Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
- Karczmienne piwo? Czy też może wina? Mam czerwone i białe. - zapytał anioł, przeglądając małą kolekcję szklanych zbiorników. Zdołał wyszperać dwa kufle (jeden jego brata, dar od Mei) oraz dwa kielichy.
Jak na razie anioł myślał, że to narkotyk tak wyniszcza jego gościa, jednak gryzący zapach zmienił jego przypuszczenia. Skoro to nie jakiś mocny narkotyk, to może co innego...
- Cóż tam palisz? - zapytał zdawkowo anioł, gdy otrzymał odpowiedź od współplemieńca.
Offline
Jednak inżynier zaczął od gestu, jakiego się po nim nie można było spodziewać. Podszedł do Gaspara i wyciągnął dłoń w geście powitania, a w jego oczach, ostatniej części jego ciała która oparła się temu, co go wyniszczało, błysnęła chęć pojednania.
- Nazywam się Maurycy. – powiedział jednocześnie, wskazując na brodą na piwo i wyciągając z kieszeni zasuszony liść laurytu. Widać był jednym z tych inżynierów, którzy szczycili się tym, ze potrafili robić kilkanaście rzeczy na razi i do tego byli cholernie oszczędni w słowach.
Offline
- Gaspar, miło mi. - odpowiedział, ściskając prawicę inżyniera. Oczy pancermistrza odzyskały wcześniejszy jasnozielony kolor. Nalał szczodrze do kufli i postawił na stoliku. Gdy gość ponownie usadowił się na fotelu, paladyn zajął miejsce na kanapie. Chwycił kufel, spojrzał na gościa, delikatnie uniósł kufel, po czym pociągnął tęgiego łyka.
- Napitki zakonowe należą, moim zdaniem, do jednych z najlepszych na tym obszarze. Chyba jedynie czyste krasnoludzkie jest lepsze niż nasze. - zaczął zdawkowo, chcąc jakoś rozluźnić gościa. Później przejdzie do sedna, jak pozna lepiej współbrata.
Offline
Maurycy skosztował napitku, zamyślił się, skosztował reszty, osuszając kufel i znów sie zamyślił. Po chwili wrócił do swojego ciała i rozmowy, patrząc na anioła zaciekawionym wzrokiem.
- Powiedz mi przyjacielu, piłeś kiedyś wino służek Avarone? Znasz jego sekret? - pytał jakby to było coś niestosownego, szeptem. Czy w tym temacie krył się jakiś haczyk? Albo, nie daj Tor, hak rybacki? No ale cóż, grzeczność wymagała odpowiedzi....
Offline
- Nie dane mi było go skosztować. A cóż w nim takiego niezwykłego? - zapytał anioł, podobnie konspiracyjnym głosem, lekko się nachylając nad stolikiem. Przy okazji łyknął jeszcze z kufla. Zerknął przy tym na butelkę piwa, na kufel gościa i na samego inżyniera. Jasne było, że to wzrok pytający.
Chociaż trunków niemało spróbował w drodze na Zakon, to jednak wiele smaków i wyrobów było dla niego nieznanymi.
Offline
Maurycy podrapał się po czubku nosa, stary, wieśniacki sposób na odpędzenie niechcianych słuchaczy, i również nachylił się w stronę Gaspara. Było coś komicznego w tej konspiracji, ale widać, tego wymagał temat, przynajmniej dla inżyniera.
- A bo widzisz, one mają najwyborniejsze wino jakie piłem… Ale, jak mi Diester świadkiem! One to wino najpierw prze… no… między nogami przelewają, jak im się dobrze wcześniej zrobi! Wyobrażasz sobie?
No fakt. Avarone służyły albo najpiękniejsze dziewice, albo najpotężniejsze kapłanki. Widok musiał więc być nieziemski. Jak widać takie tematy, widoki i ogólnie, seks, czepiły się paladyna jak biesy fallusów... Tfu! Co za parszywe porównanie mu na myśl przyszło.
Offline
- Niezwykłe... - mruknął anioł, popijając piwa z kufla. Po chwili był już pusty.
Dlaczego to jego męczą takie tematy? Dlaczego? Dlaczego!?
Anioł w końcu odezwał się ponownie.
- Wybacz mi, Maurycy, ale niestety musimy powoli kończyć naszą dyskusję. Muszę udać się do Koszar, by przejrzeć nowych rekrutów.
Offline
Anioł wyprostował się naraz, odstawił kufel i wyjął z ust fajkę. W jego oczach zaokrągliły się łzy, prawdziwe, męskie łzy wynikające z nostalgii.
- Czyżby wojna? Znów potrzeba wojowników? - zapytał bez tchu. Złapał Gaspara za ramie uściskiem potężnym jak stalowe szczypce. - Panie, czy potrzeba inżynierów?! I czemu pobór?! Kto nas atakuje?!
Maurycy był w rozsypce emocjonalnej. Chwile temu wydawał się prostodusznym twórcą zabawek wojennych, teraz zachowywał się jak weteran wojenny, nie wiedzący co z sobą zrobić w chwili szturmu. Czyżby i on miał jakąś historię, odciskającą piętno na jego psychice? To chyba częste u zakonników...
Offline
- Zakon rośnie i potrzebuje nowych terenów. Będą wysyłane oddziały do odkrywania i przejmowania kolejnych połaci ziemi. Jedno z nowszych zarządzeń Rady. - powiedział anioł. Delikatnie się uśmiechnął.
- Inżynierów zawsze nam potrzeba. Jeżeli chcesz pomóc w rozbudowie Zakonu, to radzę udać się do punktu naboru. - dodał anioł, zerkając przez okno w stronę ledwo co widocznego kamiennego muru.
Offline
Inżynierowi zadrżała szczęka i oczy wyszły na wierzch. Wyskoczył zza stołu i przyklęk przed Gasparem na jedno kolano, w jego dłoni pojawił się też sztylet, którym naciął sobie kciuk prawej dłoni.
- Czy przyjmiesz mnie panie na służbę? Przysięgam zebrać oddział Alb-tern i oddać ich pod twoją władzę.
To powiedziawszy podniósł głowę, dotychczas opuszczoną na pierś i popatrzył na twarz anioła, któremu tak bardzo chciał służyć.
Offline