Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Shirei powoli podniosła się z ziemi. Cała w śniegu, w sianie i Bóg wie w czym jeszcze. Widząc że chłopak się oddala zaklęła siarczyście, ganiąc swoją własną głupotę. No cóż, nie będzie go zatrzymywać... Chce iść to niech idzie... Jej to nie obchodzi... Ale jednak, mimo wszystko Shirei zapragnęła poznać chociaż imie tego osobnika...
Offline
Bankier
Tymczasem chłopak spacerkiem wracał do miasta. Pogwizdywał sobie przy tym i co chwila spoglądał na niebo. Po paru minutach skończył gwizdać, by zamiast tego zacząć nucić jakąś melodię Nie należała ona do najweselszych, ale na pogrzeb też się zbytnio nie nadawała. Ot melodia wymyślona przez i dla podróżników. W pewnym momencie kichnął przygryzając sobie przy okazji język... On na prawdę miał pecha.
Offline
Westchnęła przeciągle po czym oparła się plecami o ścianę budynku.
-Daj mi ktoś jakiś znak.. no chociaż jakiś malutki... -wyszeptała w stronę nieboskłonu. Shirei nie chciała żadnego gromu z jasnego nieba, czy też spadającej gwiazdy ale jakiegoś przebłysku w umyśle. Jednak takowy nie przychodził, w końcu postanowiła ruszyć w ślady człowieka i również skierowała swe kroki w stronę miasta.
Offline
I znów tu wróciła. Z jeszcze większym mętlikiem w głowie, z kolejnymi wątpliwościami, pytaniami bez odpowiedzi. Wróciła tu, bo to było miejsce, które naprawdę bardzo lubiła. Bo tu zawsze było cicho i spokojnie, rzadko kiedy zapuszczały się tu istoty inne niż zwierzęta. Tak więc teraz przechadzała się, w tę i spowrotem, rozważając to i owo, jednak nie znajdując ani jednej odpowiedzi, nawet podpowiedzi, czy ukojenia. Dawniej wszystko wydwało sie takie proste, teraz jednak cały jej świat został brutalnie przewartościowany i ona wciąż nie mogła się w nim na powrót odnaleźć. Czuła, że wszystko wymyka jej się spod kontroli, że traci zmysły... Pokręciła stanowczo głową i zatrzymała się gwałtownie.
Za dużo w tym wszystkim było myślenia!
Z impetem usiadła na ziemi, dając tym samym upust przynajmniej części nagromadzonych emocji. Gdyby tak o wszytstkim można było zapomnieć! Zwyczajnie wyrzucić z umysłu i żyć chwilą obecną, nie przejmując się niczym i nikim...
Jej życie polegało na ciągłej ucieczce. Przed ludźmi, elfami, i inszymi istotami rozumnymi, walką, nauką, żyła uciekając przed życiem. A przecież kiedyś było inaczej. Kiedyś potrafiła odnaleźć się w towarzystwie, dbała o to jak wyglądała i jak postrzegali ją inni. Teraz było inaczej. Teraz żyła na skraju społeczeństwa, niczym wyrzutek, którym stała się jednak z własnej woli. Nie przejmowała się tym jak widzą ją inni, bo tak czy siak nikogo nie chciała spotykać. Bardzo skutecznie unikała wszelkich zgromadzeń ludzkich. A wyglądała raczej kiepsko. Była cała ubłocona, z poprzecieranym, a miejscami nawet podartym ubraniem. Z szaleństwem w oczach... Z szaleństwem i przerażeniem
Zamykała się we własnym świecie, we własnym umyśle, budując dookoła siebie mur. Szklaną kopułę, przez którą nikt nie mógłby przejść. Nikt nie mógłby jej znów skrzywdzić.
Była niczym osaczone zwierze, które zostało schwytane w pułapkę przez swoją głupotę i naiwność.
Uderzyła dłonią w ziemię, raz i jeszcze raz. Po policzkach popłynęły jej łzy bezsilności i nawet bólu, jednak wciąż z uporem maniaka orała pięściami grunt. Ten cały świat ją przerósł, rzeczywistość ją przygniotła. Życie spowodowało, że upadła i nie mogła już wstać. Była nikim i niczym. Opuszczona, zapomniana, sama. Zupełnie sama.
Wtedy właśnie podniosła wzrok na budynek hodowlii. Jaśniejsze pasy na policzkach znaczyły tory, po których płyneły gorzkie łzy, w oczach wciąż jeszcze lśniły niczym krople rosy, gotowe by znów popłynąć wartkim strumieniem. Jednak uspokoiła się na moment. Bo w myślach zaświtał jej pewien wariacki plan. Skoro była niczym zwierze, to dlaczego nie miałaby dostać tego, co te z tej chociażby hodowlii? Dlaczego nie miałaby żyć jak jedno z nich, nie myśląc o niczym jak o swojej 'misce', łażeniu tu i ówdzie i załatwianiu swoich potrzeb fizjologicznych? Mogłaby kierować się tylko instynktem, tym co byłoby w danym momencie dla niej lepsze. Niczego nie rozważać, o niczym nie myśleć. Żyć chwilą... Nie przejmować się.
To nie byłoby wcale takie głupie. W końcu niewielu wiedziało, o istnieniu takiej zdolności jak polimorfia, a jeszcze mniej znało ją jako zmiennokształtną. A co było najlepsze, tylko kilka osób potrafiłoby rozpoznac w zwykłym wilku właśnie ją. A jeśli mogła tych osób unikać jako człowiek, to tym bardziej jako zwierzak.
Ireth uśmiechnęła się kwaśno, po czym zaśmiała perliście. Niczym osoba niespełna rozumu. Zupełny szaleniec.
- Plan czas zacząć! - Szepnęła do siebie, tylko po to by chwilę później zniknąć w rozbłysku delikatnego, zielonego światła. Tym oto sposobem drobna kobieta zniknęła. A na jej miejscu stał raczej niewielki psowaty. Ze zmierzwioną i brudną, czarną sierścią, ze smutnymi ciemno-beżowymi ślepiami, ze śmiesznie, nieproporcjonalnie długim ogonem. Jednak w tym ciałku tkwiła ukryta siła, którą trzeba było jedynie odkryć, obudzić. Zaszczepić ponowną chęć do życia. Tylko tyle i aż tyle.
Wilczyca wstała i pokręciłą się chwilę w miejscu, rozprostowując swoje łapy. Dawno nie korzystała z tej postaci i niejako musiała się do niej na powrót przyzwyczaić. Ale to nie stanowiło problemu. W końcu była to dla niej forma niemalże naturalna. Przeciągnęła się, następnie przetruchtała kilka kroków, by znów się zatrzymać. Podniosła ślepia na niebo i...
Zaśpiewała. Tak jak tylko wilki potrafią. A echo jej głosu poniosło się daleko.
Offline
Człowiek
Szedł spokojnie drogą myśląc nad wszystkim, a zarazem nad niczym. Gdy w pewnym momencie usłyszał wycie wilka. Stanął i podniósł głowę nasłuchując. W końcu szybkim krokiem ruszył w stronę miejsca wycia. Wybiegł, a nawet wyskoczył przed wilka. Dzieliło ich parę metrów. Lekko przygarbił się i ugiął nogi w kolanach. Wbił głęboko wzrok w oczy wilka.
Offline
Wilczyca przerwała swoją pieśń, by wbić ślepia w oczy człowieka, który raptem i znikąd pojawił jej się przed nosem. Jej spojrzenie nie mówiło niczego. Było puste, za wyjątkiem dwóch iskierek, które sugerowały, że jednak żyje, a nie jest martwą, woskową figurą.
Nie wyglądała ani na specjalnie przestraszoną, ani też na gotową do ataku. Zwyczajnie siedziała w bezruchu i przypatrywała się człowiekowi. Nie dziwota, że zachowywała się tak, a nie inaczej. W końcu to była hodowla rysiów, wilków i kotów. Tu zwierzęta, przynajmniej w teorii miały znać ludzi i inne istoty rozumne, szanować je i w większości przypadków słuchać ich. Takie było w każdym bądź razie założenie.
Bestyja wyglądała właśnie na taki przykład. Obeznana z dwunogami, jednak z bliżej nieokreślonego powodu pozostająca na terenach przynależnych do hodowlii,a nie z którymś z przedstawicieli istot rozumnych...
Ireth uśmiechnęła się w duchu. Nie przypuszczała, że pojawi się tu ktoś w tak krótkim czasie, jednak skoro już tu był to musiała (i chciała) grać dalej w tę grę. powoli podniosła się do pozycji stojącej, a następnie przeciągnęła się majestatycznie. Cóż, w obecnym stanie prezentowała się raczej kiepsko, więc musiała nadrobić zachowaniem. Skończywszy pobudzanie swoich mięśni i koścca do ruchu zrobiła krok w stronę mężczyzny, wyciągając szyję, by wyłapać jego zapach. On potrafiła naprawdę wiele powiedzieć o istocie. Ten pachniał mniej lub bardziej zwyczajnie. W każdym bądź razie nie był to mutant, których zapach znała nad wyraz dobrze. Machnęła delikatnie ogonem, po czym znów przystanęła i poczęła na nowo przypatrywać człowiekowi.
Offline
Człowiek
Ostrożnie i powoli podszedł do Wilka. Najpierw wyciągnął rękę, żeby powąchał. Po paru chwilach zaczął drapać go za uchem i kucnął przed nim. Zaczął go głaskać i drapać uśmiechając się. Co jakiś czas podrapał go pod pyszczkiem. Nie przepadał za zwierzętami, ale Niedźwiedzie i Psy ubóstwiał. A wilki niejako przypominają psy. W dodatku ten wydawał się jakiś dziwnie spokojny...
Offline
Wilczyca może nie była specjalnie zachwycona takimi pieszczotami, jednak też nie sprzeciwiała się zbytnio. Jednynie delikatnie odsuwała łeb, kiedy stały się one zbyt nachalne. W przypływie znudzenia usiadła nawet na zadnich łapach, te przednie owijając czarnym, długim ogonem. Cały czas śledziła beżowymi ślepiami ruchy mężczyzny, wiodła wzrokiem za jego dłońmi tak daleko, na ile pozwalały jej ograniczenia tego czworonożnego ciała.
Zadziwiał ją tylko fakt, że człowiek tak szybko zaufał. W jednej chwili mogłaby teraz spróbować pozbawić go życia. Był tak blisko, taki nieosłonięty. A szyja jest przecież taka delikatna... Oczywiście były to tylko rozważania za murem utkanym z myśli i przeżyć polimorfki. Murem, za którym ukryła całe swoje wnętrze. Sammy nie mógł wiedzieć ile działo się za tymi wilczymi ślepiami. Jak wiele myśli przewijało się przez tą zwierzęcą głowę. Nie mógł wiedzieć, że zwierzak siedziący przed nim, jest tak naprawdę całkiem inteligentny...
Wilczyca otworzyła paszczę i zeiwnęła przeciągle prezentując tym samym cała gamę swoich zębów. A te robiły wrażenie, szczególnie kły...
To mógłby być wartościowy towarzysz, jeśli tylko zechciałby za kimś pójść. Stać się prawie czyjąś własnością. prawie, bo rozmyślania zawsze miały pozostac tylko i wyłącznie jej...
Offline
Człowiek
Lekko podrapał go za uszami i pod pyskiem.
-Jak się zwiesz?
Uśmiechnął się. Mimo, iż nie lubił zwierząt, to uważał je za najlepszych przyjaciół. Lepszych niż ludzi... Posiedział jeszcze dłuższy czas, drapiąc, głaszcząc i gadając do wilka. W końcu wstał i otrzepał się
-Dobra, muszę już iść
Otrzepał się i ruszył w swoją stronę. Po kilku krokach zatrzymał się i obrócił w stronę wilka. Patrzył na niego zastanawiając się przez jakiś czas. Nie ma bliższego towarzysza, a zwierzę na pewno sie przyda. Uśmiechnął się.
-A może pójdziesz ze mną?
Zagwizdał. Kompletnie nie wiedział jak się postępuje ze zwierzętami. Może to też było jednym z powodów, dla którego chce mieć wilka w swojej "drużynie"?
Offline
Oczywiście wilk nie odpowiedział. Bo niby jak? Przecież zwierzęta nie mówią, a nawet jeśli mówiłyby, to raczej nie zdradzałyby tej cząstki swojej duszy jaką było imię nadane przez Matkę Naturę.
To od dwunogów zależało czy i jak nazwać zwierzę, które pojawiło się dzięki losowi na ich drodze. Może nie jak nazwać, ale jak na nie wołać. To była ich wola, będą nań wołać Bezimienny, Ciapek, czy jeszcze jakoś inaczej. Wybór był po stronie rozumu.
Kiedy człowiek wstał, otrzepał się z kurzu drogi i ruszył przed siebie ona wciąż pozostawała w tym samym miejscu. Siedziała i wpartywała się w jego plecy, jak oddala się z hodowlii. Tych kilka kroków, podczas których niepewność zżerała ją od środka. Odwróci się, czy odjedzie jak każdy inny? A jak odejdzie to co? A jak się odwróci to też co?! Wplątała się w swego rodzaju grę i to właśnie miałybyć jej skutki.
I wtedy on zagwizdał. W tej krótkiej chwili, w tym ułamku sekundy Ireth przestała się zastanawiać nad wszelkimi konsekwencjami, nad swoistym oszustwem jakiego tu dokonywała. To był sygnał. Prosty, łatwy w przekazie i w odbiorze. To był impuls. Zadziałał instynkt, który w tej formie wpływał na umysł polimorfki najsilniej. Nic więcej do szczęścia potrzebne jej nie było. Tylko wykonywanie poleceń, jak wilk po tresurze.
Bestyja zastrzygła uszami na ten wysoki dźwięk. W jej ślapiach zabłysła iskierka zrozumienia, a potem wszystko potoczyło się już jak z górki.
Wstała szybko i lekki krokiem podbiegła do człowieka, utrzymując jednak od niego odległość półtora metra. Spojrzała mu w oczy, czekając na dlasze polecenia.
Offline
Człowiek
Spojrzał na nią i lekko przychylił głowę. Uśmiechnął się pod nosem. Jednak wykonała to, co chciał. Przez jego głowę przeszły myśli co mógłby z owym zwierzęciem zrobić. Odwrócił się i znów ruszył w swoją stronę. Szedł niezbyt szybko. Zagwizdał znów i wydał prostą komendę:
-Chodź!
Lecz nie wiedział, czy wilk ją zrozumie. Nie odwrócił się, tylko szedł przed siebie lekko się uśmiechając.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |