Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Wampir przekrzywił głowę.
-Tak...deklarację wierności jej uniżonego sługi - ukłonił się lekko na pożegnanie.
Gdy Irmina wyszła kapitan klęknął przed swoją nową zbroją nie mogąc nadziwić się łaskawości Skimrry.
Kilka minut później ubrany był już w swoją nową lekką zbroję. Srebrzyła się na jego korpusie. Wyglądała dumnie i była godna srebrzystego dowódcy. Starą zbroję kazał znieść do zbrojowni, a srebrny hełm postawił na podłodze.
Offline
Bankier
Shiro wszedł do tego miejsca bez pardonu. W rękach trzymał uciętą głowę, która na szczęście zdążyła się już wykrwawić. Inaczej zachlapał by całą podłogę...
-Emm... Nie wiem czy dobrze trafiłem... Przyszedłem zgłosić że złapałem złoczyńcę...- Ciężko było nazwać to "złapaniem"... Motykarz miał nadzieje że będzie to coś warte... Miał sporo problemów żeby dostać się tu z tą głową... Między innymi ze strażą i srebrzystymi...
Offline
Kapitan uniósł brew. Wyglądał teraz jak stuprocentowy bufon.
-Zun, jak mniemam. Gwałciciel? Sto dukatów za niego..dobrze...
Wampir wstał i wyszedł na moment z komnaty. Od razu zrobiło się tu ciemniej, bez jego przesadnie wypolerowanej, srebrnej zbroi. Po chwili wrócił niosąc w ręce sporą sakwę.
-Oto wasza nagroda. 100 dukatów. A głowę...zabierzcie, zanim zapaskudzicie mi resztę posadzki.
Dowódca ukłonił się sztywno i wrócił do swoich obowiązków.
Offline
Bankier
Shiro odebrał nagrodę i podziękował. Następnie opuścił komnatę. Po co przebywać ze stróżem prawa dłużej niż to konieczne... Jeszcze znajdzie na Shiro jakiegoś haka i go zapuszkuje... Nie żeby chłopak już nie był w puszcze... No tak... Udzieliła mu się myśl Aranel...Ta dotycząca jego zbroi... Z westchnieniem opuścił przybytek. Teraz jeszcze musiał podrzucić gdzieś głowę...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Paladyn odarty ze swej dawnej godności przechodził przez kamienne sale, szukając dowódcy srebrzystych. Skórzane buty nie stukały o posadzkę. Przyzwyczaił się do tego. Zwykła kolczuga, gdzieniegdzie uszkodzona i zabrudzona nie przeszkadzała mimo wszystko w prezentowaniu majestatycznej postawy paladyna, która miałą swe źródło nie w ekwipunku, a w wyuczonej gracji. Jego mimika nie wyrażała jakby niczego nadzwyczajnego. Nie było ani podekscytowania, ani szczególnego smutku.
Wreszcie znalazł. Szedł nadal dumnie naprzeciw postaci w lśniącej zbroi. Fallian spoglądał na niego bez skrępowania. Gdy podszedł wystarczająco blisko przystanął:
-Jestem Fallian z rodu De'Aray, paladyn Darkusa Mściciela. Polecono abym zgłosił się do służby sprawiedliwości.- Stał wyprostowany z rękoma za plecami, a dłonie zaczepione były blisko łokci. Ani drgnął.
Offline
Wampir, który z powodu arystokratycznego pochodzenia i wrodzonego poczucia wyższości patrzył na adeptów jak na obleśne robale wstał tym razem. Zmierzył paladyna wzrokiem od stóp do głów. Smutne oczy Necterisa zlustrowały wyuczoną, żołnierską postawę i marne uzbrojenie Falliana. owódca Srebrzystych znał się na ludziach. Na przedstawicielach innych ras również. Dlatego na pierwszy rzut oka dostrzegł w De'Arayu żołnierza.
- Usiądź - rzekł bardzo ciężkim basem. Głos Necterisa przywodził na myśl zamkniętą od zewnątrz studnię - powiedz mi dlaczego mam cię przyjąć.
Offline
Rozległo się pukanie do drzwi Siedziby Srebrzystych. Następnie drzwi te się otworzyły. Jak widać osoba mająca jakiś interes do tej elitarnej jednostki nie zamierzała bawić się w czekanie po drugiej stronie.
Do wnętrza pomieszczenia weszła drobna kobieta, z przypasanym pobłyskującym na zielono ostrzem. Wyglądało to raczej śmiesznie, zupełnie tak jakby klinga była nie na miejscu, używana przez kogoś, kto takimi rzeczami posługiwać się nie umiał. Czego mogła szukać taka osoba w takiej siedzibie?
Bardziej zabawny był jednak fakt, że przy nogach nowoprzybyłej pałętały się dwa kotowate. Dorosły ryś i kocię Xnifsa.
Dziewczyna rozejrzała się zmęczonym wzrokiem po wnętrzu szukając kogoś, kto mógłby udzielić jej pomocy, czy chociażby rady, gdzie dalej ma się udać w sprawie pewnej nielegalnej uprawy...
Jej spojrzenie padło na odzianego w błyszczącą zbroję mężczyznę, najpewniej jakiegoś przełożonego, rozmawiającego z kimś sobie niższego pokroju.
Więc będzie musiała poczekać... Odgarnęła mokre włosy z czoła, podrapała się za uchem...
Czy coś tu było wykonane ze srebra? Bo miała wrażenie, że wszystko zaczynało ję swędzieć. Raz jeszcze rzuciła okiem na zbroję Wampira. Najpewniej to ona była w tym wypadku alergenem.
- Witam panów. I przepraszam, że przeszkadzam. - Powiedziała, kłaniając się. - Gdy pan zażądzający tym miejscem skończy to chciałabym prosić na słowo. Tymczasem, poczekam na zewnątrz. - Ponownie owtorzyła drzwi, puściła koty przodem, następonie wyszła sama. Na korytarzu od razu poczuła się lepiej. Raz, była od srebra oddzielona ścianą, dwa nie musiała jeszcze rozmawiać z którymś ze Strażników, czego nie znosiła.
Wzięła Xnifsa na ręce, oparła się o ścianę i czekała. Miała nadzieję, że wszystko skończy się już szybko. Było jej zimno, było jej mokro i była cholernie zmęczona od tachania rysia aż pod tą Siedzibę.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Mężczyzna posłuchał swego rozmówcy i zgodnie z jego zaleceniem usiadł, robiąc to sprawnie. Dowódca przed nim przypominał mu swym dostojeństwem własnych braci z bractwa paladynów zemsty. Czuł, że wreszcie porozmawia z kimś w konkretny sposób. Fallian nie ściągnął nawet łuku z pleców, mimo że siedziało się z nim strasznie niewygodnie. Dyscyplina musiała zostać zachowana. Nie przewracał pustymi oczami po sali, a jedynie patrzył na twarz Necterisa. Już miał odpowiedzieć. Nie zastanowił się szczególnie nad pytaniem.Tym razem wystarczyłą mu szczera odpowiedź z czego bardzo się cieszył. Wejście tajemniczej kobiety przerwało jeszcze niezaczęty wywód. Gdy znowu zostali w cztery oczy rzekł zdecydowanie:
-Służyłem trochę czasu awansując w bractwie paladynów, by potem kilka lat spędzić w sojuszu paladynów w jednostce lanc światła podczas tłumienia mocy chaosu. Oddałem życie...- Fallian przerwał i skoncentrował się, a jego ciało pod kolczuga stało się przejrzyste. Necteris mógł zobaczyć co znajdowało się za nim, w gruncie rzeczy nic ciekawego. Wrócił do normalnego stanu i mimo rozdrapania starej rany Fallian zmusił się do niezłomności. Kontynuuował:
-Potrafię dobrze wykorzystać wiele rodzajów broni nie tylko przeciwko mutantom, ale i zwykłym zbirom, bo taka jest misja paladyna. Kieruję się wiarą, rozumem a nade wszystko sprawiedliwością. Gardzę złem...- głos ducha zadrżał. Uspokoił się.
-Znam też pojęcie dyscypliny... Nie trzeba mi o niej przypominać. Działam w grupie jak i w pojedynkę. Nie pertraktuję z nieczystymi, a gdy dochodzi do krzywdzenia niewinnych nie uginam się. Nawet w śmierci poświęcam życie moje dobrej sprawie i nie zapominam przy tym o zdrowym rozsądku.- puste oczy nadal skierowane były w jeden punkt, a echo rozbrzmiewania głosu Falliana cichło powoli.
Ostatnio edytowany przez Fallian De'Aray (2010-04-06 21:01:02)
Offline
Necteris również zajął swoje miejsce na rzeźbionym krześle. Rozparł się wygodnie na siedzisku a przy każdym jego ruchu lekka zbroja przesyłała sobie srebrne uśmiechy z promieniami wpadającymi przez okno. Wampir podparł głowę pięścią i utkwił smutne, czarne spojrzenie w paladynie.
Wtedy, do gabinety wkroczył kobieta w iście kuriozalnym towarzystwie. Nim kapitan zdążył zareagować powiedziała swoje i wyszła. Wampir odniósł wrażenie, że była to osoba z gatunku ,,nic-nie-widziałem-nic-nie-słyszałem-byłem-na kacu". A zatem warto było jej się przyjrzeć. Może nawet zatrzymać na moment w celi dla wnikliwszej analizy...cóż, okaże się później.
Necteris słuchał słów Falliana bez wykonania najmniejszego gestu. Gdy skończył, wampir pokiwał tylko głową w zadumie.
-Pozwolisz, że spoufalę się na tyle, że będę przez moment bezwzględnie szczerzy - mruknął basem i skierował poważne spojrzenie na paladyna - gdybyś widział wszystkich tych przygłupów, którzy chcą wstąpić do Srebrzystych, to nie wahałbyś się ani chwili nad przyjęciem kogoś twojego pokroju. I ja też nie zamierzam. Witaj wśród Srebrzystych.
Necteris wstał i uśmiechem i ponownie podał dłoń duchowi. Był to gest typu ,,witaj w drużynie".
-Schodami w dół idąc znajdziesz zbrojownię. Wyposaż się godnie i nie żałuj niczego. W razie jakichkolwiek pytań, wal do kogokolwiek kogo spotkasz.
Skinął głową i wyszedł przed siedzibę do kobiety, która na niego czekała.
-Necteris, Dowódca Srebrzystych - rzekł kłaniając się sztywno - słucham szanownej pani.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Paladyn słuchał, by nie przeoczyć żadnej informacji. Trochę skrzywił się, kiedy usłyszał opinię dowódcy o innych rekrutach. Trzeba się cieszyć z czego się ma i pomagać, gdzie jest to potrzebne. Po wszystkim, powstał i podał chłodną dłoń Necterisowi.
-To dla mnie honor. Zrobię wszystko, by nie zawieść i godnie reprezentować srebrzystych, tak jak robiłem to niegdyś dla mego bractwa. Co do zbrojowni... Muszę się solidnie wyposażyć to fakt, ale bez wątpienia te przedmioty, które tam teraz obrastają kurzem, przysłużą się dobrej sprawie.- odwrócił się i udał się równym krokiem do wyjścia z sali, czemu towarzyszył przytłumiony stukot butów.
Fallian dzięki zaleceniom Necterisa bez trudu odnalazł zbrojownię. Poczuł się w niej jak w domu. Domu który sprawi, że paladyn odzyska swoją prezencję niemal w pełni dawnej świetności... (ekwipunek i opis postaci zmienię w karcie).
Offline
Polimorfce bardzo trudno było opanować ogromną chęć cofnięcia się przed osobą Necterisa. I nie chodziło tu o sam dziwny lęk przed osobami związanymi ze służbą u Srebrzystych, ale o obecność srebra. Niemniej jednak przyszła tu w jej mniemaniu sprawie ważnej i jeżeli nie chciała wypaść jak jakaś przybłęda to musiała wziąć się w garść i skierować na dalszy plan strach i wszelki inszy dyskomfort.
Dygneła jak nakazywała jej kultura.
- Ireth Delago, Panie. - Przedstawiła się, po czym uniosła wzrok, by spotkać się ze spojrzeniem Żywego Wampira. I całkowicie szczerze przyznać musiała, że wgniatało ono w ziemię. Jak do tej pory czuła się mała, to teraz poczuła się naprawdę maleńka i zupełnie nie na miejscu. Zebrała sie jednak w sobie, wzięła głęboki wdech i była gotowa do dlaszego działania.
- Przychodzę tutaj ze sprawą nielegalnej uprawy, na którą przypadkiem udało mi się natknąć. Czy raczej im udało się natknąć. - Rzekła wskazując dłonią dwa koty, które wyjątkowo grzecznie teraz siedziały po obu stronach jej nóg. - Na polu pszenicy, znajduje się jama wydrążona w ziemi, w której ktoś hoduje kocimiętkę, nielegalną na tych ziemiach. A że nie wiem, gdzie szukać Pańskich podwładnych, zgłosiłam się tutaj. Mogłabym prosić o wysłanie tam kogoś? Nie wiem, żeby się tym zajął? - Przez cały czas, kiedy mówiła równocześnie drapała się po dłoniach. Częściowo spowodowane było to srebrem, częściowo nerwami. Ireth naorawdę źle czuła się w takich miejscach, mimo iż sama Zakonowi służyła jako urzędniczka.
Offline
Necteris, który dostrzegł zmieszanie Ireth, natychmiast porzucił myśli o ewentualnym przesłuchaniu. Nie miał w życiu żadnego doświadczenia z kobietami. Przez trzydzieści lat nie miał żadnej partnerki. Żadnej miłości. Nie miał nawet przelotnego romansu mimo, że był całkiem przystojny. Ba, Necteris nie znał nawet swojej matki. Kobiety, mimo że były mu całkowicie obce, wzbudzały w nim nieśmiałą sympatię i jeszcze jedno uczucie, którego nie był w stanie określić ani nazwać, jako że nikt nie nauczył go czym są pozytywne emocje.
Wysoki, arystokratyczny wampir w srebrnej zbroi, Dowódca Srebrzystych o głosie głębokim jak studnia spłonił się rumieńcem jak mała dziewczynka. Wyglądało to wyjątkowo nienaturalnie na jego bladej cerze. Widać też było po nim, że naprawdę nie potrafi rozmawiać z kobietami. Żadnymi. Teraz, widząć, że Ireth czuje przed nim swoisty lęk cofnął się o krok i wbił smutne czarne oczy w ziemię.
-Będzie pani łaskawa poczekać - bąknął - zaraz kogoś wydeleguję. Będę szczerze zobowiązany, jeżeli zaszczyci nas pani...zaprowadzeniem na miejsce.
Skinął głową i zniknął w swoim biurze po tej niezbyt składnej wypowiedzi. Wściekły na siebie wampir pocierał twarz pięściami, jak gdyby chciał zetrzeć siłą kretyński rumieniec.
-Fallian! Havelock! Vimes!
Ciężki bas poniósł się korytarzem.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Z w pełni odzyskaną dawną świetnością paladyn opuścił zbrojownię i kierował się z powrotem do sali by stawić się na wezwanie nowego dowódcy. Kroki za sprawą ciężkich butów roznosiły dźwięk tupotu.
De'Aray szedł szybkim krokiem. Otworzył śmiało drzwi i wszedł do sali, gdzie były obecne obie postacie. Fallian spodziewał się, że to właśnie sprawa tej kobiety będzie rozpatrywana. Małe dziecko tego by się domyśliło.
Zaprezentował się w nowym uzbrojeniu i opancerzeniu z dumą idąc już wolniej do celu.
Głowę trzymał całkiem sztywno, ale swoje szare i puste oczy przerzucił na krótką chwilę na kobietę.
Wejściu towarzyszył połysk zbroi jak i świeżo naostrzonego miecza. Pełno też było wytłumionego przez owinięte płótna metalicznego zgrzytu. Duch zatrzymał się dość blisko. Splótł za sobą ręce i czekał na innych wywołanych lub na potencjalne zadanie. W międzyczasie przedstawił się nieznajomej:
-Jestem Fallian De'Aray pani.- potem umilknął i wodził wzrokiem w małym zakresie.
Offline
Bardzo ciężki spojrzenie smutnych oczu zmierzyło powoli Falliana, Havelocka i Vimesa. Havelock okazał się być tęgim krasnoludem z gigantycznym toporem, a Vimes niskiem nożownikiem.
-Havelock. Przejmiesz dowodzenie nad tym małym oddziałem. Pójdziecie za tą kobietą. Po powrocie zdasz mi szczegółowy raport. Do roboty.
Sam odwrócił się nerwowo i usiadł przy biurku.
Krasnolud zasalutował karykaturalnie wielką dłonią, skinął w milczeniu na Vimesa i Falliana i obaj wyszli na zewnątrz do Ireth. Byli gotowi iść za nią.
Offline
Dziewczyna zmierzyła zaciekawionym spojrzeniem trójkę Srebrzystych. Całkiem interesujące połączenie różnych ras, choć w żadnym wypadku nie podważała ani kwalifikacji mężczyzn, ani też ich zdolności.
W końcu Straż Zakonna to naprawdę elita. Przynajmniej tak uważała. Każdemu skinęła głową, w geście powitania, potem ostatni raz rzuciła okiem na drzwi prowadzące do gabinetu Necterisa. Nie zastanawiała się zbytnio nad jego zachowaniem, w końcu każdy jest inny i ma prawo do swoich 'dziwactw'. Ona była tego doskonałym przykładem. Uśmiechnęła się do siebie w myślach. Ciekawa była jak zachowałby się ten wampir w okolicznościach mnie formalnych, ale na to przyjdzie pora kiedy indziej.
- No dobrze panowie. - Zaczęła, równoczesnie schylając się, by podnieść Xnifsa, młodszego kota. - Zaprowadzę was mniej więcej do zejścia do tej groty. Sama nie będę mogła podejść zbyt blisko ze względu na to towarzystwo. - Obserwator stojący z boku mógłby uznać tę sytuację za co najmniej śmieszną. Młoda kobieta, wyglądająca raczej jak potargana biedaczka, w tak sławnym miejscu jak Siedziba Srebrzystych w towarzystwie dwóch kotów, rysia i lwiątka i z eskortą w postaci trzech uzrbojonych po zęby strażników.
- Ale dokładnie pokażę wam jak dojśc dalej tych kilkadziesiąt metrów. - Uśmiechnęła się pod nosem i ruszyła przed siebie, nie oglądając się za plecy. To nie było potrzebne.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |