Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
-Witaj -uśmiechnęła się przyjaźnie do anielicy.- Przyszłam,aby się zapytać, czy nie potrzebujesz przypadkiem pomocy. Tutaj w szpitalu. Chciałabym pomóc.
Rozejrzała się po sali. Na pewno do czegoś by się przydała.
Potem spojrzała ciepło na kobietę oczekując na jej odpowiedź.
Offline
Kupiec wstał szybciej niż by się mozna był spodziewać. Znieczulenie nadal trzymało, bowiem bełkotał niezrozumiale i zabawnie zarazem. Bo czyż stwierdzenie "abyśota jeb kura ebonto yy epe" nie brzmiało zabawnie? Chłopisko pomagało jeszcze troche łapami, popatrzył lękliwie na anioła, odpięło od pasa sakiewkę i wysypało na podłogę dziesięć dukatów, po czym wyszło urażone.
Offline
- Jestem Vicky - przedstawiła się anielica elfce - tu jest tak jak wszędzie, albo nie dzieje się nic, albo wszystko naraz. - Uśmiechnęła się przyjaźnie. - Jeżeli tylko masz ochotę zostać zapraszam, cały personel zniknął. Cudowne ozdrowienia, cudownymi ozdrowieniami, a ludzie dalej chorują i zostają w niewyjaśniony sposób ranni (tu wymownie spojrzała na anioła).
Kłopotliwy pacjent sobie poszedł. Już nie tylko miała dobry humor, teraz uważała, że to właściwie może być całkiem udany dzień, nawet pomimo tego, że pewnie nie ominie jej sprzątanie.
Westchnęła. Chyba powinna zabrać się do tego odrazu. Znalazła miotłę stojącą w rogu pomieszczenia i zaczęła uwijać się doprowadzając gabinet do ładu, bardzo dbając o to, żeby samej się przy okazji nie pobrudzić.
Offline
W sąsiednim pomieszczeniu nagle zrobił się hałas. Ktoś wpadł przez drzwi. Coś lało się po posadzce. Ktoś jęczał, sądząc po głosie była to kobieta.
-Pomocy! Ratunku, ona rodzi!- krzyczał mężczyzna.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Pobiegła tam, skąd słyszała krzyki i dziwne hałasy. Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, to ona zawsze jej udzieli.
Weszła do pomieszczenia w którym zauważyła kobietę i mężczyznę. Reczywiście wyglądało na to, ze kobieta rodzi.
Najbardziej spanikowany był ten wrzeszczący facet...
Tylko czy ona moze odebrac poród? W sumie kiedyś to robiła, ale czy anielica nie będzie zła?
Jednak nie było czasu na dłuższe rozważania.
Szybko przyniosła gorącą wodę w misce i ręczniki.
-Już proszę nie krzyczeć -powiedziała do mężczyzny.- To im nie pomaga...
Offline
Kiedy Vicky usłyszała hałas w sąsiedniej sali natychmiast zostawiła sprzątanie i pobiegła zobaczyć co się dzieje, jednak wyprzedziła ją nowo przybyła elfka. Uśmiechnęła się do siebie zadowolona, że najwyraźniej spotkała kogoś z entuzjazmem dorównującym jej własnemu.
Anielica ogarnęła wzrokiem pomieszczenie orientując się w sytuacji. Rodząca kobieta i kolejny panikarz, no tak, mężczyźni...
Elfka już się zdążyła zorganizować, cudownie, była woda, były czyste ręczniki.
Sama pomogła kobiecie dojść do jednego z łóżek w sąsiedniej, pustej sali, nie chciała, żeby ktoś im przeszkadzał wpadając tu i siejąc panikę, a ostatnio zdarzało się to dość często. Kobieta musi mieć spokój, dziecko które przyjdzie na świat także.
- Nazywam się Vicky, jestem medykiem. Pomogę ci. - Powiedziała uspakajająco do rodzącej kobiety.
Umościła kobietę wygodnie na poduszkach, tak, żeby na wpół leżała. W ten sposób będzie łatwiej. Najwyraźniej wody płodowe odeszły, mimo to wiedziała, że czeka je jeszcze kilka ciężkich godzin zanim maluch przyjdzie na świat.
Offline
Mężczyzna, elf cudnej urody, spojrzał z przerażeniem na wszystkie trzy kobiety, ale zamilkł tak, jak kazała mu Aranel. Rodząca dziewczyna natomiast, pomimo, że była zwykłym człowiekiem, prezentowała urodę co najmniej równą elfowi. Była jednak chyba bardziej przerażona od niego.
Dała się położyć na łóżku, nawet przyjmując to z ulgą. Łzy płynęły jej gęsto po policzkach, łapała spazmatycznie powietrze. Trzęsła się cała ze strachu. Gdy tylko Vicky odwróciła się na chwilę, zacisnęła razem uda i podkurczyła nogi w kolanach, jakby chciała zatrzymać dziecko wewnątrz. Z pewnością był to jej pierwszy potomek. Co jakiś czas wydawała z siebie głuchy jęk bólu.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Podeszła do kobiety. Anielica zajmie się porodem lepiej niż ona, ale za to będzie mogła pomóc rodzącej. Zaczęła głaskać ją po głowie przemawiając do niej uspokajająco. Cały czas się uśmiechała.
Mówiła w swoim języku, brzmiało to jak pieśń. Zdecydowanie powinno pomóc tej biednej, przestraszonej, przyszłej mamie.
Offline
Vicky, uwijając się szybko, przygotowała przy łóżku wszystko co niezbędne, a było tego całkiem sporo (wodę i ręczniki przyniesione przez Aranel, nóż do przecięcia pępowiny, miękkie prześcieradło, żeby owinąć malucha, kiedy się pojawi, nie zapomniała też o szklance wody dla kobiety, na pewno będzie spragniona w trakcie porodu).
Humor miała naprawde dobry, na świecie pojawiało się nowe życie, a ona być może znalazła przyjaciółkę w postaci uroczej, entuzjastycznie działającej elfki.
Poprosiła elfa, który i tak nie bardzo wiedział co ze sobą zrobić, żeby przyniósł kobiecie coś do jedzenia. Wiedziała, że ta po porodzie będzie głodna jak diabli. Poprosiła też przy okazji o jakiś mocniejszy alkohol, pomyślała, że przyda się aniołowi, który pewnie dalej cierpi z bólu.
Anielica sprawdziła rozwarcie kobiety, nie ma sensu zmuszać jej do wysiłku, jeżeli nie było jeszcze dostatecznie duże.
Ostatnio edytowany przez Vicky (2010-03-15 02:38:14)
Offline
Mężczyzna jak w amoku kiwnął głową widząc Vicky i z ulgą dał drapaka. Najwyraźniej cała perspektywa porodu była dla niego przerażająca i był niezmiernie wdzięczny za możliwość szybkiego oddalenia się. Nawet nie rzucił ani słowa na pożegnanie, tylko huknął drzwiami.
Dziewczyna natomiast rzucała się na łóżku, cały czas szlochając. Nie pomagały ani śpiewy Aranel, ani cisza i spokój panujące dookoła. Mamrotała cały czas pod nosem coś o tym, że przecież nie jest w ciąży i co za bzdury wszyscy dookoła opowiadają. Jest po prostu ciężko chora, wszystko ją boli.
Szczególny atak grozy przeżyła gdy jej wzrok padł na przyniesiony przez Vicky nóż. No, ale czego można się było spodziewać po zaledwie piętnastoletniej dziewczynie.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Zrobiła coś, co powinna była uczynić na początku. Przyniosła parawan, którym "przedzieliła" dziewczynę na pół. Oczywiście nie wymagało to rozlewu krwi, po prostu odgrodziła ją od Vicky, od trzaskających drzwi, od brzucha i od całego tego zamieszania. To zwykle pomaga.
Wyciągneła z torby zioło i wsadziła jej do ust pokazując, że ma je żuć. Nic nie mówiła, ponieważ i tak by się przez te krzyki nie przebiła.
Szkoada, ze maleństwo przyjdzie na świat w takiej atmosferze. Jednak coś ją zastanawiało...
Ale o to spyta potem. Teraz nie będzie niepotrzebnie jej denerwować.
Zajrzała przez parawan na anielicę. Jej spojrzenie mówiło: "Jak mogę pomóc?"
Offline
Vicky była zaniepokojona. Dziewczyna nie zachowywała się normalnie. Najwyraźniej traciła też kontakt z rzeczywistością.
Obejrzała starannie kobietę, badając czy przy okazji nie dzieje się z nią coś innego. Żałowała, że nie dysponuje żadną magią, którą mogłaby to sprawdzić.
Uśmiechnęła się z uznaniem do sprawnie działającej elfki, ta miała naprawdę dobre pomysły.
Kiedy podane przez elfkę zioła zaczęły działać spytała spokojnie pacjentki, co dokładnie ją boli i co się jej stało.
Jeszcze raz dokładnie przebadała dziewczynę. Miała bardzo złe przeczucia.
Offline
Badając dziewczynę, Vicky po raz kolejny upewniła się, że ta jest całkowicie zdrowa. Problem nie leżał w przyczynach biologicznych, a w psychicznych. Dziewczyna najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego, co się dzieje. W ogóle nie docierało do niej to, że jest w ciąży, a dopiero co że ma rodzić. Najwyraźniej nikt jej nie uświadomił nigdy, skąd się biorą dzieci. Niewiedza sprawiła natomiast, że ta wpadła w panikę i nie rozumiała co się właściwie dzieje. Miała urodzić dziecko w momencie, gdy sama w zasadzie jeszcze nim była.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Powróciła spojrzeniem na twarz dziewczyny. Patrzyła na nią ciepło. Zastanawiała się jak można było dopuścić aby to biedne dziecko zaszło w ciążę...
Odgarnęła włosy z jej twarzy i pochylając się nad nią delikatnie uspokaja ją.
-Nic Ci się nie stanie. Niedługo będzie po wszystkim, obiecuję.
Potem do jej głowy zaczęły napływać różne myśli.
"Co jeśli ona nie jest gotowa do macierzyństwa? A jesli sobie nie poradzi?
Przecież to jeszcze dziecko..."
Potem przypomnaiłą sobie o tym znerwicowanym elfie. Chyba powinna się czegoś od niego dowiedzieć.
-Będzie dobrze kochanie... -powtórzyła jesczze i ucałowała dziewczynę w czoło.
Offline
Vicky poród postrzegała jako przeciwieństwo śmierci. Początek życia człowieka. Nie uważała, żeby pietnaście lat było tak naprawdę złym wiekiem na poczęcie dziecka, przecież dziewczynki w wielu kulturach często wydawano za mąż zaraz po pierwszej miesiączce. Dlaczego ta mała jest taka spanikowana? Czy ci ludzie w ogóle nie myślą? Nikt jej dotąd nie uświadomił?
Anielica sprawdziła czy u dziewczyny występują regularne skurcze, którym towarzyszą zmiany szyjki macicy, głównie jej skrócenie i rozwarcie. To oznaczałoby początek porodu. Wcześniej kobieta właściwie nie powinna leżeć, tylko spacerować... byłoby jej potem znacznie łatwiej... no i gdyby się rozluźniła oczywiście... Tyle, że w tym przypadku ciężko te mądrości wprowadzić w życie, dziewczyna była zbyt przerażona i spanikowana. Naprawdę jej współczuła.
- Czy masz może jakąś rodzinę, którą chciałabyś zawiadomić, że tu jesteś? Kogoś, kto by ci pomógł? - spytała spokojnie dziewczyny.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |