Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Bankier
Młodzieniec jednak nie dał jej takiej szansy. Przygotowany na coś takiego już wcześniej, wprawnie pochwycił nadgarstek Nikoletty. Żelaznym chwytem, zacisnął na nim(nadgarstku) swą dłoń, próbując wymusić na Asasynce, by otworzyła dłoń i upuściła nóż... Nie była to zbyt dobra akcja dla zdrowia wojownika. Shiro poczuł jak przy natężeniu mięśni lewej ręki, krew z zadanej rany zaczęła wypływać o wiele szybciej...
Broń należąca chwile wcześniej do Amazonki, a teraz trzymana pewnie w prawicy Daraya, zawisła nad głową dziewczyny, zwiastując rychłą śmierć w przypadku dalszego stawiania oporu.
Offline
Nie chciała wypuścić noża. Nie chciała za nic. Ale chcieć to nie zawsze móc.
Patrzyła wprost w ostrze sztyletu. No pięknie. Co znowu? Czy już tak się zestarzała, że walczyć i wygrywać nie umie?! Poza tym jej napastnik przewidział jej ruch, więc musiał być nieźle wyszkolony. Albo - znać jej sposób walki.
Zaczęła się dziko szamotać, próbując wyrwać się spod mężczyzny, ale każdy ruch przyprawiał ją o podwójne cierpienie.
Wreszcie dłoń dzierżąca nóż, z której odpłynęła krew, otworzyła się.
- No dalej! Zabij mnie! Noś moją głowę jako trofeum! - już nie patrzyła ani na ostrze, a co dopiero na nieprzyjaciela.
Offline
Bankier
Shiro patrzył na nią mętnym wzrokiem, zupełnie jakby stracił dar widzenia. Pomimo tego wszystkiego coś się zdarzyło, uśmiechnął się. Właście wykrzywił swą twarz w typowo sarkastyczny wyraz...
-Udało się, wygrałem... Teraz... Będziesz musiała nosić to, co dla Ciebie wybiorę przez calutki... tydzień.-Po tych, ostatnich z resztą, słowach przechylił się na bok i całym impetem wpadł w kałużę powstało po niedawnym deszczu, rozbryzgując ją malowniczo...
Młodzieniec stracił przytomność, pokazując ile wysiłku tak na prawdę kosztowała go ta walka. Podróżował od wielu dni i już nawet nie pamiętał, kiedy ostatni zdobył strawę. A teraz jeszcze stracił tyle krwi... Prawdziwą ironia było to, że jeśli Amazonka wytrzymała by chwilę dłużej, wygrała by bez problemu...
Offline
Co takiego? Jaki tydzień?
Szybko wydostała się, pełzając wręcz w przeciwną stronę, niż ta, gdzie padł młodzieniec. Chwyciła niezgrabnie za nóż i ostrożnie, na czworakach podeszła do, jak uważała, pokonanego. Szturchnęła go lekko nożem, ale nie odpowiedział.
Teraz dopiero, kiedy ferwor walki minął, przyjrzała mu się baczniej. I z przerażeniem stwierdziła, że zna "wroga".
Był nim Darayawus Shiro! To nie dziwota teraz, że przewidywał jej ruchy. Prócz tego jednego... Rzuciła broń, przewróciła na plecy. Rana krwawiła jeszcze, a ona nie miała nic, czym mogłaby ją opatrzyć.
Do tego zebrały się chmury i zaczęło mżyć.
Bez namysłu, pochwyciła nóż, nacięła kawałek tkaniny ze swej koszuli i wydarła pasek. Potem delikatnie, z niejaką krępacją rozpięła mu szaty, żeby dostać się do rany... Jedyne, co mogła zrobić tak naprawdę, to napluć dla powierzchownego odkażenia obrażenia, a potem zahamować krwotok. W sumie...nie chciała go zabić.
- Daray? - powiedziała ochrypłym głosem.
Offline
Bankier
Jednak Shiro, jak przystało na porządnie nieprzytomnego człowieka, nie odpowiadał, ani też nie reagował na jakiekolwiek bodźce. Wojownik pod połami płaszcza nie miał zbroi, którą zwykle zwykł nosić. Zapewne dlatego też rana okazała się tak poważna. Tkanina przyłożona przez Nikolette, dość szybko przesiąkła osoczem, lecz najwyraźniej podziałała. A przynajmniej częściowo ograniczyła upływ krwi...
Pod prochowcem sam Shiro nie różnił się zbytnio od tego, którego znała miesiąc temu. Owszem wychudł jeszcze bardziej, ale nadal był taki sam. Nawet ekwipunek niewiele różnił. W końcu to były zaledwie dwa miecze więcej, różnicy....
Offline
- Weź się obudź! - potrząsnęła nim.
Nie mogła go unieść, lecz gdyby wróciła mu świadomość, przynajmniej wspólnymi siłami spróbowaliby dostać się do Kryjówki Yoda. Tam już Nikola miała swoją torbę z różnymi specyfikami, które odkaziłyby ranę i przyspieszyły gojenie.
Nie wiedząc, czym go ocucić, prócz brudnej wody z kałuży (co raczej nie było najlepszym pomysłem), a potrząsanie nim nic nie pomaga, zastosowała się do metody, z której oboje w innej sytuacji pewnie nie byli zachwyceni. A na dodatek, to też mogło zakończyć się klęską, ale cóż...
Pochyliła się nad nieprzytomnym Shiro i pocałowała go z nadzieją, że się jednak obudzi. Musi! Ona tak się poświęca!
Offline
Gdzieś od strony muru, niedaleko Amazonki i nieprzytomnego Wojownika w trawę upadł nieduży kamyk. Nic niezwykłego, w końcu byli tuż obok rozpadajacej się kamiennej konstrukcji. Jedynym niepasującym elementem był cichy zgrzyt gdzieś w górze, jakby po łuku bramy chodziło coś z całkiem sporymi szponami, które strąciły ukruszony kawałek jakiegoś bloku. Gdy Nikoletta spojrzała w tamtą stronę, zobaczyła, że w istocie właśnie tak było. Prosto na nią patrzyły rubinowe oczy niezbyt dużej harpii o wściekle czerwonych włosach i upierzeniu. Biorąc pod uwagę, że mur miał chronić przed chaosem, spotkanie to nie było jakoś wybitnie niespodziewane. Harpia jednak nie atakowała, ani nawet nie podnosiła rabanu, siedziała tylko i skrzeczała, czy też mamrotała coś pod nosem, patrząc to na Amazonkę, to na Shiro, jakby z ciekawością.
Offline
Mieszkaniec stolicy
(Mam nadzieje że dobrze zrozumiałem opis xD i co do ostatniego:
Gdzie z murów odpadły kamienne bloki...
Nie miało być "gdzie nie gdzie"?)
Chłopak szedł wzdłuż zniszczonego muru. Lubił takie zniszczone budowle. Było o wiele ciekawsze i "fajniejsze" od tych wielkich, wspaniałych budowli w miastach. W ogóle nie lubił miast, dlatego wiele czasu spędzał w lesie. Tu czuł się najlepiej. Idąc, młody kotołak gryzł sznurówkę granatowej bluzy. W rękach trzymał jakiś znaleziony patyk. Co kilka metrów zaczynał się kręcić, machając kijkiem, po czym znów szedł spokojnie, znów wykonywał swe dzikie pląsy i tak w kółko. Jego ogon kiwał się lekko na boki. Kocie uszy stały, jak radary wychwytywały pobliskie dźwięki. Nagle stanął. Podniósł głowę i zlustrował wzrokiem coś co zapewne kiedyś było bramą. To miejsce, z całego obejrzanego do teraz kawałka szczątków najbardziej mu się spodobało. Jednak coś było nie tak, a raczej coś mu się nie podobało. Na szczycie zniszczonej bramy siedziała jakaś istota, dwie kolejne leżały na ziemi kawałek dalej dwie inne leżące na ziemi postacie. Nie wyglądało na to żeby potrzebowali pomocy choć byli ranni. Okrążył ich, przeszedł kawałek dalej i usiadł za stosem kamiennych bloków zasłaniających go przed oczami tamtych.
Ostatnio edytowany przez Destroy (2010-09-21 18:33:43)
Offline
Mieszkaniec stolicy
W tym miejscu jeszcze nie była. Myślała, że wszystkie ciekawe miejsca już odwiedziła, a tutaj taka niespodzianka! Chociaż wcale tak długo na Zakonie nie przebywała, mimo że tak długo tutaj zostać nie planowała. Coś ją tutaj zatrzymało. A raczej ktoś. Kilku ktosiów.
Szła wzdłuż muru, od czasu do czasu przystając i dotykając zimnego kamienia. Jak bardzo chciała zmienić teraz postać i wzlecieć wysoko nad ziemię. Oglądać to wszystko z wysoka... Nie po to przecież ma skrzydła, by stąpać po ziemi i nie czuć wiatru na łuskach...
Gałązki pękały od czasu do czasu pod naciskiem jej stopy. Uśmiechnęła się na myśl, że już niedługo nie będzie mogła tak swobodnie chodzić. Brzuch będzie zasłaniał jej stopy... Dostrzegła harpię, kobietę i mężczyznę, którego już gdzieś widziała... tak! To ten pacanowaty facet z punktu widokowego! Gdy tylko go poznała, odepchnęła od siebie myśl, by podejść i pomóc. Po chwili zauważyła jakąś inną postać, nieco oddaloną. Starała sobie ją przyporządkować do jakiejś osoby, która poznała na Zakonie, ale nikt jej do głowy nie przychodził.
- Witajcie, Panie! - krzyknęła wesoło, podchodząc do mężczyzny.
Ostatnio edytowany przez Aleera (2010-09-21 18:40:09)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Destroy siedział ukryty za stosem kamieni i wpatrując się w niebo. Obserwował zachodzące słońce. Lubił zachody i wschody słońca, gwiazdy i chmury. Ogółem lubił wszystko co ładne, najbardziej kiedy się to świeciło albo wydawało jakieś fajne odgłosy. Nagle po czuł czyiś zapach, usłyszał trzask łamanej gałązki. Spojrzał przed siebie na jakąś kobietę. Uśmiechnął się lekko żeby jej przypadkiem nie urazić czy coś.
-Nie jestem "panem". Wolę mówić, i być nazywanym na "ty".
(Post krótki bo musiałem edytować a nie mam siły na opisy)
Ostatnio edytowany przez Destroy (2010-09-21 18:44:29)
Offline
Mieszkaniec stolicy
Zlustrowała powoli nieznajomego od stóp po głowę z lekkim uśmiechem na twarzy. Kotołak. Walczyła kiedyś z takimi i musiała przyznać, że te kociaki naprawdę potrafią zajść za skórę, chociaż gdy zamieniała się w Smoka to raczej szala zwycięstwa była po jej stronie. Ale nie wolno nie doceniać przeciwnika...
- Tak więc, Ty... - zaczęła, akcentując wyraźnie rozbawiona ,,Ty" i podeszła bardzo blisko kotołaka. Może nawet za blisko, ale jeszcze ten nawyk jej nie minął. Bliskość mężczyzny. Wiedziała, że działa na nich jak wabik. Teraz jednak w jej intencjach nie był flirt, lecz ciekawość. Lecz kobiece i kokieteryjne ruchy dalej kierowały jej ciałem, jeszcze nie pokazującym jej stanu. Popatrzyła na ułamek sekundy kotołakowi w oczy, ale szybko potem spojrzała na jego uszy i wyraźnie zafascynowana przyglądała się im. Pozwoliła sobie nawet dotknąć jednego ucha i uśmiechnąć się.
- Kotek. - powiedziała jakby sama do siebie i dalej przyglądała się uszom, stojąc kilka centymetrów od mężczyzny.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Nie cofnął się gdy kobieta podeszła choć wykonał gest jakby chciał to zrobić. Pozostał jednak na miejscu. Ciekawiło go co ma zamiar zrobić kobieta. Jak chyba większość kotołaków lubił bliskie odległości i lekkie kontakty cielesne. Zastrzygł uszami, ogon poruszał się nerwowo a gdy kobieta dotknęła jego ucha zrobił się sztywny(bez skojarzeń 0_0 ) po czym zaczął się poruszać dużo szybciej niż wcześniej. Zmrużył oczka, patrząc na twarz kobiety.
-Jestem Destroy-mruknął cicho. Nie lubił krzyczeć komuś do ucha i na odwrót.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Jeszcze przez chwilę nie odrywała wzroku od ucha, które zdawało się ją rozbawiać. Dopiero po dłużących się paru sekundach nie odsuwając twarzy zwróciła oczy w oczy kotołaka. Musiała przyznać, że miał ładne oczy. Uśmiechnęła się szeroko pokazując szereg białych równych zębów.
- Aleera. Miło mi... kotku... - ostatnie słowo opowiedziała z błyskiem małego płomyczka w oczach. Pojawił się on na chwilę, czerwony i gorący, by kilka razy szybko otoczyć jej źrenice i ponownie zniknąć. Delikatnym ruchem podrapała lekko Destroya za uchem i uśmiechnęła się, by po chwili, nie odsuwając się ani na centymetr, może nawet jeszcze się nieco przysuwając, przechylił się teatralnie i nienaturalnie na bok by zaglądnąć na zakończenie pleców kotołaka i uśmiechnęła się szeroko, gdy zobaczyła to, co chciała zobaczyć. Ogon...
- Ogon... - powiedziała, znowu jakby sama do siebie i ponownie wyprostowała się z uśmiechem na ustach.
- Kotek... - powiedziała. Zachowywała się teraz jak małe dziecko, które bardzo zainteresowało się nowym zwierzęciem i postanowiło je dokładnie zbadać. Parsknęła cichutko śmiechem i opuściła twarz na chwilkę w dół.
- Przepraszam, zachowuję się jak jakaś wariatka. - powiedziała ponownie patrząc w oczy kotołakowi i uśmiechając się lekko.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Chłopak patrzył zafascynowany w oczy nieznajomej, swoje własne miał teraz szeroko otwarte. Nawet gdyby chciał, a wcale nie chciał bo bardzo mu się to podobało, nie mógłby przestać na nie patrzeć. Każdy ruch kobiety jakby go hipnotyzował. Gdy ta podrapała go za uszkiem z gardła kotołaka wydobyło się ciche mruczenie, zarumienił się trochę. Znów zmrużył oczy. Drgnął gdy ta przechyliła się by zobaczyć jego ogon. Przysunął się do niej o centymetr, może dwa. Zastrzygł uszami gdy usłyszał słysząc słowo "kotek" i ton jakim je powiedziała. To jeszcze bardziej zwiększyło jego dziwne zadowolenie, graniczące z podnieceniem. Jego ogon wygiął się, jego końcówka muskała dłoń kobiety.
-Nie szkodzi.-Była to krótka odpowiedź na jej przeprosiny. Nadal mówił cicho.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Jej oczy były teraz koloru mokrej ziemi - spokojnie brązowe. Szybko odwróciła wzrok, gdy coś połaskotało ją w dłoń. Uśmiechnęła się i przypatrywała chwilę ogonowi. Ostatnio tyle rzeczy zaczęło ją fascynować. Tak wiele nowego zaczęła dostrzegać gdy ktoś otworzył jej oczy. Teraz wszystko ją zachwycało. Dostała jakby nowe życie, które czasami jeszcze jej przeszkadzało i chciała jak najprędzej wrócić do ,,dawnej Aleery"...
Jej druga dłoń ponownie powędrowała do ucha kotołaka i wsłuchiwała się teraz, oczekując podobnych do wcześniejszych efektów. rozbawiało ją to nieco, lecz nie odważyła się nawet normalnie oddychać.
- Masz 9 żyć? - zapytała po chwili, przenosząc wzrok z ucha mężczyzny na jego oczy. Tak, takich oczu jeszcze nie widziała...
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |