Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Szeroka, utwardzona droga wiedzie przez las, wprost do ziem należących do Zakonu Światłą, na których rozparła się Gwiezdna Wieża i Kompleks Zakonny.
Przejazd nią nie jest jednak bezpieczny. W lasach, mimo częstych patroli i wieżyczek strażniczych, czyhają bandyci i groźne zwierzęta. Trakt, zwłaszcza w nocy, ma wiele mniejszych odgałęzień, mamiących ofertą skrócenia długiej podróży, a faktycznie prowadzących w śmiertelny labirynt lasu.
Ciężka i trudna jest to droga, jednak tylko dla nieuzbrojonych i nieznających jej wędrowców. Co czeka Ciebie? Przekonaj się podążając nią w jednym z dwóch kierunków.
Offline
Bogowie są niczym
Smok powoli wyszedł na trakt. Ciągnął za sobą tabliczkę informującą o przeprowadzaniu bezpiecznym przez trakt kupców. Zbliżył się trochę w stronę wejścia do puszczy od przeciwnej strony do kompleksu. Miał nadzieję że więcej kupców przybędzie z towarami niż wyjdzie. Wbił znak i to samo zrobił kawałek dalej i jeszcze dalej. Taka sama operacja powtórzyła się w drugą stronę. Miał nadzieję że kupcy przyślą posłańca który go do nich doprowadzi. Stanął na obok postawionego pierwszego znaku, czekając.
Offline
Lejsu przemierzał trakt podczas jednej ze swoich częstych przechadkach po ziemiach zakonnych i okolicznych terenach. Nie przeszkadzał mu padający deszcz ani zachodzące już słońce, nawet mu to odpowiadało. Po chwili jego uwagę przyciągnęło jedo z mało widocznych odgałęzień od głównego traktu. Skręcił w nie, nie w celu skrócenia drogi czy czegoś podobnego, lecz w celu przemierzenia lasu nawet jeżeli panowały tam cięzkie warunki.
Offline
Bogowie są niczym
Smok na czele karawany z pochodnią w dzien dość jasny... Widok przez ostatnie dni nie zbyt częsty. Gdy tylko cała karawana ułożyła się w odpowiednim szyku smok rozgarnął płachty na plecach. Najpierw zginająć się z bólu, później jedynie stojąc zgarbiony Arghez powoli wysuwał skrzydła. Najpierw grubie dwa płaty zaczęły się wyłaniać z szaty. Później powoli się rozwijały. Były niepoporcjonalnie (i to o wiele) większe od ciała smoka. Wysuwały się tak by "okrążyć" karawanę i zacisnąć się z tyłu. Składały się na kształ kopuły, tak by od góry było trochę światła wewnątrz niej.
- Nadążać za mną, uciekać przed zaciśnięciem! - Smok chciał powiedzieć by poruszali się w tym samym tempie co on, lecz coś znów pokręcił - Utrzymywąć stałe tempo!
I ruszyli, powoli i to bardzo ale szli, wzdłuż traktu.
Offline
Ludzie i zwierzęta przestraszyły się osłony, jednak naczelny kupiec, właściciel karawany, wydawał się nieporuszony.
- Słyszeliście darmozjady? Ruchy, ruchy! On musi zdążyć tu wrócić przed wielbłądami!
Na taki okrzyk mogli zrobić tylko jedno, grzecznie ruszyli za przewodnikiem i swym chlebodawcą.
Szło im nawet całkiem nieźle... do czasu. Smok poczuł jak coś wbija się w jego skrzydło z prawej strony, to coś nie tylko wbiło się w jego gadzią skórę. To ją przebiło!
Offline
Bogowie są niczym
- Cholera! - Smok "zcisnął" ze sobą mocniej skrzydła. Wiedział że to musiało być coś mocnego. TO przeciez nie jest tylko zwykła błona. Bod nią kryją się mięśnie. I dość gruba skóra. Jego kły zaświeciły jasną poświatą. Wyglądały jakby płonęły błękitnym ogniem. Po chwili przybrały pierwotny kształt wciąż błyszcząc. Używając Zmysłu Życia i Śmierci sprawdził jak dużo jest przeciwników. Wymamrotał:
- Kakofoniam! - I był gotowy otworzyć paszczę z której miał się wydstać przeraźliwy krzyk.
Offline
Cokolwiek uderzyło w smoka, tylko go wystraszyło. Jednorazowy atak był zapewne próbą, rodzajem testu, czy ten obiekt warto atakować. Smok test zdał, bo iw czasie powrotu i podczas przeprowadzania drugiej części karawany nikt już nie próbował...
- Niechaj bogowie Cie wynagrodzą! - zakrzyknął kupiec widząc iż niczego i nikogo nie brakuje - Przewodniku, jesteś prawdziwym fachowcem. - rzekł jeszcze dając mu sakiewkę z umówioną kwotą 300 dukatów. - A to masz ode mnie w prezencie - powiedział córka kupca, smagnolica piękność w kusej tunice- Mój brat znalazł ten kamień, oszlifował i oprawił. Teraz mieszka daleko od domu, ale właśnie dostałam w prezencie od niego drugi, ten będzie dla Ciebie.
Smok dopiero po chwili zrozumiał iż dziewczyna zawiesiła mu na szyi kamień gwiezdny... Źródło many od razu połączyło się ze swym nowym właścicielem. Teraz powstawał dylemat, odmówić przyjęcia tak cennego podarunku, czy też przyjęcie go i oszukanie nieświadomej rodziny kupców...
Offline
Bogowie są niczym
Pomyślał:
"Nie zrobią z niego użytku, mogą to jedynie sprzedać. A jeśli dostanie się w ręce szaleńca, takiego większego ode mnie?"
- Dziękuję! Znam się trochę na takich "błyskotkach". Dużo warte nie są, ale za to piękne. I będę miał piękne wspomnienia po pięknej dziewczynie. Co? Myślicie że Smoki potrafią docenić tylko takie w łuskach? - Blefował tak, i tak nienawidził swych słów. To było takie słodkie że o mało nie zwymiotował. Jednak już umiał dobrze panowac nad głosem i sie raczej nie zdradził.
- Przepraszam, ale muszę już ruszać dalej. Raczej się więcej razy nie spotkamy - Porzegnał się ruszył w stronę świątyni "Stać mnie już na dużo..."
Offline
Trakt został dosłownie zablokowany przez śnieg i lód. Do wiosennych roztopów nikt i nic nie mogło tędy przejechać. Zakonnicy stłoczeni wokół Wierzy byli uwięzieni z jednej strony przez zimę na lądzie i stada harpii krążące nad tymi terenami w powietrzu.
Gdy magowie ognia postanowili wytopić przejście traktem, omal nie puścili z dymem całej okolicy. Okazało się bowiem, że ktoś wepchnął w zaspy słomiane, izolowane słomą sienniki, które zapalały się przy najdrobniejszym zaklęciu ognia i mogły w ten sposób podpalić całą Puszczę, mimo zimowej pory.
Offline
Środkiem traktu podążał spokojnie wielki śnieżny kot. Dość niecodzienny widok, biorąc pod uwagę, że zwierzęta te z natury trzymały sie gór i preferowały ukrycia od szerokich dróg. Ten okaz spacerował z łbem nisko nad podłożem, węsząc w śniegu. Ekena była pewna, że gdzieś w okolicy musiał być choćby zając. Osobiście preferowałaby jelenia, czy choćby pahwata. Nigdy nie przejmowała się ochroną nałożoną na te istoty. Musiała jeść, a postanowiła omijać Drugie Pietro szerokim łukiem. Jej dzieci też miały w zwyczaju pożywiać sie na tych istotach, mięso to mięso. Albinoska zawsze wychodziła z założenia, że gdy już coś nie żyje, nie obchodzi go, czy zostanie zjedzone, więc raz czy dwa żerowała nawet na trupach ras inteligentnych. Odgarnęła łapą nieco śniegu z zaspy i obwąchała dokładnie odkryty starszy puch, szukając jakichkolwiek śladów zapachu. W końcu coś musiało tędy czasem przechodzić, jednak w rzeczywistości zależało jej na odrobinie spokoju i samotności, niż rzeczywistym zaspokojeniu głodu. W tym celu wystarczyło jej siano.
Offline
ie było jednak na kogo zapolować. Ani zajęcy, ani formitów... Nic, zupełnie jakby od tygodni nic nie przechodziło tym traktem. CO więcej, taki brak zapachów nie był naturalny, nawet po deszczy zawsze dawało się coś wywęszyć, natomiast tu.... Dało się wyczuć rośliny rosnące dookoła, glebę pod śniegiem i wiatr wiejący od strony Wieży, ale poza tym... całe to miejsce było zapachowo martwe.
Offline
Saori szła ciemnym traktem rozglądając się wokoło. W pewnej chwili przystanęła na środku. Rozejrzała się niepewnie rozglądając się wokoło. Miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje, ale nie była do końca pewna. Coś jej się nie zgadzało. Spojrzała na drzewa. Spomiędzy nich wyzierała czerń... Spojrzała na kamień stojący przy drodze, z nim też było wszystko dobrze. Więc o co chodzi? Nie mogła dojść. Stała na środku i cały czas rozglądała się zaniepokojona wokoło.
Offline
Ekena obejrzała sie za siebie, gdy tylko usłyszała skrzypniecie śniegu. Ktoś szedł. W tym momencie nie obchodziło jej, kto to. Bez zastanowienia położyła się w najbliższej zaspie śnieżnej, mrużąc oczy i starając się powstrzymać odruch poruszania nerwowo ogonem. Ostatnio szczególnie upodobała sobie formę śnieżnego kota. Pozwalała zapomnieć się, zatracić bardziej, niż ciało konia. W tej postaci nie musiała przejmować się tak bardzo odruchami. Za jedyną wadę uważała, że nie mogła zawyć wzorem wilka, gdy chciała pozbyć się żalu, odreagować go. Mogła wtedy co najwyżej zapolować.
Offline
Sao coś na pewno słyszała. Coś, albo ktoś, poruszało się całkiem blisko. Powoli ruszyła przed siebie. Zaspy śniegu przesłaniały dalszą część drogi. Saori zmarszczyła brwi. Ponownie przystanęła po jakichś 10 jardach i ponownie się rozejrzała. Zdenerwowana podeszła do skraju traktu i usiadła przy większej zaspie. Było jej zimno, ale wolała przeczekać aż to coś sobie pójdzie. Ale zaraz, przecież nie powinna się bać. Wstała szybko i powiedziała do siebie.
-Nie boję się.- ruszyła powoli dalej.
Offline
Ekena obserwowała ostrożnie mijającą ją anielice. Zawsze ciekawił ją smak mięsa tych istot. Powoli ruszyła na nieznajomą, niemal czołgając się w śniegu. Aby zmniejszyć ryzyko hałasu, obróciła łapy poduszkami do góry. Nie było to wybitnie wygodne, jednak sztuczka zdawała sie sprawdzać wśród dzikich śnieżnych kotów, szczególnie w trawie. Skradała się ostrożnie za ewentualną ofiarą, czekając na właściwy moment do biegu. Postanowiła, że nie zaatakuje, jeśli zostanie zauważona, było zbyt duże ryzyko, że anioł wzbije się w powietrze i ucieknie, zapamiętując drapieżnika, a w końcu słyszała tylko o jednym śnieżnym kocie w okolicach Wieży.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |