Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Mieszkaniec stolicy
Anioł przymknął oczy. Jest poza ciałem... Poza cielesnością. Do bogów jeno krok... Ale czy istniał by krok w tył?
Postanowił zdać się na intuicję. Był duszą uwolnioną z okowów ciała... Powinien z racji bytu znać drogę do swego suwerena. Był też aniołem... Nie byle jakim.
-Chodź. Może ICH spotkamy.
Powiedział z tajemniczym uśmiechem do elfki.
Kot miał jakiś cele w prowadzeniu go. Ale jaki?
Możliwe że jego intuicja była powiązana z intuicją kota. Może szli w to samo miejsce? Nie wiedział. Nic już nie wiedział.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Tak naprawdę nie zależało jej na tym, aby spotkać się z Bogami. Wystarczyło jej, że byli.
Jakoś nie wyobrazała sobie tego spotkania. Może jeszcze wpadnie na herabtę?
Entuzjazm ArcyKapłana wcale do niej nie docierał. Nie podobało się jej to, że ta podróż jest właśnie z nim. Gdyby wiedziała, ze tak się stanie, czym prędzej wróciłaby do siebie i miałaby święty spokój. A teraz raczej nie było odwrotu.
Spojrzała na kota. Jak to się działo, że bez trudu pokonywał barierę między Bogami a jej światem? Coś się za tym kryło.. coś ważnego.
I po co się do niej uśmiechnął? Tylko prychnęła. Nie była w dobrym humorze. Pomimo, że nie miała ze sobą balastu w postaci ciała miała wrazenie, że coś ją ciągnie na dół. Nie potrafiła tego określić, jednak czuła, że z tej wizyty nie wyniknie dla niej nic dobrego...
Wolała twardo stąpać po ziemi niż wznosić się w niebiosa. To zdecydowanie nie jej świat.
"Może ich spotkamy" ..pfff jaki radosny... jak skowronek.. a niech go... Była na niego zła. Sama nie wiedziała dokładnie dlaczego, jednak jej irytacja rosła z każdą minutą...
Offline
Kot w pewnym momencie przystaną. Byli już dobrze ponad najwyższymi chmurami, nad sobą widzieli już… ciemność nocy? Gwiazdy? Skąd to się brało?! Jednak najdziwniejsze miało dopiero nadejść.
Oto, z ciemności rozpościerającej się nad nimi zleciał olbrzymi, jak na ptaka, sokół, z zakrwawionymi czubkami skrzydeł, dziobem i szponami.
Był dostojny, piękny… Okrążał ich powoli machając skrzydłami, nie mieli ciał, ale on ich widział, wiedzieli to. Byli dla niego łatwą zdobyczą, ale nie atakował, nie chciał, nie musiał. W końcu odleciał i, machając skrzydłami tak by pozostać w miejscu, popatrzył na nich.
- Witajcie. – przemówił – Przybywacie z posiadłości mojego syna? – nie mówił używając dzioba. Jego słowa wypływały z niego, ale słychać było je wszędzie.
Kot który ich sprowadził przed jego oblicze, przysiadł obok nich i zaczął lizać swoją łapę, najwyraźniej bardzo zadowolony. Chyba spełnił swój obowiązek.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł zmrużył oczy i spojrzał na sokoła. Krew na dziobie i szponach... Sokół...
Anioł rozszerzył oczy i skłonił lekko głowę.
-Przybywamy Panie z mej wieży... Nie wiem zaś co rozumiesz przez pojęcie "posiadłość Mego Syna"
Anioł spojrzał na ptaka pytająco. jednak z pokorą. Przypuszczał z kim ma do czynienia... Ale jak to możliwe. jak to się stało że... pokonano bariery?
Kapłan przeniósł wzrok na kota i zmrużył oczy. Nie było przypadkiem że przebywał w wieży Arcykapłana. Ale... Dlaczego?
Różne pytania plątały się w głowie Anioła. Na żadne niemal nie odkrył odpowiedzi. Miałnadzieję że istota go oświeci... Tak jak zawsze zresztą.
Offline
Mieszkaniec stolicy
A moze posiadłością był cały zakon? Wtedy jego słowa nabierały nowego znaczenia.
Jednak pewnosci nie było.
Doszła do wniosku, że lepiej się nie odzywać. Od tego jest Arcy. On ma w tym wprawę.
A ona nie chciałaby niechcący palnąć czegoś głupiego...
Offline
Sokół zawisł już kompletnie nieruchomo powietrzu. Był tak piękny, majestatyczny, jak najidealniejsza rzeźba, jedno było pewne, czegoś tak idealnego nie byłą w stanie stworzyć nawet natura.
- Czy przybywacie z Terry? Czy ten wyrwidziura – najwyraźniej ptak mówił o kocie, bowiem nagle zwierze przestało się oblizywać, ale miauknęło, jakby w odpowiedzi na pieszczotę – sprowadził was z świata Mangela, Arianny, Zagubionego i Farlisa? Mówcie natychmiast! Oboje!
To był rozkaz jaki można usłyszeć tylko od szaleńca z bronią lub generała, którego żołnierze właśnie Cie otaczają. Jakoś żadne z nich nie wątpiło w to, ze kłamstwo zostanie ukarane bardzo boleśnie i bezlitośnie zarazem.
Offline
Mieszkaniec stolicy
- Tak, sprowadził nas z Terry, świata Mangela, Arianny, Zagubionego i Farlisa. -odpowiedziała mechanicznie. Mógł sobie być kim chciał, ale chyba nie przeszkadza to w byciu miłym?
No, mimo, ze tego nie okazywała, to miała mieszane uczucia co do stworzenia.
I utwierdziła się w przekonaniu, że takie spotkania "na szczycie" są nie dla niej.
O tak, jej dusza już nigdy wiecej tu nie przybędzie.
Ostatnio edytowany przez Aranel (2010-03-28 00:10:12)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł spojrzał na elfkę i kiwnął głową na potwierdzenie słów kobiety.
Spojrzał na kota i zmrużył oczy. Kim był ten stwór...
W końcu uspokoił myśli. Spojrzał spokojnym i swym zwyczajowym wzrokiem na sokoła.
Przypuszczał z kim mięli do czynienia. Odezwał by się, jednak elfka powiedziała już co trzeba.
Może nie ubrała tego w odpowiednią szatę emocjonalną i słowną... Jednak przekazała odpowiedź.
Odetchnął gdy spojrzał po chmurach i gwiazdach. Wojna. Wojna po raz kolejny go okalała. Znów napłynęły krwawe wspomnienia.
Potrząsnął głową. Pomogło. Na moment.
Offline
Sokół przekrzywił głowę po ptasiemu, jakby kontemplując ich słowa. Z jego szponów spadłą kropla krwi która widowiskowo rozprysła się na głowie kociaka, by zniknąć bez śladu, nawet go nie brudząc.
- Więc przychodzicie od mojego syna? – zapytał w końcu ptak – Którego? Tego który uciekł ode mnie, odrzucił służbę u ojca, czy tego który mnie zdradził, którego ukarałem życiem w śmierci?
W jego głosie nie było już złości, jedynie życzliwa ciekawość, jakby spotkał się z bardzo ciekawym gatunkiem motyla… Tylko z motyle można było nadziewać na szpilki...
-Nie wiedzieć czemu, wzrok ptaka skupił się na Aranel, nie ignorował anioła, nie, jedynie więcej uwagi poświęcał dziewczynie, lustrując ją uważnie. Co w jej bezcielesnej cielesności mogło go tak zaciekawić? A może on widział więcej? Może zaglądał w głębie jej istoty?
Offline
Mieszkaniec stolicy
-Gdybyś określił, który syn jest który, a także kim oni są... łatwiej byłoby mi odpowiedzieć.
To ona lubiła mówić niezrozumiale. Lubiła wprawiać w zakłopotanie.
Ale, zeby działało to w drugą stronę? No nie moze być....
Hmm.. widocznie ptak brał z niej przykład, ona ignorowała anioła od jakiegoś czasu.
Tak więc byli tam w trójkę.. dwoje ignorantów i jeden pominięty. Plus kot oczywiscie....
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł przymrużył oczy. Synowie? Kim są do diabła jego synowie? Bo na dobrą sprawę nie wiemy kim ON jest... A przynajmniej nie mamy pewności.
Anioł powiedział w końcu.
-Nie wiem czy możemy powiedzieć że przybywamy od któregoś z twoich synów... Ale obydwoje służymy Zakonowi i Mistrzowi-królowi Mangelowi.
Skrzydlaty przekrzywił lekko głowę w geście ciekawości. I owszem był ciekawy. Ciekawy reakcji sokoła.
Brakowało mu jego pastorału. Laski na której mógł się podeprzeć. Musi odwiedzić kuźnię. Oj musi.
Offline
Sokół natychmiast zwrócił swe spojrzenie na anioła, lustrując go niczym panna młoda męża w noc poślubną. Było w tym coś epickiego, oto on, drobny kapłan, stał przed obliczem boga, co do tego nie miał wątpliwości, i był przez niego taksowany wzrokiem. Choć zapewne ta istota przenikała właśnie przez jego myśli, to liczył się tylko ten wzrok.
Sokół w ciągu chwili zmienił się w kompletnie nagiego mężczyznę o czarnych, przyprószonych siwizną włosach, przystojnej twarzy i znamieniu w kształcie ptaka na piersi. Jego ciało nie było może idealne, ale wraz z siłą i charyzmą bijącymi od niego, wydawał się uosobieniem wszystkiego co ważne.
- Przybywacie od… Mangela? Od zielonoskrzydłego? - zapytał, choć znał już odpowiedź – W takim razie, skoro przychodzicie z tak daleka… to musi być ważne. Czego chce mój syn i czemu wysłał was? I, to mnie interesuje najbardziej, czemu dał wam takiego przewodnika? Czy z bardzo się wzbogacił i stać go już na rozdawanie wyrwidziur byle heroldom?
Offline
Mieszkaniec stolicy
Może to i dziwne, ale cała ta sytuacja zaczęła ją męczyć. Chciała już wrócić do swego ciała.
A rozmowa z Bogiem? Naprawdę ciekawe przeżycie, ale jakoś żeby napawało ją nieopisaną radością, nadzieją, czymkolwiek? Nie...
Nie odczuwała potrzeby rozmów z Bogami, a do tej pory i oni tego nie potrzebowali.
-Bez urazy Panie, ale chyba jest inaczej niż mówisz. Przyprowadził nas tutaj kot. Z własnej woli.
Ja nie mam Ci nic do powiedzenia, jeśli mam być całkiem szczera. Ale zapewne o tym wiesz.
Możliwe, że nie wiem o czymś istotnym, ale zapewne poinformuje o tym Arcy Kapłan.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł przymrużył oczy czując na sobie spojrzenie boga. Zaraz też popatrzył na postać i powiedział stanowczo.
-Panie... Coś nas blokuje. Coś nie pozwala nam nawiązać z Wami kontaktu. Nie ukrywam że jestem tu też po to by otrzymać oświecenie z waszej strony. Od ciebie Protektorze Zakonu.
Po tych słowach poczuł się lżej. Wydał z siebie problem który go tak przejmował. I może otrzymać odpowiedź. Ważną dla niego.
-A co do kota... Nie wiem kto mu kazał nas tu przyprowadzić. Po prostu w pewnym momencie wyciągnął nas z Ciał w mojej wieży i przyprowadził tutaj.- spojrzał na czarnego kocura badawczo.- Jednak wracając do sprawy blokady. odpowiem na wszelkie pytania które mi zadasz... Na pytania na które znam odpowiedź.
Ukłonił się lekko wypowiedziawszy te słowa. Przed letargiem często obcował z umysłem bogów... Ale widocznie dawno nie widział cielesnej formy bóstwa... Oj od dawna.
Offline
Bóg popatrzył podejrzliwie na kapłana, potem na elfkę, a w końcu na kota, bardzo zadowolonego z siebie kota. Czy ten zwierzak nie wiedział przed kim stoi? Nie czuł potęgi, charyzmy boga? Nawet zwierzęta powinny wiedzieć, że takim jak on należy się szacunek..
- A, poznaje tego wyrwidziurę. – przemówił w końcu bóg, przyklękając na jedno kolano i drapiąc kociaka za uchem- Cień, tak? – zapytał… chyba kota. Zwierzak rzecz jasna nie odpowiedział, ale zamruczał, ciesząc się z pieszczoty, natychmiast naprężył się i zamknął oczy z radości.
Czy to tylko taka gra, czy oni się naprawdę znali? I co za cholera wyrwidziura?! Za dużo pytań.
- Jestem Avarone. – powiedział bóg wracając do pozycji stojącej – Co się tam u was dzieje… średnio mnie obchodzi. Moi synowie odeszli z własnej woli lub z własnej głupoty, teraz niech radzą sobie sami. Czy jest jeszcze coś ważnego, o co chcecie zapytać? Pozwalam wam na pięć, tylko pięć pytań na które, jeśli zechce udzielę odpowiedzi, potem odeśle was do domu… i pobłogosławię, skoroście trafili tu przypadkiem.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |