Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Wszyscy pacjenci szpitala obudzili się wraz z personelem... Co ciekawe, nawet najciężej ranni i chorzy byli całkowicie zdrowi.
Po ranach zostały tylko blizny, obcięte kończyny stały się idealnie zarośniętymi kikutami...
- Stał się cud! - krzyknęła pielęgniarka, na widok swojego pacjenta, którego doglądała od tygodnia i który miał nie pożyć więcej niż godzinę...
- To nie cud - odparł uratowany druid - coś zakłóciło naturalną kolej rzeczy... myślę, ze jeszcze wszyscy tego pożałujemy. - dodał ze smutkiem
Offline
Vicky weszła do środka rozglądając się zaciekawiona. To właśnie tu miała rozpocząć swoją nową pracę. Tylu rzeczy jeszcze musiała się nauczyć, jednak życie zapowiadało się coraz przyjemniej. Wreszcie będzie mogła robić to, do czego została stworzona.
Obeszła salę szukając kogoś z kim mogłaby porozmawiać. Przy okazji przyglądała się różnym leżącym w pomieszczeniu przedmiotom. Niektórych nigdy dotąd nie widziała, inne znała doskonale. Zajrzała do wylotu korytarza wychodzącego z gabinetu, nie była pewna czy powinna iść dalej.
Ostatnio edytowany przez Vicky (2010-03-05 00:35:59)
Offline
Wszyscy byli jednak zbyt zaaferowani skutkami letargu, by zwrócić uwagę na anielice.
To było takie wspaniałe, Ci którzy umierali i Ci którzy mieli się leczyć miesiącami... wszyscy oni byli zdrowi! Czy mogło przydarzyć się coś piękniejszego i bardziej napawającego otuchą?
- Przepraszam? - zapytała mała dziewczynka hetrasich ciągnąć anielice za rekaw - Przepraszam, czy pani jest tu medykiem? Zgubiłam misia...
Offline
Bogowie są niczym
- Jasna dupa... Czemu to jest tak daleko... - Mruczał Arghez trzymając się za kikut lewej ręki.
Był cały blady. Im dalej szedł tym więcej tracił krwi. Ciągnęła się za nim ścieżka z krwi.
- Jest tu jakiś uzdrowiciel? Coś mi chyba jest. Słabo się czuję i tak jakby nie czuję ręki...
Powiedział ledwie trzymając się na nogach...
Offline
- Wyjdź stąd kochanie - Vicky zwróciła się do dziewczynki i popchnęła ją delikatnie w kierunku drzwi - obiecuję, że później poszukamy twojego misia.
Podbiegła do rannego anioła i o nic nie pytając pomogła mu usiąśc na pierwszym z brzegu wolnym łóżku. Była w swoim żywiole. Szybko znalazła środki opatrunkowe i zorganizowała przeciwbólowe leki, które zauważyła wcześniej w jednej z gablot. Rozcięła nożyczkami resztkę rękawa, żeby jeszcze bardziej go nie ranić, zatamowała krwawienie, przemyła i opatrzyła ranę.
- Myślę, że powinieneś się położyć - zwróciła się do anioła swoim delikatnym głosem - to uśmierzy ból - podała mu kubek z rozpuszczonym w wodzie przeciwbólowym lekarstwem.
Zaczęła rozglądać się za czymś czym mogłaby zmyć krew z anioła, podłogi, a teraz także i łóżka. W końcu znalazła jakieś czyste ręczniki, zamoczyła je w wodzie i wróciła do swojego pacjenta. Delikatnie wytarła go z krwi.
Offline
Bogowie są niczym
Arghez odstawił kubek ze środkami.
- Ja się niczym takim nie szprycuję...
Spojrzał na krwawiącą wcześniej rękę... Szczęście że nie miał na sobie swojego płaszcza. Gdyby tak było nie darowałby nikomu utraty rękawicy i podarcia go. Ten, który miał na sobie pochodził jeszcze z czasów bycia smokiem. Zatrzymał ją jedynie do "brudnej roboty"... Nagle poczuł kolejną falę bólu pochodzącą z resztki ręki.
- Macie może jakąś gorzałkę? - Jedyne znieczulenie jakie miało jakikolwiek sens dla niego..
Offline
- Nie wydaje mi się - odparła dziewczyna kończąc wycierać krew z anioła.
Zabrała się do czyszczenia podłogi, łóżkiem zajmie się później. Kiedy skończyła starannie wymyła ręce, żeby na niej też nie zostały żadne krwawe ślady. Miała taki dziwny talent, że z niewiadomo jakiego bałaganu ona zawsze wychodziła zupełnie czysta, w nienagannym stanie. Czasem tylko jej długie włosy stawały się trochę bardziej potargane.
Zastanawiała się w jaki sposób stracił rękę, ale uznała, że nie warto pytać, jeżeli będzie miał ochotę, sam jej powie.
Oni wszyscy są tacy sami (poprzez "oni" miała na myśli nieograniczoną liczbę istot, które najpierw działają, a dopiero potem myślą, albo nie robią tego drugiego wcale, poprostu takich dla których przemoc jest czymś codziennym i niezastąpionym). Tak naprawde nigdy nie była w stanie tego zrozumieć.
Offline
Bogowie są niczym
- Cóż... Jak pech to pech...
Westchnął. Przez cały czas czuł ból w "ręce". To było denerwujące...
- Mam dla Ciebie radę... Jeśli czujesz że magiczny zwój śmierdzi zdechłą kozą to nigdy, ale to przenigdy go nie używaj. No chyba że nie lubisz swoich kończyn... - Spojrzał na swoją rękę tak, jakby ktoś zabrał mu kawałek chleba. Coś co czasem przynosiła korzyści - Cholerny Sulam... - Dodał ciszej.
Nie chciał zostawac tu długo, ale tak go to bolało, że nie chicał się ruszyć.
Offline
Vicky uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Może jednak wypijesz? Naprawdę pomoże i nie powinno cię zamroczyć.
Właściwie to nawet nabrała ochoty poszukać tego misia, przy okazji mogłaby zwiedzić tereny zakonu, no ale przecież go tak nie zostawi.
Offline
Dziewczynki jednak nie było, misia z resztą też. Szpital opustoszał, gdy chorzy i ranni wyszli z niego o własnych siłach, a za nimi podążył personel medyczny, chcący asekurować ich, na wypadek cofnięcia się dobroczynnych skutków letargu. Anioł i anielica zostali sami.
Offline
Bogowie są niczym
Arghez rozejrzał się. To było dziwne... Nie ma w szpitalu nikogo poza nimi.
- Co jest? - Zapytał sam siebie pod nosem.
- Chyba ich nie wystraszyłem? - Zwrócił się do Anielicy po części żartując... Ale miał nadzieję że coś w tym musi być...
Offline
Do szpitalnego korytarza wpadła jak oparzona. Z niebywałą szybkością aż z samych wysokości wieży znalazła się w jej podziemiach, trzymając dłoń na głowie. Spomiędzy palców spływały strugi krwi.
Rozbieganym wzrokiem szukała pomocy. Nie mówiła jednak nic, nie krzyczała, nie wołała ratunku, jeno stała i rozglądała się nerwowo. I nawet w takiej chwili wyglądała niezwykle...
Offline
Drzwi uchyliły się, a do środka weszła kobieta w czerwonym płaszczu. Jej zielone spojrzenie od razu padło na nimfę. Uśmiechnęła się pod nosem. Umiejętność wychwytywania myśli i jasnowidzenie dawały zwykle wspaniały efekt tropiciela. Dowód stał przed nią, nieziemsko piękny i obecnie obficie krwawiący.
-Szukajcie a znajdziecie.- mruknęła wesoło pod nosem Skimrra, zamykając za sobą drzwi. Odwróciła się do nimfy.- Ty jesteś nimfa Sol, jedna ze "Spadających", prawda?
Jednak jej pytanie zabrzmiało bardziej jak stwierdzenie. Uśmiechnęła się lekko. Nic dziwnego, że nimfa tak dalece zachwycała wszystkich dookoła, urody nie można było jej odmówić.
Offline
Posłyszawszy swe imię, odwróciła się gwałtownie. Któż mógł ją tu znać?
No tak...słyszała o pewnej wiedźmie posiadającej jadowicie zielone spojrzenie. Mówiono, że jest Mistrzynią Zakonu. Kto jak kto, ale owa zielonooka mogła słyszeć i o Solaithiel.
- Tak, pani, Solaithiel Runethar - dygnęła, a jej twarz wykrzywił grymas bólu.
Odjęła dłoń od rany. Była cała we krwi, która na dodatek lepiła jej czarne pasma.
Nimfa obdarowała Mistrzynię spojrzeniem pełnym bólu, ale nie powiedziała nic, w nadziei, że wiedźma zrozumie to nieme wołanie o pomoc.
Offline
Uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.
-Żadna pani, jestem Skimrra.- zaprzeczyła.
-Siadaj.- pchnęła ją stanowczo, aczkolwiek ostrożnie na najbliższe wolne łóżko.
Cały czas nasłuchiwała myśli i rozmowy Argheza i Vicky. Nie miała ochoty komplikować sytuacji wplątując w to tych dwoje, a była pewna, że Anielica natychmiast się wtrąci, jak tylko zorientuje się, że nimfa została uszkodzona.
Odjęła dłoń Sol od głowy, przyglądając się uważnie.
-Cóż, to nie wygląda na przeklęte.- stwierdziła.- Curavi.
Skóra dookoła rany zaczęła nagle zarastać, krew przestała się sączyć. Po chwili ból w ranie zaczął lżeć, aż wreszcie zniknął.
-Cleo.- mruknęła pod nosem wiedźma, a cała krew pokrywająca włosy, skórę i tkaniny znikła.- No, od razu lepiej. Kto Cię tak urządził?
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |