Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Khitan przytaknął. Faktycznie, nie spodziewał się, żeby pan Grzmot wreszcie gdzieś osiadł. Niektóre osoby stworzone są do wędrówki. On jakoś nieszczególnie.
- Ja? Bywało się tu, i ówdzie. Głównie w małej, kotołaczej enklawie w Górach Smoczych. - wycedził kotołak, obracając w dłoni dukat, który wyciągnął z kieszeni już jakiś czas temu, nie spodziewając się darmowego napitku... Ani takiego pobojowiska. Miło być znowu w "domu".
- Poniekąd, najwięcej czasu spędziłem właśnie tam. Resztę - na pracy na Wyspach. Zawsze jakiś dorobek, musisz przyznać. - tu, kapitan pobrzęknął sakiewką przytroczoną do pasa.
Jego dłoń powoli przesunęła się po powierzchni stoliczka, po drodze wzniecając deszcz kurzu, ale...
Dla ponownego poczucia drewna sprowadzanego z Puszczy, mógł zaryzykować nawet wejście do sali balowej. Z niemałym trudem wstał, kołyszącym, marynarskim krokiem dotarł do lady, by szybkim ruchem schwycić butelkę szarobimbru. Potrzebował czegoś na zapomnienie, a zdobywany na gadach z Wrót trunek, był jak ulał. Kotołak zębami wyciągnął korek i wypełnił szaroburą cieczą kufel.
Rozległo się syczenie, jakby ktoś wlał do powyższego kufelka beczkę kwasu.
Offline
Bogowie są niczym
- Irilith? Bałbyś się spytać o nowego władcę tegoż archipelagu...
Odezwał się głos który wydobywał się niby spomiędzy desek które kiedyś stanowiły ścianę, a teraz są elementem czegoś co można nazwać skansenem. Ciemna masa, niby dym zaczęła przenikać do wnętrza karczmy. Powoli formowała się z niej ręka, płaszcz, tułów, zakapturzona głowa i reszta ciała. Pod czarnym płaszczem widać było mocno spięte rzemieniami skrzydła... O ile budowa ciała nie działała zbytnio na pamięć, o tyle głos i postawa Psiona mogła już kiedyś być zauważona zarówno przez Gerrrrarrrrrda jak Khitana.
- Witam - Rzekł Upadły ściągając kaptur z głowy.
Offline
Stolarz i Kucharz
- Żadna praca nie hańbi, jak to mówią... - mruknął pod nosem anioł, obserwując poczynania kotołaka. Gdy znikąd odezwał się głos jego dawnego druha, druid musiał się przez chwilę zastanowić, cóż to za podobny głos. Dopiero ostatnie słowo dało mu oświecenie.
- Witaj, Arghezie, miło mi Cię widzieć wśród żywych. Widzę, że aktualnie zamieszkujesz nowe ciało, czy też Twoje dawne tak wyewoluowało? - pozdrowił go. Jeżeli pamięć go nie myliła, to dawno temu ten anioł winien być smokiem, albo czymś smokopodobnym. No i trochę był do tyłu z Zakonem, listy jego brata nie mogły przekazać wszystkiego.
Po chwili zastanowienia anioł wstał od stołu i przeprosił na chwilę starych znajomych. Postawił na stole nowy kufel i parę dodatkowych butelek. Potem ruszył na zaplecze, skąd przyniósł średniej wielkości prosię, przygotowane już i gotowe do smażenia.
- Nie macie nic przeciwko takiej uczcie? - zapytał, zastanawiając się, czy będzie możliwe usmażenie tego zwierzaka w kominku, ogień wybił dostatecznie mocno.
Offline
Kotołak nerwowo oblizał wargi. Faktycznie, pamiętał ten głos. Pomijając skromny fakt, że wydaje się, jakby słyszał go ostatni raz parę lat temu... Nie. Nie wydaje się. To chyba faktycznie było kilka lat.
Wbrew zdrowemu rozsądkowi, wyciągnął łapę (tą, która była mniej pokryta kurzem) ku Arghezowi.
- Dobry dzień. - uśmiechnął się jadowicie. Twarz jegomościa nie wyrażała żadnych emocji oprócz zainteresowania. Faktycznie. Waszmość powinien mieć łuski, a aktualnie... Cóż.
Ale to raczej naturalne, prawdaż? Trzeba kontynuować tradycję aniołów na statusie Mistrza.
Cholerni rasiści. Nie żeby coś do tego miał, ale na pewno wolałby ujrzeć nawet ducha.
- Myślę, że z miłą chęcią posilę się przed dalszą drogą. Zgaduję, że wkrótce udam się z powrotem do Odkopanego. - Kapitan skrzywił się gorzko. Nie chciał odmówić, ale po stanie w jakim zastał karczmę, nie spodziewał się tego, że ten prosiak mógłby nadawać się do spożycia.
Konsumpcja konsumpcją, mleko mle... Nieważne. Tak czy siak, na razie wolał skupić się wzrok na szarobimbrze, który jedyny z wszystkich obiektów czy żywych istot tutaj, wydawał się stały, niezmienny i co najważniejsze - realny.
Ostatnio edytowany przez Khitan (2011-03-14 20:00:23)
Offline
Bogowie są niczym
- Smokiem? A nie Liczem? Albo Wampirem? Cholera sam się pogubiłem... - Mruknął pod nosem. W sumie Smoka i Licza mógłby Liczyć... Znowu nie to "L"... Mógłby liczyć jako jedno ciało. Ale po co się aż tak rozdrabniać.
Gdy tylko Gerrrarrrd postawił wszystko na stole Upadły uniósł brwi lekko do góry.
- Ostatni posiłek z kotołaka i krew nimfy zapewne nie będą tak smaczne jak coś przygotowane przez Ciebie, Gerardzie. Ale... Nie, Timon nie będzie miał mi tego za złe.
Powiedział siadając przy stoliku.
Offline
Stolarz i Kucharz
- Hmm, szczerze mówiąc, już się pogubiłem o Twoich zmianach. Jak tak teraz myślę, to chyba to szło w ten sposób, żeś był jakimś zwykłym humanoidem, potem Liczem. To jestem pewny, bo pamiętam narzekania Archibalda, bo następnie przyjąłeś formę Drakolicza. O wampiryźmie nie wiedziałem, albo nie wspomniałeś, albo wtedy wyruszyłem w celach nauki. - wymienił swoje myśli, przygotowując sporych rozmiarów rożen. Tylko jeszcze rozłożył delikatnie drwa, by ogień w miarę równo rozchodził się po pieczystym... gotowe. Wystarczy tylko wsadzić prosiaka na sporej wielkości rożen. Niestety, nie jest to zadanie najprostsze dla jednej osoby.
- Byłby ktoś łaskaw mi pomóc? - zapytał uprzejmie Gerard, trzymając prosiaka gotowego do nabicia.
- Tak przy okazji, ciekawą dietę masz, Arghezie. Twój własny smak, czy też względy fizyczne?
Offline
Wbrew pozorom, kotołak powiódł łakomym wzrokiem po "wieprzku". Trzeba przyznać, że miał pewien urok. Uśmiechnął się i jednym haustem wychylił kufelek szarobimbru, a przez salę przeleciał odgłos przypominający wybuch gazu ziemnego.
- Stary hicdobry hicbimber - stwierdził, zanim padł na ławę, z miną rozmarzonego romantyka.
Rozmarzonego raczej na punkcie anielic latających wokół jego głowy. Ciekawe tylko dlaczego wszystkie one krzyczały "Kuku! Kuku!".
Nie był skłonny do pomocy. Po prostu przerzucił się na bok i stracił całkowity kontakt z rzeczywistością. Nawet odpowiedź Argheza doń nie dotarła. Po prostu udał się w kolorowy świat pełen pingwinów i gąsienic palących fajkę wodną.
Offline
Bogowie są niczym
- Mamy słabego zawodnika... - Powiedział Arghez spoglądając na Khitana. Sam nie miał zamiaru być gorszy. Chwycił jeden z kufli, nie przebierał w zawartościach więc jak na jego szczęście trafił się średniej jakości bimber... Jednak ten "miał kopa" jak to zwykło się określać takie trunki.
- Względy "religijne" - To powiedziawszy prawie nie wybuchnął śmiechem. Jak tylko się uspokoił mówił dalej - W zamian za bycie "wiernym" - Kolejny wybuch śmiechu, chwila ciszy i kontynuacja - ... Timonowi a w zamian zyskuje wielką moc. Dziwne, prawda? Dawny kapłan Avarone'a a teraz Arcykapłan Timona... Może raczej to układ między mną a nim, niż kapłaństwo... Zwijcie to jak chcecie, a teraz może zdrowie nowego mistrza? Bo chyba te wieści do was dotarły?
Offline
Stolarz i Kucharz
- Nowy Mistrz? Co Ty gadasz? - zadziwił się Gerard, dotąd mocując się samemu z wprowadzeniem prosiaka na pręt od rożna. W tym momencie na chwilę przestał i spojrzał z konsternacją na twarzy.
- Gratulacje mocy, tak w ogóle. Ale możesz trochę opisać sytuację z Mistrzem? Co prawda to prawda, nie widziałem go dzisiaj, ale chyba żyje? - to ostatnie pytanie lekko zadrżało. Gaspar pisał w liście, że jest źle. Ale nic nie wspominał o Mistrzu.
Chyba raz będzie musiał znaleźć jego jego brata.
Znaleźć i wypatroszyć. Tak, będzie to najlepsze rozwiązanie.
Po paru sekundach prosiak w końcu nabił się na wylot w przydługi rożen. Anioł napiął się i uniósł prosiaka. Wykonał parę kroków i z stęknięciem postawił go na wyznaczonym miejscu.
Offline
Spod stołu do obu skrzydlatych naczelnych, dotarł cichy ciąg esów i swojski bulgot.
Wychynęły najpierw uszy, a następnie całość głowy kotołaka. Powyższy potoczył pijanym wzrokiem dookoła, po czym uznał, że pod stołem było najwidoczniej wygodniej.
Mózg uznał, że dobry pomysłem będzie przeczekanie paru chwil, aby później dostać się do prosięcia.
Niebozę z niemałym wysiłkiem wczołgało się z powrotem, przeganiając hordę modliszek, które najwidoczniej stanowiły tutejszych mongołów, i chyba zamierzały ruszyć na pajęcze państewko.
Kto to wie? Chyba tylko Arghez jeden raczy wiedzieć, a kwestia rozmowy o Mistrzu po prostu nie zwróciła jego uwagi - nawet pomijając fakt tego, że nastawił kocie uszy, oczekując zdobycia odpowiednich, a co najważniejsze - ciekawych informacji. Khitan raczej nie sądził, żeby Zielonoskrzydłego spotkało coś złego. A może?
Ostatnio edytowany przez Khitan (2011-03-14 20:57:24)
Offline
W wejściu do karczmy pojawiła się postać w zbroi. Zbroja jego wyglądem przypominała zbroję płytową, lecz składała się tylko z naramienników, obojczyka, puklerza na plecach i napierśnika. Na głowie przybysz ów Miał hełm mody husarskiej, zakrywający wykończeniami nos i policzki, których osłony zachodziły prawie do samej brody. U boku jego połyskiwała skromnie aczkolwiek gustownie zdobiona rękojeść szabli. Patrząc na płaszcz zakrywający plecy, można by zauważyć dwa wybrzuszanie zniekształcające lekko jego gładką powierzchnię. Myśli zaczęły się kłębić. Wojownik przypominał sobie stare czasy, dawnych przyjaciół, biesiady, wspólne treningi i dawne miłości... Stanął skamieniały patrząc się na ludzi siedzących w karczmie. Umysł jego zasnuł się myślami...
Guest najważniejsze w życiu to być sobą. Nie zapominaj o tym
Imię: Ishtar
Charakter: Neutralny
Zalety: Dyplomacja, inteligencja, uprzejmość
Wady: czuły na krzywdzenie niewinnych
Umiejętności: szybka regeneracja, podstawy medycyny, umiejętność tworzenia mieczy,pisanie,czytanie
Zwierze: Jastrząb
Polimorfia: Człowiek
Ekwipunek: szabla(husarska), zbroja(husarska), naszyjnik żywiołów
Złoto: 40
Offline
Bogowie są niczym
- Cholera, znaczy Skimrra go trafiła. Wiesz, ambasadorowie z Wrót, spisek z mistrzynią... No i jakoś wyszło że znaleziono Mangela z dziurą w - Arghez zaczął przesuwać ręką po korpusie by przypomnieć sobie nazwę tego miejsca na ciele. W jednej chwili poklepał się i krzyknął - W żebrze! Ała! - Sam siebie uderzył za mocno... - A nowym Mistrzem... Sucho... - Powiedział chwytając za kufel - Został Sulam, lecz i ten gdzieś zniknął. Więc Angelus, dowódca Srebrzystych przejął to stanowisko. Jakby ni było ma u mnie przysługę, więc w razie czegoś to wiece... W sumie sam nie wiem - Powiedział chwiejąc się na krzesełku i powoli kończąc zawartość kufla.
Offline
Stolarz i Kucharz
- Bogowie... - westchnął cicho anioł, słuchając słów psionity. W międzyczasie zaczął pracować nad prosiakiem. Cóż, umarł król, niech żyje król, jak to gdzieś było. Ale na pewno gdzieś będzie taka dziura, którą wypadałoby przykryć czymś zielonym. I nie mowa tutaj o tej dziurze w żebrze.
- Nigdy nie zrozumiałem do końca tej Skimmry. I chyba nie zrozumiem. Spotkał ją należyty los? - zapytał anioł z nutą goryczy. W tym momencie w końcu zdołał poruszyć rożnem. Gdy mięso zaczęło poruszać się wokół osi za sprawą pchnięcia Gerarda, anioł szybko wygramolił spod szafy bardzo cwane urządzenie. Małą skrzyneczkę i fiolkę z czymś stale wirującym. Korba ręczna została zastąpiona skrzyneczką, do której anioł wlał zawartość zbiorniczka. Rożen począł poruszać się sam z siebie. Po tym to wstał z klęczków i przyuważył kolejnego gościa.
- Dobra, przyznać się. Kto to zorganizował? - zapytał anioł ze śmiechem, witając Ishtara gestem i zapraszając do wnętrza.
Offline
Ishtar obudził się z zamyślenia. Uśmiechnął się radośnie i przyłączył się do starych kompanów.
- Witajcie - rzekł - Jakże dawno was nie widziałem. Oj sporo, sporo to już czasu minęło od naszej ostatniej rozmowy. Widzę także, że i w zakonie sporo się zmieniło. Pomimo to cieszę się, że wróciłem i widzę was całych i zdrowych. Gerardzie - zwrócił się do anioła - mógłbym prosić o kawałek tego specjału? Strasznie zgłodniałem w drodze. - Nie czekając na odpowiedź Gerarda podjął - No to teraz opowiadajcie, co przez ten czas robiliście? Czym się paraliście?
Guest najważniejsze w życiu to być sobą. Nie zapominaj o tym
Imię: Ishtar
Charakter: Neutralny
Zalety: Dyplomacja, inteligencja, uprzejmość
Wady: czuły na krzywdzenie niewinnych
Umiejętności: szybka regeneracja, podstawy medycyny, umiejętność tworzenia mieczy,pisanie,czytanie
Zwierze: Jastrząb
Polimorfia: Człowiek
Ekwipunek: szabla(husarska), zbroja(husarska), naszyjnik żywiołów
Złoto: 40
Offline
Bogowie są niczym
- Witam... Gdzieś się chyba spotkaliśmy już kiedyś, nieprawdaż? - Arghez nie miał w zwyczaju czytać myśli innych... No dobra robił to przez cały czas, ale po pijaku jeszcze częściej niż zawsze! - Istharze... - Dopowiedział.
Chwycił kolejny kufel... Właściwie byłby to już trzeci, ale kto by liczył...
- Rozcięcie w pół starczy? Oczywiście Ty nie wiesz tego, rozumiesz? Lud ma widzieć że spotkało ją nieszczęście i tyle... Ile jeszcze będziemy czekać na tego świniaka?
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |