Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Kotołak, westchnął ze szczęścia, że tym razem uważał na to, co robił. Ciekaw był, co by sobie rozwalił jako następne. Może kolano? Albo zdarł by łokieć? Kto wie, co może się przydarzyć po takim potknięciu się o łopatkę. Kiedy poczuł, skąd dochodzi dziwny smród, rozglądając się, czy przypadkiem nikt nie idzie, wyjął miecz i powoli, patrząc pod nogi i uważając, gdzie stawia krok, ruszył w stronę brzegu, gdyż dobrze wiedział, jak pachnie rozkładające się ciało. To było albo ciało ryby albo ciało poprzedniego rybaka, który zostawił tutaj te rzeczy. Coraz bardziej był ciekaw, co się tutaj stało.
Offline
W wodzie pływały nie tyle zwłoki, co jakieś ich resztki, oblepione mułem, krwią i glonami. Jedna ręka, jakiś wielki płat skóry, chyba z pleców… Wyglądało to co najmniej strasznie. Jakby ktoś rozerwał zwłoki na kawałki i próbował z nich ugotować zupę w stawie. Obrzydliwość była tym większa, ze kotołaki wiedział, kto to będzie musiał posprzątać, rzecz jasna, po wyjaśnieniu sprawy.
Podpowiedzią w jego małym śledztwie mógł być fakt, ze wszystkie te części ciała wskazywały na typowo gadzią istotę, hetrasiego lub smoka. W każdym razie coś łuskowatego i ze sporymi szponami. Jaki diabeł mógł zabić stworzenia tak silne jak inteligentne gady?! I czemu nie ściągnął…. Złotego sygnetu z palca tego kogo zabił? Bo nadal tam był i wesoło błyskał w stronę rybaka.
Offline
- Później pójdę z tym do siedziby strażników, ale puki co... - Pomyślał, szyderczo się uśmiechając. Zdjął z ramienia wcześniej znalezioną sieć rybacką i postanowił zgarnąć owy sygnet. Mógł się okazać drogocenną rzeczą, a jemu przydałoby się dodatkowe parę monet w kieszeni między innymi na naprawę sieci, zakup nowej szaty i naukę liczenia. No i tutejszym kowalom może udałoby się jakoś naprawić jego przeżartą na prawym ramieniu kolczugę. Wzruszył ramionami i, nie chcąc zbliżać się do stawu, zarzucił sieci na szczątki zwłok, dokładniej celując w stronę sygnetu. Zastanawiał się również, czy jego wędka mogłaby zdjąć sygnet, ale wolał nie ryzykować podciąganiem zwłok do siebie, a już nie wyobrażał sobie je tykać. Jednak sygnet strasznie go kusił.
Offline
Sieć trafiła idealnie w cel, oplatając szponiastą łapę zdobną w złoty sygnet. Rybak bez problemu przyciągnął do siebie smętne wspomnienie jakiegoś człowieka, który najwyraźniej szczęścia w życiu nie miał. Sygnet można było już spokojnie zdjąć z martwego palca…
Gdyby nie fakt, ze woda w stawie zakotłowała się w sposób który można nazwać „złowrogim”. Tam coś było i chyba właśnie sprzeciwiało się odbieraniu mu… zdobyczy? Jeśli tak, to kotołaki miał zdrowo przerąbane, z drapieżnikami broniącymi terytorium i zwierzyny nie da się pertraktować, a on nie miał wsparcia…
Offline
Nie czekając długo, od razu kiedy zauważył, że coś czai się w tutejszym stawie, coś co ma zamiar walczyć o swoją zdobycz. Rzucił sieć na ziemię i wyjął miecz, podejrzewając, że bez walki z bestią się nie obejdzie. Futro zjeżyło mu się na całym ciele, ciarki przeszły po jego plecach, a oddech nienaturalnie przyspieszył. Wiedział jednak jedno - prędzej, czy później musiałby stawić czoło z tym co się tu znajduje, inaczej nikt nie odwiedziłby nigdy tego miejsca, a przecież ma tu pracować! Musiał bronić swojego miejsca, musiał pokazać podwodnym kreaturom, że teraz to on będzie tu łowił i nie da się tak łatwo zjeść jak jego poprzednik. Tok jego rozumowania jednak nagle się zmienił. Podejmując walkę z tym co się tu kryje i zabijając je nie może zgłosić się do strażników, skoro nie będzie już morderców. Tak więc będzie musiał sam to wszystko posprzątać, a następnie udawać, że nic się nie wydarzyło. O ile uda mu się przeżyć. Stanął w lekkim rozkroku, na lekko ugiętych nogach, szykując się do całej gamy uników i kombinacji ataków.
Offline
Zentake przelatywał niedaleko stawu zwiedzając okolice. Jak na jego gust widoki były całkiem ładne. Po chwili zaczął nisko szybować po czym okrążył pobliski ( W zasadzie to dosyć daleki, jednak dla smoka była to niewielka odległość ). Z oddali zauważył nerwowego kotołaka i ciekawy sprawy podleciał do niego.
- Widzę, że sprawy nie mają się najlepiej - rzekł. Czy mógłbym Ci w czymś pomóc czy raczej przeszkadzam? -Ach, gdzie moje maniery, na imię mi Zentake - powiedział szybkim głosem, a jego barwa wskazywała na zaciekawienie.
Raz jeszcze machnął skrzydłami, aby zachować odpowiednią wysokość.
Offline
Smok znalazł sobie kiepski czas na rozmowy. To co żyło w stawie postanowiło z niego wyjść i zrobiło to z wielkim hukiem. Rozbryzgując wodę i pianę, wyrzucając spod łap piasek na brzeg wybiegł wodny pies charcząc i wyjąc wściekle. To zwierze nie było strachliwe, nie zmierzało się też wycofać, patrzyło kotołakowi w oczy, biegnąć na niego z otwartą paszczą pełną ostrych jak brzytwy zębów.
Offline
Kiedy tylko zauważył, co wyskoczyło ze stawu, ogarnęła go groza. Co jeszcze los mu musiał zrobić, aby ukarać go za ucieczkę od własnej rodziny i rozpoczęcie nauki jako nekromanta. Najpierw dziwaczny grzyb w lochach, później jego rozpłatanie i kwas, który, na szczęście, nie przeżarł skóry kotołaka i praktycznie pozostawił rękę sprawną i nie naruszoną. Potem potknięcie się nad stawem i rozbicie biednego nosa kotołaka, a teraz monstrum biegnące na niego. Nie miał jednak czasu, aby bliżej przyglądać się zwierzakowi, który tylko broni swojego terytorium. Jednak musiał mu pokazać, że od teraz będzie to tylko i wyłącznie jego terytorium. Postanowił odłożyć bliższe przyglądanie się stworowi zaraz po jego zabiciu. Kiedy pies był wystarczająco blisko, aby dosięgnąć go jego przedłużeniem ręki, a mianowicie mieczem spoczywającym w jego zaciśniętej prawej ręce. Postanowił odskoczyć w lewo, a następnie zamachnął się mieczem z całej siły i ciął w bestię. Dodatkowo wyjął sztylet lewą ręką, aby zaskoczyć zwierzę w razie wywrócenia lub upuszczenia miecza. Jego serce biło szybciej niż zwykle, jednak twarz zdradzała lekki uśmieszek. Nawet nie zwrócił uwagi na smoka, który pewnie będzie wiedział, co należy zrobić z bestią w razie, gdyby sprawy przybrały nieplanowany obrót
Offline
Smok uniósł się odrobinę wyżej i szybko wertował swe myśli. "-Może chciałby sam walczyć, niektóre kotołaki tak mają; tak, zdecydowanie. To chyba nie najlepszy czas na rozmyślania, niepomaganie raczej nie pomoże w nawiązaniu bliższej znajomości." Po chwili użerania się z sobą smok wziął wdech, zatrzymał się i zionął ogniem prosto w bestię.
Później odsunął się do tyłu, i pozostawił resztę kotołakowi, " Oni jak wpadą w szał lubią takie sprawy" myślał. W razie jakichkolwiek problemów, mógł mu przecież pomóc, był niedaleko.
Offline
Ostatimi czasy naprawdę nie miała nic do roboty. Chodziła tylko tam i z powrotem, raz będąc bliżej ludzkich siedlisk, raz dalej. Częściej raczej dalej. Możnaby śmiało powiedzieć, że przez ostatnie tygodnie zdziczała co nieco.
Unikała ludzi, unikała Zakonu, unikała nawet samej siebie. Ciesząc się samotnością, byciem nieuwiązanym do nikogo i niczego. Byciem panią własnego losu, samemu wybierając swoje ścieżki. Jednak w końcu każdego dopada chwila nostalgii i postnawia on wracać w miejsca przez siebie lubiane, z którymi to wiążą się jakieś przyjemne wspomnienia.
Ireth przyszła więc tu, mimo podłej pogody, mimo deszczu, wiatru przybyła właśnie tu. Szła powoli w stronę miejsc bardziej zaludnionych, by w końcu odezwać się do kogoś ludzkim głosem, by przypomnieć sobie jak to jest być Zakonniczką, tą z krwi i kości. Tutaj jednak postanowiła zrobić sobie krótką przerwę, by zebrać siły na konfrontację z dwunogami. W końcu bycie zwierzęciem było o wiele prostrze.
Dobrze, że już wcześniej przybrała ludzką postać, dzięki temu zdążyła 'ogarnąć' się na tyle, że wyglądała jak...
Zwyczajna, przemoczona do suchej nitki wieśniaczka. Czyli całkiem przeciętnie.
Uśmiechnęła się pod nosem, schylając się i podnosząc z ziemi jakiś kamyczek. Kilkakrotnie podrzuciła go w dłoni, po czym cisnęła w stronę stawu.
Offline
Bitewnik przyszedł nad staw rybny. Miał ochotę pobyć sam poza cuchnącymi ulicami miasta. Oparł się o ogrodzenie oczka po czym wpatrzył się w pływające w wodzie rybki.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |