Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Nekromanta wytarł twarz rękawem szaty. Był cały czerwony, nie wiedział czy bardziej z wściekłości czy ze zmęczenia. Plujący w niego człowiek z premedytacją już dawno leżałby trupem, ale na chwilę obecną musiał tylko się ograniczyć do wyobraźni. Poza tym, zemsta mogła jeszcze poczekać, w zaistniałej sytuacji nie można było sobie pozwolić na to by emocje wzięły górę. Elf zamknął bolące go oczy i starał się ochłonąć, i zacząć trzeźwo myśleć.
Byli w nieznanym świecie, na dodatek chyba w piaskowym piekle. Magia tu była cholernie niestabilna, a reszta drużyny nie wiadomo gdzie. Był ciekaw czy wszyscy trafili do tego samego świata. Najpierw trzeba było się stąd wydostać, a potem martwić o innych. Te słońce zamieni ich niebawem w skwarki...
Otworzył oczy, a słońce niemiłosiernie ukłuło go w gałki. Trzeba było się ruszać, znaleźć cień. Jego gardło było równie suche jak to miejsce. Wstawał powoli, nie chciał zadawać sobie dodatkowego cierpienia. Wyszedł z lejka i rozejrzał się.
Offline
Gwałtownie dech odzyskała, chwytając powietrze łapczywie.
- Dzię...dzięki - wysapała, unosząc się na prostym ramieniu wspartym o kolano paladyna.
Jego wygląd ani sytuacja wrażenie na niej nie zrobiła. Nie w głowie jej były jakieś insynuacje na środku tego piaszczystego pustkowia.
Otrzepawszy się z piasku, rozejrzała się zrazu nic nie mówiąc. Przysłoniła dłonią oczy, wysiliła się na wyostrzenie wzroku. Nic poza wydmami i gorejącym powietrzem.
Wysunęła miecz i palcem usunęła okruchy piachu przy jelcu... A potem robiąc to samo z nożem, zdecydowała odezwać się do Sulama.
- Znasz się na magii. Mógłbyś mi zatem przybliżyć, gdzie my, do mrocznej cholery, jesteśmy? - zapytała, nie patrząc na elfa, zajęta oczyszczaniem ostrzy.
Offline
Bankier
(Taa. Skończyła się przerwa :D Od teraz bedę odpisywał regularnie co trzy dni, nie bacząc na to czy odpisujecie, czy też nie. Wyjątkiem są oczywiście obecności ZGŁOSZONE mi. Pamiętajcie też że mogę Was zabić, jeśli będziecie moimi NPC, a dzieje się to wtedy, gdy nie odpisujecie ^^. Także pozdrawiam wszystkich leniwych ^^)
Skimrra
Władca z miłym uśmiechem na ustach wysłuchał wszystkiego, co miała do powiedzenia Ski, nie przerywając jej ani razu. Z takim uśmiechem również, chwycił ją za gardło chwilę później, a następnie brutalnie podniósł do góry...
-Minęło tyle stuleci, a wy wciąż próbujecie tych samych sztuczek Aniele...- Wiedźma czuła, jak skuteczny był uścisk odcinający jej dopływ do powietrza i jednocześnie zgniatający jej dude. Jednak było w tym coś nienormalnego. Człowiek ten był nienaturalnie silny, nawet jak na wojownika, a poza tym natężenie uścisku nie zmieniło się ani na chwilę. Nie drgnął mu również żaden mięsień. Wszystko to było jakieś... Sztuczne. Skimrrze nie dane było o tym pokontemplować, bowiem kolejny już raz dzisiaj, spotkała się z podłogą...
-Myślicie, że jesteśmy tak samo głupi, jak stulecia temu, by dać się zwieść Waszym słowom? A teraz...- Stanął jej na dłoni, a po pałacu rozległ się chrzęst łamanych kości.
-Powidz mi, gdzie masz skrzydła. Co to za nowa sztuczka?!
Sulam, Nikoletta, Fallian
Sulam z pewnym trudem wyszedł z leja, który sam tak nie dawno zrobił. Widok północy, jaki się przed nim rozpościerał, nie był zachwycający. Jak okiem sięgnąć, widać było jedynie piaszczyste wydmy, tak podobne do tej, na której się właśnie znajdowali. Widok południa zasłaniała mu właśnie owa piaskowa góra, ale zapewne i tam można było zobaczyć to samo... Gorące powietrze falowało, jakby kpiąc sobie z Zakonników, którzy znaleźli się na takim zadupiu. Tak... Temperatura, która tu panowała, z łatwością mogła pozbawić ich rozumu tak samo zresztą jak życia...
Tymczasem Fallian ze zdziwieniem stwierdził, iż mimo że Amazonka stała już na własnych nogach, to nadal odczuwa jakiś ciężar na własnych nogach. Ze strachem spojrzał w dół, a jeszcze z większym przerażeniem stwierdził, co siedziało mu na nogach... A była to mrówka. Największa jaką w życiu widział, wielkości uda krasnoluda. Palladyn o tym nie wiedział, ale miał właśnie do czynienia z formitem, który najwidoczniej wylazł z dziury, z której nie tak dawno wydostał się elf. Duch odruchowo zrzucił stworzenie i był to chyba największy błąd w jego życiu... Mrówka odleciała kawałek, by następnie upaść na swój grzbiet. Wierzgała swoimi kończynami wydając jednocześnie przeraźliwe dźwięki...
Lejsu, Aranel
Aranel tylko przez chwilę radziła sobie wprawnie. Pionowa, wygładzona wodą, ściana kanionu nie dawała jej możliwości wspinaczki bez odpowiednich przyrządów. Wkrótce zaczęła zsuwać się na łeb na szyję, raniąc sobie przy tym dotkliwie opuszki palców. Następnie wpadła na tropiciela, który właśnie obserwował drugą stronę kanionu, zastanawiając się przy okazji, w jaki sposób ma załatwić swoje potrzeby przy Elfce... Gdy Zielarka, uderzyła od góry w jego plecy, Lejsu stracił równowagę. Tylko przez chwilę próbował rozpaczliwie złapać równowagę, ale już po chwili runął w przepaść...
Cóż za ironia. Aranel właśnie zesłała na śmierć osobę, która kilka chwil wcześniej uratowała jej życie. To było do prawdy.... Niewdzięczne z jej strony.
(Cóż. Odpadł na własne życzenie. Odszedł z Zakonu, ale do mnie już nie napisał co dalej, tak więc w sesji... Lejsu RIP)
Ekena, Dark Verreuil
Działania Ekeny nie przyniosły zamierzonych skutków, co zresztą można było spokojnie przewidzieć. Wrota były skonstruowane tak, by wytrzymać napór ciężkiego taranu, więc kopyta Polimorfki na niewiele się zdały. A jednak udało jej się coś, czego nie zrobił Arcykapłan... Z łatwością wzbiła w powietrze kurz zalegający w szczelinach napisów, a który teraz drażnił nozdrza zarówno Anioła, jak i Skrytobójczynię...
Dark Verreuil uciekł spod chmury pyłów, odskakując zgrabnie w bok. Jednak cały czas wpatrywał się to w Polimorfkę, to w miecz, który porzucił wcześniej na ziemię. Widać było że zastanawia się nad czymś głęboko, a rozważania te są dość... poważne.
Ekena nie widziała jednak tego, bowiem w tym czasie badała drzwi i ich okolice. Również i ten zabieg nic niedał, bowiem prócz dziwnych napisów i uchwytu nie było tam zupełnie nic... No, był jeszcze niedziałający portal.
(Dostałem pozwolenie na poprowadzenie postaci Darka, dopóki właściciel nie wróci z wakacji. Tak więc obecnie jest moim NPC ^^)
Kraght'nar
Wyglądało na to, iż skalista pustynia ciągnie się w nieskończoność, a gdzie by smok nie spojrzał, tam walały się kamienie. Na tej przeklętej pustyni nie było chyba nic, oprócz różnych gabarytów, rdzawych skał... Ryk sędziego rozchodził się płytkim echem, jednak wciąż pozostawał bez odpowiedzi. Wioski też nie było nigdzie widać, co nasunęło Kraght'narowi myśl iż mogło by to być jedynie złudzenie optyczne powstałe z kilku większych skał i zawrotnej prędkości. Wtedy to właśnie smokowiec dostrzegł, iż palące słońce straciło sporo na sile swej barwy, a gdy podniósł głowę.... Zobaczył deszcz strzał lecących wprost na niego... To na pewno nie pasowało do monotonnej skalistej pustyni...
Offline
Smoczy Sędzia
Kraght'nar zaklął szpetnie w myślach. Przed strzałami nie było, jak uciec, więc trzeba było zminimalizować straty. Uderzył raz mocno skrzydłami, by nie stracić wysokości, zmieniając postać na ludzką. Wznosił się jeszcze przez chwilę, dzięki pędowi nabranemu za pomocą skrzydeł. Lecąc, skulił się możliwie mocno i owinął cały płaszczem tak, by nie wystawała poza niego najmniejsza nawet część ciała. Nawet jeśli w ogóle jakaś strzała go trafi, nie było raczej możliwe, by była w stanie przebić dwie, do trzech warstw podbitego mirhitem stroju wykonanego przed kilkoma laty przez najlepszego kowala na Zakonie... Tym bardziej, że strzały opadały, a nie zostały wystrzelone bezpośrednio w niego...
Offline
Bogowie naprawdę nie mieli chyba pomysłu co zrobić z tym miejsce i szczodrze sypnęli tutaj piaskiem, tak aby było "coś". Mimo tej piaskowej hojności Elf musiał przyznać, że krajobraz był nadzwyczaj skromny. Wszędzie tylko wydmy i doły, i piasek. Widok był naprawdę mało obiecujący.
I wtem odezwała się do niego Nikoletta, wyrywając go z myśli wirujących wokół piasku. Odwrócił i popatrzył się na nią przez chwilę. Nie przepadał za nią, naprawdę jej nie znosił. Bogowie naprawdę muszą być na niego źli skoro został skazany na jej obecność.
-Amazonko, z wielką radością oznajmiam Ci, że jesteśmy na pustyni.- powiedział tak wymuszonym stonowanym tonem, że aż raziło.- Nie użyję w tym miejscu magii, przy tak niestabilnym polu myślę, że podjęcie próby rzucenia zaklęć jest dość niebezpieczna. Magia tu się nagle pojawia i równie szybko znika. To jest jak ze statkiem... nie odpłyniesz z portu w trakcie odpływu. Więc nie oczekuj ode mnie zbyt wiele w tej chwili.
I wtem ujrzał mrówkę giganta. A raczej usłyszał, bo dźwięki wydawane przez tego owada były nie do zniesienia. Żałował jeszcze mocniej, że ogniste kule najprawdopodobniej nie wykonają swojego zadania, albo jeszcze będą miały czelność wypowiedzieć posłuszeństwo, dokumentując to poparzeniami na jego ciele. A Sulam miał dość poparzeń. Już wystarczyło, że jedna jego dłoń wyglądała jak wysuszona i pokryta bąblami, i na dodatek bolała jak jasna cholera bez wzięcia lekarstw.
Gdzieś jego mózg mówił, że ten dźwięk jest nie tylko irytujący ale i złowróżebny. Ten cichy acz stanowczy głosik kazał mu powoli przesuwać się do tyłu i kazał się podzielić swoimi uwagami z innymi.
-Coś mi się wydaję, że to nie jest dobry znak...- powiedział Nekromanta. Gdyby ktoś analizował jego głos może dosłyszałby w nim nutkę paniki.
Offline
Dziewczynie ręce opadły.
- Ja wiem, że na pustyni! Sulam, nie rób ze mnie kretynki, bo zdaje się, że jesteś na mnie skazany i ode mnie zależny, skoro twoja magia tu nie działa - rzuciła kąśliwie, przecierając oczy.
A potem ujrzała formita. Jakby na potwierdzenie swych słów. Wówczas spojrzała wymownie na elfa.
Mrówka napełniła ją odrazą. Robaki - wszędzie tego pełno. Choć może nie tak wielkich jak ta mrówa. Przyglądała jej się chwilę, a potem wysunęła miecz i bez zbędnych ceregieli wbiła go pionowo między głowę a odwłok owada.
- Zamknij się, robalu - wyrwała ostrze i chowając je energicznie rzekła krótko: - Spieprzajmy stąd!
Rzuciła się do ucieczki w stronę Sulama, chwytając go przy tym za ramię i ciągnąc za sobą i zmuszając do biegu.
Offline
Ekena w bezsilnej wściekłości uderzyła otwartą dłonią w drzwi, wydając z siebie przy tym nieartykułowany dźwięk, najbliższy warknięciu. Odsunęła się gwałtownie, odwracając się do kapłana.
- Świetnie! Wprost doskonale! To co, kto pierwszy padnie z odwodnienia przegrywa? - Polimorfka znów warknęła, zmieniając się w wielkiego kota. Zaczęła krążyć po pomieszczeniu, warcząc i skacząc co jakiś czas to na jedną, to na drugą ścianę. Czysty przykłąd drapieżnika w zbyt małej klatce, który nie zdążył jeszcze przyzwyczaić się do zamknięcia. Wreszcie wcisnęła się w jakiś kąt i ułożyła możliwie wygodnie, kłądąc łeb na łapach i wbijając wzrok białych oczu w anioła.
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł machnął skrzydłami kilkukrotnie. Spojrzał na drzwi zdegustowany.
Ni możliwe było by Avarone nie spojrzał przychylnie na jego modlitwy. Tym bardziej że gdzieś w nim dalej tliły się resztki Archibalda.
Przejechał dłonią po drzwiach i spojrzał na kamienie. Przecie nie próbował czytać napisów na tych drzwiach.
Czytał wiele ksiąg i znał różne pisma i alfabety... Gorzej z tłumaczeniem. Fakt faktem chciał za wszelką cenę otworzyć te drzwi.
W akcie desperacji podszedł do drzwi blizej i szarpnął za uchwyt. Próbował wszelkich kapłańskich sposobów otwierania drzwi. Kreślił na nich symbole... Rozkazywał im w różnych językach... Wszystko.
Offline
Bankier
Skimrra
Jednak Wiedźma nie była w stanie nic powiedzieć. Jedynie skuliła się próbując walczyć z bólem i złapać oddech. Jednak Ski nie płakała. Miała w sobie zbyt wiele zaciętości i honoru, by szlochać tak przed oprawcą. Być może właśnie to rozsierdziło władcę przybytku, w którym właśnie się znajdowali. Mężczyzna kopnął ją bezlitośnie w brzuch a następnie obserwował jak Skimrra dławi się własną krwią. Nie miał ani krzty litości...
-Podnieście ją i zerwijcie te szaty! Sam się przekonam co to za trik...- Przez chwilę w pałacu panowała kompletna cisza, a wszyscy jedynie patrzyli się na siebie. W końcu jednak do Wiedźmy podeszły cztery młode dziewczęta. Wyglądało na to że znajdują się najniżej w hierarchii, bowiem prócz niewolniczych obroży, nie miały na sobie ani krzty obcego materiału. W ich oczach nie było miejsca na współczucie dla Wiedźmy. Był tam jedynie ogromny lęk...
Sulam, Nikoletta, Fallian
Przez chwilę całej trójce wydawało się iż zaczęło się trzęsienie ziemi. Oczywiście uciekający Sulam i Nikoletta odczuwali je słabiej od Palladyna nadal siedzącego w kraterze. Bowiem to właśnie tam znajdowało się "epicentrum" trzęsienia. Wkrótce też w leju zaczęły wypełzać inne, ogromne mrówki. Niektóre były nawet dwa razy większe, od tej zabitej przez Amazonkę. W błyskawicznym tempie stożek stworzony przez Mangela zaroił się od tych owadów.
Fallian zrobił też jeszcze głupszą rzecz, niż tą chwilę wcześniej. Zamiast uciekać stamtąd jak najszybciej, Palladyn rzucił się do ratowania cennego pancerza... Elf i Asasynka nie mogli zobaczyć co dzieje się wyżej, bowiem oddalili się już o kilka ładnych stóp dalej. Do ich uszu jednak dotarły okrzyki Ducha. Te wpierw wojownicze, szybko przeszły w agonalną kakofonie bólu. Po chwili też Fallian ucichł na dobre... Mrówki wyszły jeszcze poza krawędź krateru i obserwowały uciekającą dwójkę, jednak nie ruszyły w pogoń. Zamiast tego zapiszczały złowrogo. Co raz więcej z nich jednak wracało do "domu"...
(Fallian umiera i gra toczy się dalej bez niego.Resztę drużyny w następnych postach proszę o określenie, w którą stronę się udają. To będzie zależne od tego czy przeży... Czy znajdą coś ciekawego, czy też może uda im się... Przypominam też o żarze lejącym się z nieba, prawie 60 stopniach C i o zagrożeniach z tym związanych.)
Aranel
Dziewczyna jeszcze "rzuciła się" do ratunku, wyciągając rękę w dal, za spadającym mężczyzną. Oczywiście było jednak już za późno. Lejsu nawet nie krzyczał. Podczas spadania bowiem odbił się od ściany kanionu, uderzając w nią głową. Prawdopodobnie umarł już wtedy... Elfka nadal nie mogła w to uwierzyć. Chciało jej się płakać, a jednak łzy nie chciały się pojawić. Dlatego też Aranel jedynie skurczyła się na skale. Miała już dość. Pomimo około pięćdziesięcio stopniowego upału, odczuwała chłód. to zimno ją paraliżowało. A do tego jeszcze ciągnęło ją na wymioty...
Ekena, Dark Verreuil
Oczywiście położenie się w rogu nie było dla polimofrki najtrafniejszym posunięciem. Wilgotne, zagrzybiałe ściany dość szybko obsmarowały sierść Kocicy nieprzyjemną mazią. Brudna podłoga też odcisnęła swoje piętno. Jednak róg ten dawał Ekenie pewne poczucie bezpieczeństwa, no i nie było wcale tak źle, jak gdyby położyła się w zatęchłej kałuży w sąsiednim rogu... Ciekawe jednak byłą, skąd w pomieszczeniu tyle wilgoci.
Tymczasem Arcykapłan powoli odcyfrowywał tekst zawarty na drzwiach. Było to mozolne zajęcie, bowiem niewiele można było z tego wywnioskować. Ktoś albo był szalony, wykuwając to wszystko, albo też słowa te miały głębsze dno. Furia Darkowi niewiele pomogła. Drzwi te wcale nie wyglądały na magiczne, a po prostu zablokowane z drugiej strony. Nowinką było to, że po mimo swojego masywu i wieku, poruszają się w zawiasach całkiem gładko. Tyle przynajmniej powiedziały mu te dwa minimetry, o jakie udało mu się poruszyć drzwi...
Kraght'nar
Smok dość szybko przekonał się dlaczego strzały opadają, zamiast lecieć w jego kierunku. Niestety była to bolesna lekcja, której Kreght miał długo nie zapomnieć... Strzały były bardzo ciężkie, wykute z samego kamienia. Uderzając w Sędziego, faktycznie nie raniły ciała, jednak nadal przekazywały energię uderzenia bezpośrednio w jego ciało. A siła uderzenia takiej jednej porównywalna była, do uderzenia zawodowego pięściarza. Strzały, przez jakieś trzy sekundy niemiłosiernie obtłukiwały jego ciało, lecz na szczęście dla Kraght'nara ustały, nim ten zemdlał z bólu. Wkrótce też "wylądował awaryjnie" na pustyni pełnej skał i szczątków strzał, które skruszyły się napotykając na płaszcz Smokowca. Marnym pocieszeniem było to, że nikt ich więcej nie użyje...
Offline
Mieszkaniec stolicy
Anioł pacnął się w czoło. Dowiedział się kilku rzeczy z tego manuskryptu.
Odwrócił się i powiedział.
-Obstukaj ściany... Musi być drugie wyjście z tego pomieszczenia. Przynajmniej biorąc pod uwagę to kim był prawdopodobny dowódca tej twierdzy.
Anioł sam rozejrzał się po pomieszczeniu. Wykluczał portal. Było by to zbyt banalne. Ale... Coś mu nie pasowało.
Skoro miejsce to było zamknięte od dawna... Skąd wzięła się tu woda w rogu? Musiało być to jakieś połączenie z światem zewnętrznym. Podszed l więc do mętnej sadzawki. Sądząc po barwie... Woda ta leżakowała tu jakiś czas.
Wyciągnął miecz i starał się sprawdzić głębokość sadzawki. Jeśli okazało by się to głębokie, mógł włożyć nawet rękę... Przecie było to możliwe wyjście z tego całego... określenie szamba wydało mu się nagle niepoprawne.
Offline
Powinien podziękować intuicji za ocalenie skóry. Śmierć z rąk mrówek to by była absurdalna i obrzydliwa tragedia. Kiedy był małym chłopcem (jakże te czasy wydawały mu się być odległe) lubił przypiekać mrówki przy pomocy magii ognia, ale nigdy nie były większe od kłaczka ze swetra. "Mam nadzieję, że to nie ich krewni" pomyślał i parsknął śmiechem. Gdzieś tam, podobała mu się zaistniała sytuacja. Przygoda! Ach, jak dawno się w niej nie rozsmakował. Po raz pierwszy od bardzo dawna mógł poczuć przypływ adrenaliny. Choć to wydawało się być bardziej niebezpieczne od pustyni, Sulam wolał zaryzykować. Poza tym, z mrówkami dało się walczyć, można je było zabić, ze słońcem sprawy się miały o wiele trudniej. Trzeba było się mieć jednak na baczności. Te mrówki potrafiły zabijać, Fallian (pokój nad jego duszą) był łatwym celem, ale tempo w jakim to uczyniły, spowodowało u Elfa, chcąc nie chcąc, gęsią skórkę.
Wyciągnął miecz z pochwy... ostatnio go chyba użył do siekania pietruszki do jajecznicy. Popatrzył na swój oręż przepraszającym wzrokiem. Był ciekaw czy pamięta jeszcze jak się walczy, czy magia całkowicie wyparła z niego umiejętności fechtunku. Zaraz miał się o tym przekonać.
Zwrócił się do Amazonki.
-Nikoletto, przepraszam. To zdecydowanie nie miejsce na nasze spory.- rzekł po raz pierwszy od bardzo dawna, jeżeli nie w ogóle po raz pierwszy do kobiety miłym tonem.- W naszej sytuacji zawieszenie broni chyba będzie dobrym pomysłem, nie sądzisz?
Otarł pot z czoła. Nadal dokuczał mu piasek gdzieniegdzie, powierzchnia była bardzo niepewna. Magii mógłby użyć w ostateczności, jednak chwilowo spróbuje uprzykrzyć życie mrówek przy pomocy, starej, dobrej, elfiej stali.
Offline
Smoczy Sędzia
Chędożony postęp technologiczny i chędożona matka wynalazcy tych strzał... przeklął w myślach smok, podnosząc się na ręce. Widać ktoś musiał podpatrzyć u smoków tą sztuczkę ze zmianą postaci w locie i przygotował na nią odpowiedź...
Kraght'nar splunął krwią na spalony słońcem piasek i przewrócił się na plecy, odchylając głowę do tyłu. W tej pozycji przynajmniej mniej bolało... Otworzył oczy, by sprawdzić, czy czasem nie leci w jego stronę kolejna porcja kamiennych strzał, czy jakiekolwiek inne nieznane zagrożenie. Przygotował się, by szybko zmienić postać na smoczą, gdy pojawi się cokolwiek mogącego zagrozić jego egzystencji...
Offline
Potrząsnęła energicznie głową, nawet bardziej energicznie niż by tego chciała, mierzwiąc włosy.
- Masz rację, Sulam, ale Ty nie stój i nie udawaj bohatera! Uciekajmy stąd, bo zaraz wylezie ich całe...mrowie! - tak, to słowo było adekwatne jak jasna cholera.
Ucieczka nie była złym pomysłem. Gorzej jednak było z ogólną orientacją w terenie. Amazonka mogła się założyć, że niedługo zaczną krążyć w kółko i zdechną z pragnienia.
Gorące powietrze unosiło się nad piaskiem. Obraz drżał. Brakowało tego, aby przed oczyma zaczęli widzieć majaki.
Nie myśl o wodzie, nie myśl o wodzie - po czym opuściła miecz sztychem do piasku. Robiąc nim ślady, unikną błądzenia.
Choć jak tu nie błądzić w sercu przeklętej pustyni!
Offline
Kocica spojrzała na anioła bez przekonania ale jednak wstała, statając się przy okazji wysłać wiadomość myślową z obrazem pomieszczenia i słowem "wyjście" jak najdalej. W sumie nie wiedziała, czy trafi to do kogokolwiek oprócz kapłana, ale nie zaszkodziło spróbować. Albinoska przemieniła się, po czym zaczęła przesuwać sie wzdłuż ścian, obmacując ostrożnie każdy fragment, którego mogła sięgnąć. Co chwila zerkała przez ramię na towarzysza, nie ufając mu zbytnio, ale chcąc też sprawdzić jego postępy w badaniu pomieszczenia.
- Jaka jest szansa, że jest stąd wyjście inne niż tymi drzwiami? Jaka jest szansa, że jest ktokolwiek w promieniu kilku mil?
Offline
Mieszkaniec stolicy
No i się porzygała. Tak to bywa. Trzęsła się, a z ust toczyła się piana. Właśnie przeżywała szok i załamanie nerwowe.
Istne szaleństwo. Zabiła człowieka. Ona!
Nie spodobało się jej to i czuła się strasznie. Czy miała siłę i motywację do ponownej wspinaczki? Raczej nie. Jednak do głowy wpadła jej myśl: "Gdyby nie o, to ja bym spadła. Muszę się stąd wydostać, tak, aby jego śmierć nie poszła na marne."
Tak jak pomyślała, tak postanowiła. Znow wspieła się na skałę mając nadzieję, ze tym razem jej się uda. W końcu wystarczająco dużo już straciła, nieprawdaż?
Oczywiście nie zapomniała o torbie z lekami, jedzeniem i tym wszystkim, co miała w środku. Kilka bandaży, które spadły w przepaść już odżałowała. Najwyżej porwie nogawki spodnigdyby potrzebowała czegoś do przewiązania ran.
Wspięła się na skałę (zajęło jej to dużo czasu i w zasadzie chyba zrobiło się już prawie ciemno) i usiadła już na pewnym gruncie, jak najdalej od przepaści. (jedna czynność, mam nadzieję, ze zostanie "zatwierdzona" bo ile można bawić się z jedną ścianą?)
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |