Całe forum Zakonu Światła podlega ochronie praw autorskich! Wszystkie prawa zastrzeżone! / All rights reserved!
Jesteś nowy/a/e? ABC Zakonu! - kliknij a wiele zrozumiesz!
Aktualnie odbywa się EVENT! Początek w TYM MIEJSCU! Każdy chętny jest proszony o napisanie tam posta który informuje o przybyciu postaci.
Zarząd przypomina o powszechnym obowiązku wypełnienia zakładki "Komunikatory" w profilu. Nie wywiązanie się może wiązać się z przykrymi konsekwencjami, oraz utrudnieniami w grze.
Uśmiechnęła się lekko.
-Butelkę dobrego wina.- odparła pogodnym tonem.- A i jakbyś był łaskaw oddać mi mój szalik, kiedy będziesz w okolicy, jestem do niego dość przywiązana.
Zebrała naczynia na tacę i wstała, chcąc odnieść ją do kuchni. Karty dalej lśniły swoimi złoceniami w blasku kominka.
-Spokojnych lotów.- skinęła mu głową na pożegnanie.
Offline
Gość
-Butelkę dobrego wina.- odparła pogodnym tonem.- A i jakbyś był łaskaw oddać mi mój szalik, kiedy będziesz w okolicy, jestem do niego dość przywiązana.
-Z przyjemnością-rzekł uprzejmie anioł- a szalik oddam Ci, przy najbliższej okazji. Zostawiłem go w przytułku. Wybacz.
Po tych słowach wyszedł na altankę zamykając za sobą drzwi. Poprawił Oprawcę u pasa, po czym zszedł schodami na ścieżkę. Drobinki śniegu zaczęły delikatnie opadać na jego włosy i skrzydła a niepowstrzymany zimowy powiew wiatru otrzeźwił go do reszty, wyrywając go z lekkiego otępienia na które pozwolił sobie przez sporą ilość herbaty i ciepło kominka.
Rozległ się szum i wielkie skrzydła rozpostarły się na imponującą szerokość. Następnie skłębione masy powietrza i śnieżnych płatków uderzyły o kamienną ścieżkę.
Anioł zniknął.
Ostatnio edytowany przez Kaithris (2009-03-02 19:40:45)
Od dłuższego czasu przechadzała się ulicą, pogrążona w zadumie. Nie miała żadnych planów, żadnych pomysłów na spędzenie wolnego czasu, a wiatr dął coraz to mocniej, jak na złość. Dłonie całkowicie jej skostniały, dreszcze raz po raz wstrząsały jej ciałem...
Wodziła wzrokiem wokół siebie, całkowicie zrezygnowana. Po chwili zauważyła pewien budynek, wskazany jej kiedyś przez Lukasa - wspominał coś wtedy również o jakowejś wróżce, czy kimś takim...
Cóż, może z braku zajęcia...?
Wzruszyła ramionami i ruszyła w jego kierunku, mrużąc oczy. Moment później stała już u szczytu kamiennych schodów, wahając się, rozważając wszelkie za i przeciw. A, co tam...
Zapukała krótko, odgarniając z twarzy kaptur.
Offline
Była akurat na poddaszu, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Schodząc po drodze rozpaliła w piecu. Znając życie będzie potrzebna herbata. Weszła do salonu i nacisnęła klamkę.
Drzwi odskoczyly posłusznie lekko skrzypiąc.
Pogoda była dość wietrzna, dla Skimrry wymarzona. Kochała wszystkie symptomy burzy. Postać stojąca w progu spojrzała na nią z góry jak większość istot, z którymi miała do czynienia. Była to elfka, o zarumienionych policzkach.
-Proszę, wejdź.- powiedziała bez zbędnych wstępów. Zamknęła za nią drzwi.- Herbaty? Właśnie miałam zaparzyć.
Witała tak każdego, kto przychodził. Przyzwyczaiła się już, że nie zna ludzi, zaglądających do jej domu, ale nie sprawiało jej to problemu. Gorzej było, gdy przybyłe mieszczanki chciały słuchać wyłącznie o rychłym małżenstwie. Oby tym razem było inaczej.
Offline
Zacisnęła mocniej usta, kiedy tylko drzwi otworzyły się. Natychmiast zaczęła błądzić zaciekawionym, natarczywym wzrokiem po twarzy nieznajomej. Skinęła jej lekko głową, uśmiechnęła nikle i posłusznie weszła do środka, wpierw jednak otrzepując płaszcz. Mimowolnie rozejrzała się dookoła. Po chwili przypomniała sobie, że nadal nie odpowiedziała, co prędko postanowiła nadrobić.
- Tak, tak, chętnie. Bardzo chętnie.
Potarła o sobie zmarznięte dłonie, zastanawiając się jednocześnie o cóż może jej spytać, jakich odpowiedzi wyczekiwać. Miłość? Nie, nie chciała znać jakichkolwiek odpowiedzi na jej temat... Walka z chaosem? Rodzina? Przyjaźń? Jej przyszłość?
Westchnęła cicho, podążając za gospodynią w głąb budynku.
Offline
Bacznie obserwowała gościa. Skimrze nigdy nie było zimno, ale elfce mogło być. Machnęła ręką i błyskawica rozpaliła ogien w kominku, który zahuczał przyjemnie.
-Usiądź proszę.- postarała się uśmiechnąć, miała wrażenie, że dziewczyna czuje się nieswojo.
Po chwili wróciła z kuchni z tacą, na której parowały dwie filiżanki. Postawiła ją na wypolerowanym blacie, potem drugą i cukiernicę. Jak zwykle wyciągnęła karty z pudełka i położyła na stole. Jedwab zalśnił przyjemnie dla oka.
Usiadła przy stole i odrzuciła do tyłu ciemnorude włosy. Cały czas nie mogła się zebrać w sobie by odwiedzić fryzjera. Upiła nieco herbaty po czym wbiła wzrok w twarz elfki.
-Czy mogłabym poznać twoje imię?- zapytała po chwili namysłu.- Byłoby to całkiem miłe, choć oczywiście możesz pozostać anonimowa.
Ciekawiła ją ta milcząca elfka. Niespecjalnie rozumiała ich gatunek i zazwyczaj ich unikała. Jedak miała wrażenie, że ona jest nieco... nietypowa. Owszem, wygląd miała typowego długoucha, ale zachowywała sie nieco inaczej. Zazwyczaj jej pobratymcy starali się za wszelką cenę zaimponować, a pierwszym środkiem do tego była nienaganna elokwencja. Jej gość milczał, ale w przyjemny sposób, nie drażniący. Mimo to, chciała wiedzieć o nim więcej. Karty jej wszystko powiedzą.
Offline
Zdjęła płaszcz i zajęła jedno z bogato rzeźbionych krzeseł. Gdy gospodyni w dosyć niecodzienny sposób rozpaliła ogień w kominku, drgnęła jeno nieznacznie. Czyżby owa kobieta była jedną z tych, z którymi lepiej nie zadzierać? Tak, chyba tak... Dziewczyna mimowolnie wyobraziła sobie rudowłosą rzucającą błyskawicami w jakiegoś natręta.
Elfka zmarszczyła brwi. I kim ona była? Nie słyszała żadnej inkantacji, więc magiem raczej nie... Choć ona się na tym nie znała. Nie nadawała się raczej do oceniania.
Wzrok jej zielonych ślepi ześlizgnął się z twarzy owej tajemniczej kobiety, na wyjęte przezeń karty.
- Tinuviel - mruknęła ledwo dosłyszalnie. Przez chwilę zastanawiała się nad czymś, sięgając po filiżankę, upijając łyk ciepłego napoju. - Ciebie jak zwą? Jeśli można.
Założyła za spiczaste ucho kosmyk włosów koloru ametystu, bezwiednie potarła małą bliznę zdobiącą prawy policzek.
Offline
-Skimrra.- odpparła.- A więc? Z jakimi pytaniami do mnie przyszłaś?
Odwinęła karty i przetasowała wprawnie. Złocenia zalśniły w blasku kominka. Natomiast oczy Skimrry rozbłysły jak zwykle blaskiem intuicji, a na policzki wypełzł lekki rumieniec. Elfka przed nią wyglądała nieco niepewnie. Dopiero teraz duszka spostrzegła, że jej włosy mają ciekawy odcień ametystu. Jej ulubiony kamień... Twarz miała pociągłą, o bardzo delikatnych rysach, tak charakterystyczną dla jej rasy. No i oczywiście była bardzo wysoka.
Wiatr targał firankami środkowego okna, od strony ogrodu. Wstała i przymknęła je po czym wróciła na swoje miejsce. Rozedrgany blask płomienia zalał całe pomieszczenie. Czekała na ciekawość elfki, zaglądając w jej zielone oczy.
Ostatnio edytowany przez Skimrra (2009-03-03 16:54:19)
Offline
Oparła łokcie na blacie stołu, a brodę na splecionych ze sobą dłoniach. Westchnęła cicho. Czy na pewno chciała znać odpowiedzi na swe pytania? Czy powinna je zadawać? Błądzący do tej pory wzrok zatrzymała na ciemnorudych włosach Skimrry, mieniących się w blasku płomienia. Od czego winna zacząć?
- Możesz mi powiedzieć, jak będą wyglądać relacje moje i Nikoletty w niedalekiej przyszłości? Czy ulegną one zmianie?
Powoli ponownie uniosła filiżankę do ust, nie odrywając ślepi od twarzy gospodyni. Ciepło powoli rozlewało się po całym jej ciele. Tak, to był dobry pomysł, chyba... poza tym - znalazła sposób na zajęcie wolnego czasu. Czyż to nie wspaniałe?
Ostatnio edytowany przez Tinúviel (2009-03-03 21:09:25)
Offline
Bez słowa przetasowała jeszcze raz karty i już miała je podać elfce, gdy coś ją tknęło.
-Widzisz Tinuviel, ja nie przepowiem ci tak dokładnie przyszłości.- powiedziała łagodnym tonem.- Ja dam ci władzę nad własnym losem, powiem co najprawdopodobniej się stanie. A ty wiedząc, możesz to zmienić.
Umilkła, po czym przesunęła w jej stronę karty, by je przełożyła. Gdy to zrobiła, przesunęła je z powrotem do siebie i rozłożyła trzy grzbietem do siebie.
-Nikoletta tak? Jest bardzo kapryśna i ciężko się z nią porozumieć. Słucha jedynie samej siebie i nie przyjmuje krytyki. Jak Cesarzowa.- wskazała na pierwszą kartę.- Wasz zajomość jest... trudna. I tak mi się wydaje, że grozi ciągłymi starciami. Ostatnio było chyba gorzej niż zwykle... i karta Śmierci wskazuje na to, że już raczej lepiej nie będzie, zakończył się pewien etap i nie można do niego powrócić. I nie martw się, Śmierć w Tarocie nie oznacza śmierci fizycznej, to nie jest zły omen. Oznacza jedynie wielką zmianę, bezpowrotną.
Odwróciła ostatnią kartę. Szóstka denarów.
-Mimo, że wydaje się to pozornie beznadziejne... wykorzystaj zalety tej sytacji. Są w tej znajomości rzeczy, które możesz obrócić na swoją korzyść.- zakonczyła gładząc brzeg Szóstki denarów.
Uniosła wzrok znad kart i pytająco spojrzała na elfkę.
Offline
Kiwnęła jej lekko głową. A więc miała dostać wskazówki, informacje dotyczące przyszłości, oraz możliwość zmiany jej wyglądu, zmiany przeznaczenia... Cóż, jeśli owe wróżby miały się sprawdzić, jeśli miały być prawdziwe, to jej to jak najbardziej odpowiadało. W końcu któż nie chciałby mieć takiej możliwości?
Wysłuchała słów Skimrry w ciszy, wlepiając wzrok w karty tarota. Nikoletta... tak, cała prawda o niej. Starcia, gorzej niż zwykle... Prawda, najprawdziwsza. O cóż miała teraz zapytać? Ach, ta pustka w głowie...
- Mmm... Czy Lukas będzie z nią szczęśliwy? - wymruczała po chwili, wzrok przenosząc na twarz rudowłosej. Czuła dziwne mrowienie, dziwne ciepło spływające w dół brzucha... Mogła spojrzeć w przyszłość, mogła ją zmienić. Westchnęła cicho.
Offline
Przesunęła trzy karty po gładkim blacie na bok i wyłożyła bezpośrednio przed sobą trzy kolejne. Uśmiechnęła się lekko na widok VI Buław.
-Całkiem możliwe.- stwierdziła w odpowiedzi.- Pierwsza z kart to karta absolutnego szczęścia i spełnienia. Ale zanim do tego dojdzie, ów Lukas będzie musiał stoczyć walkę z samym sobą i dokonać odpowiednich wyborów. Tak samo Nikoletta, oboje będą musieli przemyśleć tą decyzję. Jeżeli dobrze to przeprowadzą mają szansę na duże szczeście.
Takie rozkłady lubiła, pomyślne dla pytającego. A zdarzały się niezwykle żadko, wręcz sporadycznie. Odetchnęła i uśmiechnęła się znad stołu do Tinuviel. Te informacje chyba były lepsze od poprzednich?
Offline
Kąciki ust elfki mimowolnie uniosły się ku górze. Przynajmniej tyle... Przynajmniej mają szansę być szczęśliwi. Oby im się udało, oby byli ze sobą jak najdłużej, może nawet aż do śmierci. Przymknęła oczy. Śmierć, śmierć Nikoletty... Ach, ile ich jeszcze będzie jej dane ujrzeć? Ile razy będzie miała wyrzuty sumienia z powodu amazonki?
- A ja... Czy ja będę szczęśliwa? - spytała powoli. W jej głosie nie pobrzmiewała nuta zainteresowania. Skoro łotrzyk ma szansę na szczęście, na to, że mu się w końcu ułoży... Pytanie o swe losy było tylko formalnością. Przecież nie lubiła go męczyć własnymi problemami.
Tinuviel wyprostowała się na krześle, położyła dłonie na blacie stołu, ponownie spoglądając na gospodynię.
Offline
W głosie Tinuviel wyczuła dziwną zawziętość, a może obojętność wobec własnego losu? Nieco to było niepokojące, ale klient płaci, klient wymaga. Rozłożyła karty. Swoją drogą, nie traktowała elfki jak klienta. Mimo wszystko chciała jej pomoc, chciała by karty byly jak najlepsze. Sama, więc, nieco denerwowała sie odwracając karty. Wstrzymała powietrze na chwilę, po czym wypuściła je zaskoczona. Leżały przed nią trzy asy, rzecz niezwykle żadka. Po chwili otrząsnęła się z osłupienia:
-Niezwykle rzadki przypadek.- stwierdziła.- Trzy asy to dość dobry znak. Każdy z nich oznacza początek w jakiejś dziedzinie. As Kielichów to nowa miłość. As mieczy to zwycięstwo, As buław to nowy plan na życie, obiecujący i pewny, taki, który się sprawdzi.
Zakończyła sama zaskoczona, że tak szybko to wyjaśniła. Ale nie było sensu dłużej strzępić języka, karty mówiły jaśniej niż kiedykolwiek. Widziała taki układ chyba po raz pierwszy odkąd się tego uczyła. Uniosła głowę patrząc w zielone oczy Tinuviel, niepewna reakcji. Wizja byla obiecując, ale mogła się wydawać bzdurą oderwaną od rzeczywistości. W końcu wyprostowała się, gotowa znieść śmiech elfki.
Offline
Była zaskoczona, nawet bardzo. Trzy asy, trzy początki czegoś nowego, podobnież lepszego... Ona szczęśliwa? Czy było to możliwe? Wróżba była wskazówką, była drogowskazem. Skoro tak mogła wyglądać przyszłość, skoro tak mogło wyglądać jej życie, to ona go chciała, pragnęła całą sobą. Szczęście.
- Rzadki przypadek...
Uśmiech zdobiący jej usta powiększył się nieco. Czuła się dziwnie... wyjątkowa. Poza tym, owa wróżba wróciła jej nieco nadziei, nadziei na normalne życie. Sięgnęła po filiżankę po raz kolejny. Zatrzymała ją przed samymi ustami, uniosła do góry brew.
- Skimrro... Nie zapytałam wcześniej. Jaki obowiązuje tu cennik?
Offline
Reklama | Toplisty | Wspieramy | Zakon w pigułce |
---|---|---|---|
|
|
|
Wielka Rada
Mistrz: Mangel(Urlop): 7659312 mangel@aqq.eu Mistrzyni: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Zastępca Mistrza: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Spec. ds. nietypowych: Darayawus Shiro: 4050011 daray@aqq.eu Dziekan: Sulam: 7506594 sulam@aqq.eu Bibliotekarka: Erufaile: 929152 erufaile@aqq.eu Wykładowca Psioniki: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Pancermistrz: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Instruktor walk: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Łucznik: Gaspar Grzmot: 8660942 grom79@aqq.eu Rada Mniejsza Opiekunka Doliny Blasku: Skimrra(Urlop): 6114003 adorosa@aqq.eu Myśliwy: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Ogrodnik: Elian: 828625 krystek2165@aqq.eu Projektant: POSZUKIWANY!: Arcykapłan: Dark Verreuil: 6990996 verreuil@aqq.eu Dowódca Srebrzystych: Angelus: 4880466 rkofan@aqq.eu Sędzia: Kraght'nar: 849959 Statystyki Stat24: Googlebot był ostatnio: Pagerank: Nagrody: |