Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Lukas -który tak jakoś, mocno się zamyślił -nie bardzo zorientowął się w sytuacji. Jedno wiedział -była jakaś niebezpieczna misja, na którą miały ruszyć półgryfy Ekeny -a jej się to nie uśmiechało.
Tak wkurzonej już dawno jej nie widział... Mniejsza o to, że w ogule, dawno jej nie widział...
Wiedział za to co innego. Gdy Ekena wróci, jeśli -co możliwe -zdecyduje się wyruszyć, on pójdzie z nią. Być może to pomoże mu odnaleźć sens...
Offline
W całej Puszczy słychać było wesołe krzyki stadka gryfów. Trzynaście bestii wylądowało przy legowisku. Sześć było znacznie większych od reszty, a jedna samica wyglądała na najmłodszą. Jeszcze w niektórych miejscach widać było ślady młodzieńczego puchu. Jeden z półgryfów trzymał w szponach pasażerkę, którą wreszcie puścił. Inne "potwory" położyły na ziemi nieco zmasakrowane ciała jeleni i innych zwierząt, które udało sie im upolować w drodze powrotnej ze "spacerku". Wszystkie "maleństwa" ustawiły się w kole, którego środek wyznaczała Ireth. Bestyjki przyglądały się jej z ciekawością i kilka zniżyło wielkie łby, by powąchać gościa. Lunitari był wyraźnie zadowolony i dumny z powodu "zaproszenia" polimorfki do ich domu.
Offline
Dziewczyna osunęła się na kolana dzielnie walcząc na przemian z napadami mdłości i osłabienia. Co to do jasnej cholery miało znaczyć? Oczywiście była zbyt wstrząśnięta i oniemiała by rozpatrywac nawet tak egzystencjalne pytanie.
Istniał jeszcze jednen problem, o którym polimorfka jeszcze nie pomyślała. Mianowicie, po pierwsze była otoczona przez tuzin wielkich i dosyć niebezpiecznych bestii, po drugie z tego miejsca było tylko jedno wyjście, po trzecie to wyjście było zagrodzone przez tuzin, wielkich bestii!
Ireth półprzytomnym wzrokiem rozejrzała się raz jeszcze po jaskini. Oparła ręce ziemię i syknęła z bólu. Całkiem szybko zmieniła pozycję kurczowo łapiąc się za ramię, na którym widniały majestatyczne ślady po szponach półgryfa.
-Co do...?
Offline
Lunati spojrzał na Ireth potem na swoje przednie łapy. Na szponach miał odrobinę krwi. Jęknął, jeśli półgryfy mogą jęczeć, ze smutkiem, po czym podszedł do Ireth i szturchnął ją dziobem, popiskując ze smutkiem. Reszta również zaczęła podchodzić do polimorfki. Co prawda nie mogły podejść wszystkie razem, ale nie przeszkadzało im to szturchać, obwąchiwać i oglądać gościa oraz wymieniać między sobą spostrzeżenia.. Tylko najmłodsza: Lilith, chciała uszczypnąć polimorfkę, ale silne pociągniecie za ogon sprawiło, że zrezygnowała. Lunati siedział obok Ireth przez cały czas, tuląc do niej łeb i probując ją przeprosić.
Offline
Polimorfka wciąż była otumaniona. Trudno, żeby nie była biorąc pod uwagę tą 'specyficzną' podróż. Siedziała tak pośrodku całej tej szamotanino -przepychanko- zabawy nie wiedząc co właściwie powinna ze sobą zrobić.
Tak, więc nie robiła nic. Może z wyjątkiem prób utrzymania pionu. Zupełnie nie reagowała, tak jakby była teraz w innym świecie. Wzrok miała pusty i skierowany w stronę wyjścia.
O czym mogła teraz myśleć? To wiedziała tylko sama polimorfka i ewentualnie osoby z określonymi zdolnościami, których w pobliżu nie było.
Offline
Jeden z mniejszych półgryfów odwrócił się od Ireth, rozpędził i zerwał do lotu. Kilka uderzeń potężnymi skrzydłami wyniosło go ponad korony drzew. Szybując na wietrze, zniknął za liśćmi.
Reszta bestyjek próbowała zachęcić jakoś polimorfkę do zabawy z nimi, lub chociaż głaskania. Lilith chwyciła ostrożnie nogawkę Ireth i szarpnęła nią. Półgryfy "pomogły" młodszej koleżance zrezygnować z tego pomysłu. Kilka odwróciło sie i zabrało za trupy zwierząt, które przyniosły ze sobą. Lunati chwycił najmniej zmasakrowanego zająca i podszedł z nim w dziobie do swojej ludzkiej przyjaciółki, chcąc ja poczęstować.
Mniej więcej w tym czasie Nuti zdążyła wrócić z Ekeną na grzbiecie.
- Co tu tak śmierdzi? No tak... Obiad... - Polimorfka skrzywiła się lekko, czując woń mnóstwa krwi i patrząc na posiłek "maleństw". Nuti również zabrała sie za jedzenie, gdy tylko matka zeszła z jej grzbietu.
- Lunati, co ty knujesz? - Zapytała, widząc jak jej syn biegnie gdzieś z zającem w dziobie. - Ireth? Skąd Ty sie tu wzięłaś? Myślałam, że nie lubisz zbytnio, gdy moje maleństwa kręcą siew pobliżu...
Offline
Dziewczyna potrząsnęła głową. Spojrzała na Ekenę i jakby oprzytomniała. Nadal kurczowo trzymając się za ramię próbowała wstać. Oczywiście z mizernym skutkiem. Z powrotem była na kolanach. W myślach miała piękną wiązankę przekleństw, taką mieszankę to prawdopodobnie mało kto jest wymyślić, jednak nie odezwała się. Mierzyła tylko Ekenę na przemian wściekłym i jeszcze bardziej wściekłym spojrzeniem.
-Przysięgam, że kiedyś zamorduję Ciebie i Twoje dzieci. -syknęła próbując uspokoić skołatane nerwy i kolejne fale mdłości.
Offline
- Co sie stało? Zaatakowały Cię?! Sinem! Nuti! Co zrobiliście?! - Wrzasnęła na dwa półgryfy, które akurat stały obok. Oba też dostały otwartą dłonią po dziobach. Polimorfka skierowała spojrzenie na Ireth i przyklęknęła przy niej. - Co Ci zrobiły? Pokaż ramię... Trzeba to opatrzyć... A ja ostatnio ani razu Jaroo nie widziałam! - Syknęła na wpół do siebie, probując obejrzeć ranę przyjaciółki.
Offline
Polimorfka ani myślała współpracować z Ekeną. Wciąż jeszcze była 'lekko' wstrząśnięta. Kurczowo trzymając się za rękę cofnęła się lekko. -Panuj nad nimi, co? -warknęła. Co jak co, ale teraz Ireth zachowywała się bardziej jak Mia. Szorstka i niemiła. Chociaz moża tak zachowywałby się każdy po spotkaniu z tą uroczą gromadką?
-Nic mi nie jest. -dodała po chwili, gdy Ekena wciąż próbowała zobaczyć jej rękę. Dziewczyna potrafiła być uparta i to bardzo. Szczególnie kiedy była przyparta do muru, tak jak teraz. W jaskini z Ekeną i jej dziećmi. Istne wariactwo.
Offline
- Ireth... Nie będę mogła Ci pomóc, jeśli nie powiesz mi, co sie stało. No i jak mam nad nimi zapanować, jeśli nie wiem, za co je karać? Proszę... - Odsunęła sie nieco, żeby Ireth mogła sie uspokoić. Jednak Lunati nie reagował na skinienia głowy matki, ruchy ręką, czy wysyczane polecenia. Położył sie przy swojej ludzkiej przyjaciółce i ani myślał iść. On również bywał uparty.
Offline
Obdarzyła Ekenę spojrzenie olbrzymiej, niewypowiedzianej wściekłości. -Nie wiesz co się stało? Nie wiesz? -syknęła. -Twoje dzieci postanowiły urządzić sobie polowanie... na mnie! -teraz to juz niemalże warczała. Prawie jak wilk. A biorąc pod uwagę w jakich okolicznościach Ireth ostatnio się zmieniała(a ostatnio też miało miejsce dłuższy czas temu)... Prawdą było, że przez ostatnie tygodnie zdolność jej polimorfii pogorszyła się, jeśli w ogóle jest to możliwe. Zmiana zachodziła najczęściej pod wpływem silnych emocji. I to jeszcze określonych. Można by powiedzieć powstał pewien schemat. Gdy była zła, czy smutna najłatwiej przychodziło jej zmienić się w wilka. Kiedy ciałem zawładnął silny lęk, zazwyczaj padało na mysz. Najdziwniej było z przemianą w ptaka. Chęć pobycia w odosobnieniu i samotności, to zazwyczaj kończyło się długimi lotami w przestworzach.
Tak było i w tym przypadku. Gniew niemalże już zapanował nad wszystkimi innymi emocjami. Ireth miała dziwne wrażenie, że teraz nie mogłaby zmienić się w cokolwiek innego niż wilk, jednak powstrzymywała się. Dlaczego?
Offline
- Czyli Cię zaatakowały... - Szepnęła głucho, patrząc w przestrzeń. Polimorfka nie mogła uwierzyć w to, co usłyszała. Ale jednocześnie wierzyła w to całym sercem. Wiedziała, że kiedyś przestanie panować nad wielkimi bestiami. Zwłaszcza, że teraz było ich dwukrotnie więcej, a nowe "dzieci" był znaczne większe od reszty. Lilith sporo czasu spędziła z przybranym rodzeństwem, więc Ekena obawiała się najbardziej o jej nastawienie do ludzi.
- Wybacz... Przepraszam za nie... Wyciągnę z tego konsekwencje, obiecuję... - Szepnęła prawie bezgłośnie i wstała machinalnie. Wzrok wbiła w jakiś punkt przed sobą.
- Nuti... Sinem... - Szepnęła, nie patrząc na swoje dzieci. Jej spojrzenie powędrowało ku niebu. - Jesteście już dorośli... Czas, abyście zaczęli żyć, jak na gryfy przystało... Czas, abyście odeszli stąd... wszyscy... Abyście rozeszli się i żyli w samotności w górach, lasach, czy innych miejscach najbliższych waszym sercom... Zbyt długo was tu trzymałam. - Szeptała z trudem. W końcu zwróciła oczy ku swoim dzieciom, pokazując w nich łzy. - Natura wzięła górę, prawda? W najbliższych dniach odlecicie, każdy w inną stronę. Nuti! Odlecicie... Bo inaczej... Inaczej... Będę musiała was po prostu zabić. - Gdy mówiła ostatnie słowa, jej głos sie załamał. Półgryfy wyglądały, jakby nie rozumiały, co takiego zrobił by zasłużyć na taka karę. Spoglądały na siebie pytająco. Lunati spuścił łeb, jakby czuł się winny. Co jakiś czas zerkał smutno na Ireth.
Offline
Zwierciadło gniewu rozprysnęło sie na milion drobnych kawałeczków, uderzone głazem, którym były słowa Ekeny. Polimorfka dosłownie oniemiała. Patrzyła na polimorfkę jakby ta postradała zmysły. Przecież musiało jej się przesłyszeć, to nie mogła być prawda.
Prawda jednak bywa bolesna, bardzo bolesna.
I znów powróciło to przeklęte poczucie bezsilności. Dziewczyna nie mogła wydobyć z siebie ani słowa. Doskonałe doświadczenie jak czuje się niemowa. W gardle miała niesamowitą suchość, jakby dosłownie najadła się piasku. Nie mogąc znaleźć w sobie siły na mówienie energicznie pokręciła głową. Przecież to nie może się tak skończyć!
Offline
Polimorfka spojrzała smutno na Ireth, po czym podeszła do strumyka płynącego obok groty i uklęknęła przy jego brzegu. Obmyła twarz wodą, jednak to nie pomogło w pozbyciu sie łez. Pozwoliła im wiec płynąć. Z tego, co mówiła Ireth wynikało, że jej dzieci zaczęły atakować ludzi... Może to dlatego, że wciąż żyły w duzej grupie i trudno było im zdobyć tak wiele pożywienia? A może zaczęły traktować ludzi jako kompanów do zabaw, a zabawy półgryfów były bardzo brutalne, o czym Ekena doskonale wiedziała. A może... Może po prostu nie umiała ich wychować? Może była to jej wina? Zwróciła zapłakaną twarz ku przyjaciółce.
- Proszę... powiedz mi... Czy to wyglądało jak polowanie? Muszę wiedzieć, czy zasmakowały w ludzkim mięsie, czy ich zabawy stały się aż tak brutalne... Czy uważają, że zabicie w zabawie nie jest niczym złym... Proszę... - Szepnęła, chwytając sie tej deski. Koniec końców była matką dla sześciu półgryfów i wychowała Lilith. Nie czuła sie dobrze z myślą, że musiałaby wygnać, albo zabić swoje "maleństwa".
Offline
Dziewczyna wbiła wzrok w zmasakrowane szczątki obiadu półgryfów. To chyba mówiło samo za siebie.
-Gdyby polowały na mnie tak jak polowały na... -powiedziała słabym głosem. -To zapewne nie zostało by ze mnie wiele. -machinalnie i bezwiednie masowała skaleczone ramię, nie zauważając, że drugą dłoń ma już całą we krwi. -Jednak, jeżeli polując zabrały też mnie... -wzruszyła ramionami. Nie wiedziała właściwie co tak naprawdę miało miejsce, ani dlaczego półgryfy postanowiły ją tu przywlec.
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |