Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Z oddali dobiegło szczeknięcie. Z każdą sekundą stawało się coraz głośniejsze i wyraźniejsze. Zaraz po tym pojawił się korgiański wyżeł krótkowłosy z ciemniejszą plamą na czole i zaczął wesoło poszczekiwać.
Chwilę po tym na niebie dało się dostrzec ciemny kształt. Anioł wylądował i poprawiwszy swoją czarną szatę z czerwonymi guzikami i zdobieniami, podszedł do psa. Przyklęknął przy suczce i pogłaskał ją po grzbiecie.
- Nie wolno uciekać od pana - rzekł surowo i wziął Kirę na ręce. Odwrócił się do studni i spostrzegł dwie nieznajome mu kobiety. W jednej z nich natychmiast rozpoznał elfkę, a druga była chyba człowiekiem. Nie miał pewności.
- Witam panie - skinął głową i oparł się biodrem o studnię. Spod szaty wyciągnął książkę i zaczął ją czytać pod nosem.
W międzyczasie suczka wyskoczyła mu z rąk i podeszła do elfki, po czym zaczęła na nią szczekać. Merdała przy tym wesoło ogonem, a anioł najwyraźniej nie zamierzał interweniować.
Ostatnio edytowany przez Elian (2010-09-26 12:36:01)
Offline
Finua z szerokim uśmiechem uścisnęła wyciagniętą dłoń.
- Nie, to nie rzuca się w oczy. Ale mieszczanki noszą raczej suknie, albo spódnice. Niektóre kobiety z Terenów Rolniczych wolą spodnie, ale tamtędy nieraz przechodzę i znam większość z widzenia. A gdzie jesteś? Przy studni! - Cyganka zauważyła niezwykle bystro, głaszcząc trzymaną wiewiórkę. Mówiła dość szybko i wysoko, właściwie można powiedzieć, że trajkotała, do tego nie zawsze z sensem. - A gdzie chcesz pójść? Nie wiem, może do Kawiarni? A może Karczmy? Ewentualnie do Łaźni, lub Banku po pożyczkę.
W tym momencie cyganka zauważyła psa, a zaraz za nim Anioła.
- O proszę... - Mruknęła na wpół do siebie, chwytając mocnej Kiera. Odsunęła się też szybko od elfki, gdy zainteresowała się nią suczka. Tancerka nie przepadała za psami, gdyż często była nimi szczuta, nie mówiąc już o jej biednym rudym przyjacielu. - Proszę, zabierzcie tego psa, panie!
Ostatnio edytowany przez Finua (2010-09-26 12:54:56)
Offline
Już, już miała odpowiadać, że chętnie poszłaby gdziekolwiek pod dach, gdzie mogłaby się nieco ogrzać i odsapnąć po podróży, gdy na oryzoncie pojawił się pies, a w ślad za nim anioł.
Choco widziała już kilka istot rodem z niebios, jednak za każdym razem wywierały one na niej jakieś niejasne wrażenie, w którym to dominował jednak zachwyt.
To było piękno, łagodność i majestat. Przynajmniej tak dotychczas kojarzyła takich jak właśnie Elian.
Z krótkiego zamyślenia wyrwał ją szczek psiaka, który to w niej upatrzył sobie cel? Cóż to za niecne plany chodziły tej suczce po małym, kudłatym łbie?
- Cześć. - Powiedziała, czy może raczej zapiszczała radośnie. Tylko, że słowo to było skierowane do psa, a nie do jego właściciela. Oznaka złego wychowana, czy może celowa ignorancja? Albo też zwyczajna beztroska.
- Wiesz, moja koleżanka raczej się ciebie boi, wracaj szybko do pana! - Szepnęła do psiego ucha, po czym podniosła się z klęczków, w których się znalazła, gdy chciała bliżej przywitać się z psem. Spojrzała na Łapę z pokrzepiającym uśmiechem.
- Może zechciałabyś mnie co nieco oprowadzić? - Cóż, skoro tancerka nie czuła się dobrze w towarzystwie kudłatego czworonoga to Choco nie widziała powodu, żeby ją nim dłużej zadręczać. A naprawdę chciała bliżej poznać tę 'kolorową' istotkę.
Ostatnio edytowany przez Choco (2010-09-26 19:34:54)
Offline
Suczka szczeknęła głośniej, jakby chciała zwrócić uwagę swego pana. Anioł jednak nieugięty stał zaczytany w książkę. Tak to przynajmniej wyglądało na pierwszy rzut oka.
Jego wprawne ucho wysłuchiwało całej rozmowy. Zaskoczyła go tylko reakcja kobiety. Aż tak bała się Kiry?
Wziął głęboki wdech i schował książkę pod szatę. Przykucnął i gwizdnął.
Kira podbiegła do anioła i polizała go po lewej dłoni. Zaszczekała wesoło i wsparła się łapkami na nogach swego pana.
- Strach trzeba pokonywać, a nie go pogłębiać - rzekł stanowczo do kobiety i rzucił krótkie spojrzenie na wiewiórkę w jej dłoniach. Wzruszył ramionami i zwrócił się do elfki.
- Dawno nie widziałem tu żadnej elfki - wymruczał. - Widać jesteś tu od niedawna.
Wziął suczkę na ręce, po czym uniósł się do góry i odleciał w stronę Gwiezdnej Wieży.
Offline
Finua spojrzała z bezgranicznym zdziwieniem za odlatującym aniołem.
- To było dziwne. - Stwierdzila, unosząc jedną brew, po czym obróciła się do Choco. - Oczywiście, że Cię oprowadzę! Co interesuje nas najpeirw?
Cyganeczka nie zaczekała nawet na odpowiedź, chwyciła tylko drugą dziewczyne za nadgarstek i pociągnęła za sobą ze śmiechem. Kier wyrwał sie wreszcie z uścisku swojej pani i przeniósł się na jej ramię, skad zaczął przyglądać sie nieznanej twarzy.
- Może na początek Kawiarnia? Coś ciepłego nie zaszkodzi, a blisko jest Karczma, gdybyś wolała. Chodź, nie ma sensu tu moknąć, prawda, Kier? - Rudy gryzoń, słysząc swoje imię, pokiwał łebkiem, popiskując przy tym.
Offline
- Kawiarnia brzmi świetnie. - Powiedziała cicho. Jakoś nie mogła zrozumieć zachowania anioła. Pojawia się znikąd, wita się, jego pies robi co chce, prawi morały, a potem znika... Jak jakiś cień, albo insze licho. Poza tym nazwał ją elfką, którą przecież nie była. Nie to, żeby specjalnie jej to przeszkadzało, ale jednak nią nie była. Bez szans na to. Wygląd mógł mylić, ale nie aż tak.
- Tylko musisz poprowadzić, bo jak już mówiłam nie bardzo orientuję się, którędy to. Em... Tak jakby wyratowałaś mnie ze zgubienia. - Zaśmiała się lekko, wzruszyła ramionami, po czym ruszyła pewnym krokiem przed siebie. Potem odwróciła się na moment, spojrzała ponownie na miejsce, gdzie zniknął anioł. Nie było nad czym rozmyślasz.
- To lewo, czy prawo? - Powiedziała oddalając się, raz po raz oglądając się na Łapę.
Offline
- Przyjemny jak przyjemny, ale aura zmienna - odrzekła, kontynuując wątek rozmowy dotyczący pogody. - A plac ten jest miejscem jak wiele innych, ot, punkt spotkania kilku dróg, ze studnią - powiedziała, dosyć obojętnym tonem.
W jego grzeczności wyczuwała fałsz. Kłamstwo? Jak by nie było, domyślała się maski. Większość za czymś się kryła; pozornie spokojne oblicze mogło skrywać niezwykle odmienne od pokojowych zamiary... A przecież kto się uśmiecha, też może być łotrem.
Z ciekawością zaobserwowała lekkie zamieszanie, lekki tłum, który pojawił się, aby zaraz zniknąć.
Offline
Bankier
Gdy tak nagle zjawiły się tu te wszystkie istoty, Shiro zesztywniał i więcej uwagi zaczął poświęcać otoczeniu. Pilnował też swojej broni, ale nie przed kradzieżą, ale raczej by móc jej użyć w każdej chwili. Nie ufał nikomu i to właśnie objawiało się w takich sytuacjach. Jak na ironię jednak, Wojownik najwięcej czasu przebywał w towarzystwie najniebezpieczniejszych kobiet na Zakonie... Czyli albo igrał ze śmiercią z wybranymi osobami, albo nie wszyscy byli godni zabić go, lub zginąć z jego ręki... Wreszcie jednak obcy odeszli. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, ale i tak wystarczająco, by Elfka mogła dowiedzieć się o nim więcej, niż powinna. Daray nie mogąc na to już nic poradzić, uśmiechnął się rozbrajająco.
-Jestem prostym wojownikiem. Żołnierzem z tych, co wysyłają na pierwszą linię, a potem robią zbiorowe mogiły... Nikt nie pamięta naszych imion po tygodniu... Taki już nasz los.- Przez cały ten czas uśmiechał się w ten sam sposób. Tak jakby to co mówił, było zupełnie normalne. Tak zapewne uważał...
Offline
Obserwowała jego zachowanie. I zauważyła całkiem sporo - w pozornie drobnych gestach, które można by uznać za niewiele znaczące. Inna kwestia, że czasami mogła dopuszczać się nadinterpretacji lub stawiać pytania tam, gdzie nikt ich nie potrzebował, ale czas spędzony na oglądaniu świata i innych Istot zrobił swoje.
Zobaczyła nieufność; nie umknął także jej uwadze jego sposób zachowania względem własnej broni. I nie chodziło wcale o możliwość jej skradzenia przez kogoś, ale o ewentualność użycia... Erufailë zdawała sobie sprawę, że być może życie wymusiło na Nie-znajomym pewne zachowania, ale i tak nie jawiło jej się to zbyt dobrze.
- I dlatego, mimo zapewne świetnego żołnierskiego wyszkolenia, broń pozostaje ciągle pod ręką?
Nie do końca stawiała pytanie. Nie wydawało jej się to nawet dziwnym; wieczna niepewność. A może raczej - wieczna gotowość.
Offline
Bankier
Młodzieniec uśmiechnął sie nikle i usiadł obok Elfki. Odruchowo też odgarnął włosy w tył, mimo iż nigdy nie chciał, by ktoś oglądał jego uszy. Tak podobne właśnie do elfich...
-Mówi się że ostrze wojownika jest również jego duszą. A zatopienie go w ciele wroga karmi ją i zwiększa siłę ducha... Jedni z nas nie przepuszczają okazji, by to zrobić. Inni szukają takowych okazji. Mała część po prostu chce żyć w spokoju, jednak za nic w świecie nie sprzedała by swej duszy, a tym bardziej dała ją sobie wykraść.- Wtem odwrócił się i sondującym spojrzeniem zapuścił się w głąb oczu Eru.
-Chyba nic w tym dziwnego? To pozwoliła byś sobie ją wykraść?- Nie czekając jednak na odpowiedź, opuścił głowę na dół, pozwalając zrobić swoim włosom, nieprzeniknioną kurtynę.
-Nie zrozum mnie źle... Nie zabijam innych, bo czerpię z tego przyjemność. Zabijam żeby przeżyć... Żeby być tym, który pierwszy zada cios, a nie przyjmie go na siebie...- Jego głos był taki poważny i smutny że zaiste dziwnym wydało się, gdy nagle wyprostował się i uśmiechnął do Dziewczyny.
-Hej, hej. Weszliśmy na takie tematy, a właściwie to chciałem się dowiedzieć czegoś więcej o Tobie.- Cóż za prosty sposób wyrażania swoich wymagań, względem drugiej osoby...
Offline
- Dusza? Zbyt eteryczna materia, aby o niej sądzić! Ale kto wie, może i jej korzenie potrafią być na tyle silne, by walczyć do ostatka... - uśmiechnęła się.
Szybkie spojrzenie wystarczyło, aby potwierdzić wcześniejsze obserwacje dotyczące uszu chłopaka. Jednak - dalej tylko przyglądała się, nie wyrokując.
- Atak jako forma obrony? Zapewne wiele jest w Tobie nieufności... - stwierdziła. Słowa Nie-znajomego zaniepokoiły ją jednak; wyobraziła sobie kogoś, kto walczy ze wszystkimi, by zostać na końcu sam. Dopuszczała myśl, że może się mylić, ale pozostawała czujna.
- Chciałeś dowiedzieć się czegoś o mnie? - uśmiechnęła się, zwracając uwagę na sformułowanie, którego użył.
Nagle podniosła się. Postawiła jeden krok i obróciła się, aby stać twarzą do rozmówcy. Choć ruchu było w sumie niewiele, Daray mógł zobaczyć w nim płynność i grację, jakąś taneczność.
- Bywam tu, i tam, odchodzę i wracam. Raz na wozie, raz pod wozem - uśmiechnęła się wesoło.
Offline
Bankier
Chłopak przez chwilę patrzył na nią z rozdziawioną buzią, a następnie wybuchnął gromkim. szczerym śmiechem. Gdy wreszcie skończył, wierzchem dłoni musiał otrzeć policzek z powodu łezki spływającej po nim. Dawno już nikt go tak nie rozbawił.
-Rozumiem więc że to ma być kara w zamian za moją nieścisłość i że ta odpowiedź powinna mi wystarczyć.-Zawiesił się na chwilę myśląc i jak zwykle w takich momentach, drapał się po policzku.
-Wiatr również bywa tu i tam. Raz przychodzi, a raz odchodzi... Jak więc mam odróżnić Cię od przyjemnej bryzy, lub gwałtownej wichury?- Takie metaforyczno-filozoficzne zagadnienia bywały trudne zarówno w prowadzeniu dyskusji jak i chociażby zrozumienia. Ale dla istot wprawnie posługujących się swym językiem były nader przyjemnym tematem, w przeciwieństwie do nieciekawej rzeczywistości. Do wulgaryzmów i brutalizmów wyrytych tak w przeszłości, jaki teraźniejszości tego świata...
Offline
- Czy powinna Ci wystarczyć - tego nie wiem.
Obserwowała reakcję chłopaka. Nie dziwiła się jego wesołości; odpowiadając, nie udzieliła właściwie konkretnej odpowiedzi, takie słowa u jednego mogły wywołać śmiech, u drugiego - wzruszenie ramion.
- Wiatr, dobre porównanie - stwierdziła po chwili namysłu. - Myślę, że chodzi o formę istnienia - odpowiedziała na pytanie Nie-znajomego dotyczące różnic. A przecież i ona bywała jak wiatr, gwałtowną bryzą lub gwałtowną wichurą... - Choć przecież i z niej może nic nie zostać, i tak w końcu większość zostanie rozniesiona przez wiatr - uśmiechnęła się, ale było w jej oczach coś smutnego.
Offline
Bankier
Wojownik przestał się śmiać, jednak jego twarz nadal była pogodna. Przez chwilę też rozważał słowa Elfki, jakby myślało o jednomyślnym rozstrzygnięciu. Szybko też doszedł do wniosku że takowego nie ma...
-Mógłbym teraz powiedzieć że wiatru nie można złapać, a Ciebie jak najbardziej. To oczywiście obaliło by Twoją teorię na temat własnego podobieństwa do żywiołu...- W tym momencie odchylił się lekko do tyłu by móc spojrzeć w niebo. Było to o tyle niebezpieczne, iż właściwie w każdym momencie mógł wpaść do studni. Czy więc Daray się tym przejmował? Skoro tak radośnie przebierał nogami, to najwidoczniej nie...
-Jednak widzisz... I ten argument, jak z resztą każdy, można obalić. My, ludzie w przeciwieństwie do Was Elfów, idąc drogą technologii, nauczyliśmy się wykorzystywać łagodne oblicze wiatru do własnych celów. Najprostszym przykładem jest młyn i żagiel... Ale nikt nie umie zapanować nad tym żywiołem w pełni, przez co w dziejach doznaliśmy już tyle nieszczęść... Trąby powietrzne, huragany...- Nagle ponownie usiadł prosto i spojrzał na Erufailë.
-I tak jest właśnie z Tobą... Niewoląc Cię, wykorzystywał bym tylko Twe łagodne oblicze, ale nigdy nie udało by mi się zapanować nad Tobą w pełni. Zapewne też w końcu by mnie to zniszczyło...- Trochę dziwne było to, jak nagle Chłopak przeszedł na tryb pierwszoosobowy, ale on nie wydawał się zwracać na to uwagi.
-W ten oto sposób doszliśmy do konkluzji, że wy kobiety, jeśli tylko chcecie, dajecie nam szczęście. Potraficie to jednak szybciej niż wiatr...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |