Zakon Światła Ostoja Fantazji

  • Pamiętniki
  • Galeria

Reklama

  • Rudik - portfolioKroniki Fallathanu - Najlepszy MMORPG Tekstowy

Gazeta

  • Przesuń w dół scrollem by przeczytać resztę!
    Czytaj więcej...
Facebook ZakonnyRSS

Ogłoszenie

Sprawdź fazę księżyców! Posłuchaj herolda! Pokaż list gończy! Sprawdź warunki pogodowe! Zbieraj zioła!
Posłuchaj adepta świątynnego! Sprawdź tablice projektową! Czytaj nagłówek gazety!

Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
przerwynikprzerwynik


Optymalne przeglądanie forum umożliwia przeglądarka Opera!

Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!


Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
przerwynikprzerwynik

Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
przerwynikprzerwynik

przerwynikprzerwynik


#1 2009-08-13 17:51:28

 Kraght'nar

http://tnij.org/gcaphttp://tnij.org/hb83Smoczy Sędzia

849959
Zarejestrowany: 2007-11-22
Posty: 1687
Punktów :   
Rasa: Czarny Smok
Profesja: Sędzia
Praca: Zakonny Sędzia
Totem: Ptak Ti
Zwierze: Astaroth i Wodnik

Sex, gore & rotfl'n'lol albo historia pewnej kompanii - Część 1

Wprowadzenie do serii.

    Są różne rodzaje opowieści, ale ogólny podział dzieli je na powieści wymyślone i te prawdziwe. Potem dzieli się je według gatunków literackich, etc. Jednak główny podział pozostaje niezmieniony.
    Ta opowieść jest prawdziwa. Wszystko wydarzyło się naprawdę i nie ma tutaj nawet jednego wymyślonego zdania.
    Prawdą jest, że trójka graczy zebrała się pewnego wieczoru i wybrała spośród siebie jednego Mistrza, który miał poprowadzić pozostałą dwójkę przez jakąś historię, która pozwoli na chwilę oderwać się od świata rzeczywistego, by później zostać zapomniana.
    Nie udało się to.
    Powstała historia była tak wspaniała, że wciągnęła graczy na wiele, wiele nie godzin, a dni. Była wielowątkowa, pełna humoru i wszystkiego, czego można by od niej oczekiwać. Oczywiście nie dało się jej zapomnieć i co dzień grupa zbierała się, by móc kontynuować opowieść, nawet jeśli miało to oznaczać siedzenie przed komputerem od 20.00 wieczorem do 04.00 rano. Powstało nawet motto, będące myślą przewodnią każdej z części (sesji). Brzmi ono: sex, gore & rofl'n'lol.
    Na ogół się sprawdza.
    Później powstał pomysł, by podzielić się tą historią ze wszystkimi Zakonnikami. Oczywiście nie było mowy o prostym wrzuceniu zapisu sesji. To by pozbawiło całą opowieść magii i sprawiłoby, że stałaby się ona nieprzystępna dla każdego, kto nie brał w niej udziału. Postanowiliśmy przeredagować ten zapis tak, by powstała z tego fabularna opowieść. Kronika.
    Oto, co z tego powstało. Powieść fantastyczna możliwie zgodna z oryginałem. Wszystkie słowa wypowiadane przez postaci zostały niezmienione, najmniejszy nawet opis nie został pominięty. Są jedynie trzy istotne różnice: 1. Zmieniona została kolejność niektórych wydarzeń i dialogów - każdy wie, jak to jest, gdy się napisze posta, a on okaże się nieaktualny. My postanowiliśmy ich nie usuwać, a przenieść po prostu na właściwe im miejsce. 2. Rozbudowane (a nie zmienione) zostały opisy miejsc, postaci, sytuacji - to co wystarcza na sesji, jest absolutnie nie do przyjęcia w tego rodzaju utworze, a poza tym pozwala stworzyć nastrój, lepiej przedstawić świat i sprawia, że historia miast gnać od wydarzenia do wydarzenia, rozwija się we właściwym dla siebie tempie. 3. Podzielone osobno zostały fragmenty, w który sesja rozbijała się na dwa tory. Wiadomo - czytanie po jednym zdaniu z każdej historii byłoby dosyć karkołomne.
    Więcej zmian nie ma.
    Na zakończenie wypada powiedzieć, że pierwsza część cyklu (Prolog) powstała na bazie debiutanckiej sesji naszej Mistrzyni. Początkowo miała być tylko pojedynczą, wolną historią. Ostatecznie jednak została wpleciona w całą Opowieść. Kiedy będziecie to czytać, pamiętajcie, że jest to pierwsza sesja Mistrzyni i momentami może wydawać się poprowadzona nieco na siłę. Jednak, począwszy od następnej części, zostały one poprowadzone już prawdziwie mistrzowską ręką i ciężko będzie nawet poznać, że kiedyś to były zwykłe sesje poprowadzone późną nocą na GG, a nie od razu pisane powieści.
    A kiedy to piszę, historia jeszcze się nie skończyła...
    Życzę miłej lektury.
    Shar'rah - redaktor


    Ekhem, już? Można? Uff... znalazł się jeszcze kawałeczek miejsca dla mnie.
    Chciałabym dodać parę słów do tego ślicznego wstępu powyżej, który mile łechcze moja próżność, jednak czuję się w obowiązku dodać do niego szczególne podziękowania dla zarówno Pana Redaktora jak i Pana Krytyka, bez których opowieść ta po pierwsze w ogóle nie miałaby racji bytu, po drugie, zabrakłoby jej tego niesamowitego uroku oraz poczucia humoru, a po trzecie - o tym, że Shar przerabia sesję na prozę dowiedziałam się ostatnia! Powiedzieli mi dopiero na którejś kolejnej sesji, także nie był to nawet mój pomysł, choć przyznaję, że podoba mi się coraz bardziej wprost proporcjonalnie do każdej przeczytanej linijki tekstu.
    Co do mnie, przyznam że w kwestii sesji byłam na początku straszną panikarą. Każdy nawet najdrobniejszy błąd był przerażający i nie do pokonania. Entuzjazm z jakim zareagowali moi gracze na sesję początkowo wydawał mi się drwiną. Ale z czasem chyba im uwierzyłam i jakoś się wpasowałam w rolę Mistrza Gry. I tu kolejne podziękowania - gdyby nie Panowie, w ogóle bym nie zaczęła.
    Skimrra


    Zespół:
    Skimrra - Mistrzyni Gry
    Darayawus Shiro - gracz i krytyk
    Shar'rah - gracz i redaktor serii

    * * *

    Prolog
    Spotkanie w lesie


    Jest wiele nietypowych drużyn przyjaciół krążących po tym świecie. To jest opowieść o jednej z nich. Opowiada ona o losach dwóch przyjaciół, którzy postanowili wybrać się na wyprawę, by zwiedzić różne znane miejsca i przeżyć przygodę. W podróży bawili się wręcz doskonale.
    W końcu pewnego dnia nasi bohaterowie dotarli do pewnej wioski, której mieszkańcy narzekali, że co jakiś czas któryś z mężczyzn zdolnych jeszcze do pracy, znika w tajemniczych okolicznościach. Jednak na przekór ostrzeżeniom, postanowili ruszyć w dalszą podróż przed zachodem słońca.
    Nie uszli jednak daleko w głąb lasu, gdy nagle otoczyła ich mgła.
    - No! - zawołał Shar'rah.
    Był wybitnym przedstawicielem swojego gatunku jeśli chodzi o cechy zwierzęce, gdyż z człowieka posiadał jedynie postawę dwunożną i zbliżoną budowę dłoni. Reszta jego wyglądu była kocia - rude futro, bardzo długi ogon z białą plamką na samym końcu, koci pysk, uszy zakończone kitą, żółte oczy z pionowymi źrenicami, mięsożerny zestaw zębów, długie i ostre pazury u wydłużonych dłoni, oraz krótkie i wygięte pazury u łap, pozwalające mu przytrzymać się podłoża. Ogólnie nogi miał anatomicznie podobne do swoich mniejszych kuzynów, ale odpowiednio większych rozmiarów. Jego ubiór był dwuczęściowy - ot znoszona czarna kamizelka i krótkie czarne spodnie z dziurą na ogon.
    Jeśli chodzi o cechy niezwiązane z wyglądem, to trzeba wspomnieć, że Shar'rah lubił polować i strzelać ze swojego refleksyjnego łuku, w czym osiągnął mistrzostwo. Innej broni nigdy nie nosił. Poza umiejętnościami strzeleckimi, posiadał również znaczne umiejętności złodziejskie, co jest powodem, dla którego zawsze nosił przy sobie zestaw złodziejski w postaci wytrychów i paru innych niezbędnych rzeczy.
    - To co robimy, Shiro?
    - Proponuję znaleźć jakąś dobrą karczmę, bo ściemnia się już - odparł Shiro.
    Darayawus był dobrze zbudowanym siedemnastoletnim mężczyzną, który, mimo młodego wieku, doskonale wiedział jak wymachiwać mieczem i dorobił się pełnoetatowej pracy w szpitalu. Odbiło się to w posiadaniu wielu blizn na całym ciele.
    Shiro posiadał oczy jasnoniebieskiego koloru z ciemnymi cętkami oraz kruczoczarne włosy z białymi pasemkami średniej długości, jeśli nie liczyć długiego kucyka sięgającego do karku. Ubiór nosił raczej niestandardowy: znoszone wysokie buty, poharatane spodnie wykonane z materiału, związane pasem w postaci grubego łańcucha (u którego miał przypasane dwa miecze po ojcu), wzmocniona magią bawełniana koszula i nieco za duży znoszony czarny płaszcz.
    - Dobrze. - stwierdził Shar'rah. - Może dowiemy się czegoś o tej dziwnej mgle.
    - Przy okazji zaczerpniemy języka od miejscowych.
    - Chyba, że to krasnoludki... - mruknął kotołak.
    Niestety mgła nagle zgęstniała jeszcze bardziej i niewiele później przyjaciele zgubili się we mgle.
    - Czy mech rósł na południu drzewa?! - spytał się Shiro, skonsternowany zaistniałą sytuacją.
    - Nie wydaje mi się - odpowiedział kotołak.
    - A w ogóle to gdzie my jesteśmy...
    - We mgle... I tylko tyle ci powiem. - zamilkł na chwilę, nasłuchując czegoś. - Cholera... - syknął.
    Przez drzewa doszło do nich echo śpiewu. Nieziemsko pięknego, wręcz urzekającego. Wędrowcy postanowili ruszyć jego śladem, omotani jego magią. Stopniowo do pojedynczego głosu zaczęły dołączać się kolejne, w miarę, jak zbliżali sie do jego źródła, aż w końcu słyszeli cały chór żeński nieprzebranego uroku.
    - Ja tam nie chcę iść... - zaczął mruczeć cicho Shar'rah, trzymając się kurczowo resztek swojej wolnej woli. - Shiro... zawróćmy.
    - Chodźmy, tam coś jest - odpowiedział Shiro, a chwilę później do śpiewu dołączył głos miauczącej kotołaczki o uroku większym od pozostałych głosów. - Może się czegoś dowiemy.
    - Dooobrzeee - miauknął cicho kocur, poddając się zupełnie magicznej mocy śpiewu. - Ale ostrożność nigdy nie zawadzi - dodał, dobywając łuku i kładąc na nim strzałę.
    - Jak sobie chcesz - odpowiedział tępo człowiek.
    Z każdym krokiem śpiew stawał się coraz głośniejszy, bardziej urzekający, zniewalający. Las zaczął się przerzedzać. Jednak nie przeszkodziło im to potknąć się i wpaść do strumienia, na co kotołak zareagował w typowy koci sposób i wydał z siebie nieartykułowany dźwięk. Możliwie szybko opuścił wodę. Mężczyzna zdawał się tego w ogóle nie zauważyć. Stanęli na skraju większej przestrzeni. Śpiew nagle ucichł.
    - No, mistrzu... - burknął kotołak.
    Nagle znikąd rozległ sie dziewczęcy chichot.
    - Choooleeeraaa...
    - Hop! Hop! - zawołał Shiro we mgłę.
    - Człowieku! Ciszej!
    - A jaki byłby sens wołania kogoś ciszej?
    Pierwszemu chichotowi odpowiedział inny śmiech za ich plecami, na co obaj odwrócili się w stronę jego źródła. Kotołak zaczął mierzyć doń z łuku.
    - Nic nie mów... Nasłuchuj...
    Mimo ostrożności, obaj zostali pchnięci w stronę wolnej przestrzeni przez niewiadomą siłę. Shar'rah dzięki swojej kociej zwinności wylądował na nogach, jednak Darayawus nie miał tyle szczęścia i pierdolnął o ziemię, jak worek kartofli.
    - Podziwiać kociej zwinności, mistrzu... - kotołak uśmiechnął się paskudnie.
    - Och... cóż za mili goście... - powiedział kobiecy głos, który pierwszy się zaśmiał i zachichotał ponownie.
    - Przynajmniej nie pluję własną sierścią... - odgryzł się przyjacielowi Shiro.
    - Z pewnością milsi od tych poprzednich. - odezwał się drugi głos.
    - Ciszej, nie słyszysz ich? - zapytał się nerwowo Shar
    - Czyżbyście znów kogoś zapraszały, moje drogie? - dołączył do nich jeszcze jeden głos, nieco niższy, lecz równie piękny.
    - Słyszę, ale raczej nie chcą nas skrzywdzić, bo już by to zrobiły.
    - Już to zrobiły... Zabrały nas w to miejsce... - odparł ponuro.
    - Skoro uważasz zaciągnięcie przez damę w ustronne miejsce za złe, to twoja sprawa.
    - Drismiel, jesteś niepoważna. Zbyt wiele naszych wdzięków rozdajesz. - roześmiał się czwarty głos.
    - Znam kilka fajnych stworów, które udają kobiece głosy...
    - Znów przyjęcie i mnie nie zaprosiłyście?! - odezwał się głos zdecydowanie najwyższy z całej piątki z pretensją w głosie. - Jak zwykle omija mnie cała przyjemność.
    Darayawus ukłonił się w miejscu.
    - Jesteśmy do usług, drogie panie, możemy wam w czymś pomóc?
    - Chociaż muszę przyznać, że te "wdzięki" brzmią obiecująco... - dodał po chwili zastanowienia złodziej i zaczął mruczeć cicho na koci sposób.
    Głosy raptownie umilkły. Po chwili odezwał się najniższy z nich. Zdecydowanie zbyt zmysłowo.
    - Pomóc? Ależ naturalnie.
    - A więc w czym możemy wam służyć? - zapytał Shiro.
    - Wstawaj! Ale już! - syknął cicho Shar'rah i pomógł podnieść się przyjacielowi.
    - Dzięki.
    Za plecami mężczyzn rozległy się gorączkowe kroki. Nagle ucichły.
    - Nie wiem jak ty, Shiro, ale ja wolę widzieć skradającą się do mnie damę... - kotołak zaczął się rozglądać.
    - Ależ to wy się skradacie w naszym kierunku - zabrzmiał pierwszy głos tuż nad uchem Shara.
    - Ekhem... Co? - odpowiedział głosowi.
    - Nic, nic.
    - Jesteś gotowy? - szepnął Shiro.
    - Na co? - odparł przyjaciel nieco zbity już z tropu.
    - Na imprezę maratońską.
    - Jestem... Za... - odszeptał nerwowo.
    - Więc daj sygnał.
    Nagle mgła zaczęła się rozwiewać, a dookoła ich rozlał się oślepiający, srebrzysty blask. Nad ich głowami pojawiły się gwiazdy.
    - Niezły ten sygnał - sapnął z zachwytem.
    - Staram się, jak mogę...
    - Panienki? To w co się bawimy? - zapytał się Shiro normalnym głosem.
    - Znajdź i zniszcz pewnie... Przy czym to one lepiej się bawią...
    - Pomyśl, że będziesz robić za puzzle 3D.
    - Nie pociesza mnie ta myśl. Ja wolę być jednoczęściową osobą, ale łuk mogę odłożyć - powiedział i przełożył łuk przez głowę. - Przynajmniej nie zostanę źle zrozumiany, a liczy się pierwsze wrażenie.
    - Nie lubisz broni białej, co?
    - Nie mam takowej. Mam pazury.
    - Meble domowe już się boją...
    - Zamknij się - warknął. - Albo zrobię ci gorzej od większości istniejących potworów.
    - Ale co gorzej?
    W tym momencie z mgieł wyłoniło się pięć postaci, dosyć zaskakujących swoim wyglądem, choć z pewnością mile łechczących poczucie estetyki. Każda z kobiet była inna, jednak miały kilka cech wspólnych - wszystkie posiadały ptasie skrzydła, kilka piór wyrastających spomiędzy włosów i wyraźnie nie odczuwały wstydu przed obcymi, o czym świadczył brak chociażby listka figowego
    Pierwsza podbiegła bliżej fioletooka blondyneczka i, śmiejąc się zdecydowanie najwyższym głosem, usiadła blisko mężczyzn na pieńsku pozostałym po ściętym drzewie. Za nią podfrunęła wyższa nieco ciemnoruda dziewczyna i wylądowała przed nimi, wpatrując się w nich z szerokim uśmiechem i przekrzywiając nieco głowę. Podobnie, jak poprzednia miała fioletowe oczy. Trzecia wyłoniła się za mężczyznami. Miała ciemne kasztanowe włosy. Podeszła do nich i oparła dłonie na ich ramionach, błyskając oczami koloru fiołków. Czwarta, złotowłosa, przeciągnęła się, łopocząc przy tym skrzydłami i wyszczerzyła do nich zęby. Piąta zawisła w powietrzu, śmiejąc się dziko i potrząsając grzywą siwych włosów.
    - Siostry harpie, jak mniemam - zapytał bez ogródek człowiek.
    - Harpie? Co to za kraina? - sapnął kotołak.
    - To obraza - żachnęła się siwowłosa i wylądowała u ich boku. - Żadne z nas harpie!
    - Jesteśmy wiłami - powiedziała ciemnowłosa, w której kotołak rozpoznał głos szepczący mu do ucha.
    - Przepraszam bardzo za mojego przyjaciela - zaczął tłumaczyć złodziej. - lubi obrażać nawet przyjaciół. Po prostu ma niewyparzony język. - którego bym się pozbył... dodał w myślach.
    - Och! Nic nie szkodzi - odparła, opierając brodę na ramieniu kotołaka z demonicznym uśmiechem.
    - Nigdy o waćpannach nie słyszałem, jednak niezmiernie miło mi poznać - skłonił się Shiro.
    - Och, miło, miło mieć gości! - zawołała blondyneczka i wzbiła w górę, kręcąc piruety i śmiejąc się głośno.
    - Pozwolą panie, że zapytam, czy często jesteście odwiedzane? - odezwał się Shar'rah
    - Nawet bardzo często - złotowłosa odezwała się po raz pierwszy. - Lubimy gości, bardzo ich lubimy - mówiąc to, lubieżnie oblizała wargi.
    - Ale, Ale! Gdzie nasze maniery? - rozległ się głos ciemnorudej. - Gości, jak sama nazwa wskazuje, należy ugościć!
    Klasnęła w dłonie, a na polanie pojawił się ogromny stół aż uginający się od ogromnego wyboru doskonałych dań: pieczyste, surówki, sałatki, wszelkiego rodzaju mięsiwa, ryby, owoce, chleb, bułki, przyprawy i najróżniejsze rarytasy sprowadzone z odległych krajów. Wszystko świeże i nęcące swoim pięknym zapachem nie porównywalnym nawet do tych z najlepszych kuchni całego świata... Do tego dochodziły jeszcze litry wina, wody i, przygotowanego specjalnie dla kotołaka, mleka.
    - Dziękuję paniom, ale głodny nie jestem...
    - Shar... Te dziewczyny bardzo się postarały. - skarcił kumpla Shiro. - Nie wolno nam odmówić...
    - Ty jedz, ja usiądę z boku.
    - Pomyśl jeszcze raz - powiedziała ciemnowłosa, wwiercając w Shara fioletowe spojrzenie. Nagle kotołak poczuł przemożny, morderczy wręcz głód. - Jesteś przecież bardzo głodny.
    - Dzięęękuuuję, ale nie skorzystam - walczył ze sobą. Zaburczało mu wściekle w brzuchu.
    - Więcej byś wskórała, dosypując mu tam kocimiętki! - zaśmiał się Shiro
    - Zamknij się i walnij mnie w łeb tak, abym to poczuł.
    Jednak towarzysz usiadł przy stole, śmiejąc się i ignorując zupełnie słowa przyjaciela.
    - Kocimiętka? - zaśmiała się ciemnowłosa. - Może później... Może mleczka?
    - AAAA! - kotołak walczył ze sobą. - Dobra! Mleka nie odmówię!
    I już blondynka podbiegła do niego z pucharem tłustego, smakowitego i pachnącego mleka, a ciemnowłosa pchnęła go w stronę stołu i dość stanowczo posadziła. Shar z uśmiechem odebrał puchar i zaczął wesoło z niego chłeptać.
    - Drogie panie! To może toast za waszą olśniewającą urodę? - zakrzyknął Darayawus, rozlewając wino do pucharów, które wiły porywały entuzjastycznie, zadowolone z komplementu.
    - Jak chcesz... - mruknął kotołak znad pucharu. - Zdrowie wasze, miłe panie! - zawołał i wrócił do chłeptania.
    - A więc wznoszę toast za piękne damy, które urodą przyćmiewają wszystkie gwiazdy na niebie! - zawołał medyk i wychylił puchar.
    Przyłączyły się do niego wiły, które jednocześnie się zaśmiały i zaczęły podawać co lepsze smakołyki mężczyznom, za każdym razem podchodząc coraz bliżej i coraz bardziej bezwstydnie, a oni... Oni bawili się w najlepsze. Shiro dodatkowo zaczął śpiewać piosenkę, wtulając się w bujniejsze kształty kobiet.
    - Chyba jesteśmy w raju - uśmiechnął się błogo medyk.
    - Mogło być gorzej, Shiro... - mruknął zadowolony kotołak. - Pozwolą panie, że zostaniemy tutaj na dłużej? A może osiądziemy tutaj na stałe?
    - Naturalnie - odezwała się srebrnowłosa. - Zostaniecie tutaj do końca życia.
    - Shiro...
    - Co może nie potrwać już zbyt długo - zachichotała złotowłosa, wyraźnie będąc pod wpływem wina.
    Rudowłosa wściekle trzepnęła złotowłosą w głowę.
    - Siedź cicho, głupia wróżblico!
    - SHIRO...
    - Tylko mi nie mów, że buty zgubiłeś - Darayawus dawał wzrokiem znaki, że coś jest nie tak.
    - Wzrok sokoła... Ja ich nie noszę.
    - Wybacz, to nie ten kot... a już MIELIŚMY ICH SZUKAĆ!
    Ciemnowłosa odwróciła się w stronę kotołaka, ponownie próbując go zahipnotyzować.
    - Pani... - szepnął cicho Shar'rah.

    Nieopodal medyk usiadł przy złotowłosej i objął ją ramieniem.
    - Powiedz mi kochaneczko, jak ci na imię?
    Wiła zachichotała, a w jej oczach zabłysły dzikie iskierki.
    - Selene - powiedziała, trzepocąc rzęsami.
    Za plecami Shiro pojawiła się blondyneczka i, wpijając ręce w jego ramiona, przygwoździła go do ławy.
    - Wiesz, Selene. Kiedy tylko cię ujrzałem, moje serce zabiło szybciej. Już wtedy wiedziałem, że mogę oddać je tylko tobie - mówił, ignorując drugą wiłę, choć jego plecy "wrzeszczały".
    - Och! Naprawdę? - fioletowe oczy zrobiły się wielkie i okrągłe. - Serce jest najsmaczniejsze! Dziękuję!
    - Więc wiesz - mruknął do niej. - Po co się dzielić nim z twoimi siostrami? Może, wiesz, uciekniemy gdzieś? Tylko ty i ja pośród chmur, a nasza miłość będzie przyprawiać różę o rumieńce.
    - Jak to?! - grymas wściekłości pojawił się na jej twarzy. - Zostawić siostry?

    Kotołak zaczął pić mleko, by odwrócić uwagę, od spojrzenia. Baaardzo pooowoooliii... Tak powoli, ze aż zakrztusił się mlekiem i wypluł całość, wpadając pod stół i upuszczając puchar.
    - Pomyśl - zaczął kusić spod stołu złotowłosą. - Tylko on... Cały twój... Niczyj inny...
    - A ty mój? - zapytała się ciemnowłosa tonem nieznoszącym sprzeciwu i wyciągnęła go spod stołu, trzymając za kołnierz.
    - Najpierw zajmijmy się moim przyjacielem - odpowiedział przez grzeczność.

    - Polana jest duża - mówił ów przyjaciel. - Wystarczy, że się trochę oddalimy. Chcę, abyś miała mnie tylko ty.
    - Ja cały czas tu jestem - krucha blondyneczka warknęła wściekle do ucha Shiro.
    - Wybacz, maleńka, ale me serce już wybrało. - pogłaskał blondynkę po policzku.

    - Och... Odpowiedz mi najpierw - syknęła ciemnowłosa, przybliżając swoja twarz do twarzy kotołaka, który w odpowiedzi zamruczał miło.
    - Odpowiedz! - warknęła, znienacka zaciskając pięść na gardle kotołaka.
    - Coooo poooowieeedząąą twojee siostryyy, gdy dowiiieeeedząąąą sięęę, żeee kradnieeeesz iiiiim mnieeee? - wychrypiał, otwierając z przerażenia oczy. - Shirooooo...

    - Wątroba jest równie, jeżeli nie bardziej smaczna - blondynka ukazała w uśmiechu zaostrzone zęby.
    - Nie chcę psuć ci zabawy, ślicznotko, ale wątroba jest najbardziej niezdrowym narządem w ciele. Za to serce... Serce jest szlachetne i otrzyma je tylko ona - mówiąc to, pocałował wybrankę w policzek.

    - Dość tego! - krzyknęła srebrnowłosa, rzucając się przez stół w stronę Shiro.
    W tym momencie dziewczyny nagle zmieniły wygląd i, choć nadal wyglądały nieziemsko, to teraz wyglądały wręcz zabójczo pięknie. Dłonie wieńczyły zaostrzone pazury, a ich skrzydła urosły znacznie. Jakby tego było mało, wzdłuż kręgosłupów powyrastały im kolce.
    Zaczęło się potworne zamieszanie, a złotowłosa, wbrew wszelkiej logice, zmieniła stronę barykady i rzuciła się na siwowłosą, co wykorzystała blondynka i z lubością wbiła kły w bark Shira. W tym samym czas Shar'rahowi udało się wyswobodzić i zanurkować pod stół. Na jego szczęście rudowłosej i ciemnowłosej przeszkadzały skrzydła i nie mogły go dosięgnąć.
    - Cholera jasna! - zdało się słyszeć warknięcie kotołaka. - A mogło być tak pięknie! - zaczął zdejmować łuk, co przy ograniczonej przestrzeni sprawiało nie lada trudność. W końcu udało mu się i nałożył pierwszą strzałę. Na głowę kapało mu mleko.

    Na górze Shiro przytulił się do złotowłosej.
    - Kochanie, twoje siostry są zazdrosne o twe zniewalające piękno.
    Ona jednak, mimo najszczerszych chęci, nie była w stanie poradzić sobie ze srebrnowłosą, ponieważ osłabiło ją krążące we krwi wino. Chwilę później złotowłosa została porwana przez swoją siostrę parę metrów w górę. Shiro został sam na sam z blondynką.
    - A więc mówisz, że ty lubisz na ostro? - powiedział, próbując uniknąć jej szponów i zębów.

    Tymczasem na dole ciemnowłosej udało się złożyć skrzydła i zaczęła przesuwać się powoli w stronę Shar'raha. Ten jednak, miast strzelać, zluzował łuk i kopnął łapą wiłę. Ta wściekła zawyła i sięgnęła uda kotołaka, zostawiając w nich długie, wąskie szramy. Ale uciekł i zaczął odsuwać od wiły, by wyjść spod stołu i mieć na nią czysty strzał.
    Rozległo się głośne klaśnięcie i cały stół, oraz wszystkie pyszności, które na nim były, zniknęły... Kotołak, ku swojemu przerażeniu, zobaczył mknącą w jego kierunku rudowłosą z wyciągniętymi szponami. Błyskawicznie przeturlał się na bok, unikając tym samym niechybnej śmierci. Kątem oka zobaczył blondynkę, machającą wściekle skrzydłami, próbując unieść Shiro w powietrze. Jakby tego było mało, zobaczył padającą z nieba złotowłosą oraz srebrnowłosą, która leciała na towarzysza. Kotołak począł kląć wniebogłosy, wyzywając po kolei wszystkie stworzenia latające na tej ziemi, oraz te mające pazury. Za wyjątkiem kotołaków, oczywiście. Następnie, nie przerywając wiązanki, naciągnął łuk i strzelił w rudą. Strzała utkwiła w skrzydle, uniemożliwiając lot. Odrzuciła głowę do tyłu, wydając z siebie wściekły skrzek.
    - To za waszą urodę - krzyknął i zaczął się podnosić. Klął dalej.
    Wtedy dopadła go ciemnowłosa...

    Shiro nie miał w tym czasie lepiej... Gdy blondyneczka próbowała unieść go do góry, ten obronił się, wykonując ruch, który śmiało można nazwać "tym, którym rzuca się nieśmiałe dziewice na łoże" i położył dziewczynę na ziemi, by ją przygwoździć. Udało mu się to w momencie, w którym srebrnowłosa wbiła mu komplet szponów w zakończenie pleców.
    Ale ten nie poddał się, bo oto w alkoholowym amoku wyciągnął sztylet z buta i ciąć przygwożdżoną pannę. Już widział tą odlatującą głowę... gdy rzeczywistość brutalnie zweryfikowała marzenia... Rozjuszona wiła z płytką raną na szyi zaczęła wściekle ranić jego ręce, po czym zrzuciła go z siebie, jednocześnie pozbawiając go szponów siostry. Przetoczył się po ziemi.
    Prosto na srebrnowłosą.
    - Jeszcze nigdy nie miałem tylu panienek jednej nocy - stwierdził niemrawo
   
    - Zamknij się Shiro, i wiedz, że jeśli polegnę, to cię zabiję! - ryknął kotołak, a ciemnowłosa z donośnym skrzekiem padła na kolana, gdy wbił jej pazury w oczy. Nie chcąc tracić przewagi, złapał jej głowę pod pachę by złamać jej kark. Sekundę później leciał w kierunku drzewa, gdy ta dźwignęła się, zrzucając go z siebie. Kotołak osunął się bezwładnie na ziemię.

    Srebrnowłosa wyszczerzyła się i wpiła zęby w szyję medyka, a od przodu dopadła go blondynka.
    - O! O!!  O mój boże! - krzyknął czule Shiro. - Ja je tutaj przytrzymam, a ty je zaliczaj! - zawołał, nie wiedząc, co sie stało z jego przyjacielem. Krew spływała mu skórze nieopodal wbitych zębów.- Dziewczyny są po to, by spijać słodycz z ich ust... - zaśpiewał nieprzytomnie i zaczął się zastanawiać nad sposobem pokonania wił.

    Shar odzyskał przytomność i, ku swojemu zdumieniu, nadal żył. Nie tracąc ani chwili podniósł się tak szybko, jak tylko pozwalało mu obolałe ciało. Zaświtała mu pewna myśl. Nałożył strzałę i napiął cięciwę, by móc szybko strzelić, ale miast szukać celu, zaczął szukać hubki i krzesiwa. ALBO PIORUNU, DO PIORUNA!!! Ostatecznie wiły boją się ognia.
    Ruda zaśmiała się, jakby czytając jego myśli i pojawiła się przed nim.
    - Nie kombinuj, koteczku, przecie my demony burzy.
    Shar'rah zaczął przeklinać wszystkich bogów ognia i błyskawic, by zesłali mu ogień. Bogów burz wywyższał, by nie pogarszać swojej sytuacji i strzelił w rudą. Strzała trafiła ją w łydkę. Stanął ogłupiały, gdy wiła padła na kolana ze strzałą w łydce, wrzeszcząc w wniebogłosy i cofając się przed nim. Usłyszał za sobą warczenie,

    Shiro ocknął się z majak i uradował się, widząc w jakiej znajduje się pozycji. Spróbował zrzucić z siebie blondynkę. Udało mu się dzięki wieloletnim praktykom. Obie jednak zamarły, nasłuchując. Shiro, zaczął powoli czołgać się z dala od wił. Miał nadzieję, że nikt nie zwróci na niego uwagi.

    - Na chędożoną matkę Thora...! - urwał Shar, słysząc za sobą warczenie i bez chwili zwłoki skoczył na ziemię, gdzie kontynuował wiązankę. Leżąc już zobaczył, jak ciemnowłosa z blondynką rozszarpują rudą na strzępy. Nie był to zbyt przyjemny widok, jako że krew się lała na wszystkie strony, a pióra latały dookoła.
    Zaczął się podnosić. Za rozszarpywaną wiłą, zobaczył, jak Shiro wraz ze srebrną wzbijają się w powietrze. Biedny przyjaciel wił się we wszystkie strony.
    - Niech spoczywa w pokoju... - mruknął kotołak i posłał strzałę w to, co pozostało z rudej.
    Ścierwo znieruchomiało, a wiły rozerwały je jeszcze na dwoje i rzuciły na bok. Zostały dwie.
    Shar przeklął swoje szczęście i nałożył kolejną strzałę. Zaczął mruczeć głośno w nadziei, że się go przestraszą, jak stało się po przy warknięciu... czegoś. Ruszył powoli w ich kierunku, gotowy, by walczyć o życie, gdy przesłoniła go mgła i usłyszał wściekłe wiły rozszarpujące siebie nawzajem.
    - Suuuuuuper - mruknął z przyjemnością słuchając dźwięków rozszarpywanego mięsa.

    W górze medyk szamotał się na wszystkie strony, by zmusić wiłę do wylądowania, albo chociaż zniżenia lotu. Niestety wiła jedynie mocniej wbiła w niego szpony dla pewności i zaczęła szybciej się wznosić. Gdy to nie poskutkowało, zaczął ją irytować tekstami "daleko jeszcze?", "dokąd lecimy?". W końcu się wkurzył. Wyciągnął miecz z pochwy i jak szalony zaczął dźgać wiłę, która poczęła rzucać się w powietrzu, ryzykując, że go opuści. Czy Shiro się przejął? Nie - wkurwiony dźgał dalej.

    Mgła rozrzedziła się, odsłaniając charczącą ciemnowłosą wiłę, która ledwie unoszącą się na łokciach. Pod nią leżała martwa blondynka. Widząc kotołaka, przybrała dawny wygląd i błagalny wyraz twarzy.
    - Mogłyście nie walczyć, a po prostu spędzić miłą noc - warknął i zaczął powoli naciągać łuk.
    Wiła skuliła się na trawie i schowała głowę w ramiona, cała okrwawiona. Szlochała i czekała na ostateczny cios.
    - Łaska szybkiej śmierci? - Shar zaczął mruczeć z naciągniętym już, gotowym do strzału łukiem.
    - Strzelaj wreszcie! - charknęła wiła, błyskając fioletowymi, przekrwionymi, podrapanymi ślepiami.
    Kotołak zaczął mruczeć, jakby cała ta sytuacja sprawiała mu przyjemność.
    - Nie. - opowiedział sam sobie i strzelił jej w brzuch, by konała powoli.
    Wiła jęknęła przeciągle, po czym pogrążyła się w drgawkach. Kotołak rozejrzał się dookoła. Nigdzie nie widział złotowłosej, a przecież gdzieś tutaj spadła...

    A Shiro na górze zmachał się już porządnie. Wiła sypała dookoła piórami, próbując złapać równowagę. Wtem zauważył wśród spadających piór kilka złotych, a gdy spojrzał w górę, zobaczył nad sobą swoją wybrankę, wściekle szarpiącą srebrnowłosą, rwąc jej pióra, drapiąc twarz i ramiona. Srebrnowłosa nie mogła użyć szponów wbitych w Shiro i tylko nieudolnie kopała. Shiro przestał dźgać srebrnowłosą. Czekał, aż złotowłosa go uwolni.

    Shar usiadł przy drgającej wile i przewrócił ją na plecy, po czym usiadł na wysokości jej miednicy, by uniemożliwić jej poruszanie się i wyjął strzałę. Następnie odchylił jej nieco głowę, by móc się dokładnie jej przyjrzeć. Wiła charknęła i zakrztusiła się, choć niczego nie wypluła. Zacisnęła usta w wąską linię.
    - Żyjesz jeszcze? - zapytał kotołak i zaczął nucić wesołą melodię.
    W odpowiedzi wiła charknęła, wypluwając krew. Nagle zaczęło dziać się z nią coś dziwnego. Oczy zmieniły barwę na niebieskie, skrzydła opadły z piór i znikły. To już nie była wiła.

    A w górze Shiro zaczął spadać. Jego życie z coraz większą prędkością zbliżało się ku końcowi, gdy pochwyciły go... dłonie, wsuwając się pod ramiona. Złotowłosa wiła powoli, chichocząc, opuściła go na ziemię.
    - Czy ty wiesz, co zrobiłeś? - zaśmiała się.
    - Dla ciebie wszystko, skarbie - odpowiedział.
    - Odczyniłeś urok - zawołała, a jej pióra odpadły. Oczy przybrały zieloną barwę. - Ale dla niej będzie chyba za późno - stwierdziła po chwili patrząc na ciemnowłosą, zalewającą się własną krwią i żółcią.
    Shiro nie kontaktował ze światem. Utrata krwi dawała o sobie znać.
    - To dobrze, to dobrze... - mruknął, uśmiechając się błogo. Zdjął torbę z medykamentami i wcisnął dziewczynie w dłonie. - Masz. Uratuj swoją siostrę. - I padł nieprzytomny na trawę.
    Wiła popatrzyła na Shiro, na torbę... Krzyknęła i odskoczyła.

    Shar nadal obserwował zmiany na ciele... tego, na czym siedział. Gdy ostatecznie nabrało ono cech normalnej kobiety, jakoś odechciało mu się patrzeć biernie, jak umiera w męczarniach.
    - Jeśli chcesz, to jedną rzecz nawet dla ciebie zrobię - mruknął przyglądając się kobiecie. Ona odpowiedziała mu błędnym wzrokiem pełnym nadziei.
    - Tak?
    Ale ona nie była w stanie nic powiedzieć, ani zrobić. Wypluła kolejną porcję szlamu, plamiąc przy tym odzienie kotołaka.
    - Bez magii nic się nie zrobi. Spluń, jeśli mam cię zabić, nie rób nic, jeśli mam ci jakoś pomóc.
    Ciemnowłosa znieruchomiała na tyle, na ile pozwalały jej kolejne torsje.
    - Zejdź z niej! - krzyknęła nagle złotowłosa. - Przecież ona nie umrze! Odczyniłeś urok, więc będzie się tak męczyć do końca świata.
    - Dobrze... Dobrze... - mruknął smętnie kotołak i podniósł się.
    Shiro w przebłyskach świadomości mruczał coś o niebieskim proszku w lewej kieszeni. Złotowłosa zaczęła go szukać. Po chwili znalazła go i rzuciła złodziejowi.
    - Co ja mam z tym zrobić? - zapytał, łapiąc pudełko.
    - Najlepiej wyrzuć - warknęła poirytowana złotowłosa, zabierając się na opatrywanie Shiro.
    - Wysyp na ranę... - wymamrotał medyk. - Do... środka też...
    - Dobrze... - mruknął Shar, przyklękując (a właściwie siadając ze względu na specyficzną budowę nóg) przy ciemnowłosej. - zrozumiałem, że mam cię ratować. Niech już tak będzie... - powiedział i wysypał ten proszek na ranę. - Co dalej? Medykiem nie jestem.
    - Teraz... - mamrotał Shiro. - Zmieszaj jej krew z tą... miksturą i każ wypić... Jeśli to nic nie da, to nikt już nic nie zdziała... - złotowłosa rzuciła kotołakowi fiolkę i, jak skończyła opatrywać Darayawusa, podała mu sole trzeźwiące.
    - Dobrze... - kotołak złapał fiolkę i wypełnił polecenie lekarza.
    Ciemnowłosa wypiła większość płynu i znieruchomiała na chwilę, po czym rozsypała się w proch, a podmuch wiatru porwał pozostałości dziewczyny.
    - Mam dość tego bałaganu - zirytowana złotowłosa pokręciła głową i odmaszerowała, niknąc między drzewami.
    - I zostałem sam... - mruknął Shar'rah.
    - No... Wreszcie sobie poszła - Shiro powoli wstał. - Tak się zastanawiałem, kiedy mogę przestać udawać...
    Mgła rozwiała się. Wstał nowy dzień. Cała magia wił zniknęła. Jedyną zagadką pozostaje co warczało we mgle?
    Kotołak z trudem powstrzymał się od jakiegokolwiek komentarza.

Koniec części pierwszej

Ostatnio edytowany przez Shar'rah (2009-08-13 17:58:19)


Lecz tylko jeża przelecieć się nie da...

http://www.zakonopedia.boo.pl/karta.php?id=56

Offline

 

Pokaż kalendarz! Pokaż listę medyczną! Pokaż tablice ogłoszeń!


przerwynik przerwynik

Zakon rozwija się dzięki pracy Pawła Neściora aka Rudik (skrypter php i CSS), Pauliny Kwidzińskiej aka Reira (grafik i ilustrator), Andre Norton (autorka fantasy, której prace są wykorzystywane do uzupełniania świata), Hajime Kanzakiego (autora anime "Slayers", z którego również czerpiemy część rozwiązań i nazewnictwa) i wielu innych, graczach i zwykłych przyjaciołach, poświęcających swój czas i talent dla rozwoju forum i świata Zakonu.

Wszystkim serdecznie dziękujemy.

Stopka

Reklama Toplisty Wspieramy Zakon w pigułce
Rudik - portfolio TOP50 Gry Nakarm głodne dziecko - wejdź na stronę www.Pajacyk.pl Napisz do nas
Gra naruto
Mesjasz
narutoogra.pun.pl
Night Moon - Twoja ścieżka fantasy

Wszystko o grze Call of Duty 2
Wszystko o grze warcraft3!
Miecz Prawdy
Najlepsze strony poświęcone RPG, cRPG i Fantasy
Toplista stron o tematyce fantasy rpg itp.
10 Najlepszych Polskich Stron Fantasy
pun.pl - załóż darmowe forum dyskusyjne PunBB


Racjonalista.pl - sprawdź sam
Wielka Rada


Mistrz: Mangel(Urlop):
7659312
stanmangel@aqq.eu


Mistrzyni: Skimrra(Urlop):
6114003
stanadorosa@aqq.eu


Zastępca Mistrza: Erufaile:
929152
stanerufaile@aqq.eu


Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro:
4050011
standaray@aqq.eu


Dziekan: Sulam:
7506594
stansulam@aqq.eu


Bibliotekarka: Erufaile:
929152
stanerufaile@aqq.eu


Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop):
6114003
stan adorosa@aqq.eu


Pancermistrz: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Instruktor walk: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Łucznik: Gaspar Grzmot:
8660942
stangrom79@aqq.eu


Rada Mniejsza

Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop):
6114003
stanadorosa@aqq.eu


Myśliwy: Elian:
828625
stankrystek2165@aqq.eu


Ogrodnik: Elian:
828625
stankrystek2165@aqq.eu


Projektant: POSZUKIWANY!:

stan


Arcykapłan: Dark Verreuil:
6990996
stanverreuil@aqq.eu


Dowódca Srebrzystych: Angelus:
4880466
stanrkofan@aqq.eu


Sędzia: Kraght'nar:
849959
Statystyki


Stat24:

Googlebot był ostatnio:

Pagerank:


Nagrody:

Katalog stron

Legenda

Oznaczenia postów Maniera pisania postów Grupy
- stary
- zamknięty
- przyklejony
- przekierowanie
- nowy
- zamknięty nowy
- nowy przyklejony
WIELKIE LITERY - krzyk

Kursywa - teksty pisane (poza biblioteką)

Administratorzy

Moderatorzy

Glejt Ducha

Stolica

Raana

Łańcuch

Podróż

Zwykły tekst - opisy czynności i dialogi Pogrubienie - NPC sterowane przez graczy (krwawniki, etc.)

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
Hotels Allos