Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Stolarz i Kucharz
Anioł wolnym krokiem podszedł do Najemnika pilnującego walk. Ukłonił się z szacunkiem, po czym odezwał się:
- Witaj, szanowny Panie. Można wiedzieć, czy ekspedycja wysłana do lasu, już ruszyła? Zamierzaliśmy dołączyć się jako dodatkowa pomoc. - wyjaśnił.
Offline
Szła, pod nosem coś mamrocząc i warcząc na przemian, chętna pozbawic kogoś ukochanego łba.
- Wybacz, ale raczej ich nie 'obsłużę' - uśmiechnęła się krzywo i warknęła do strażnika.
Przewróciła oczami. Bynajmniej, nie uciekła z burdelu, a nastawienie tutejszych mężczyzn ją po prostu wkurzało. Uniosła jedną brew i spojrzała w stronę człowieka, najwyraźniej 'z wyższej sfery'.
Offline
Stało się zgodnie z przewidywaniem, Deltharis automatycznie za towarzyszami brnął przez brud. Dźwięki z zewnątrz, obce ręce poszukujące sakiewki i inne "uroki" miasta grzechu bynajmniej nie wpływały dobrze na rozchwianego psychicznie elfa. Świat tutaj nie był taki jak w domu. Tam był brutalny, ale rzeczywisty, cywilizowany. Ten był zaś jak zły sen, i to jeden z tych z których nie można się obudzić nawet gdy się chce. Jak zły sen, tylko gorszy, bo będący rzeczywistością.
Fort najemników po wejściu do środka przywołał obraz pewnej normalności. Owszem, tu również nie obowiązywały zasady, wciąż było pełno brudu i brutalności. Ale to była siedziba najemników, tak tu raczej powinno być. Dodatkowo człowiek który wydał się przewodzić całym tym bałaganem miał na sobie coś, co mogłoby być - gdy przymknąć oko na szczegóły i przyjąć za punkt odniesienia wszystko inne tutaj - uznane za schludny, nawet elegancki strój. Deltharis nie był może osobą która będzie rozmawiać czy negocjować, nie miał na to najmniejszej ochoty, możliwe, że nawet nie byłby do tego zdolny ze względu na przeżycia tego dnia. Ale "kapitan" jak elf zaczął już nazywać stojącego przed grupą człowieka mógł być pewną kotwicą, kimś w mentalności Deltharisa normalnym, kogo obraz będzie swego rodzaju mentalną obroną przed szaleństwem jakie narzuca miasto.
Offline
Arevis szedł przez miasto próbując odganiać obce ręce co chwila "trącające" jego tunikę. Niezbyt mu to wychodziło ale dobrze że pieniądze i tak schował. Gdy wszedł do siedziby najemników zobaczył coś bardziej normalnego, a przynajmniej dla niego. Przyjrzał się osobie która nadzorowała trening. Łatwo można było się domyślić że on tutaj dowodzi, a przynajmniej pełni jedną z ważniejszych funkcji. "Lepiej zostawić rozmowę druidowi" pomyślał. On nie był dobry w tego typu rzeczach.
Offline
Jak tylko najemnik się odwrócił o mało nie odskoczyłeś z wstrętem. Jego twarz była ucieleśnieniem twarzy wojownika po na prawdę wielu bitwach. Miał pusty oczodół i wcale nie zamierzał go za niczym chować, jakby był z tego bardzo dumny. Był cały ogolony na łyso a jego twarz przeszywały liczne szramy, nie które zaszyte, nie które nie. Ciężko się było oprzeć wrażeniu, że to wszystko się zaraz nie rozpryśnie. Jednak mężczyzna wyglądającego na czterdziestolatka spojrzał na Gerarda spojrzeniem, przez które aniołowi mimowlnie przeszły ciarki po plecach. Było to spojrzenie pełne agresji. Mężczyzna przemówił, a jego ton był głęboko gardłowy i przepity.
- Czego grethit? Jeszcze raz mje nazwiesz "szanownym panem" skurwysynu, to ci utnę chuja, i włożę tak głęboko w gębę, że jak przejdziesz dwa kroki, to ci dupą wyjdzie! - Splunął w tym momęcie na ziemię blisko Gerarda i spojrzał na nie go mierząc go wzrokiem. - Nie ruszyła jeszcze. A czego byś grethit chciał? Pomoc grethit? Jaka pomoc pochędożeńcu? Sami se rade dame...Ale zasady to zasady...-Spojrzał na cała drużynę. Po czym powiedział jakby od nie chcenia. - Chcesz grethit z nami iść, musisz udowodnić swoją wartość. I nie będziesz mi zbierał jakiś pierdolonych kamyczków, tylko będziecie musieli walczyć...Żeby iść na wyprawę musicie pokonać mnie i jeszcze dwóch nade mną. - Mężczyzna splunął siarczyście, po czym powiedział obojętnie, jakby to nie była pierwsza taka walka dzisiaj. - Zasady są proste...jeden na jednego. To jak grethit, walczysz, czy spieprzasz?
Offline
Deltharis prawdopodobnie był jednak optymistą. Był w centrum szaleństwa, a jednak miał nadzieję że kapitan będący jedynie lekko lepiej ubrany od reszty może stać się jego kotwicą dla normalności. I jak bardzo się pomylił... Jego wzrok pełen nadziei szybko zmieniał swój wyraz w przerażenie gdy kolejne kawałki poszatkowanej twarzy kapitana stawały się widoczne. Twarz jak z koszmaru pozbawiająca jakichkolwiek złudzeń. W tym mieście, tu i teraz byli sami, bez nadziei na lepsze towarzystwo, bez szans na bezinteresowną pomoc. A i z tą interesowną są kłopoty. Wywalczenie sobie miejsca w karawanie z kimś takim nie może być proste, a anioł zapewne nie będzie w stanie przestawić się na ten podły styl walki. Byli skazani na porażkę zanim jeszcze rozpoczęli wyprawę. Skazani na śmierć i upokorzenie zanim zobaczą cel. Skazani... Skazani...
Offline
Stolarz i Kucharz
Gerard pozostał z kamienną twarzą. Słowa wypowiedziane przez wojownika dały dużo do myślenia. Ale nie mógł zrezygnować. Teraz, gdy od tego zależała wyprawa. Wyciągnął swój półtorak, po czym spojrzał na wojownika.
- Walczę. - rzekł, gromiąc wojownika wzrokiem. Pomimo prawdopodobnie żadnych zasad w pojedynku, będzie walczył fair.
Offline
Wojownik natychmiastowo, bez żadnych ceregieli wyciągnął zza pasa swój długi na jard miecz, i od razu skierował go w twoją stronę w płaskim cięciu na wysokości twojej twarzy. Widać tutaj zasady byłe inne. Zupełnie dzikie. Tutaj już nawet nikt nie mówił "Jest jedna zasada: Brak zasad". To było po prostu tutaj oczywiste. Metal uderzył o metal, gdy z pewnym trudem spowodowanym głównie zaskoczeniem zablokowałeś atak najemnika. Wojownik natychmiast wycofał swoje ostrze, i odskakując w prawo zaatakował niskim cięciem od dołu w twoje prawe udo z flanki. Wszystko robił z dziwną gracją. Cała dziwność polegała na tym, że używał on właściwie tylko siły, jednak widać jego doświadczenie było tak wysokie, że potrafił on korzystać z energii powstałej na skutek zderzenia się mieczy, i tak wymanewrować nadgarstkiem, że kierował ją wraz z ostrzem gdzie chciał.
Offline
Stolarz i Kucharz
Miecz gładko zjechał po łuku, blokując drugie uderzenie. Anioł przeszedł na wygodniejszą pozycję, likwidując efekt zaskoczenia. Widząc sposób walki najemnika zaatakował ponownie, uderzając na lewe udo. W momencie gdy najemnik odbił cięcie, druid wykonał obrót i zaatakował drugą stronę ciała najemnika. Miał nadzieję że wykorzystując przy pierwszym cięciu siłę, to przy drugim uderzeniu wykorzysta finezję. W momencie gdy miecz już dochodził do pasa, opuścił gwałtownie ostrze, kierując prosto na udo...
Ostatnio edytowany przez Gerard Grzmot (2009-03-02 18:46:25)
Offline
Wojownik perfekcyjnie manewrując swoim ostrzem odbił twoje ataki uderzając ostrzem o ostrze. Przy ostatnim twoim ataku przeciwnik dodatkowo zbił odrobinę twój miecz, tak, by dłużej pozostał w dole, po czym bezceromonialnie splunął ci w prawe oko. Oszołomiony nie wiedziałeś co robić, więc instynktownie odskoczyłeś w tył. I to cię uratowało przed niechybną śmiercią. Poczułeś jak twój tors przecina wyszczerbione ostrze odrywające z twojego ciała pasek skóry. Czułeś jak każdy pojedyńczy nerw w twoim ciele powoli się odrywał pozostawiając morze bólu. Cięcie nie było głębokie, jednak długie, przechodziło od prawego barku aż do przepony. Krew zaczęła powli wypływać na wierzch wilżąc twoje ubranie czerwoną posoką. Twój przeciwnik nie marnując czasu natarł ponowie atakując od dołu z prawej flanki przez skos.
Offline
Stolarz i Kucharz
Miecz przeszedł w przekątną, odbijając atak, po czym obrócił się w dłoniach anioła, który starał się wytrącić miecz przeciwnikowi. Po tym mrugnął mocno, i rozpoczął kombinację cięć. Szybkość i niespodziewanie, chciał to wykorzystać. Po wymianie kilkunastu ciosów zaatakował na głowę przeciwnika, gdy wojownik uniósł miecz by zablokować, druid podciął przeciwnika, starając sięby upadł. Gdyby upadł, to przystawiłby mu miecz do gardła, by wygrać walkę.
Offline
Wybicie miecza nie powiodło się. Przeciwnik po prostu zbyt mocno trzymał swoją broń, by choćby ona drgnęła, jednak dalsza część twojego ataku miała szansę się powieść. Całość była mocno zaskakująca dla najemnika - Nie spodziewał się on, że tak szybko dojdziesz do siebie po cięciu. Jego oczy wytrzeszczyły się w przerażeniu, gdy zoriętował się na ułamek sekundy przed twoim podcięciem, co zamierzasz zrobić. Wyszło ci. Przeciwnik upadł ciężko na ziemię, głównie dla tego, że nie stał na ugiętych nogach - widać zlekcewarzył cię. jednak gdy tylko dotknął podłoża zaczął się rzucać jak dzikie zwierzę, i zanim zdążyłeś cokolwiek zrobić cokolwiek od turlał się i wstał bardzo zręcznie. Wywinął mieczem młyńca przed sobą, po czym uśmiechnął się parszywie do ciebie. Czułeś, jak życiodajna siła uciekła z ciebie z każdą kroplą krwi. Wiedziałeś, że albo to zakończysz szybko, albo nie zakończysz tego w ogóle.
Offline
Stolarz i Kucharz
Postanowił wykonać cios za ciosem. W chwili gdy miecz świsnął obok druida, anioł wykonał uderzenie na tors przeciwnika. Zaskoczenie, tylko to mu pozostało. Gdyby cios na tors nie wyszedł, zaatakowałby jak z największą siłą z góry, starając się by przeciwnik się cofnął, po czym gdyby odskoczył to przyłożyłby miecz do gardła, albo przebił. Teraz nie miał wyboru. Śmierć albo unieruchomienie.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |