Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
W pewnej odległości od całej farmy, zaraz pod samym płotem znajduje się wygrodzona część farmy. Stoją tu rzędem na drewnianych skrzynkach ule, specjalnie przeznaczone do hodowli pszczół. Pasieka, bo tak nazywa się to miejsce, otoczona jest ogromną łąką, która w ciepłe wiosenne czy też letnie dni cała aż brzęczy od rojów zbierających nektar kwiatowy pszczół.
Gdy przychodzi jesień, mokra i chłodna, pszczoły zapadją w sen. Jednak do tego czasu miód jest już dawno zebrany do ceramicznych słoi i czeka na nowych nabywców, którzy sporzyją go ze smakiem.
(Cennik:
Mały miodek - 5 dukatów
Średni miodek - 10 dukatów
Duży miodek - 15 dukatów)
***
Skimrra już od dłuższego czasu miała ochotę na miód. To była jej słabość. Uwielbiała ten przysmak i była go w stanie zjeść naprawdę znaczne ilości. A był to chyba jedyny produkt spożywczy, który pochłaniała do oporu. Zwykle nie jadła wcale badź były to zaledwie przekąski. Zwyczajnie nie musiała.
Teraz stanęła przed drzwiami farmera pukają do nich zawzięcie. Gdy tylko dowiedziała się o tym, że Zakon posiada własną pasiekę, nie mogła sobie odmówić przyjemności nabycia miodu. Czekała cierpliwie przed drzwiami.
Ostatnio edytowany przez Skimrra (2009-10-17 13:31:40)
Offline
Smoczy Sędzia
Zza drzwi rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i przewracanych drewnianych mebli.
- Cholera jasna! - zagrzmiał stłumiony głos do wtóru odgłosu padającego ciała. Po chwili ciszy zdało się słyszeć szuranie mebli, a w końcu drzwi się otworzyły. Stał w nich pszczelarz krzepkiej budowy w białym fartuchu i ochronnym kapeluszu. Cały był w płynnym miodzie.
- Witam szanowną panią - powiedział i skłonił się, a kilka ciągnących się kropel złocistego płynu opadło na ziemię. - Czym mogę służyć?
Offline
Skimrra zmierzyła pszczelarza spojrzeniem, po czym powędrowała nim za spadającymi kroplami. Musiała mocno nad sobą panować by się nie roześmiać. W końcu po głębszym oddechu gwarantującym spokój, uniosła zielone, roziskrzone rozbawieniem oczy na mężczyznę:
-Chciałabym kupić miód oczywiście.- uśmiechnęła się.- Prosiłabym o duży słój. Musi mi na długo starczyć. A potem kto wie, być może przyjdę po kolejny.
Wyszczerzyła się. Wizja rozkoszowania się płynnym złotem była tak zachęcająca, że powodowała u Skimrry niebywale wręcz dobry humor. Taki, jakiego nie miała od dawna.
Offline
Smoczy Sędzia
- Służę - powiedział pszczelarz, kłaniając się i zniknął w za drzwiami chatki. Rozległy się dźwięki szurania drewna i ceramiki o drewno. Chwilę później mężczyzna znów pojawił się w drzwiach, trzymając wielki słoik miodu. Podobnie, jak pszczelarz, był wysmarowany miodem.
- Przepraszam, że nie jest wyczyszczony, ale... problemy techniczne... - Uśmiechnął się, skrępowany. - Należy się piętnaście dukatów.
Offline
-Nic się nie stało.- uśmiechnęła się podając pszczelarzowi odliczone 15 dukatów i odbierając słój. Oblizała jeden z palcy, który zamoczyła w plamie miodu na słoiku. Zielone oczy zaszły mgiełką przyjemności.
-Jest cudowny!- zapiszczała z radości i obróciła się wokół własnej osi.- Bywaj, Pszczelarzu.
Uśmiechnęła się i cofnęła krok, po czym zniknęła w błysku jak to miała w zwyczaju.
Offline
Smoczy Sędzia
Bywaj, pani - pszczelarz uśmiechnął się i wrócił do swojego domku. Czekały go dłuuugie porządki... Chwilę po tym, jak zamknął drzwi, dało się usłyszeć odgłosy przesuwanych mebli. Pół godziny później wyszedł na zewnątrz, by zająć się pszczołami.
Offline
Słoma którą obwiązano ule na zimę nie zwołała ukryć strasznej prawdy. Równo co trzeci ul został rozbity, a śpiące w jego wnętrzu pszczoły miodne zamarzły i leżały teraz, zeschnięte w konwulsyjnych pozach w resztkach dawnych gniazd.
Straty były olbrzymie, zniszczonych zostało dokładnie 108 uli, szczęściem w nieszczęściu był fakt, że to co je rozbijało, nie zwracało uwagi na to, czy są zamieszkane. W sumie utracono 97 kolonii, które już nigdy nie wydadzą Zakonowi owoców swej pszczelej pracy.
Offline
Minne została zwabiona tu przez tabliczkę ze słowem "Miód" napisanym staroświeckim pismem. Teraz stała wśród czegoś, jakby pobojowisko. I strasznie jej się chciało miodu...
- Przepraszam, jest tu ktoś? Może mogłabym jakoś pomóc? - zastanowiła się chwilę. Nigdy nie pracowała w pasiece, ale tak właściwie, to też po prostu nigdy nie pracowała. Czemu nie spróbować?
Słyszała wyraźne buczenie pszczół. Zawsze śmiała się z tych panienek, które na widok czegokolwiek lecącego w ich stronę zaczynają płakać. I z mężczyzn, którzy przed tymi panienkami zgrywają twardzieli, dopóki nie spostrzegą najmniejszej choćby sugestii żółto - czarnych pasów. W tedy sami zaczynają płakać.
Zobaczyła ze jeden z owadów chodzi jej po ręce. Uniosła dłoń do oczu. Obserwowała cienkie nóżki, lśniące skrzydełka i te dziwne włoski. Pszczoła odleciała.
- Czy jest tu ktoś? - ponowiła wołanie.
Offline
Anioł wędrował dłuższy czas od wieży. Nogi niosły go na rolniczą część zakonnych włości. Jego wzrok dostrzegł farmę i tam się udał.
Zatrzymał się dopiero w pasiece. Koniec lata wyglądał tu pięknie, choć może piękniejszy byłby w sadzie. Kto wie? Elian wolał posiedzieć tutaj. Nawet po zmroku.
Zasiadł na ziemi i oparł się na rękach. Spojrzał w górę na niebo i zatracił się przez chwilę w tym widoku.
Offline
Zmierzch wydawał z siebie ostatnie tchnienie; niedawne błękity popadały w szarość. Nie było ciemno, choć większość dziennych ptaków miałaby już problem z rozpoznaniem, kto przyjacielem jest, a kto wrogiem. Ponad melodię wieczoru, wygrywaną przez kilka orkiestr owadzich, wybijał się głos drozda - solisty, umilając narodziny kolejnym gwiazdom. Dzień kończył swój żywot tak pięknie, jakby to był spektakl dla boskich, a nie ludzkich oczu.
Elian słyszał warczenie. Początkowo nie zwrócił nań uwagi - zdawało się być elementem harmonii wieczoru. Z czasem jednak stawało się coraz bardziej słyszalne, choć nie miało w sobie nic z nachalności. Wyjątkowa piosenka ta nie starała się również konkurować z utworami wieczornego śpiewaka, skrytego gdzieś na drzewie. Niemniej, trwała na tyle długo, aby początkowo aroganckie uszy anioła uznały ją za osobny byt.
Choć ton nie zdradzał agresji, skrzydlaty odczuł niepokój. W tak cudownych okolicznościach nic nie powinno warczeć... A źródło dźwięku tkwiło w pobliskich zaroślach.
Offline
Dosłyszany odgłos powoli stawał się oddzielnym dźwiękiem wśród gamy innych. Warczenie jednak nie niszczyło idealnej harmonii i wprawiało anioła w jednoczesny zachwyt dźwiękami, jak i pewien niepokój. Było zbyt spokojnie, aby takie odgłosy miały miejsce. A przecież się nie przesłyszał.
Rozejrzał się powoli wokół. Było jednak nieco ciemniej niż zawsze i Elian zamknął oczy. Skupił swoje myśli na przelaniu energii w swoje oczy, jak i uwolnienie jej wokół swego ciała. Mruknął ciche "Jerov" i uchylił powieki. Wszystko było od razu jaśniejsze. Efekt zaklęcia mógł nie być trwały więc musiał się spieszyć z odnalezieniem właściciela warczenia.
Skierował spojrzenie na krzewy i starał się wśród ni