Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Gdy krasnolud znalazł się na końcu zsypu to natychmiastowo zaszarżował na bandytów. Napiął mięśnie i zacisnął dłonie na swym młocie. Adrenalina w jego ciele buzowała, tak jak zawsze podczas walki. Pierwszy swój cios wyprowadził od góry, licząc na efekt zaskoczenia.
Offline
Elian stał jak kołek.
- Rusz się dalej! - warknął, po czym zgrabnie wyminął człowieka i sam ruszył w dół, trzymając się ścian. - Jeśli chcecie zostańcie, ja tam idę...
Stracili kolejnego. Świetnie, po prostu świetnie. Zawarczał coś w swoim ojczystym języku i zatrzymał się. Wszystkie swoje myśli skupił wokół zobaczenia ciemności.
- Jerov - wyszeptał inkantację, jaką podawał podręcznik. Liczył, że jego zaklęcie pomoże mu.
Po chwili ruszył wolnym krokiem, rzucając przed siebie pochodnię.
Offline
Bankier
Shiro westchnął.
-Co za kretyn... Nawet nie słucha, co się do niego mówi.- Wygasił pochodnię o ziemię i oddał ją przewodnikowi. Chyba jedynej normalnej osobie w tym towarzystwie.
-Potrzymaj. Przyda się światło tam dalej. Szkoda że Ci idioci będą przez swoją pychę szli po omacku..- Uśmiechnął się zimno i powoli ruszył w dół. Tym razem obiema rękoma trzymając się ściany. Wkrótce on sam znajdzie się w zupełnych ciemnościach, lecz oczy powinny szybko przyzwyczaić się do mroku. Przynajmniej taką miał nadzieję. W przeciwieństwie do reszty, jemu nie śpieszyło się do wyzionięcia ducha. Miał ambitniejsze plany...
Offline
Sadoma widząc doskonale w ciemności patrzał bezlitośnie jak jeden z kompanów znika gdzieś.
By zaraz dowiedzieć sie ze na dole coś się znajduje,nie mogąc sobie wybaczyć tego ze inni mogą coś tam znaleźć zaczął się szybciej przemieszczać by tam zejść.
Trzymając pochodnie, jako jedyne oręże w tym zadupiu zaczął schodzić.
Nie licząc na wsparcie kompanów z którymi przyszło mu wędrować.
PS jestem już
Offline
Gdy tylko bandyta padł martwy Lesju już stał nad nim. Przycisnął nogę do jego piersi i wyciągnął z jego szyji swój nóż. Otarł ostrze z krwi o sój płaszcz i szybko odwrócił się w kierunku przeciwników... I wtedy z tunelu wypdał Dalgar, który natychmiast zaszarżował na bandytów. Teraz, z pomcą Krasnlouda, mieli na pewno większe szanse na pokonanie wrogów. Musieli tylko działać szybko korzystając z osłabionych morale przeciwników.
Kolejny rzut nożem mógłby już nie poskutkować, a przestrzeń była za mała i było za ciemno na użycie łuku. Musiał improwizować. Musiał wykorzystać swoją szybkość jako element zaskoczenia. Ruszył szarżą na kolejnego bandyte. Będą na okoła dwa metry przed nim Lejsu wszedł wślizgiem w jego nogi. Przed siebie wystawił rękę, która cały czas dzierżyła nóż, którym zabił tamtego. Chciał podciąć przecwinika tak by ten upadł na jego wyciągniętą, uzbrojoną w nóż rękę.
Offline
Smoczy Sędzia
Elian, Sadoma i Daray:
Nadal idziecie, coraz bardziej oddalając się od siebie zależnie od waszego tempa. Przewodnik podąża za wami. Nagle jednak przewodnik poślizgnął się i zaczął zsuwać w dół... Nieszczęśliwie zabrał ze sobą Sadomę i Daraya... Jedynie Elianowi udało się złapać na tyle mocno, by nie stracić równowagi i nie zsunąć się z wami... Tak jak wcześniej Lejsu obijaliście się od ścian tunelu, nim wylądowaliście twardo na podłodze, a przewodnik na was... Na wasze szczęście bandyci mieli własne problemy i nie próbowali wykorzystać waszej niezbyt dogodnej sytuacji. Jeden walczył z Lejsem na podłodze, a prawo od nich Dalgar zmagał się z pozostałą przy życiu dwójką.
(W następnej turze możecie co najwyżej wstać i powiedzieć, komu ruszacie z pomocą lub stanąć z boku i popatrzeć - nie zdążycie dobiec, by zadać cios.)
Dalgar:
Rzeczywiście mężczyzna był zaskoczony. Jednak jego zaskoczenie trwało długo, gdyż twój straszny cios zmiażdżył jego czaszkę... Lejsu w tym czasie przemknął gdzieś obok ciebie, a dwóch ostatnich bandytów spojrzało na ciebie groźnie i uniosło miecze. Ruszyli w twoją stronę. Powoli, chcąc zajść cię z dwóch stron. Obok jednego z nich wylądował miecz upuszczony przez mężczyznę walczącego z Lejsem. Bandyta, niewiele myśląc, podniósł oręż kompana i cisnął nim w ciebie. W tym samym czasie drugi z krzykiem ruszył w twoją stronę, chcąc ciąć cię poziomo w brzuch.
Lejsu:
Bandyta zwyczajnie uskoczył na bok, gdy ty przemknąłeś obok niego. Gdyby było nieco jaśniej, dałoby się zobaczyć na jego twarzy paskudny uśmiech. Nie chcąc tracić ani chwili, podbiegł do ciebie, gdy jeszcze leżałeś i już miał cię kopnąć w twarz, gdy... sam się poślizgnął na kamiennej posadzce, gubiąc przy tym miecz... Wylądował zaraz obok ciebie. Jednakże mimo epickości swojego niepowodzenia, dobył noża ukrytego w cholewie buta i w pozycji leżącej rzucił się na ciebie z krzykiem, chcąc cię dźgnąć gdzieś w górną partię ciała.
Offline
Bankier
-A NIECH BY WAS SZLAG JASNY TRAFIŁ!- Krzyknął okładając opancerzonym łokciem obydwu mężczyzn, by wreszcie z niego wstali. Jeśli się z tego wykaraskają, to osobiście pozabija tych głąbów... Wreszcie sam wstał i dobył krótszego ze swoich mieczy. Jednak nie zaatakował. Na razie wolał pozostać w pozycji obronnej i ogarnąć nieco sytuację. W głowie nieco mu dźwięczało, gdyż ta obtłukła się po drodze o stalowy hełm. Jednak było to lepsze niż rozbicie czaszki na jakiejś ze skał...
Nie zmieniało to jednak faktu, że nadal był wściekły...
Offline
Widząc atak ze strony bandytów krasnolud przeturlał się w ich stronę, tak by uniknąć i rzuconego miecza i cięcia. Ze wściekłym rykiem wyprowadził cios swoim młotem, gdy znalazł się przy nich. Młot bym cały we krwi i resztkach mózgu kompana bandytów, który już siedział sobie w zaświatach. Krasnolud śmiał się sam do siebie podczas walki jak opętaniec.
Offline
Szczęśliwym trafem złapał się jakiegoś stalaktytu czy stalagmitu i nie zjechał w dół. Jednak niezbyt odpowiadała mu sytuacja bycia samemu w takim miejscu. Wrócił do właściwego położenia i rozejrzał się ostrożnie, trzymając sztylet w pogotowiu. W tej chwili żałował, że nie wziął ze sobą czegoś lepszego. Z pewnością by mu się przydało.
- Cóż, trzeba ruszać dalej i zabrać to, co zostało - mruknął do siebie wzruszając ramionami. Odłożył ostrze do pochwy i dalej trzymając się ściany ruszył ostrożnym krokiem w dół. Chciał jak najszybciej do nich dołączyć i na coś się przydać. Nie zniesie kolejnego słowa od durnego człowieka. Nie będzie się powstrzymywać. Skupił się i nadal wykorzystując zaklęcie szedł dalej, przytrzymując się ściany w bardziej niebezpiecznych miejscach.
Offline
Sadoma pobijany przez nieudolność przewodnika,nie tylko nie umiał się bić ale chyba także uważać gdzie lezie.
Podniósł się smok, odszukał pochodnie jako jego jedyna broń podręczną.
Ponadto w głębi pomieszczenia dostrzegł jak grupa istot tłucze się.
Taka imprezka nie powinna ominąć Sadomy w takiej podroży.
Jednak wolał zaczekać na resztę kompani,żeby się pozbierali do kupy.
Offline
Z niemałym zaskoczeniem przejechał po podłodze obok bandyty, który uskoczył przed jego wślizgiem - Lejsu był pewnien, że jego ruch zaskoczy przeciwnika. Następnie gdy ten zbliżał się do niego by kopnąć go w twarz, Lejsu już zamknął oczy gotowy na potężne uderzenie miażdżące mu nos. Jednak cios nie nadszedł, a gdy Lejsu otworzył oczy zobaczył bandytę lądującego na podłodze.
Gdy wróg rzucił się na tresera z nożem, ten zdawał sobie sprawę, że nie zdązy już przeturlać się w bok by unknąć ciosu. Podjął więc szybką decyzję by spróbować zablokować cios bandyty poprzez chwycenie go za nadgarstek.
Szybko więc wyciągnął rękę w celu pochwycenia nadgarstka wroga.
Offline
Smoczy Sędzia
Sadoma i Daray:
Jak chcieliście postąpić, tak uczyniliście...
Elian:
No i schodziłeś w dół... Z dołu dochodziły cię odgłosy walki. Nie trwało długo, aż zobaczyłeś wyjście z tunelu i walczących oraz obserwujących. Do końca zsypu zostały mniej więcej dwa metry, kiedy usłyszałeś groźbę bandyty.
Dalgar:
Szczęśliwie uniknąłeś lecącego w twoją stronę miecza, ale już samo podniesienie się z ziemi zajęło ci tyle czasu, że obaj bandyci zdążyli cię zajść z dwóch stron tym bardziej, że przeturlałeś się w ich stronę. Byłeś właśnie na kolanach, kiedy bandyta, który był naprzeciwko ciebie kopniakiem wytrącił ci młot tak, że jeszcze twoja własna broń trafiła cię w twarz, łamiąc ci nos. Drugi bandyta, ten który był za tobą, kopnął młot tak, by znalazł się poza zasięgiem twych rąk i szybko podszedł do ciebie, przykładając ci miecz do gardła.
- Pozwólcie naszej dwójce odejść albo go zabijemy - zawołał głośno. Wyraźnie nie przejmował się kompanem, który walczył z Lejsem.
Lejsu:
Udało ci się złapać rękę bandyty, który jednak zrobił to samo z twoją drugą ręką i wylądował na tobie okrakiem. Kto pierwszy przełamie ten impas?
Offline
Stanął, jak wryty. Miał kilka sekund na zastanowienie. Starając się zachowywać jak najciszej, zszedł ostatnie dwa metry i przywarł do ściany. Jak najdyskretniej potrafił wyjrzał do wnętrza groty i rozejrzał się. Widząc Dalgara z mieczem na gardle, mruknął coś do siebie i dobył sztyletu.
- Myśl... - wyszeptał do siebie. - Mogę spróbować rzucić moim sztyletem, ale istnieje ryzyko, że nie trafię....
Wszelkie pomysły przebiegały mu przez głowę, ale żadnego nie mógł uznać za sensowny, aż...
- Bomby dymne! - wyszeptał podekscytowany. Ponownie wyjrzał do groty i wyjął jedną. Cisnął ją prosto w dwójkę bandytów i wybiegł zza krawędzi. Nie miał czasu na mierzenie wysokości groty, więc rozłożył szeroko skrzydła i wycelował sztyletem przed siebie. Musiał zabić chociaż jednego z nich. W myślach modlił się, żeby udało mu się uratować krasnoluda. Biegnąc z rozpostartymi skrzydłami sięgnął po kolejną bombę dymną i rzucił nią prosto w twarz bandyty będącego w ścisłym kontakcie z Lejsem.
Offline
Siłował się z bandytą próbując oswobodzić swoje ręce - taki sam cel przyświecał też bandycie. Podczas tej szamotaniny zobaczył, że Krasnolud znalazł się w niebezpiecznej sytuacji. Zdał sobie też sprawę, że pozostali dwaj bandyci, którzy teraz mieli Dlagara jak na widelcu, chcieli za wszelką cenę uratować własną skórę i najwidoczniej w ogóle nie przejmowali się swoim towarzyszem, który teraz mocował się z treserem. Lejsu musiał to wykorzystać jak najlepiej. Musiał pozbyć się swojego przeciwnika jak najciszej by z zaskoczenia móc zaatakować tamtych dwóch.
Spojrzał swojemu przeciwnikowi prosto w oczy, a na jego twarzy pojawił się paskudny uśmiech.
-Pewnie chciałbyś mnie teraz dosiąść, pieprzony zboczeńcu. Śmiało próbuj, a utnę ci twojego małego kutasa i włożę ci go w twoje usta. - Mówił to z zamiarem jak największego zdenerwowania bandyty. Co chwilę kierował do niego kolejne jeszcze gorsze wiązanki.
W końcu z całych sił wierzgnął całym ciałem, chciał przewrócić przeciwnika tak by zamienić się z nim pozycjami, wyswobadzając tym samym swoje ręce.
Offline
Sadoma widząc walczących nie wytrzymał i postanowił ruszyć z odsieczą.
Biegnąc co sił w nogach zbliżał się coraz to szybciej,gdy wbiegł do pomieszczenia szybko
rozejrzał się dookoła by rozpoznać swoich od nicponiów.
W tym samym monecie dostrzegł zwłoki jak i leżący koło nich miecz.
Pochwycił go lewą ręką i w dymie po bombie całkowicie znieruchomiały nie dostrzegał nikogo.
Więc stał w pozycji obronnej mając już w ręku miecz czekał na dogodną chwilę by gdy tylko dym opadnie wesprzeć swoich kompanów w potrzebie.
Nie spodziewał się aż takiego przebiegu wydarzeń.
Ostatnio edytowany przez Sadoma (2010-04-24 19:51:01)
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |