Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Błądząc wśód pułek zapełnionych uczonymi zwojami, trafiasz na księgę grubą, opatrzoną tytułem "Losy Eshana Unghina z Narne, czeladnika czarodziejskiego". Wydaje się to jakowąś powieścią czy innym epickim dziełem; po pobieznym zbadaniu elfickiego manuskryptu stwierdzasz jednak, że "Losy..." wypełnione są licznymi, uzytecznymi informacjami... oto jeden z rozdziałów, zaznaczony haftowaną zakładką:
"Ogromne, skrzydlate stwory wynosiły ponad mury twierdzy drewniane gondole, by ich demoniczna załoga mogła zasypać obrońców gradem strzał i klątw. Same zaś pozostawały nieczułe na magię, nie zwracały też uwagi na odbijające się od ich skóry strzały i bełty. Ba! Nawet na pociski z katapult. Z niespotykanym nigdzie indziej uporem parły do przodu. Nieraz wbrew rozkazom karnaka rzucały się do ataku, mordując tak wrogów jak i swoich, którzy nawinęli im się pod łapy czy skrzydła… Zbierały krwawe żniwo –setki i tysiące istnień ludzkich. To one zniszczyły wytrwale broniącą się zachodnią basztę, to ich dziełem były liczne wyłomy w murach… To jeden z nich zabił dzielnego brata księcia i całą jego świtę, jak i wodza krasnoludów Guordiga. Obrońcy nie ubili zaś na razie ani jednego z nich…
–Co to na Matkę Naturę jest?! –Młody elf próbował przekrzyczeć bitewny zgiełk, chcąc otrzymać od maga odpowiedź na nurtujące go pytanie. Na razie jej nie dostał. Było co robić.
Krasnoludy ze wschodnich murów, odparli demoniczne hordy i ścigali je aż do obozu! Tam zostali zatrzymani, szturm jednak załamał się. Noc miała być spokojna…
Gdy byli już na kwaterach mag postanowił choć po części rozwiać wątpliwości swego ucznia.
–Na murach pytałeś mnie o coś.
–O te latające bestie. Czym one są?
–To czarne behemoty, ulubieńcy Wszechcesarza. Nie wiele o nich wiadomo. Opowiem ci, co ja wiem…
–Ogrom i siła behemota, od zawsze wzbudzały zachwyt i przestrach śmiertelników. I nie tylko.
Wszechcesarz dziesięciu sfer, Arulla Karok, ze swego czarnego tronu zwrócił uwagę na te nietypowe zwierzęta. Podobały mu się te stwory, choć drażniło go, że nie wykorzystują swej wrodzonej mocy. Były one, bowiem uosobieniem spokoju i opanowania, istniejąc jeno na chwałę Najwyższego, Boga chrześcijan, który je stworzył.
Pan demonów rozkazał, przeto jednemu ze swych demonicznych generałów, (skądinąd wiadomo, że był to okrutny Le’Var) sprowadzić kilka z nich do otchłani. Bogowie jeno wiedzą jak tego dokonał, ale ponoć kilka miesięcy później znalazły się w tam. Ale nie było dla nich miejsca.
Wiesz, jakie trzeba mieć zdrowie, by przeżyć w piekle? W jednym końcu temperatury równe smoczemu płomieniowi i trujące opary siarki. W drugim wieczna zima i lodowe burze, rzucające o ziemię gradem lodowych odłamków przypominających włócznie i zmieniające cię w kryształowy posąg… Behemoty, gdzie by ich nie przewieść, po prostu zdychały. Arulla się wściekł, ponoć kazał wyciąć w pień niewolników odpowiedzialnych za opiekę nad zwierzętami. Zawładnęła nim potworna żądza, żądza władzy. Bo mimo dziesięciu sfer pod jego nogami, zwykłe zwierzęta wciąż mu się wymykały! Chciał mieć ich moc, ich siłę na każde skinienie!
Jego szpiedzy zaczęli przemierzać świat…Ba! Wszystkie światy, w poszukiwaniu dość zdolnego twórcy hybryd. Wielu jest, bowiem takich szaleńców, chwytających i mutujących za pomocą magii przeróżne bestie. Chcą oni wyhodować sobie armię, bądź po prostu sprzedać swe „odkrycia” i wzbogacić się. Większość z nich ginie w jakimś wybuchu, bądź zostaje rozszarpanym przez bliżej nieokreśloną krzyżówkę krowy i nietoperza z jelitami na wierzchu. Jednak niektórzy… Właśnie tych niektórych, najzdolniejszych, znalazł Le’Var. Skusiło ich złoto, obietnice wysokiej pozycji w otchłani, sukuby… Cóż, ja też tam byłem, rzecz jasna jako szpieg Międzyrzecza…Co tam się działo! Zła magia wręcz unosiła się w powietrzu. Dwudziestu ludzi, elfów, demonów wytężało swe umysły by zmienić spokojne zwierzę w potwora.
Przypadkowo powstało przy tym mnóstwo dziwnych, często krwiożerczych pokrak… Niewidzialny, miniaturowy tygrys na przykład. Ale nie o tym mówimy.
Mieli tam całe stado piętnastu behemotów, kolejne jednak umierały z niewyjaśnionych przyczyn, bądź trzeba było je ubić. Ubito też kilku magów i demonologów, którzy nie dość gorliwie wypełniali swoje obowiązki. Wszechcesarz żądał efektów. Wykładał wszak ogromne ilości złota, utrzymywał też garnizon wojska wokół laboratorium.
W końcu doszli do wniosku, że trzeba przygotować eliksir transmutacyjny. Zmiana byłaby nietrwała, magowie zdążyliby się jednak ulotnić… Drżeli wszak o własne głowy. Jak postanowili, tak zrobili. Przygotowali miksturę… Przez czysty przypadek do kotła dostał się włos. Włos demona –nekromanty.(Tak, niektóre demony mają włosy!) Był stary, łysiał… Pomyśleć, że jeden włos wystarczył. Nastąpił wybuch, zabił połowę z nas. I behemoty. A ich życie było dla Arulli Karoka, stokroć cenniejsze niż nasze.
Jakież było nasze zdumienie, gdy dwa stwory wyłoniły się ze zgliszczy. Ale były zmienione… Magiczne badania wykazały, że zmiana jest trwała i że bestie mogą się rozmnażać. Ale przeprowadzono je dopiero później. Po wsadzeniu behemotów do klatek. Nim to się udało, wybiły połowę oddziału centaurów z Eloan i trzech z magów. Ja uciekłem, ale pozostałych trzech hojnie wynagrodzono. Imperator był zadowolony. Nazwał stwory czarnymi behemotami. Stały się one jego ulubieńcami, lubił patrzeć jak walczą, jak zabijają…
Zmieniły się one bowiem nie do poznania. Z resztą sam widziałeś. Pysk stał się bardziej gadzi, zęby zostały wydłużone i zaostrzone. Rozmiary ich jeszcze się zwiększyły, skóra stała się jeszcze grubsza. Przybrała barwę ciemnej czerwieni. Widziałeś sam, jest nie do przebicia jakąkolwiek bronią i odbija zaklęcia. Wyrosły liczne kolce i rogi, jak ten największy na nosie. No i skrzydła. Smoliście czarne, nietoperzowe skrzydła, monstrualnych rozmiarów.
Jednak największe zmiany zaszły w mózgu stworów. Mówię o wzmożonej agresji i żądzy krwi. Po prostu rzucają się na każdego w zasięgu wzroku. Potrzeba lat tresury, by potwora tego przyuczyć do tolerowania sojuszników i słuchania rozkazów karnaka.
Sam widziałeś, jak walczą. Po prostu rzucają się w przeciwników, miażdżąc ich. Do tego gryzą, uderzają łapami i ogonem… Czasem nawet karnak nie jest w stanie ich powstrzymać. Często zdarza się, że przypadkowo zabijają też swoich. Głównie używane są jednak do dźwigania statków powietrznych –widziałeś je. Drewniane gondole na mocnych linach, umocowane pod brzuchem. –Mag przerwał na chwilę, przysłuchując się odgłosom dochodzącym z zewnątrz. Nie zważał na to, że informacje które teraz podaje uczniowi są mu już znane z własnego doświadczenia. Przyszły czarodziej zaś nie chciał mu przerywać.
–W otchłani czarne behemoty osiedlono na pustyniach Anarich. Są zmorą tamtejszych mieszkańców –latają sobie samopas i niszczą domy… Nie da się z nimi walczyć, a za samą próbę można zgnić w lochach. Bestie są bowiem własnością władcy. Gdy stwór ma jakieś trzydzieści lat łapie się go i zabiera na kilkunastoletnie szkolenie. Po tym okresie jest gotowy, choć nigdy nie wiadomo czy nie zwróci się przeciw swoim.
W stanie dzikim czarny behemot żre siarkę i pije lawę. Czasem trochę poluje, raczej dla zaspokojenia żądzy mordu niż głodu. W czasie wojny wystarczają mu ciała zabitych.
Rozmnaża się w wieku pięćdziesięciu –sześćdziesięciu lat. Samce toczą o samice krwawe walki, po czym natychmiast dochodzi do kopulacji. Często w jej trakcie samica ginie, więc czarnych behemotów, dzięki bogom, nie rodzi się dużo… Samica, która przeżyła spotkanie z samcem po roku składa dwa -trzy jaja, więcej się nimi nie interesując. Z jaj po pół roku wykluwa się bezskrzydłe „pisklę” wielkości krowy. Żre i rośnie, a po dwudziestu latach dochodzi do pełnych rozmiarów. Stwory żyją do dwustu lat. Wiem to wszystko bo nieraz byłem w otchłani z misją wywiadowczą.
–Jak z nimi walczyć? –Spytał zatrwożony uczeń.
–Sam nie wiem. Skóra jest zbyt gruba by ją przebić. Jedyne słabe punkty to oczy i podniebienie –oczy są jednak bardzo małe, a co do podniebienia… Niewielu znam chętnych by tam zaglądać. Cóż, można też spróbować zabić karnaka, i mieć nadzieję, że monstrum w szale rzuci się na swoich. Jednak jeźdźcy behemotów opancerzają się ciężko i są chronieni przed czarami… Sam nie wiem. Czarnego Behemota nie zabito chyba jeszcze inaczej, niż napuszczając na niego drugiego Czarnego Behemota… –rozmowa nagle urwała się. Monstrualny potwór staranował ścianę i po prostu wpadł do sali… Rozległ się ryk."
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |