Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Nagle dało się słyszeć ryk. Czy może raczej skrzek. Bardzo wysoki, sprawiający, ze nawet nekromantę przeszedł dreszcz. Nagle kilka pazurów przebiło namiot i porwało go gdzieś dalej. Na niebie tuż nad nimi przelatywały bestie. Wielkie, na pozór podobne smokom jednak powykręcane i zniszczone przez kamień przemian, całe czarne i porośnięte jakby kamiennymi naroślami. Zataczały nad nimi kręgi. Niczym sępy.
Offline
(warto by było powiedzieć, którego do mrocznej cholery!, ale wnioskuje, że Zefira...)
Kpiący uśmiech znów pojawił się na ustach elfa, gdy tylko kolejna fala mocy przeszyła jego ciało. Jednak szybko zniknął gdy tylko usłyszał, wysoki i bardzo dokuczliwy pisk.Sulam nie zmartwił się widząc odlatującego Zefira. Wiedział, że mistrz sobie spokojnie poradzi, z tymi pomiotami.A one przyszły jak zbawienie dla Sol. Elf nie widział, żadnych szans w uleczeniu jej za pomocą jedynie tych żałosnych truposzy. A te nowe kreatury... były żywe. Mało odkrywcze ale bardzo przydatne. Nie miał zamiaru używać Curavi kiedy miał pod ręką całkiem niezłe źródełko. Wyciągnął obie dłonie w stronę mutantów, wysyłając zielone macki w stronę każdego z nich. Czuł jak powoli uchodzi z nich te ich przeklęte życie, czuł jak ich komórki powoli się starzeją, umierają. W takim tempie ich śmierć nie wchodziła w grę, ale na pewno mocno to odczują na swojej obrzydliwej skórze, porośniętej nie wiadomo czym. Następnie skierował obie dłonie w stronę umierającej dziewczyny. Zaczął jej oddawać energię życiową, którą niedawno wykradł. Miał nadzieję, że to wystarczy. Teraz trzeba było przemyśleć problem szybkiej ewakuacji z tego przeklętego miejsca, pozbawionego łaski bogów... a przynajmniej tych, których elf znał.
Offline
Lukas chwycił Nikolę wpół, po czym wdrapał się na grzbiet wierzchowca, pół kładąc -pół sadzając dziewczynę przed sobą. Był to może marny sposób transportu, ale chwilowo nic innego nie przychodziło mu do głowy.
Złodziej wbił pięty w boki wierzchowca i -zapominając o własnym bólu -pognał w stronę wąwozu, zza którego przybyli. Chętnie zatrzymałby się, chętnie by zawrócił, i wyładował całą swą nienawiść, cały swój żal i gniew na tych pokrakach. Ale chwilowo nie jego zemsta była najważniejsza. Chwilowo liczyło się tylko to, by odstawić Nikolettę do Gwiezdnej Wieży, gdzie będzie mogła dojść do siebie. Gdzie będzie mogła wrócić do życia.
Ogromny szczur sadził długimi susami przez zrójnowany obóz, nad którym krażyły potworne, smokopodobne bestie. Władca Szczurów chwycił swą, uprzednią napiętą kuszę i, niemalże niecelując, strzelił jednorącz do przesłaniającego mu ohydne niebo tej krainy potwora. W tych warunkach, na pędzącym wierzchowcu, stzrelając z jednej ręki, tak mierny kusznik jak on nie miał szans trafić -ale wszak nowoprzybyły mutant był tak ogromny, że bełt musiał go dosięgnąć. Pytanie tylko, czy skutecznie...
Offline
Świetlista aura życia, jaką dostrzegają nieliczni, tliła się przyoblekając jej ciało jasną poświatą. Ale nadal była nieprzytomna. Sol...Czarnowłosa, śliczna Sol dla Lukasa wyglądała zupełnie inaczej. On widział Istnienie. Nikolettę taką, jaką poznał. O jasnych włosach, przetykanych białymi pasmami. Z blizna na szyi, ramieniu... O przeciętnej urodzie... Ona i Sol były swoimi przeciwieństwami. To, co je łączyło, to pochodzenie, profesja i nienawiść.
Sol była władczynią. Była winna śmierci Maeve. Winna wyklęcia Nikoletty. Stała się ofiarą.
Celem życia Nikoli okazała się Zemsta. A gdy się już dokonała, nie pozostawało nic.
A może jednak?
Nikoletta chciała żyć. Tylko po co?
Offline
- Wenom!
Ryknął i próbował dosięgnąć napastnika swym Ostrzem Nicości.
- Nie jestem żadną... - tutaj nastąpiło niecenzuralne słowo... - ...księżniczką, żeby mnie... - tutaj nastąpiło kilka niecenzuralnych słów - ...porywać jak jakąś... - a tutaj nastąpił cały łańcuszek niecenzuralnych słów.
Miał tylko nadzieje, że bestia oberwie i puści go w bólu, potem już da sobie radę powietrznym dyskiem... W każdym razie umierać jeszcze nie zamierzał.
Offline
Walczyli długo, odnieśli wiele ran. Pomijając umierających Sol i Lukasa, Sulam miał wbity w udo bełt, który cudem ominął tętnice i wyłamany łokieć. Ramie Zefira przypominało kotlet mielony a Tinuviel miała problemy z chodzeniem po tym jak napotkany mutant odciął jej toporem trzy palce u stopy. Teraz byli niedaleko portalu, świecącego jasno pośród ponurego krajobrazu. Zapadła cisza, na równinie pod nimi było widać sylwetki kolejnych nadbiegających mutantów oraz tych, którzy zostali zniszczeni gniewem Zefira i jego ucznia. Lukas na wiernym towarzyszu i wraz z ukochaną zniknęli w owalu portalu. Teraz grupa zakonników powinna unicestwić źródło nieszczęść na zawsze...
Nie słyszeli jak gargulec uniósł się na kolana połamanych nóg i napiął cięciwę kuszy. Nikt nie widział jak z nienawiścią w czarnych jak węgiel oczach wymierzył do dziekana. Widzieli i słyszeli za to doskonale i czarny, obsydianowy bełt wbił się z góry w sam środek pleców arcymaga. Impet narzędzia śmierci był tak wielki że bez trudu robił kręgi niszcząc rdzeń kręgowy. O dziwo na tym nie poprzestał. Moc nienawiści poniosła go dalej. Zahaczył o serce, a na koniec częściowo przebił przez żebra. Z niewielkiej rany, z której sterczał grot siknęła fontanna krwi. Ból musiał być nie do opisania. Jednak Zefir już nic nie czuł.
Ogarnęła go nicość. Ta którą tak się niegdyś bawił...
Offline
Lukas czuł radość. Oto za kilka uderzeń serca miał uciec z tego przeklętego miejsca, uwożąc ze sobą ukochaną. Miał zakończyć ten, trwający od miesięcy koszmar. Miał wreszcie zniweczyć to, co zaczęło się w katedrze Adramelecha Nekromanty, miał wreszcie oszukać swe przeznaczenie i przywrócić sobie dawno utracone szczęście. Miał ocalić tą, przez którą cierpiał i za którą tęsknił, a która droższa mu był od życia. Miał...
Szczurołak odbił się od ziemi po raz ostatni; Lukas, czując słodycz triumfu, z szerokim uśmiechem obrócił się w siodle, chcąc sprawdzić, co z pozostałymi. I ujżał...
Zefir Nekromanta wystrzelił krwią niby rzeźba zdobiąca fontannę. Szczurołak leciał w powietrzu, będąc o sążeń od połyskliwej powierzchni portalu -lecz wydawało się, że jeden jego sus trwa wieczność. Władca Szczurów dostrzec mógł każdy grymas na zakazanej mordzie nekromanty, ostatni błysk w jego rubinowym oku, ostatnie, desparackie wymachy rąk mające uchronić go od nieuniknionego upadku... Ujżał śmierć zabierającą ducha Zefira. Śmierć potężnego, wielkiego, popędliwego i okrutnego, ale -mimo tego co sam o sobie myślał -zaprawdę dobrego człowieka.
A potem niby w taflę jeziora, uderzył w powierzchnię portalu. I pozostawił Kaltanar poza sobą. Na zawsze.
Offline
Sol zaś była nieprzytomna...nie mogła widzieć tego, co zobaczył Lukas. Nie mogła. A wraz z przekroczeniem magicznych drzwi, zdematerializowała się. Władca Szczurów był jedynym pasażerem szczurołaka. Ona...Ona się jakby rozmyła, obróciła w pył i uleciała do gwiazd.
Bo Sol już nie była potrzebna. Od dawna była prochem.
Nikoletta wróciła...do siebie. Ta, która nigdy nie wracała...
Offline
Sulam był już blisko portalu. Rana w udzie ciążyła coraz bardziej, ale wiedział, że jak tylko przejdzie prze ten portal będzie już bezpieczny, będzie mógł napić się herbaty i wrócić do studiowania ksiąg, pojmowania nekromancji. Kiedy miał już przekroczyć bramę, poczuł potworne ukłucie w żołądku, poczuł powoli odchodzące życie... znane mu życie. Obrócił się i widział jak mistrz kona. Widział jak upada na ziemię, każdy minimetr tego upadku i każdą sekundę. Czuł, nienawiść, gniew, szał, smutek i... zawód. Zawód bo nigdy nie spodziewał się, że mistrz umrze z tak błahej przyczyny. Zwykła strzała, nic więcej, każdy debil potrafi strzelić z kuszy. I jeden właśnie z tych debili zabił mu mistrza. Wezbrał w sobie resztki many i wystrzelił ognistą kulą w zabójcę Nekromanty, a ten rozsypał się na kilkanaście małych kawałeczków. Następnie, nie zważając na niebezpieczeństwo, podbiegł, nie czując żadnego bólu, do ciała Zefira i podniósł je. Nie mógł go tak tutaj zostawić. Jemu należał się zdecydowanie lepszy pochówek, może nie był ideałem cnót, może był Nekromantą, może należał do tej przeklętej rasy ludzkiej... ale nie mógł go tak zostawić. On chciał mu pomóc w opanowaniu mrocznej energii, chciał mu pomóc w odzyskaniu rodziny i nawet nie podał swojej ceny. Jego wiedza była mu potrzebna, bez niej cały plan może szlag trafić! Poza tym zdążył go polubić, pomimo iż różnili się prawie we wszystkim, Sulam podziwiał i szanował tego człowieka, co od pewnego czasu mu się nie zdarzyło. Łkając jak dziecko, zmierzał w stronę portalu. Nie miał zamiaru wracać do tego miejsca, a jeśli miałby tu znowu przybyć to tylko po to by ratować mistrza, lub chociaż pomścić jego śmierć, zamieniając wszystko w perzynę.
Ostatnio edytowany przez Sulam (2009-02-13 22:46:00)
Offline
Sulam z wielkim trudem dotarł do portalu przed mutantami. Gdy przeszedł przez jego zwierciadło i poczuł związane z tym zawroty głowy wiedział... Wiedział że to już koniec. W błysku pojawił się pośród zamieszania i ciał Lukasa i Nikoletty.
Offline
Wszystko działo się tak szybko...
Z trudem zbliżała się do portalu, do jedynego wyjścia z opresji. Mniejsze i większe rany nie paliły bólem, tak samo stłuczenia - został on przytłumiony przez rosnący z każdym uderzeniem serca strach. Co chwila oglądała się za siebie, mimowolnie oceniając szanse przetrwania, potykając się. Głos zamarł jej w piersi, nie mogła się odezwać - nawet nie krzyknęła, zauważywszy umierającego Zefira. Realizm wyzionął ducha wraz z nim. To nie mogła być prawda, na pewno nie... Może to przewidzenie, halucynacja, cokolwiek...? Ale jeśli tak, to dlaczego Sulam płakał? Potknęła się, upadła. Po dłuższej chwili z trudem ruszyła dalej, czując na karku oddechy oprawców. To nie mogła być prawda...
Portal był coraz bliżej... Czy i jej pisana była śmierć?
Ostatnio edytowany przez Tinúviel (2009-02-23 19:29:51)
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |