Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Anielica uśmiechnęła się nieśmiało do bankiera.
- Czy nie ma żadnej możliwości chociaż częściowego dofinansowania mojej nauki? Tak, żebym mogła pożyczyć mniejszą kwotę?
Nie była pewna czy zarobi tyle w ciągu czterech miesięcy, zwłaszcza, że nie chciała wykorzystywać swoich pacjentów. Pomagała im, bo uważała, że tak trzeba, nie dla pieniędzy, ale jeżeli nauczy się więcej będzie swój zawód mogła wykonywac coraz lepiej...
Wpatrywała się hobbita tym swoim ufnym niewinnym i smutnym spojrzeniem. W jej oczach była nadzieja. Vicky była naprawdę ładną dziewczyną, ale zawsze zachowywała się tak, jakby zupełnie nie zdawała sobie z tego sprawy.
Offline
Hobbit poprawił się w krześle po czym przerzucił stertę papierów.
-Oczywiście, że może pani pobrać mniejszą kwotę.- stwierdził po chwili.- O sumie jakiego rzędu rozmawiamy?
Bardzo starał się skupić na temacie rozmowy, jednak cała postać Anielicy najwyraźniej go rozpraszała, co też usilnie starał się ukryć. No cóż, nie wychodziło mu to zbyt dobrze, jednak dzielnie skupiał się na papierach przed nosem.
Offline
Anielica czuła się odrobinę skonsternowana. Zupełnie jakby przed chwilą rozmawiała z inną osobą. Hobbit najpierw przedstawiał jej istnienie możliwości ewentualnego dofinansowania, a teraz jej pytanie wyraźnie zlekceważył. Naprawdę nie chciała iść do więzienia, gdyby nie mogła oddać całej kwoty pożyczonych pieniędzy, no ale przecież uczyć się musiała.
- Tak, rozumiem, ale może istnieje jakieś "stypendium naukowe"? - spytala spokojnie, w dalszym ciągu miło się uśmiechając. Właściwie powtórzyła swoje wcześniejsze pytanie, miała jednak nadzieję, że na tak jasno postawione będzie musiał odpowiedzieć.
Offline
Hobbit uśmiechnął się i westchnął teatralnie.
Popatrzył na Anielicę z lekkim rozbawieniem.
-Nie jesteśmy instytucją charytatywną. Nie rozdajemy dukatów od tak.- strzelił palcami w powietrzu żeby podkreślić swoje słowa.- Mogę udzielić pani kredytu. Maksymalną kwotą jest 500 dukatów. Mogę udzielić mniejszej, jakiej wysokości? To zależy od Pani.
Na twarzy wykwitł mu cyniczny uśmiech, a głos wyraźnie był przesycony politowaniem.
Offline
Bogowie są niczym
- Tak zgadza się cała suma. Żegnam...
Arghez schował sakiewkę za pazuchę. Kierując się w stronę wyjścia skinął głową na przywitanie Sadomie a następnie ukłonił się lekko Vicky. Gdy już otwierał drzwi odwrócił się do hobbita.
- Będę tu ponownie, równo za miesiąc...
Po czym po prostu wyszedł.
Offline
Vicky westchnęła już zupełnie skonsternowana. Najpierw słyszy jedno, potem zupełnie co innego. Już się w tym pogubiła. Nie ważne, nie zamierzała się wykłócać, chociaż obserwując Argheza odrobinę pozazdrościła mu determinacji i chłodnego podejścia do wszystkich na około.
- W takim razie chciałabym pożyczyć 400 - powiedziała do hobbita ciągle miło uśmiechnięta.
No trudno, jakoś będzie musiała tyle zarobić w ciągu czterech miesięcy... z dzisiejszą liczbą chorych i rannych powinno się udac. Szybko odgoniła od siebie ponure i niezbyt miłe myśli. W końcu nie miała innego wyjścia.
Offline
Hobbit nagle spoważniał i podsunął jej jakiś świstek, nie wyglądał on raczej na umowę, co więcej, atrament na nim był jeszcze mokry… No tak, hobbit przesyłał jej list, tak aby jego współpracownicy nie wiedzieli co chciał przekazać.
„Szanowna pani, chętnie nagnę troche zasad i ugram dla pani więcej i na mniejszy procent, jednak, prosiłbym o coś w zamian. Musi pani wybaczyć mi moje chwilowe podejście, ale nie mogę dać innym do myślenia, oferuje korzystniejsze warunki kredytu w zamian za wspólną noc w moim domu. Obiecuje, ze będę dżentelmenem pierwszej wody”
No tak, wszystko się wyjaśniło. Najpierw stroił maślane oczy, potem wykombinował inny sposób załatwienia tego, na czym mu zależało i zaczął udawać złośliwego urzędasa… Czy bankierzy nigdy nie mogli być normalni?!
- Co pani na te warunki kredytowe? – zapytał urzędas, bawiąc się od niechcenia piórem.
Offline
Vicky z zainteresowaniem popatrzyła na karteczkę, a potem na bankiera.
- Jeste pewien problem, ja nie umiem czytać. Nigdy jakoś ta umiejętność nie była mi do niczego przydatna. Do tej pory nie zdarzyło mi się mieszkać w mieście. - Wytłumaczyła się, a jej blade policzki leciutko się zaróżowiły, było jej odrobinę głupio z tego powodu. - Czy mogłabym prosić o przeczytanie tych warunków?
Tak, zdecydowanie powinna skończyć przynajmniej szkołę podstawową.
Offline
Hobbit zarumienił się lekko, jego maska cynizmu opadłą na nowo. Chyba miał cholernie wielki problem, wybierał między zarzutem o brak chęci pomocy petentom lub zarzutem o… oszustwo bankowe celem uzyskania korzyści osobistych. Jakby tego było mało, krasnolud w binoklach zaczął mu się uważnie przyglądać…
- No więc… - zaczął biorąc papier do ręki – Oferuje pani pożyczkę 450 dukatów, na sześć miesięcy, przy spłacie odda pani 480… Lub zapomogę w wysokości 300 dukatów, rzecz jasna bezzwrotną, jednak warunkiem jej uzyskania jest… hmm.. praca społeczna! – był tak dumny, że udało mu się wybrnąć z tej nieciekawej sytuacji, ze ostatnie słowa niemal krzyknął.
Zadowolony z siebie, ukrył zwitek w kieszeni rękawa swojej szaty, instruowanej srebrnymi nićmi… Zaraz, zaraz, srebro na ubraniu urzędnika? Czyżby był rasistą? Jeszcze by tego brakowało w tej dziwnej sytuacji.
Offline
Dla Vicky brzmiało to całkiem dobrze, właściwie lepiej niż się spodziewała, dalej nie bardzo ruzmiała o co chodzi i skąd te nagłe zmiany w zachowaniu hobbita, ale była zadowolona, przecież po to właśnie tu przyszła, żeby umożliwić sobie "pracę społeczną". Miły uśmiech nie schodził jej z twarzy, konsternacja odsunęła się na dalszy plan.
- Cudownie! Właśnie o to chodzi, że ja chcę pracować społecznie.
Była naprawdę zadowolona, że jednak nie będzie musiała od każdego przychodzącego do szpitala pacjęta oczekiwać zapłaty.
- W takim razie wezmę zapomogę i nie będę musiała się martwić, że niektórzy z moich pacjentów nie mają z czego zapłacić za leczenie. Gdzie podpisać? - Właściwie jedynym słowem jakie umiała napisać było jej własne imię, ale niedługo to się zmieni...
Pierwsze co zrobię to nauczę się w szkole czytać i pisać, a co! pomyślała natychmiast.
Offline
Hobbit naprędce sporządził, Mozę i mało gramatyczną, ale jednak umowę i podsunął anielicy wskazując palcem odpowiednie miejsce do podpisu. Gdy ona mozoliła się nad stawianiem kulfonów, on napisał jeszcze jedna umowę, kopię poprzedniej i ponownie przedłożył do jej podpisu.
Ona ponownie podpisała, on w tym czasie wyjął sakiewki z dukatami… po chwili wysypał jej zawartość na blat biurka i przy niej, na głos przeliczył. Wszystko się zgadzało.
- Proszę, to dla pani. – powiedział uśmiechając się wymuszenie. – Czy mogę jeszcze w czymś pomóc?
Offline
Anielica podziękowała grzecznie hobbitowi, wstała i skierowała się do wyjścia. Zamierzała się udać prosto do szkoły magii. Wreszcie będzie mogła skuteczniej leczyć, czasem same zdolności manualne i wiedza poprostu nie wystarczają... Wizja przyszłości wydawała się naprawdę bardzo obiecująca. Przepełniona szczęściem i nadzieją wyszła z banku.
Offline
Sadoma słysząc słowa małego hobbita,nie zwlekając dłużnej odpowiedział mu:
Głos był spokojny i przyjazny,Sadoma widział ze z Pracownikiem jest coś nie tak.
-Moja jedyną potrzebą jest zakup orężna i czegoś czym będę w stanie móc zarabiać na swoje utrzymanie.
-Jeszcze nie znalazłem żadnej pracy w Zakonie ,wiec ciągle doskwiera mi głód i zimno,w takie dni jak ten.
Po tych słowach pochylił głowę ku swoim stopom,wzbudzając tym pożałowanie i litość.
Offline
Hobbit popatrzył na smoka z czymś na kształt… odrazy? Niesmaku? No, popatrzył na niego jak na obszarpanego żebraka, śmierdzącego i czepiającego się rąbka szaty na ulicy i błagającego o troche grosza. Nie przemawiało do niego, że jest tu po to, by pomagać takim jak ten petent, nie lubił ludzi nie umiejących sobie radzić w życiu i koniec.
- Oczywiście – powiedział z wymuszonym uśmiechem, ten uśmiech kosztował go chyba kilka minut życia – zaraz coś wymyślimy. Jest pan… głodny, tak? Może jakaś zapomoga? Bezzwrotna, to oczywiste, ale zgodnie z obowiązującymi tu zasadami, będzie pan musiał odpracować to jakoś na rzecz Zakonu, powiedzmy… Gdy się pan dorobi, przyjmie pan pod swój dach jakiegoś innego… bezdomnego, co pan na to?
Bogowie, jak ten Hobbit gardził wszystkimi biedakami! Zupełnie jakby sam nie pochodził z takiej rodziny… no, ale może to przez pijaństwo ojca, które wpędziło go niegdyś w biedę, teraz tak reagował? Nie ważne, liczyło się tylko to, że proponował nawet przyzwoite warunki umowy.
Offline
Krasnolud wszedł do komnaty. Spojrzał na pracujące w pocie czoła hobbity i krasnoluda. Udzielił mu się formalny nastrój więc z miejsca wyprostował się, przygładził włosy i pewnym krokiem podszedł do jednego ze stanowisk. Spojrzał z uśmiechem na jednego z hobbitów jednak nie skierował się od razu do stolika któregoś z bankierów tylko podszedł szybko do okna i rzekł uradowany:
- No proszę - powiedział z uznaniem - macie tutaj naprawdę cudowny widok! W moim rodzinnym domu mieszkałem na parterze i widok był.. - Szybko jednak uświadomił sobie, że nie powinien zagadywac hobbitów bo jeszcze któryś się pomyli i przez przypadek obciąży kogoś niewinnego a krasnolud jak przystało na przyszłego bohatera musi niewinnych chronic
- Przyszedłem po pożyczkę - powiedział zadowolony odwracając się w kierunku najbliższego hobbita
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |