali. W tym czasie i tak nic nowego się nie wydarzy z rodzącą. Nie było jeszcze główki, więc jeszcze trochę to potrwa.
-Zostań tutaj. Zaraz się tobą zajmę.
Wyglądało jej to na zapalenie płuc. Miała już z tym do czynienia. Podeszła do szafki, chwilę przeglądała jakieś leki i wzięła jeden.
Podała go choremu.
-Proszę, wypij to. Ułatwi ci oddychanie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Hetrasi nie mógł się połapać co jest co. Był oszołomiony, wszystko działo się tak szybko. Rozejrzał się po sali, do której został zaprowadzony. W czasie, kiedy kobieta przeglądała leki, Isaac usiadł na łóżko, nie umiejąc ustać o własnych siłach. Wziął lek podany mu przez elfkę. Nie czekając, wypił duszkiem. Chwilę czekał i wiedział, że źle postąpił, pijąc to na raz. Poczuł dziwne pieczenie zarówno w gardle jak i w środku. Dziwnie się poczuł, ponad to zaczęło mu się kręcić w głowie. Zupełnie jakby został odurzony czymś. Czuł się tak... dobrze? Wręcz cudownie. Jakby cały ból szybko minął. Przewrócił się i głową padł na poduszkę łóżka, od której się odbił jak kłoda uderzająca o kamienie. Oczy mu się zamknęły. Powietrze dalej wdychał ciężko, a gorączka nie minęła, jednak nic nie czuł. Jego ogon delikatnie wił się, uderzając o skraj pryczy.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Czuł się tak, jak się czuć powinien. Dawka była wymierzona, na tyle na ile może wymierzyć osoba, która nie umie liczyć.
To, że się położył było bardzo korzystne. Miał teraz leżeć i wypoczywać. Bynajmniej leczenie się jeszcze nie zaczęło, to miało mu tylko ułatwić czekanie.
Spojrzała badawczo. Tak, wyraźnie mu się poprawiło.
Tak.. raczej nie będzie teraz sprawiał problemów.
Wróciła do szafki i zaczeła szykować medykamenty potrzebne do rozprawienia się z chorobą.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Hetrasi ten spał dość głęboko i mocno. Nawet kilkukrotne trzaśnięcie szafki go nie zbudziło, tylko obrócił się on na drugi bok, wciągając się przy tym sam na pryczę. Jego ogon wił się delikatnie, co dało się usłyszeć poprzez charakterystyczne szuranie i trzeszczenie pryczy. Isaac się uśmiechał, czyli pewnie śniło mu się coś miłego, przynajmniej dla niego. Elfka mogła usłyszeć jak lżej oddychał mężczyzna, jednak pewnie nic poza tym. Lek miał na zasadzie pomóc w oddychaniu, teraz wdychaniu powietrza towarzyszyły świsty powietrza. Jednak po chwili ogon przestał się ruszać, a następnie z ust zniknął uśmiech. Hetrasi obrócił się na bok, pyskiem do elfki i spał dalej.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Wszystkie specyfiki miała już gotowe. Teraz wystarczyło czekać.
Aż Hetrasi się obudzi. Albo aż z sali obok zaczną dochodzić bardziej niepokojące dźwięki niż dotychczas...
Tak więc miała chwilę wytchnienia. Jednak znając życie, nie na długo...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Hetrasi w końcu zaczął otwierać oczy. Leżał na plecach od kilku chwil. Otwarł oczy na tyle, że widział, gdzie się znajduje. Oczy mu się na chwilę przymknęły ze zmęczenia, ale po chwili znowu je otwarł. Z trudem zaczął się podnosić, trzymając się dłonią za klatkę piersiową. Kiedy usiadł na skraju łóżka, rozejrzał się dookoła. Nabrał powietrza, spoglądając na elfkę.
- Gdzie ja jesssstem? - Zapytał, czując metaliczny posmak w ustach. Czuł też ból mięśni oraz słyszał ciągły szum w głowie, który doprowadzał go powoli do szaleństwa. Spróbował wstać, jednak szybko przekonał się, że to nie ma sensu. Ledwo stanął na nogi i znowu runął na łóżko, nie mogąc nic zrobić. Czuł się bezradny. Nie wiedział gdzie jest, kim jest owa kobieta oraz co mu dolega. Zupełnie miał mętlik w głowie, do tego ten ciągły szum ucichający tylko jak coś mówił. Ból przy oddychaniu już mu nie sprawiał takiego problemu, jednak dalej czuł coś, kiedy oddychał.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |